id
stringlengths
21
21
score
float64
1
4
sentence1
stringlengths
26
100k
sentence2
stringlengths
36
31.4k
lang
stringclasses
8 values
1483806021_1484137629
1
Nie chcę i nie przewiduję wojny z Iranem - oświadczył we wtorek wieczorem prezydent Donald Trump podczas rozmowy z dziennikarzami. Wcześniejsze wypowiedzi amerykańskiego lidera ws. Iranu były jednak bardziej buńczuczne. Mówił, że Teheran "zapłaci wysoką cenę". Donald Trump / KEVIN LIM / THE STRAITS TIMES / PAP/EPA Biały Dom uważa, że za obecnymi, gwałtownymi protestami przed ambasadą amerykańską w Bagdadzie stoi Iran. Amerykańskie media podkreślają, że manifestacja została zwołana przez szyickie bojówki w Bagdadzie znane ze swych proirańskich sympatii. Iran będzie pociągnięty do odpowiedzialności za każde odebrane życie lub szkodę materialną jakiejkolwiek części naszej infrastruktury w Bagdadzie- napisał na Twitterze Donald Trump. Wyjaśnił, że jego słowa "nie są ostrzeżeniem, ale groźbą". "Lubię pokój" Czy ja chcę tego (wojny z Iranem)? Nie. Ja chcę pokoju. Lubię pokój. I Iran też zapewne chciałby pokoju bardziej niż jakiekolwiek państwo. Dlatego nie sądzę, by miało do tego dojść - powiedział Trump kilka godzin później. Trump był w doskonałym nastroju - podkreślają media. Z nie mniejszym optymizmem podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że przywódca innego "trudnego przeciwnika" - Korei Płn. "jest człowiekiem dotrzymującym słowa, co każe wierzyć, iż nie wycofa się z moratorium na próby atomowe" - wbrew wtorkowej deklaracji samego Kim Dzong Una. Protesty w Bagdadzie Od wtorku rano nie ustają gwałtowne protesty przed ambasadą USA w Bagdadzie. W ramach protestu przeciw amerykańskim nalotom na cele związane z szyicką milicją Kataib Hezbollah kilkuset demonstrantów podpalało opony, wznosiło okrzyki i rzucało kamieniami w funkcjonariuszy ochrony i policję. Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren. Po zdemolowaniu wartowni, demonstranci mieli się zatrzymać się ok. 200 metrów od głównego gmachu, którego bronią amerykańscy komandosi. Żołnierze użyli granatów hukowych oraz gazu łzawiącego, by zmusić demonstrantów do odwrotu. W obawie przed dalszą eskalacją do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg - poinformował sekretarz obrony Mark Esper. We wtorek po południu Donald Trump rozmawiał przez telefon z premierem Iraku Adilem Abdem al-Mahdim. Zarówno on, jak i prezydent Barham Salih potępili akcję protestu. Jak zaznaczył iracki prezydent pokojowe akcje protestacyjne są przywilejem i konstytucyjnym prawem obywateli, ale "atak na zagraniczne misje dyplomatyczne narusza interesy kraju i podważa jego reputację na arenie międzynarodowej". Trump przyjął z zadowoleniem stanowisko kierownictwa Iraku, który stał się sceną najpoważniejszego kryzysu w relacjach na linii Waszyngton-Bagdad od 2003 r., gdy rozpoczęła się amerykańska interwencja w tym kraju. Według USA za atak na ambasadę odpowiada Iran Zdaniem Białego Domu za bezprecedensowym atakiem na amerykańską placówkę dyplomatyczną stoi Iran. Szef amerykańskiej dyplomacji, Mike Pompeo zakwalifikował zajścia przed budynkiem ambasady USA w Bagdadzie jako akt terroru, za który odpowiada Teheran. Stosunki między Iranem i USA stały się pełne napięć po wycofaniu się w maju 2018 r. przez Biały Dom z porozumienia nuklearnego z Iranem i przywróceniu antyirańskich sankcji gospodarczych. W niedzielę Pentagon poinformował, że amerykańskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. Dwa dni wcześniej - w piątek w północnej części Oceanu Indyjskiego rozpoczęły się manewry z udziałem marynarki wojennej Iranu i okrętów z Rosji oraz Chin. Amerykańskie czynniki wojskowe pośpieszyły z oświadczeniami, że obawiają się irańskich prowokacji w państwach sąsiadujących, m.in. w Iraku i w Syrii. W okresie od maja br. Pentagon skierował dodatkowo do regionu 14 tys. żołnierzy oraz lotniskowiec, by powstrzymać Iran przed akcjami militarnymi oraz przechwytywaniem jednostek pływających pod banderą innych państw pod pretekstem, że weszły w obszar wód terytorialnych Iranu.
Prawie wszyscy demonstranci posłuchali wezwań przywódców Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF) do rozejścia się; PMF jest organizacją zrzeszającej głownie szyickie milicje i włączoną do rządowych sił zbrojnych Iraku. Reklama Wcześniej pojawiały się informacje, że grupa demonstrantów postanowiła kontynuować protest przed amerykańską placówką, demonstranci przekazali też, że będą tam protestować aż do całkowitego wycofania amerykańskiego kontyngentu z Iraku. Później Reuters podał, że ich akcję przeniesiono przed pobliski hotel. Opuszczając silnie strzeżoną Zieloną Strefę, demonstranci skandowali "Spaliliśmy ich!". Ciężarówki wywiozły zapasy żywności, sprzęt i namioty, które we wtorek rozłożyli demonstranci, planując długi protest. Ambasada USA poinformowała, że zawiesiła czynności konsularne, zaleciła też amerykańskim obywatelom, by nie zbliżali się do placówki. "Z powodu ataków milicji (szyickich) na kompleks ambasady USA wszystkie publiczne czynności konsularne są zawieszone do odwołania. Wszystkie planowane spotkania są odwołane" - głosi komunikat ambasady. Reklama Wcześniej w środę amerykańscy żołnierze użyli gazu łzawiącego przeciwko protestującym. Dziesiątki manifestantów spędziły noc sylwestrową przed budynkiem placówki w rozstawionych tam namiotach, a od rana na miejsce zaczęli przybywać kolejni demonstranci. W środę przed południem, podobnie jak dzień wcześniej, protestujący Irakijczycy wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili. Protesty przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie rozpoczęły się po niedzielnej informacji Pentagonu, który podał, że amerykańskie siły przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi m.in. za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych. W atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych. W obawie przed dalszą eskalacją we wtorek do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg.
pl
1483851360_1483970640
1
Końcówka roku przyniosła w Beskidach kolejną akcję ratunkową goprowców. Dwoje turystów zabłądziło w rejonie Hali Radziechowskiej. Turyści po zgubieniu drogi znaleźli schronienie w szałasie przy czerwonym szlaku. Byli już wychłodzeni i wyczerpani, dlatego wezwali ratowników używając aplikacji "Ratunek". Dzięki niej udało się ustalić ich położenie. Reklama Na pomoc z trzech stron ruszyli do nich ratownicy GOPR. Jeden ratownik wyjechał na quadzie z Ostrego, drugi skuterem śnieżnym z Rycerki, a grupa goprowców wyszła z Hali Skrzyczeńskiej. Dwie i pół godziny po otrzymaniu zgłoszenia ratownicy dotarli do turystów i bezpiecznie sprowadzili ich na dół. To była druga w ciągu ostatnich dni akcja ratownicza w Beskidach. W miniony weekend ratownicy sprowadzali czterech turystów, którzy utknęli w głębokim śniegu na Hali Bieguńskiej. Beskidzcy ratownicy ostrzegają, że warunki do wędrowania w górach są trudne, a miejscami nawet bardzo trudne. Część szlaków jest nieprzetarta. Arkadiusz Grochot
Na Lubelszczyźnie zostało zlokalizowane nowe ognisko ptasiej grypy – wykryto ją u indyków w Starym Uścimowie w powiecie lubartowskim. Wirus jest o wysokim stopniu zjadliwości. Zdjęcie Ptasia grypa, zdjęcie ilustracyjne /Krzysztof Kaniewski/REPORTER / Wysoką zjadliwość potwierdziły badania. To oznacza, że jest on bardzo niebezpieczny dla ptaków. Reklama Do zakażenia doszło prawdopodobnie przez wędrujące dzikie ptaki. Obok jest Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, a pogoda mało zimowa, więc ptaki przylatują, żeby żerować na wodzie. Wiadomo, że wirus przenosi się w powietrzu i jest zjadliwy. Służby weterynaryjne musiały podjąć najbardziej radykalne środki. Ptaki, które nie padły, będą uśpione - to wymusza procedura. Fermy drobiu już zostały zdezynfekowane, a na wjazdach zostały ustawione specjalne maty. Teren wokół jest patrolowany przez policję, żeby nikt niepowołany nie miał możliwości dostępu do ferm. Arkadiusz Grochot Krzysztof Kot
pl
1483778306_1483838407
1
Z realną gospodarką było krucho, ale ceny aktywów finansowych rosły jak na drożdżach. A to dzięki decyzjom banków centralnych, które znów poluzowały politykę pieniężną. W tym kontekście rok 2019 był kwintesencją tego, co obserwowaliśmy przez poprzednie 10 lat. Inwestycyjnie był to rok znakomity. Globalnie dobrze dały zarobić wszystkie główne klasy aktywów. Ale w realnej gospodarce był to czas wyraźnego spowolnienia. Gospodarka Stanów Zjednoczonych wyhamowała z 3% do ok. 2%. Wzrost produktu krajowego brutto w strefie euro obniżył się z przeszło 2% do niewiele ponad 1%. Zwalniały także gospodarki rozwijające się, na czele z Chinami, gdzie oficjalnie raportowana dynamika PKB obniżyła się do 6%, czyli najniższego poziomu od 27 lat. Światowy przemysł oraz globalny handel znalazły się w recesji. Po części za sprawą naturalnego cyklu koniunkturalnego, a po części z winy wojny handlowej rozpętanej przez Donalda Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych obłożył chiński import drakońskimi cłami, wcześniej grożąc wprowadzeniem taryf także swoim amerykańskim i europejskim sojusznikom. W rezultacie odczyty „przemysłowych” wskaźników PMI znalazły się na najniższych poziomach od 2012 roku. Przed regularną recesją ochronił nas sektor usług, który zwłaszcza w krajach rozwiniętych radził sobie nadzwyczaj dobrze, kontrastując z przemysłową mizerią. Najważniejsze wydarzenia 2019 roku w świecie pieniądza Rok 2019 nie pozwolił na nudę, choć nie był aż tak niespokojny jak jego poprzednik. Rynki finansowe nieco się uspokoiły. Za to banki centralne dały o sobie dać ze zdwojoną mocą, raz jeszcze próbując zakłócić naturalny cykl koniunkturalny. Oto najważniejsze wydarzenia 2019 roku w świecie pieniądza. Panika bankierów centralnych Wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego malała także inflacja cenowa w największych gospodarkach rozwiniętych. Wyjątkiem były Stany Zjednoczone, gdzie oficjalna inflacja CPI utrzymała się w pobliżu 2%. W strefie euro wskaźnik HICP osunął się z 1,7% do 1%, w Japonii wzrost kosztów życia utrzymał się poniżej 1%. Lekkie spowolnienie gospodarcze oraz brak oczekiwanej inflacji zasiały panikę w szeregach banków centralnych. Od wiosny 2019 roku zarówno Fed, jak i EBC zaczęły sygnalizować odejście od prób normalizacji polityki pieniężnej, jakie podjęto w roku poprzednim. Rezerwa Federalna szybko porzuciła zapowiadane na ten rok plany podwyżek stóp procentowych. Mario Draghi na odchodnym przeforsował sprowadzenie stopy depozytowej EBC jeszcze głębiej poniżej zera (do -0,50%) oraz wznowienie programu skupu obligacji skarbowych (QE) za 20 mld euro miesięcznie. Podobno uczynił do wbrew stanowiskom banków centralnych Niemiec, Francji i Holandii. Jeszcze głębszą woltę wykonał prezes Powell, który jeszcze rok temu zarzekał się, że stopy będzie podnosił i utrzyma program „zwijania bilansu” (QT). Przewodniczący Fedu został jednak szybko przywołany do porządku za sprawą nacisków lobby finansowego oraz prezydenta Trumpa. W lipcu posłusznie obniżył stopy procentowe, a we wrześniu zakończył QT. Fed ciął stopy jeszcze we wrześniu i w październiku – łącznie o 75 pb. Zatem zamiast zapowiadanych dwóch podwyżek (po 25 pb. każda), otrzymaliśmy trzy obniżki. To tyle w kwestii wiarygodności bankierów centralnych. Co więcej, wrześniowy kryzys na rynku repo niejako zmusił Rezerwę Federalną do wznowienia QE. Choć przez trzy miesiące Fed wpompował w sektor bankowy ponad 400 mld dolarów, to prezes Powell usiłował nam wmówić, że to wcale nie jest QE. Niezależnie od nazwy, bank centralny USA w ciągu 9 miesięcy zmienił swą politykę o 180 stopni i to bez widocznych oznak recesji w realnej gospodarce. Ponowne odkręcenie kurka z tanim pieniądzem odwróciło „niedźwiedzie” tendencje na rynkach finansowych. Ceny akcji wystrzeliły w górę. Globalny indeks MSCI poszedł w górę o 26,6%, ustanawiając nowe rekordy. Motorem hossy sponsorowanej przez banki centralne były akcje amerykańskie, a zwłaszcza nieco już przyblakłe „FAANGi” (czyli akcje Facebooka, Apple’a, Amazona, Netfliksa i spółki holdingowej Google’a). FANG Index dał w tym roku zarobić ponad 41%. Inwestorom nie przeszkadzało to, że taki Amazon wyceniany jest na 83-krotność zysków za ostatnie cztery kwartały, a Netflix „chodzi przy c/z rzędu 105". Wartość rynkowa Apple’a zwiększyła się o 84% i sięga niemal 1,3 bln USD. Doszło do absurdalnej sytuacji, gdy samo tylko Apple z Microsoftem są warte niż wszystkie spółki wchodzące w skład niemieckiego indeksu DAX. Drożały zresztą nie tylko akcje modnych „fangów”. Wśród 60 głównych indeksów giełdowych na świecie tylko sześć zakończyło rok 2019 pod kreską. Niestety, w tym gronie znalazł się nasz WIG20, który stracił 5,4%. Gorsze od niego były tylko rynki w Chinach (B-Shares stracił 5,42%), Bułgarii (-5,7%(, Chile (-8,6%) oraz Ukrainie (-10,9%). „Przeciętny” giełdowy indeks urósł o blisko 20%. Ale liderem hossy dość nieoczekiwanie zostały akcje greckie. Athex Composite poszedł w górę o 49%. Kroku dotrzymywały mu jedynie FAANGi oraz rosyjski RTS (+46%). Obładowany technologicznymi gigantami Nasdaq 100 zyskał prawie 39%. Czyli niewiele więcej od Mervala (+37,6%), którego nie zatrzymał nawet sierpniowy krach, gdy indeks argentyńskiej giełdy w jedną sesję spadł o 38%. Akcjom amerykańskim nie ustępowały francuskie – CAC40 i S&P500 urosły odpowiednio o 27% i 29%. Wśród rynków wschodzących obok wspomnianych już akcji greckich i rosyjskich świetnie spisywała się brazylijska Bovespa (+32,7%), rumuński BET (+35%) oraz turecki BIST100 (+25,7%). Szaleństwo na obligacjach Ale to nie akcje zachowywały się w tym roku nienormalnie. Wolta Powella i szaleństwo Draghiego wyniosły w górę ceny obligacji. I to nie tylko tych skarbowych. Amerykańskie obligacje śmieciowe (high yield) podrożały o 14%. Jeśli ktoś postawił na Treasuries za pośrednictwem Vanguard Total Bond Market ETF, to po 2019 roku zainkasował 8,7% zysku. Całkiem nieźle jak na „nudne” i bezpieczne obligacje Wuja Sama. Kompletny odlot zaliczyły suwerenne obligacje europejskie, gdzie szaleństwo ujemnych stóp procentowych popychało inwestorów do spekulacji rodem z manii tulipanowej. Latem na rynku płacono każdą cenę np. za stuletnie obligacje austriackie. W pewnym momencie w strefie euro ze świecą można było szukać obligacji skarbowych pozwalającej zachować choćby nominalną wartość zainwestowanego kapitału do dnia wykupu. W szczytowym okresie tej obligacyjnej manii dług o wartości nominalnej ok. 17 bilionów USD był notowany przy ujemnej rentowności! Do końca roku poziom długu o ujemnej rentowności obniżył się do 11,6 bln USD. To wciąż historyczna aberracja, choć już na nieco mniejszą skalę niż w lipcu czy sierpniu 2019 roku. W efekcie w 2019 roku rynki długu oferowały niemal rekordowe niskie rentowności. Dochodowość amerykańskich obligacji 10-letnich prawie wyrównała historyczny dołek z 2016 roku, schodząc do 1,43% i kończąc rok poniżej 2%. „Dziesięciolatki” szwajcarskie, niemieckie, duńskie, holenderskie czy japońskie notowane są z rentownością niższą od zera. Oznacza to, że inwestor kupujący te papiery po obecnej cenie rynkowej w dniu wykup otrzyma mniej niż zainwestował. Nie sądzę, aby taka sytuacja była nie do utrzymania na dłuższą metę. Złowieszcza inwersja Ostry spadek długoterminowych obligacji skarbowych, jaki obserwowaliśmy od marca do sierpnia, sprawił, że po raz pierwszy od 2007 roku w Stanach Zjednoczonych doszło do tzw. inwersji krzywej dochodowości. To sytuacja, gdy rentowność 10-letnich obligacji skarbowych przewyższa rentowność obligacji 2-letnich. Przez poprzednie 50 lat takie wydarzenie poprzedziło każdą recesję w Ameryce. I tylko raz na siedem przypadków zdarzyło się, aby inwersja krzywej nie doprowadziła do recesji. Sytuacja na rynku długu w połączeniu z dekoniunkturą w przemyśle i inwestycjach były głównymi przesłankami, które pozwalały oczekiwać końca najdłuższej w powojennej historii ekspansji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska gospodarka rośnie nieprzerwanie już ponad 10 lat, przebijając pod względem czasu trwania okres prosperity lat 90-tych. Jednak głosy o recesji w 2020 roku ostatnio wyraźnie przygasły. Teraz większość ekonomistów spodziewa się poprawy koniunktury i odsuwa w czasie termin nieuniknionego końca boom. Jak inwestować pieniądze? Akcje, obligacje, lokaty, złoto, waluty i wiele więcej Inwestowanie jest wyrzeczeniem się bieżącej konsumpcji na rzecz przyszłych i niepewnych korzyści. To mieszanka czasu, pieniędzy i ryzyka, wytwarzająca zyski lub straty i rozdzielająca je między inwestorów. Złoto znów błyszczy… Szaleństwo bilionów dolarów długu o ujemnych rentownościach oraz powrót do realnie niedodatnich stóp procentowych sprawiły, że wielu inwestorów straciło wiarę w możliwość powrotu do normalności w polityce pieniężnej. W rezultacie wzrósł popyt na złoto, a ceny żółtego metalu w ujęciu dolarowym wyłamały się z wieloletniego trendu bocznego, po raz pierwszy od 6 lat wychodząc powyżej 1500 USD/oz. Ale w wielu walutach lokalnych ceny królewskiego metalu ustanowiły absolutne rekordy w ujęciu nominalnym. W ujęciu dolarowym złoto kończy rok 2019 zwyżką o blisko 19%, ale stopa zwrotu liczona w polskich złotych przekracza 20%. Na początku września kurs złota w PLN osiągnął historyczny rekord na poziomie 6152 zł za uncję. … a złoty nie bardzo Polska waluta ma za sobą kolejny ciężki rok. Co prawda na parze z euro kończymy go na poziomie o ok. 2 grosze niższym niż rok temu, ale już względem dolara i franka szwajcarskiego polski złoty osłabił się odpowiednio o 1,5% i 2,9%. W rezultacie indeks złotego przez rok poszedł w dół o 0,45%. Niby to niewiele, ale to drugi z rzędu rok osłabienia polskiego pieniądza wobec głównych walut wymienialnych. To także kontynuacja bardzo niekorzystnej dla miażdżącej większości Polaków tendencji: przez poprzednie 12 lat indeks złotego odnotował ledwie trzy wzrostowe lata. I to wszystko w sytuacji, gdy polska gospodarka rośnie szybciej niż gospodarki krajów rozwiniętych przy wyższych (nieznacznie, ale jednak) nominalnych stopach procentowych. Być może problemem jest to, że stopy realne (czyli po uwzględnieniu inflacji CPI) po raz pierwszy w dziejach płynnego kursu złotego stały się trwale ujemne. Nie brakuje też specyficznych czynników ryzyka dla złotego. W sierpniu i wrześniu nasz rynek walutowy w turbulencje wprawiło rosnące ryzyko wokół kredytów mieszkaniowych indeksowanych do franka szwajcarskiego. Potencjalne straty kilku dużych polskich banków po orzeczeniu TSUE mogą iść w miliardy złotych, co zachwiałoby stabilnością całego sektora bankowego. To dlatego kurs euro momentami sięgał 4,40 zł, choć przez większość roku utrzymywał się w korytarzu 4,25-4,35 zł. Mimo przeszło 20-groszowej przeceny w czwartym kwartale, kurs dolara kończy rok 2019 o ok. 6 groszy wyżej niż go rozpoczął. Frank szwajcarski po przeszło 3,92 zł jest o ponad 12 groszy droższy niż był w Sylwestra 2018 r. Podrożał także funt brytyjski, który kończy rok w pobliżu 5 zł, a więc o 24 grosze wyżej niż go rozpoczynał. Masochizm polskiego inwestora Nie tylko złoty w 2019 roku zbierał baty. Warszawska giełda znalazła się w głębokim odwrocie, czego przejawem były nie tylko fatalne wyniki WIG-u 20 (-5,6%), ale przede wszystkim exodus spółek, debiutowa posucha oraz zamierające obroty. Nie brakowało też „giełdowych kontrowersji”, czyli niezbyt czystych zagrań godzących w interesy inwestorów indywidualnych. Honoru GPW tym razem broniły mniejsze spółki. sWIG80 w rok zyskał prawie 14%. Doliczając dywidendy (indeks total return), pasywny inwestor mógł zarobić ponad 19%, czyli bardzo dobrze jak na polskie standardy, ale bez rewelacji jak na wyniki większości giełd zagranicznych. Nie tylko akcje rozczarowały. Inflacji nie pobiły ani fundusze polskich obligacji skarbowych, ani lokaty bankowe, ani nawet detaliczne obligacje skarbowe (za wyjątkiem papierów rodzinnych i 10-letnich). Jedynymi krajowymi klasami aktywów, które pozwoliły na realny zarobek, były metale szlachetne oraz nieruchomości. Złoto dało zarobić ponad 20%, srebro podrożało (w PLN) o 18%, platyna - o 24%, a pallad - aż o 55%. Na zakup stu ton złota skusił się Narodowy Bank Polski, dokonując największych zakupów kruszcu przez kraj Unii Europejskiej od ponad 20 lat. Co więcej, świeżo zakupiony metal trafił do krajowych sejfów, opuszczając skarbiec Banku Anglii. Ale Polaków nie interesowały kruszce, tylko nieruchomości. Rok 2019 był kolejnym rokiem boomu w sektorze mieszkaniowym. Zakup mieszkania – czy to kredytowany na własne potrzeby, czy też inwestycyjny bez lewaru – urósł niemalże do rangi kultu religijnego. Każde dziecko w Polsce przecież wie, że na nieruchomościach nie da się stracić (przypis autora: uwaga, sarkazm!). Licząc bez grudnia, banki udzieliły prawie 220 tysięcy kredytów mieszkaniowych, zadłużając nas na niemal 60 mld złotych. Takiego boomu nie widziano od 2008 roku, gdy Polacy radośnie zadłużali się w rekordowo tanim franku szwajcarskim. Teraz biorą 30-letnie „hipoteki” przy rekordowo niskich stóp procentowych. Nic więc dziwnego, że ceny mieszkań wystrzeliły w górę, napędzane owczym pędem, tanim kredytem i dobrą sytuacją pracownika na rynku pracy. W III kw. 2019 roku ceny transakcyjne mieszkań o popularnych metrażach w wielu polskich miastach były z reguły o kilkanaście procent wyższe niż przed rokiem. W Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu czy Warszawie ceny ofertowe u deweloperów potrafiły być o 15-20% wyższe niż przed rokiem. Oczywiście, nie jest to żadna bańka i tym razem będzie inaczej: ceny nieruchomości będą zawsze iść w górę – zgodnie twierdzą eksperci, którzy zwykle reprezentują interesy deweloperów, banków lub pośredników. A stopy procentowe zawsze będą niskie, tak samo jak kiedyś zawsze niski miał być kurs franka szwajcarskiego. Co nas czeka w 2020 roku? W rok 2020 polska gospodarka wchodzi w fazie wyraźnego spowolnienia. Obserwowana przez ostatnie dwa lata dynamika PKB rzędu 5% z pewnością nam nie grozi. Optymiści mówią o 4%. Prognozy ekonomistów oraz założenia zapisane budżetu państwa zakładają wzrost PKB w granicach 3-4%. Nie można jednak wykluczyć mniej korzystnego scenariusza, w którym pod koniec roku dynamika PKB zejdzie w pobliże 2% za sprawą „dołka inwestycyjnego” w sektorze publicznym oraz osłabienia eksportu. Równocześnie niemal pewne jest znaczące przyspieszenie inflacji cenowej. Roczna dynamika CPI najprawdopodobniej na początku 2020 roku przekroczy 3,5% i według optymistów później będzie malała za sprawą nieśmiertelnego „efektu bazy”. Mimo inflacyjnego skoku, Rada Polityki Pieniężnej niemal na pewno nie zdecyduje się podnieść rekordowo niskich stóp procentowych. Pogłębi się finansowa represja, w ramach której bank centralny sztucznie utrzymuje realnie ujemne stopy procentowe. Zatem walka o uratowanie oszczędności przed inflacją będzie jeszcze bardziej zażarta niż w roku 2019. Od stycznia w życie wejdą kolejne podwyżki podatków i innych danin publicznych. Skokowo – bo aż o 15% - wzrośnie płaca minimalna. Mocno podrożeje energia elektryczna. Dla polskiego biznesu oznacza to kolejny wzrost kosztów, który w ostatnich latach niełatwo było przerzucić na klientów. Jeśli to się nie zmieni, to wyniki giełdowych spółek pozostaną pod presją. Odbije się to zwłaszcza na spółkach przemysłowych, ale także na bankach, które od nowego roku zostaną obciążone dodatkowym domiarem na rzecz BFG. Rosnące koszty życia „pożrą” znaczną część podwyżek pensji. Już pod koniec 2019 roku realna dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw spadła do zaledwie 2,6% rdr. W kolejnych miesiącach można oczekiwać kontynuacji tego trendu, co raczej nie poprawi nastrojów konsumentów i nie odwróci malejącego trendu dynamiki konsumpcji. Przekonamy się też, w jakim stopniu gwałtowna podwyżka płacy minimalnej przełoży się na statystyki oficjalnego zatrudnienia. Pewien spadek w tym względzie chyba dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Duże zmiany czekają też polski rynek kapitałowy. Od początku 2020 roku zarówno giełda, jak i rynek długu powinny wreszcie odczuć napływ gotówki ze strony Pracowniczych Planów Kapitałowych. Pomimo niskiej partycypacji (ok. 40%) w dużych firmach i prawdopodobnie jeszcze niższej w firmach mniejszych, kasa z PPK może nieco podnieść giełdowe indeksy – zwłaszcza w segmencie mniejszych i średnich spółek. Po drugie, na lipiec 2020 roku rząd zaplanował likwidację OFE. Fundusze odłożyły już gotówkę na zapłacenie 15-procentowej „opłaty przekształceniowej”, więc nie powinno to skutkować podażą akcji. Zniknie za to znienawidzony „suwak”, który przez poprzednie 5 lat wymuszał na OFE redukowanie portfela akcyjnego na GPW. To druga dobra wiadomość dla polskiej giełdy. Większość ekonomistów wierzy, że trwające spowolnienie gospodarcze będzie łagodne i już wypatrują wczesnych symptomów ożywienia w Chinach i strefie euro. Z kolei analitycy liczą na wsparcie ze strony banków centralnych – zarówno Fed, jak i EBC oraz Bank Japonii znów zgodnie „drukują” pieniądze, zwiększając „płynność” na rynkach finansowych. Przez ostatnią dekadę ten przypływ podnosił wszystkie łodzie na morzach aktywów finansowych, choć generalnie omijał realną gospodarkę. Dlatego też większość prognostów spodziewa się kontynuacji hossy na rynkach akcji, tym razem z większym udziałem rynków wschodzących (czyli nas) przy osłabiającym się dolarze. To scenariusz optymistyczny. Zakłada on kontynuację QE przez Fed oraz brak podwyżek stóp procentowych, a może nawet ich obniżkę. Drugim warunkiem jego realizacji jest dopięcie umowy handlowej między Waszyngtonem a Pekinem, co wcale nie jest takie pewne. Ponadto bazuje na oczekiwanym ożywieniu gospodarczym, które póki co pozostaje w sferze życzeń i prognoz. Za realizacją bardziej optymistycznych scenariuszy (przynajmniej z punktu widzenia polskiego inwestora) przemawia też statystyka – jeszcze nigdy WIG nie odnotował trzech chudych lat z rzędu. A WIG20 jak dotąd tylko raz zaliczył trzy następujące po sobie lata pod kreską. Podsumowania i prognozy – cykl Bankier.pl Krzysztof Kolany
W 2020 r. niepodległa Polska w zjednoczonej Europie, sprawnie rządzona, będzie umacniała swoją pozycję. Ufam, że to będzie rok polskich zwycięstw, w którym słowem najczęściej odmienianym będzie "sukces" – mówił we wtorek prezydent Andrzej Duda w orędziu noworocznym. - Drodzy Rodacy, szanowni Państwo. Żegnamy rok 2019. Jakim słowem możemy go podsumować? To słowo to "energia". Ambicja i zapał Polaków wciąż budzą podziw. Tempo wzrostu gospodarczego stawia nas w czołówce państw europejskich. Kiedy rozmawiamy, słyszę często o wyższym poziomie życia polskich rodzin, o przełamaniu kolejnych barier niemożności, o nowoczesnych rozwiązaniach i inwestycjach, także w zieloną energię, w czystą wodę i czyste powietrze – mówił prezydent w wygłoszonym we wtorek wieczorem orędziu noworocznym. Podkreślił, że innym słowem roku 2019 jest "frekwencja". - Rekordowa liczba głosów oddanych w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu, była prawdziwym sukcesem polskiej demokracji. Wszyscy możemy go sobie pogratulować. Nasza obywatelska wspólnota rośnie w siłę, a wraz z nią Rzeczpospolita – oświadczył prezydent. Zaznaczył, że słowem 2019 roku jest także "bezpieczeństwo". - Mam wielką satysfakcję, że uczestniczyłem w negocjacjach, których efektem jest pogłębiona współpraca między członkami NATO oraz zwiększona obecność sił amerykańskich w Polsce – stwierdził Andrzej Duda. Zaznaczył, że trwają zakupy najnowocześniejszego uzbrojenia dla Wojska Polskiego i wspólne ćwiczenia z naszymi sojusznikami. - Granice naszego kraju są dobrze strzeżone – podkreślił. Prezydent stwierdził też, że bezpieczeństwo energetyczne wzmocniły tegoroczne decyzje zapewniające stabilne dostawy gazu ziemnego i ropy naftowej, a bezpieczeństwo socjalne zwiększyło się dzięki wprowadzeniu takich świadczeń, jak trzynasta emerytura czy 500 plus już na pierwsze dziecko. - Ufam, że będzie to rok polskich zwycięstw, że tym słowem, które będziemy odmieniać najczęściej w roku 2020, będzie słowo "sukces" – powiedział Andrzej Duda. Wyraził przekonanie, że "niepodległa Polska w zjednoczonej Europie, Polska sprawnie rządzona, także w roku 2020 będzie umacniała swoją silną pozycję". Jak zapewniał, "w stulecie wygranej bitwy warszawskiej 1920 roku przypomnimy zmagania, które przesądziły o wyniku wojny polsko-bolszewickiej – a także o losach świata sto lat temu". Prezydent przypomniał, że w 2020 roku "czekają nas również wielkie sportowe emocje". - Liczymy na zwycięstwa naszej reprezentacji podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej oraz na medale polskich sportowców w czasie letnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Będziemy kibicować biało-czerwonym! – powiedział. Prezydent złożył życzenia noworoczne rodakom w kraju i zagranicą. - Życzę, aby nowy rok przyniósł Państwu wiele osobistych zwycięstw i sukcesów, aby spełniły się Państwa pragnienia i oczekiwania, aby powiodły się wszelkie plany. Przyjmijcie Państwo życzenia zdrowia, rodzinnego szczęścia i dostatku. Niech wzajemna życzliwość i uprzejmość pomagają nam iść przez życie ze spokojem i pogodą ducha. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Do siego roku – powiedział Andrzej Duda. (PAP) Fot. Ryszard PAKIESER (archiwum)
pl
1483925213_1484350179
4
Co najmniej cztery osoby zmarły w wyniku powodzi w stolicy Indonezji Dżakarcie - poinformowała w środę miejscowa agencja ds. kryzysowych. W wielu miejscach aglomeracji odcięty został dopływ prądu, zawieszone są niektóre połączenia kolejowe, zamknięte jest jedno lotnisko. Jedna z ofiar to 16-letni chłopiec, który został śmiertelnie porażony prądem. Wskutek hipotermii zmarły trzy inne osoby, m.in. dwoje starszych ludzi, uwięzionych w swoim domu przez wodę z miejscowej rzeki, która wylała z koryta po tym, jak jej poziom podwyższył się o cztery metry. ZOBACZ: W Indonezji autokar wypadł z drogi i spadł do wąwozu. Kilkadziesiąt ofiar - Mamy nadzieję, że powódź wkrótce ustąpi, ale jeśli deszcz nie przestanie padać, sytuacja nadal będzie bardzo trudna - powiedział szef indonezyjskiej agencji zarządzania kryzysowego. Groźne osuwiska Według miejscowej prasy śmiertelnych ofiar jest więcej niż cztery. Medialne doniesienia mówią o trzech innych osobach w stolicy Indonezji, które zginęły pod osuwiskami w południowej części miasta. Spółka dostarczająca do miasta energię elektryczną poinformowała o zawieszeniu dostaw prądu w wielu lokalizacjach. - Odcięliśmy zasilanie (w wielu obszarach), aby uniknąć dalszych porażeń prądem - zakomunikowano. Ministerstwo transportu poinformowało z kolei, że powodu zalanych pasów startowych odwołane zostały loty z lotniska Halim Perdanakusuma, które obsługuje samoloty komercyjne i wojskowe. Wiele połączeń zostało przeniesionych na główne międzynarodowe lotnisko w Dżakarcie. W Indonezji trwa obecnie pora deszczowa, która rozpoczęła się w listopadzie. WIDEO - Kobieta przyciągnęła do siebie papieża. Franciszek musiał użyć siły, by się oswobodzić [WIDEO] Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... emi/ PAP
Woda z wezbranych po monsunowych opadach rzek zalała tysiące domów, zmuszając władze do odcięcia prądu i wody pitnej, w wielu dzielnicach sparaliżowany jest ruch drogowy i kolejowy. W wielu miejscach woda na ulicach przekracza poziom 2,5 metra. Ponad 31 tysięcy osób zostało ewakuowanych z miasta. Foto: ADI WEDA / PAP Spółka dostarczająca do miasta energię elektryczną poinformowała o zawieszeniu dostaw prądu w wielu rejonach. "Odcięliśmy zasilanie, aby uniknąć dalszych porażeń prądem" - zakomunikowano. W Dżakarcie mieszka 10 milionów ludzi, a w całej aglomeracji stołecznej - około 30 mln. Jest to teren podatny na trzęsienia ziemi, powodzie i niekontrolowany przepływ wód gruntowych. Foto: ADI WEDA / PAP Władze podały, że najczęstsze przyczyny śmierci ofiar powodzi to utonięcie, porażenie prądem, hipotermia i zasypanie przez osuwające się zwały ziemi. W Indonezji trwa obecnie pora deszczowa, która rozpoczęła się w listopadzie. (mzs)
pl
1483789706_1483909572
4
Papież Franciszek stracił panowanie nad sobą? Podczas spotkania papieża Franciszka z setkami osób na Placu Świętego Piotra w sylwestrowy wieczór doszło do incydentu, zarejestrowanego przez media. Jedna z kobiet tak mocno go chwyciła, i szarpnęła, że Ojciec Święty zawył z bólu. Papież uderzył ją w dłoń, by się uwolnić. Po nieszporach w bazylice watykańskiej Franciszek we wtorek wieczorem poszedł na plac przed bazyliką watykańską, by obejrzeć stojącą tam szopkę. Witał się z setkami ludzi, którzy tam się zgromadzili się, by złożyć mu noworoczne życzenia. Błogosławił dzieci, pozdrawiał wszystkich po kolei, rozmawiał z wiernymi. Media szybko obiegło krótkie nagranie z incydentu na placy św. Piotra. Jedna z kobiet chwyciła za rękę papieża i przyciągnęła go do siebie. Franciszek ewidentnie odczuł w tym momencie ogromny ból. Na jego twarzy pojawił się krzyczący, bolesny grymas. Papież dwukrotnie uderzył kobietę po rękach, żeby się uwolnić z jej uścisku. Coś do niej rzucił na odchodne a jego wściekła mina mówiła wszystko. Trzeba zaznaczyć, że papież jest po pierwsze człowiekiem starszym. Dla niego tak mocne pociągnięcie za rękę to problem. Po drugie od lat ma kłopoty z chodzeniem m.in. przez przebytą w przeszłości operację. Kiedy został pociągnięty jego ciało odruchowo próbowało zachować równowagę. To musiało wywołać u papieża duży ból, który go tak zirytował. Kobieta z pewnością zrobiła źle szarpiąc tak mocno rękę starszego, schorowanego człowieka. Papież zareagował odruchowo, bez zastanowienia, bo ból wymusza na nas reakcje obronne. Ale może po chwili powinien się opamiętać i chociaż zmienić minę? Na pewno zawiodła ochrona Franciszka. This evening after visiting the Nativity scene in St. Peter's Square, Pope Francis loses his cool after being grabbed by a pilgrim who wouldn't let go of his hand. The Pope repeated slapped her hand and told her to let go of him. pic.twitter.com/6Qrgh8aZKz — Catholic Sat (@CatholicSat) December 31, 2019 NOPE FROM THE POPE: While greeting people in St. Peter's Square on New Year's Eve, Pope Francis had to pull himself away from a woman who grabbed his hand and yanked him toward her. https://t.co/umkpOnbbX6 pic.twitter.com/0XzxtWTMUd — CBS News (@CBSNews) December 31, 2019
Do dziwnego incydentu doszło wczoraj podczas spotkania papieża Franciszka z tysiącami pielgrzymów, którzy zebrali się tłumnie na Placu Świętego Piotra w Watykanie. Po nabożeństwie Ojciec Święty udał się pieszo do wiernych. Jedna z kobiet chwyciła go mocno za rękę czym wzbudziła jego wściekłość. Papież uderzył ją aby się wyswobodzić. Wszystko rozegrało się po nieszporach w Bazylice Św. Piotra. Papież udał się w kierunku szopki zainscenizowanej w tym miejscu. Po drodze witał się z setkami wiernych, pozdrawiał ich i błogosławił. W pewnym momencie jedna z pielgrzymek chwyciła go mocno za rękę wyraźnie sprawiając mu ból i wykręcając ją lekko. Jorge Bergoglio zareagował szybciej niż jego ochrona i sam wymierzył sprawiedliwość uderzając kilkukrotnie napastniczkę. Do tego rzucił w jej stronę w złości jakieś zdanie i oburzony, czym prędzej oddalił się zirytowany. Za: https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/papiez-franciszek-uderzyl-kobiete-na-placu-sw-piotra 1.01.2020
pl
1483831128_1483866530
4
Wczorajsze zamieszki wokół ambasady amerykańskiej w Bagdadzie przygasły wieczorem, ale intensyfikują się ponownie od rana. Setki wspieranych przez Iran demonstrantów wtargnęło we wtorek na teren placówki dyplomatycznej w stolicy Iraku, ale nie zdołało dostać się do budynku. Ambasador USA i personel zostali ewakuowani a na miejscu została jedynie iracka ochrona i żołnierze amerykańscy. – Podjęliśmy odpowiednie działania mające na celu ochronę sił, aby zapewnić bezpieczeństwo amerykańskim obywatelom… i zapewnić nasze prawo do samoobrony. Wysyłamy dodatkowe siły w celu wsparcia naszego personelu w ambasadzie – poinformował amerykański sekretarz obrony, Mark Esper. Pentagon ogłosił również, że dodatkowi żołnierze piechoty morskiej zostaną wysłani w celu ochrony gmachu. Esper nie podał z początku dokładnej liczby, ale już nad ranem 1 stycznia polskiego czasu określił ją jako 750. Approximately 750 #Soldiers will deploy to the region immediately & additional forces from the IRF are prepared to deploy over the next several days. This deployment is an appropriate and precautionary action taken in response to increased threat levels against U.S. personnel… REKLAMA/Advertisement REKLAMA/Advertisement January 1, 2020 Przez całą noc nad terenem latały AH-64 Apache – podstawowe śmigłowce szturmowe United States Army, VIDEO: AH-64 Apaches protect @USEmbBaghdad. 🚁“We have taken appropriate force protection actions to ensure the safety of American citizens…and to ensure our right of self-defense. We are sending additional forces to support our personnel at the Embassy.”~@EsperDoD 🇺🇸🇮🇶 pic.twitter.com/amABHBAOcL — OIR Spokesman Col. Myles B. Caggins III (@OIRSpox) December 31, 2019 Donald Trump oskarżył Iran o zorganizowanie ataku na ambasadę USA w Bagdadzie. REKLAMA/Advertisement REKLAMA/Advertisement – Iran ponosi pełną odpowiedzialność za utratę życia lub szkody poniesione w którymkolwiek z naszych obiektów. Zapłacą bardzo DUŻĄ CENĘ! To nie jest ostrzeżenie, to groźba – napisał na Twitterze. Iran killed an American contractor, wounding many. We strongly responded, and always will. Now Iran is orchestrating an attack on the U.S. Embassy in Iraq. They will be held fully responsible. In addition, we expect Iraq to use its forces to protect the Embassy, and so notified! — Donald J. Trump (@realDonaldTrump) December 31, 2019 Trump nasilił presję na władze irackie na zapewnienie ochrony ambasady. Później zapytany o możliwość nakręcania się spirali wybuchu wojny z Iranem, Trump powiedział dziennikarzom: REKLAMA/Advertisement – Czy chcę? Nie. Chcę mieć pokój. Lubię pokój. I Iran powinien chcieć mieć pokój bardziej niż ktokolwiek inny. Więc nie widzę, żeby to się działo. Protestujący podpalili wczoraj budkę wartowniczą, znisczyli kamery bezpieczeństwa i obrzucili gmach koktajlami Mołotowa. W pewnym momencie tłum, który protestował przeciwko niedzielnym amerykańskim nalotom na wspieraną przez Iran milicję w Iraku użył rynny, próbując rozbić okno ambasady. Żołnierze amerykańscy rozproszyli tłum, strzelając gumowymi pociskami i używając granatów łzawiących i ogłuszających. Zgłoszono, że co najmniej 62 osoby zostały ranne.
Jak już informowaliśmy na teren amerykańskiej ambasady wdarli się demonstranci wspierający szyicką milicję. Zatrzymali się 200 metrów od głównego budynku. Wcześniej rozbili główne drzwi i podpalili recepcję. Jak informuje dziś agencja AP – na ulicach miasta i przed ambasadą zgromadziło się kilka tysięcy osób. Przed placówką demonstranci podpalili puste przyczepy, z których korzystali pracownicy ochrony ambasady. Konieczna była ewakuacja ambasadora i całego personelu. Na miejscu pozostało tylko kilku pracowników ochrony. W sieci pojawiły się nagrania z momentu, gdy usiłowano wedrzeć się na teren ambasady. Widać m.in. podpalenie ogrodzenia.
pl
1483925832_1484168103
1
14 maja w Montrealu przedstawiciele rządów w Radzie Fundacji WADA postawili na Bańkę. Jego kontrkandydatem był wówczas Marcos Diaz z Dominikany. W listopadzie na kongresie tej organizacji w Katowicach wybór ten oficjalnie zatwierdzono. Reklama Zastępcą Bańki jest wywodząca się z ruchu olimpijskiego Yang Yang. 43-letnia Chinka to dwukrotna mistrzyni olimpijska w short tracku. W przeszłości zasiadała w Komisji Zawodniczej WADA. Wśród głównych punktów swojego programu Bańka umieścił m.in. stworzenie funduszu solidarnościowego, który będzie służył pomocy słabszym państwom w prowadzeniu ich polityki antydopingowej czy zwiększenie liczby laboratoriów antydopingowych. WADA powstała w listopadzie 1999 roku jako niezależna fundacja pod przewodnictwem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Jej celem jest walka z niedozwolonym wspomaganiem w sporcie, m.in. poprzez opracowywanie i ustalanie przepisów oraz procedur antydopingowych. Poza tym m.in. publikuje listę substancji zakazanych i wydaje akredytacje dla krajowych laboratoriów antydopingowych. Reklama Bańka jest absolwentem politologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jako sportowiec specjalizował się w biegu na 400 m. W 2007 roku w Osace cieszył się z brązowego medalu mistrzostw świata wywalczonego w sztafecie 4x400 m. W 2015 roku został ministrem sportu i turystyki. Jako szef resortu zainicjował szereg istotnych programów zmierzających do umasowienia sportu wśród dzieci i młodzieży, dofinansowujących przygotowania wybitnie uzdolnionych zawodników do igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. Był inicjatorem ustawy o zwalczaniu dopingu w sporcie i utworzenia Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA). Sprawując stanowisko przewodniczącego WADA nie można być ministrem, ale można pełnić funkcje parlamentarne i brać udział w życiu politycznym.
W Klinice Chirurgii Szczękowo-Twarzowej szpitala na Francuskiej w Katowicach każdego roku leczy się około 800 pacjentów. To między innymi osoby po urazach części twarzoczaszki, chorobie nowotworowej w rejonie głowy lub szyi, a także pacjenci z wadami rozwojowymi. Przechodzą ciężkie operacje, których skutkiem ubocznym jest niejednokrotnie dotkliwy ból, obrzęki, przykurcze i zaburzenia funkcjonowania nerwów ruchowych. Dwutlenek węgla na stare blizny W takich sytuacjach potrzebna jest specjalistyczna rehabilitacja. W klinice nie było wcześniej takiej możliwości. Kilka lat temu udało się jednak namówić do współpracy kilkudziesięciu wolontariuszy: lekarzy dentystów, fizjoterapeutów i studentów medycyny. Z czasem do zespołu dołączyli też dietetyk, logopeda i psycholog.
pl
1483893888_1484034781
4
No.1 The Larch 1.1.20 17:14 Łączna liczba pożarów zasmuca i poraża - mówi rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej podsumowując sylwestrową noc. W Łańcucie i Ostrowi Mazowieckiej dwie osoby zginęły w pożarach. Z kolei mieszkaniec Mysłowic zmarł po podtruciu tlenkiem węgla. Tylko w Warszawie w sylwestra i pierwsze sześć godzin Nowego Roku strażacy interweniowali łącznie 119 razy. Ich pomoc była niezbędna głównie przy pożarach, a tych w stolicy było ponad 50. Zdecydowaną większość z nich wywołało niewłaściwe odpalanie środków pirotechnicznych. W Bytomiu ogień strawił około 200 metrów kwadratowych dachu kamienicy. Mieszkańcy budynku zostali ewakuowani. "W Łańcucie po godz. 21 jedna osoba zginęła w budynku jednorodzinnym. Kolejna straciła życie po godz. 23 w Ostrowi Mazowieckiej w pożarze, do którego doszło w nieużytkowanym budynku handlowym" - informuje RMF FM. 70-latek ranny. Urwana dłoń Z kolei niezalezna.pl donosi, że w Szczecinie eksplozja niemal całkowicie urwała dłoń 70-latkowi. Zdarzenie było spowodowane wybuchem petardy. Rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Paulina Targaszewska dodała, że mężczyzna doznał także obrażeń uda. "W Goleniowie 8-letnie dziecko po wybuchu petardy z poparzoną klatką piersiową trafiło do szpitala. W Kołobrzegu u 9-letniego chłopca po wybuchu petardy doszło do urazu głowy, klatki piersiowej i poparzeń" - czytamy. ====================== Ale co sobie "Janusze" "poszczelali" to już jest ich i nic im tego nie odbierze.
Jacek Kurski poinformował na Twitterze, że imprezę sylwestrową organizowaną przez Telewizję Polską w Zakopanem oglądało przed telewizorami 6,06 mln osób. Dla porównania koncerty organizowane przez konkurencyjne stacje zgromadziły znacznie mniej widzów – Polsat 2,1 mln a TVN 1,3 mln. Mimo dużej oglądalności, internauci wytykają TVP, że artyści występujący na scenie w Zakopanem śpiewali z playbacku. Impreza nie przypadła do gustu także Hannie Lis, która w mediach społecznościowych opublikowała wideo z kawałkiem występu jednego z artystów. Kontrowersje wzbudził jednak wpis dziennikarki. „Sowieci i hitlerowcy wymordowali lwią cześć polskiej inteligencji. Ciąg dalszy nastąpił za komuny. Dzieło domyka towarzysz Kurski. Bez jednego wystrzału” – napisała Lis. Pod wpisem pojawiło się mnóstwo niepochlebnych komentarzy. „Przekracza pani granice” , „Jak czytam takie słowa, to z miejsca staję się fanką Zenka i Sławomira” – tego typu wpisy pojawiły się pod postem Lis. Czytaj także: To 23-letnia córka Beaty Kawki. Czym zajmuje się Zuzanna Bernat?
pl
1483867914_1483898166
2
Niech otwierający się przed nami kolejny rok będzie szczęśliwym czasem dla wszystkich bez wyjątku. Niech przyniesie rozwiązywanie spraw trudnych. Całej naszej Ojczyźnie – błogosławionego Roku Pańskiego 2020. Wszystkim zdrowia i zbawienia – życzy abp Stanisław Gądecki, Przewodniczący Episkopatu Polski z okazji Nowego Roku. „Moi Drodzy, dokądkolwiek będziecie zmierzali w tym Nowym Roku, niech wszędzie prowadzi Was Miłość, czyli Chrystus” – dodaje. Przewodniczący Episkopatu Polski, z okazji rozpoczynającego się nowego roku, podjął refleksję nad mijającym czasem. Zestawiając czas chronologiczny z czasem „biblijnym”, podkreślił, że dzięki wkroczeniu Boga, czas chronologiczny zyskuje głębię i treść, „bo to co się w nim dzieje, staje się jednocześnie historią Bożego działania w świecie”. Podsumowując mijający rok, abp Gądecki wyróżnił w nim takie wydarzenia jak: 40-lecie pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski (2-10 czerwca), ogłoszenie beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego (21 października), Zgromadzenie Synodu Biskupów dla Amazonii (6 do 27 października) , kanonizację kard. Newmana (13 października), Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny (październik) a także ustanowienie przez Parlament święta Chrztu Polski (14 kwietnia) i Europejskie Spotkanie Młodzieży Taizè we Wrocławiu (28 grudnia2019-1 stycznia 2020). Wśród nadchodzących wydarzeń ważnych dla Kościoła w 2020 roku wymienił: 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II i narodową pielgrzymkę do Rzymu z tej okazji (17 maja), beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (7 czerwca), Narodową Pielgrzymkę Duchowieństwa do Dachau (29 kwietnia) i Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie (wrzesień 2020). „Dziękując Bogu za każde otrzymane w minionym roku dobro, mam zaszczyt i przyjemność – w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce – serdecznie pozdrowić każdego Polaka i Polkę w naszej Ojczyźnie i poza jej granicami oraz złożyć moje najlepsze życzenia pomyślnego Nowego Roku” – życzy Przewodniczący Episkopatu. Publikujemy pełną treść życzeń: Życzenia noworoczne 2020 „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem… czas rzucania kamieni i czas ich zbierania” – mówi autor Księgi Koheleta (3,1.5). Pierwsze dni każdego roku to dobra okazja do chwili zadumy nad mijającym czasem. Zazwyczaj świat jawi się nam jako przestrzeń, przez którą przepływa potężny strumień czasu. Jest to tzw. „czas zegarowy” (chronos), obojętny na ludzkie doznania. Inaczej niż ten czas – zwany chronologicznym – płynie czas „biblijny”. „Biblijny” czas posiada swój kierunek i – co ważniejsze – także swoją celowość. Dzięki wkroczeniu weń Boga monotonna linia czasu chronologicznego zyskuje swoją głębię i treść, bo to co się w nim dzieje, staje się jednocześnie historią Bożego działania w świecie: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem” (Ga 4,4). Tej tajemnicy czasu zbawczego (kairos) dotykamy w szczególny sposób u końca starego i na początku nowego roku, gdy nasza myśl biegnie w dwóch przeciwstawnych kierunkach: Najpierw ku przeszłości, tej przeszłości, która w 2019 roku była bogata w ważkie wydarzenia dla Kościoła katolickiego takie jak: 40-lecie pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski (2-10 czerwca), specjalne Zgromadzenie Synodu Biskupów dla Amazonii pod hasłem „Amazonia: nowe drogi dla Kościoła i ekologii integralnej” (6 do 27 października), kanonizacja kard. Newmana (13 października), ogłoszenie beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego (21 października), Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny pod hasłem: „Ochrzczeni i posłani: Kościół Chrystusa w misji w świecie” (październik), ustanowienie przez Parlament święta Chrztu Polski (14.kwietnia), Europejskie Spotkanie Młodzieży Taizè we Wrocławiu (28 grudnia 2019 – 1 stycznia 2020). Gdy idzie zaś o przyszłość, to rok 2020 przyniesie – między innymi – następujące wydarzenia: 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II i narodowa pielgrzymka do Rzymu z tej okazji (17 maja), beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (7 czerwca), Narodowa Pielgrzymka Duchowieństwa do Dachau (29 kwietnia), Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie (wrzesień 2020). Dziękując Bogu za każde otrzymane w minionym roku dobro, mam zaszczyt i przyjemność – w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce – serdecznie pozdrowić każdego Polaka i Polkę w naszej Ojczyźnie i poza jej granicami oraz złożyć moje najlepsze życzenia pomyślnego Nowego Roku. Niech otwierający się przed nami kolejny rok będzie szczęśliwym czasem dla wszystkich bez wyjątku. Niech przyniesie rozwiązywanie spraw trudnych. Całej naszej Ojczyźnie – błogosławionego Roku Pańskiego 2020. Wszystkim zdrowia i zbawienia. Moi Drodzy, dokądkolwiek będziecie zmierzali w tym Nowym Roku, niech wszędzie prowadzi Was Miłość, czyli Chrystus. Szczęśliwego Nowego Roku! + Stanisław Gądecki Arcybiskup Metropolita Poznański Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatów Europy 1 stycznia 2020 r. bz/episkopat.pl
Obchodzone w Nowy Rok i zarazem w ostatni dzień oktawy Bożego Narodzenia święto maryjne podkreśla jeden z najstarszych dogmatów Kościoła mówiący o tym, że Maryja jest matką Chrystusa, w którym istnieją dwie natury: ludzka i boska. Dlatego też Maryi jako Matce Chrystusa przysługuje tytuł Bożej Rodzicielki. Wcześniej tego dnia było obchodzone święto Obrzezania Pańskiego, do dziś istniejące w Cerkwi prawosławnej i Kościele anglikańskim. Oficjalnie do liturgii święto Świętej Bożej Rodzicielki Maryi wprowadził papież Pius XI w 1931 r. Uczcił w ten sposób 1500. rocznicę Soboru Efeskiego (431 r.), na którym przyznano Maryi tytuł „Theotokos” (Bogarodzica). Od reformy liturgicznej z 1969 roku święto zostało podniesione do rangi uroczystości i jest obchodzone co roku 1 stycznia. Od tego czasu jest też świętem nakazanym. Czy w Nowy Rok wierni mają obowiązek uczestnictwa we mszy świętej? „W niedziele i święta nakazane we mszy świętej nabożnie uczestniczyć” mówi jedno z kościelnych przykazań. Jednak które święta to te nakazane? Jak precyzuje list Episkopatu z 2014 roku, na terytorium Polski, świętami nakazanymi poza niedzielami są: 1 stycznia, Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, 6 stycznia, Uroczystość Objawienia Pańskiego (tzw. Trzech Króli) czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej – Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (tzw. Boże Ciało) 15 sierpnia, Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Zielnej) 1 listopada, Uroczystość Wszystkich Świętych 25 grudnia, Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Boże Narodzenie). Z tej listy wyraźnie wynika, że Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi jest świętem nakazanym. Wierni muszą tego dnia uczestniczyć we mszy świętej. Świadome i dobrowolne opuszczenie liturgii tego dnia jest grzechem, chyba że jest spowodowane poważną przyczyną (np. chorobą) lub uzyskano odpowiednią dyspensę. Czytaj także: Trafnie przewidziała m.in. zamachy na Jana Pawła II i Kennedy'ego. Oto, co według niej stanie się w 2020 roku
pl
1483779142_1484204739
1
Drogi Użytkowniku! W związku z odwiedzaniem naszych serwisów internetowych możemy przetwarzać Twój adres IP, pliki cookies i podobne dane nt. aktywności lub urządzeń użytkownika. Jeżeli dane te pozwalają zidentyfikować Twoją tożsamość, wówczas będą traktowane dodatkowo jako dane osobowe zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 2016/679 (RODO). Administratora tych danych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Jeżeli korzystasz także z innych usług dostępnych za pośrednictwem naszych serwisów, przetwarzamy też Twoje dane osobowe podane przy zakładaniu konta, rejestracji na eventy, zamawianiu prenumeraty, newslettera, alertów oraz usług online (w tym Strefy Premium, raportów, rankingów lub licencji na przedruki). Administratorów tych danych osobowych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz również w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Dane zbierane na potrzeby różnych usług mogą być przetwarzane w różnych celach, na różnych podstawach oraz przez różnych administratorów danych. Pamiętaj, że w związku z przetwarzaniem danych osobowych przysługuje Ci szereg gwarancji i praw, a przede wszystkim prawo do odwołania zgody oraz prawo sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych. Prawa te będą przez nas bezwzględnie przestrzegane. Jeżeli więc nie zgadzasz się z naszą oceną niezbędności przetwarzania Twoich danych lub masz inne zastrzeżenia w tym zakresie, koniecznie zgłoś sprzeciw lub prześlij nam swoje zastrzeżenia pod adres [email protected]. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania dokonanego przed jej wycofaniem. W dowolnym czasie możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej. Jeśli zgadzasz się na wykorzystanie technologii plików cookies wystarczy kliknąć poniższy przycisk „Przejdź do serwisu”. Zarząd PTWP-ONLINE Sp. z o.o.
Siemanko! 25 maja 2018 roku weszło w życie rozporządzenie RODO. W związku z tym chcielibyśmy Cię poinformować o przetwarzaniu Twoich danych osobowych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat. Szanujemy Twoją prywatność i kiedy wyrazisz zgodę to zakres naszych uprawnień pozostanie taki jak przed 25 maja. Nie zwiększy się. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityki prywatności. Kto będzie administratorem Twoich danych? To będzie nadal i niezmiennie ta sama znana ci firma "Milanos" z Chorzowa. Tam będziesz mógł zgłaszać pytania, uwagi oraz zastrzeżenia. Jakie dane przetwarzamy i w jakim celu? Nie znamy twojego imienia i nazwiska, nie wiemy gdzie mieszkasz i czym się zajmujesz. To się nie zmienia. Przetwarzamy tylko te dane, które podajesz lub pozostawiasz w ramach korzystania serwisu. Są to dane niezbędne do założenia konta oraz dane, które pozostawiasz w ramach poruszania się po naszych stronach, które zostawiasz w plikach cookies. Pozwalają ci się one zalogować w serwisie, a dodatkowo umożliwiają nam personalizację treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronach. Dostęp do tych informacji z naszej strony mają także podmioty powiązane oraz nasi zaufani partnerzy, którzy wykorzystują je do personalizowania treści i reklam. Czy jeśli się nie zgodzę to znikną reklamy? Gdyby nie reklamy to byśmy nie istnieli - nad serwisem pracuje codziennie wiele osób. Twórcy RODO zajmuję się tylko danymi osobowymi, toteż mimo sprzeciwu ilość reklam będzie wciąż podobna, ale nie będą one już dopasowane do Ciebie. Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych? Masz między innymi prawo do żądania dostępu do tych danych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Możesz także wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności. Dlatego też proszę, zaznacz przycisk "OK, korzystaj z serwisu", jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ciebie z naszego serwisu, w tym w wersji "desktop", jak i "mobile", a także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych. Swoją zgodę możesz w dowolnym momencie wycofać na stronie OK, korzystaj z serwisu
pl
1483887576_1484250378
1
W Grudziądzu nie było zorganizowanej plenerowej imprezy sylwestrowej. Mieszkańcy przed północą gremialnie wyszli jednak przed swoje domy, by otworzyć wina musujące, składać sobie życzenia i odpalać fajerwerki. Jednym z licznie odwiedzanych miejsc była skarpa strzemięcińska, z której roztacza się widok na centrum Grudziądza. Piotr Bilski
„Przesłanie na rok 2020 jest następujące: pokój jest drogą nadziei, którą podążamy przez dialog, pojednanie i nawrócenie ekologiczne”. Papież mówił o tym w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański”. Łukasz Sośniak SJ – Watykan Ojciec Święty przypomniał także, że Jezus kocha największych grzeszników i z cierpliwością czeka na ich powrót. W tym kontekście przeprosił za swój brak cierpliwości w ostatnim dniu roku, kiedy to odwiedzając szopkę na placu św. Piotra zirytowany uderzył w dłoń jedną z kobiet, która go zbyt mocno pociągnęła. Papież zachęcił też do tego, aby kolejny rok życia rozpocząć z postawą wdzięczności i uwielbienia za dar narodzonego Zbawiciela. Jezus jest błogosławieństwem dla każdego „To Dzieciątko jest błogosławieństwem Boga dla każdego mężczyzny i dla każdej kobiety, dla wielkiej rodziny ludzkiej i dla całego świata. Jezus nie usunął zła ze świata, ale je pokonał u podstaw – powiedział Papież. – Jego zbawienie nie jest magiczne, ale „cierpliwe”, to znaczy pociąga za sobą cierpliwość miłości, która bierze na siebie odpowiedzialność za niegodziwość i odbiera jej moc. Cierpliwość miłości. Miłość czyni nas cierpliwymi. Wiele razy tracimy cierpliwość, także i ja. Przepraszam za wczorajszy zły przykład. Kontemplując żłóbek widzimy, oczami wiary, odnowiony świat, wyzwolony z panowania zła i poddany królewskiej władzy Chrystusa, Dzieciątka leżącego w żłobie.“ Ojciec Święty przypomniał, że Boża Dziecina niesie światu pokój i jest wyzwoleniem dla tych, którzy wpadli w spiralę zła. Jezus wyzwala miłością
pl
1483758771_1483778306
1
Tomasz Piątkowski, chief digital officer w GroupM WYDARZENIE ROKU Lokalnie : Internet po raz pierwszy w Polsce został okrzyknięty największym medium pod względem wydatków reklamowych. Globalnie: Wojna handlowa Chiny-USA, której reperkusje odbijają się także na naszej branży. Uszczelnianie i zamykanie się Chin na infrastrukturę technologiczno-marketingową to jedna strona medalu. Z drugiej strony mamy sankcje technologiczne USA odcinające dostep dla producentów technologii z Chin do np. oprogramowania firmy Google. Paradoksalnie ten konflikt może obrać ciekawy scenariusz z perspektywy konsumenta. Może powstanie godna uwagi alternatywa do telefonów z systemem Android? SUKCES ROKU Lokalnie : Konsekwentna praca jaką wykonał rynek w obszarze viewability. WIDOCZNE reklamy są już dla marketerów oczekiwanym standardem jakościowym. Oferta reklamowa rynku coraz skuteczniej odpowiada na to oczekiwanie. Globalnie: TikTok. Nowy wymiar wideo w social mediach zdobywa błyskawicznie światowy rynek. Nie oceniając TikToka w wymiarach pozabiznesowych - zdecydowanie tworzy alternatywę wobec Facebooka i Youtube. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Lokalnie: Nadal deficyt badawczy w pomiarze mediów i brak wspólnej waluty oraz standardu pomiaru mediów off i on-line. Rynek i organizacje branżowe idą do przodu, ale opieszale. Globalnie: Brak zdecydowanych działań przeciwdziałających Ad Fraudowi, czyli oszustwom reklamowym. CZŁOWIEK ROKU Włodek Schmidt za konsekwentny rozwój i podnoszenie standardow reklamy internetowej w Polsce. Działalność Włodka doceniła IAB Europe, a mnie zawsze cieszą sukcesy rodaków na arenie międzynarodowej. Dlatego wskazałbym także Agnieszkę Hryniewicz-Bieniek, która w tym roku jako pierwsza Polka zabłysnęła w globalnych strukturach Google przejmując odpowiedzialność za Google for STARTUPS. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Zdecydowanie i bezsprzecznie projekt „Ostatni Twój Weekend". TREND ROKU Data Driven Marketing. Dużo się mówi o transformacji cyfrowej marketingu w oparciu o dane. Idą też za tym realne rynkowe inwestycje. Myślę, że ten rok był przełomowy. Realne wdrożenia do kampanii i strategii marketingowych rozwiązań AI i ML stały się rzeczywistością. To dobrze. Wreszcie. PROGNOZY NA 2020 ROK 1. E-commerce - rosnące znaczenie działań marketingowych w market places i realna konkurencja dla Facebooka i Google. 2. Programmatic - rok 2020 upłynie pod znakiem automatyzacji działań reklamowych za pośrednictwem narzędzi programmatycznych. 3. Dane - wraz z rozwojem programmatic będą odgrywały coraz wiekszą role w kampaniach reklamowych. Realnie, a nie na poziomie deklaratywnym i teoretycznym. Marketerzy będą rozbudowywali kompetencje w tym zakresie. 4. Większa racjonalizacja wydatków marketingowych oraz oczekiwanie większej efektywności i mierzalności - zarówno większe inwestycje w działania programmatic, jak i opracowywanie strategii działań w oparciu o dane, ma sprzyjać podnoszeniu efektywności i lepszej alokacji budżetów reklamowych. 5. Odwrót od zasięgowych generycznych działań i silniejszy zwrot w kierunku tzw. precision marketingu w połączeniu z realnym liczeniem LTV klienta (customer lifetime value) – a to oznacza, że marketerzy będą się skupiać mocniej na najbardziej wartościowych dla nich grupach celowych. Agnieszka Gilewska, Business Development Director Poland, RTB House Wydarzenie roku Dla branży reklamowej niewątpliwie było to wdrożenie modelu first price auction przez Google, czyli zakupu odsłony za faktycznie najwyższą z proponowanych stawek.Choć była to spodziewana zmiana, każdy ruch Google’a jako giganta technologicznego, a zarazem największego udziałowca reklamy programatycznej praktycznie zmienia oblicze całego rynku. Dla RTB House najważniejszym wydarzeniem było zaś wyróżnienie w rankingu Deloitte Fast50. Ponownie znaleźliśmy się w gronie najszybciej rozwijających się firm w Europie Środkowej, a dodatkowo zostaliśmy ujęci w Big Five zestawienia, które uwzględnia stosunek rozwoju firmy do jej wielkości. Sukces roku Dla globalnego rynku marketingu i e-commerce niezwykłym sukcesem było pomyślne wdrożenie największej od 5 lat aktualizacji algorytmu Google’a, czyli BERT. Od października tego roku wyszukiwarka trafniej odgaduje intencje szukającego, proponując mu wyniki lepiej osadzone w indywidualnym kontekście pełnego zdania, a nie – jak dotychczas – sekwencji słów kluczowych. W Polsce dużym sukcesem było na pewno uruchomienie głosowego składania zamówień przez supermarket Frisco przy wykorzystaniu Asystenta Google. Eksperci zapowiadają, że to właśnie wykorzystanie głosu i obrazu będzie jednym z dominujących trendów w nadciągającym roku. Frisco trafnie zdiagnozowało potrzeby swoich konsumentów, którzy codzienne zakupy chcą dziś robić szybko i w trakcie wykonywania innych czynności. Nie sposób nie wspomnieć również o sukcesie platformy Storytel, która w sierpniu świętowała przekroczenie miliona abonentów. To świadectwo żywego zainteresowania Polaków audiobookami, e-bookami czy podcastami, czyli kulturą w nowoczesnej formule zgodnej ze zmieniającym się światem. Porażka / rozczarowanie / kryzys roku Wyróżniłabym tu na pewno dwa duże kryzysy – pierwszym z nich była manipulacja wynikami finansowymi przez amerykańską firmę Under Armour, która jeszcze niedawno miała duże ambicje konkurowania z najbardziej rozpoznawalnymi producentami odzieży i akcesoriów sportowych. Dziś odbudowanie wizerunku i zaufania konsumentów może jej przyjść z dużą trudnością. W Polsce do największych kryzysów zaliczyłabym upadłość biura podróży Neckermann, który we wrześniu tego roku ogłosił niewypłacalność. W tym czasie poza granicami kraju znajdowało się ponad 3,5 tys. ich klientów. Mimo sprawnej współpracy administracji państwowej przekonaliśmy się, że na tym polu wciąż mamy dużo do zrobienia. Człowiek roku Bez wątpienia będzie to dla mnie Olga Tokarczuk. Zapoczątkowała nie tylko prawdziwą gorączkę czytelnictwa, przyciągając do lektury Polaków (i nie tylko!)gotowych zapoznać się z jej bogatym dorobkiem literackim, ale również doskonale wykorzystała oferowaną jej platformę do komunikowania ważnych społecznie tematów. Jeśli zaś mowa o branży reklamy i marketingu słusznie doceniony został Dawid Szczepaniak, czyli executive creative director i partner w agencji VMLY&R Poland. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Szczepaniak był pionierem nowej jakości na rynku, ustanawiając nowe standardy reklamy. Akcja / projekt roku Upływający rok należał do kampanii „A co gdyby…” OLX, która dzięki swojej pomysłowości, zaangażowaniu i błyskotliwemu humorowi osiągnęła nie tylko viralowy status, ale co więcej – rozpoczęła publiczną debatę na temat zachowania użytkowników w internecie, punktując agresję czy nieuczciwe praktyki sprzedażowe. Świetny pomysł podbił internet i zaangażował odbiorców, którzy udostępniali spoty i dzielili się własnymi doświadczeniami. Nie zdziwi mnie, jeżeli kampania z Januszem Chabiorem faktycznie przełożyła się na pozytywną zmianę doświadczenia zakupowego na serwisach ogłoszeniowych i portalach aukcyjnych. Premiera / debiut / nowość roku 2019 to dla rodzimych użytkowników epokowy wręcz moment wdrożenia polskojęzycznego Asystenta Google. Po przypadającej na początek roku premierze przez kolejne miesiące Google proponował nam kolejne aktualizacje i udogodnienia, jak np. głosowe dodawanie notatek i nowych list. Asystent rozumie język naturalny, jest osadzony w polskiej kulturze i realiach – niewykluczone więc, że już wkrótce przestanie być dla nas użytecznym gadżetem, a stanie się podstawowym narzędziem w życiu zawodowym i osobistym. Na wyróżnienie na pewno zasługuje też nowość w Allegro Smart!, czyli zaproponowanie klientom darmowej dostawy kurierem oraz zwrotów w ramach usługi abonamentowej. Warto zwrócić uwagę na rewelacyjny czas wdrożenia usługi – pierwsi użytkownicy skorzystali usługi już podczas towarzyszącemu Czarnemu Piątkowi Black Week i, jak możemy przewidywać, równie chętnie wybierają ją poszukując wyjątkowych prezentów dla bliskich na Święta. Trend roku Do największych trendów reklamowych upływającego roku, o których nie zapomnimy również w 2020, niewątpliwie należą m.in. chatboty, obecnie jedno z najdynamiczniej rosnących narzędzi na rynku. Zgodnie z prognozami Grand View Research globalne tempo wzrostu technologii to nawet 24,3 proc. miesięcznie, a kolejne success stories firm, które zdecydowały się na wdrożenie tej usługi pokazuje, że chatboty potrafią przynieść świetne wyniki sprzedażowe.Nieustannie silny jest także content marketing, który – umiejętnie prowadzony – pozwala budować świadomość i przywiązanie do marki. Swoją pozycję w reklamie ugruntowują również kreacje audio i video i formaty takie jak np. bumper ads. Zgodnie z badaniami IAB’s 2019 Video Advertising Spend Report, globalnie z video korzysta już nawet 86 proc. marketerów, a wydatki na ten rodzaj reklamy stale rosną. Ostatnim z najważniejszych trendów marketingowych jest storytelling. To, jak skutecznie kształtować więź z klientem, pokazują nam kampanie IKEA, Allegro, Ceneo, Storytel czy Durexa. Prognoza na 2020 rok 2020 będzie rokiem analizy Big Data, w tym szerokiego wykorzystania technologii deep learningu i budowania inteligentnego lejka sprzedażowego, który na podstawie zgromadzonych danych trafniej odpowie lub wręcz wyprzedzi potrzeby klienta, towarzysząc i dostosowując się do wszystkich etapów podejmowania decyzji zakupowej. Dzięki personalizacji kreacje reklamowe są bardziej efektywne i nie drażnią, ale dostarczają propozycje trafne i adekwatne do charakterystyki potencjalnego klienta – jego dotychczasowych nawyków zakupowych i preferowanego pułapu cenowego czy zainteresowań. W 2020 szczególnie polskie firmy postawią też na treści w modelu data driven, czyli ich optymalizację w oparciu o pozyskane dane konkurencji. Analiza premiowanych w wyszukiwarkach treści – zagęszczenia słów kluczowych, długości danej treści czy użycia znaczników alt – to wciąż niedocenianie narzędzie, które umożliwia znacznie lepsze pozycjonowanie w rankingu, a co za tym idzie więcej skutecznych konwersji. W przyszłym roku częściej zobaczymy też działania z zakresu real-time marketingu. Firmy przekonały się, że aktywne uczestnictwo i zaangażowanie w bieżące wydarzenia przynosi doskonałe rezultaty, pomaga budować markę i przyciąga nowych klientów. Przeżytek roku To najwyższa pora, aby do lamusa przeszła szkodliwa tendencja zbierania danych dla… samego zbierania danych. Użytkownik musi wiedzieć, dlaczego jego zachowania w internecie mogą być wykorzystane i otrzymać wymierną korzyść, np. pod postacią doskonale spersonalizowanej reklamy interesującego dla niego produktu czy usługi, która faktycznie może przełożyć się na pełną konwersję. Mam nadzieję, że w przyszłym roku definitywnie pożegnamy się też z reklamami bez segmentacji. Brak podziałów i jasnego określenia swojej grupy docelowej jest dla marketera przeciwskuteczne, nie tylko nie przynosząc korzyści pod postacią konwersji. Źle zakrojona lub zbyt szeroka grupa docelowa to również ryzyko negatywnego brandingu. Bartek Pawluk, prezes zarządu Zjednoczenie.com WYDARZENIE ROKU Dyrektywa Parlamentu Europejskiego o prawie autorskim. Kontrowersyjne prawo zostało uchwalone w marcu i póki co nie wygląda to na rewolucję jak w przypadku RODO, ale niewątpliwie jest to kolejna z serii zmian, która powoduje że "digital" zmienia się i nie będzie już taki, jakim znaliśmy go do tej pory. SUKCES ROKU Zdecydowanie WIFI w Pendolino :) Myślę że spora część branży na to czekała. A całkiem serio, może nie jest to jakieś wydarzenie samo w sobie, ale jednak ważny przejaw tego, jak Internet mocno zakorzenił się w naszym życiu. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Blokada Brand24 i Michała Sadowskiego przez Facebooka. Abstrahując od określania, która ze stron tu "zawiniła", jest to z pewnością negatywne zaskoczenie. CZŁOWIEK ROKU W tym roku, podobnie jak w poprzednim trudno mi zidentyfikować jakiegoś nowego lidera branży. Ważne osobowości kontynuują swoją dobrą pracę -trudno wskazać kogoś, kto by się wyróżniał na tle poprzednich lat. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Kampania OLX od 180HB. Strategicznie w punkt i super kreacja. Brawo! TREND ROKU Zdecydowanie Tik Tok to nowinka, o której w tym roku słychać było najwięcej. Pojawienie się nowej kategorii influencerów - "tiktokerów", pierwsze kampanie marek w tym medium i zapowiedzi wprowadzeniu podobnej funkcjonalności na Instagramie. Na pewno w 2020 o tym jeszcze usłyszymy. PROGNOZY NA 2020 ROK Myślę, że rosnące znaczenie e-commerce i jego rozwój w kolejnych branżach spowoduje umocnienie znaczenia rozwiązań ze sprzedażą online związanych, takich jak marketing automation, czy różnego rodzaju reklamy produktowe. Na pewno można też się spodziewać rozwoju różnego rodzaju automatyzacji - zarówno w postaci różnego rodzaju chatbotów, jak i rozmaitych "inteligentnych" form reklamy i metod bezobsługowej ich emisji. Maciej Godlewski, chief growth officer K2 Precise WYDARZENIE ROKU Wydatki reklamodawców na reklamę internetową przekroczyły nakłady na telewizję. Obecnie należy oczekiwać, że ten trend będzie się umacniać. Jednocześnie nie oznacza to kryzysu TV, zmienia się tylko sposób i miejsce konsumpcji contentu. Systematycznie traci i tracić będzie TV linearna, a po drugiej stronie zyskują wszelkiego rodzaju streamingi (tj.platformy aVOD, sVOD, aplikacje TV). SUKCES ROKU Revolut - Brytyjski start-up wystartował cztery lata temu, ale kulminacja rozwoju nastąpiła właśnie w tym roku. Obecnie z Revoluta korzysta 8 mln osób, z których około 800 tys. w Polsce. U źródła sukcesu leży doskonały produkt, ciągle wprowadzane innowacje, szybkie dopasowanie oferty do potrzeb klientów, ale także doskonałe zarządzanie i wykorzystanie danych. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Brak wspólnego panelu mierzącego oglądalność TV i digital. Niestety nawet pojawienie się w połowie przyszłego roku Nielsen Streaming Meter, czyli pomiaru wszystkich aktywności streamingowych wykorzystujących sieć internetową w gospodarstwie domowym, sytuacji istotnie nie zmieni. Nadal m.in. nie będzie możliwe wspólne planowanie i rozliczanie kampanii. CZŁOWIEK ROKU Ponieważ nikt w ramach szeroko rozumianej branży nie przychodzi mi do głowy, wskażę panią Olgę Tokarczuk. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Netflix – prawdziwy love brand. Jakiś czas temu weszli na szczyt i mocno się trzymają, ciągle zaskakując świeżymi pomysłami podanymi w sposób bezpośredni, naturalny i dopasowany do użytkowników platformy. To, co ich wyróżnia, to że zawsze dostarczają rozrywkę, poczynając od produkowanego contentu, po akcje marketingowe content ten promujące. Netflix sprawił, że dzisiaj równie mocno co na kolejny sezon Narcos czekam na kampanię, która będzie go promować, a największe marki na świecie, jak Coca-Cola czy Burger King ustawiają się w kolejce, aby móc uczestniczyć w tym zbiorowym szaleństwie. TREND ROKU Data-driven marketing. Już dzisiaj dla wielu marketerów data-driven marketing ma bardzo duże znaczenie, a niemal wszyscy deklarują chęć poznania możliwości i implementacje w najbliższych latach. Ciągle jednak praktyczne wdrożenia w oparciu o ekosystem technologii marketingowych są w większości przypadków ogromnym wyzwaniem. PROGNOZY NA 2020 ROK Możemy spokojnie założyć, że będzie to kolejny rok umacniania się digitalu i TV jako kluczowych kanałów reklamowych. W digitalu poza dalszym rozwojem komunikacji opartej o dane, warto zwrócić uwagę na dwa trendy. Zarówno po stronie klientów jak i agencji rośnie zainteresowanie obszarem digital audio. Na razie to obszar niszowy, ale wszyscy szukają pomysłu na skuteczne wykorzystanie go w komunikacji marketingowej. Z jednej strony mamy do czynienia z rosnącą funkcjonalnością asystentów głosowych, z drugiej z dynamicznym rozwojem contentu audio, a w szczególności podcastów. Drugi ważny obszar to łączenie danych online i offline, szczególnie w kontekście pomiaru efektów sprzedażowych kampanii. Coraz więcej rozwiązań w tym zakresie oferują giganci tacy jak Google i Facebook. Jednocześnie marketerzy, przede wszystkim z kategorii retail, inwestują we własne aplikacje i digitalizację kart lojalnościowych. Paweł Jóźwik, strategy group head Schulz brand friendly WYDARZENIE ROKU Do najgłośniejszych i najbardziej wyczekiwanych wydarzeń marketingowych w tym roku mogę zaliczyć premierę ostatniego sezonu "Gry o Tron". Zakończenie popularnego serialu fantasy wygenerowało nie tylko ogromną ilość user generated content, ale także miało znaczący wpływ na świat marketingu. Zwłaszcza jeżeli przyjrzymy się innym markom, które przed, w czasie i po premierze nawiązywały lub wykorzystały elementy ze świata Westros w swojej komunikacji reklamowej. Marketerzy na całym świecie stawali na głowie, próbując rozśmieszyć fanów i konsumentów, podrzucić niezwykle smaczną, lekkostrawną treść. Czy udało się im to? Sami osądźcie. Ważne, że marki coraz częściej z wyprzedzeniem planują takie działania i są gotowe do natychmiastowej reakcji. A jeżeli nie są jeszcze na to przygotowane, po takich wydarzeniach mogą uczyć się od najlepszych. SUKCES ROKU Młodzi przejmują inicjatywę. Strajki klimatyczne organizowane przez młode osoby stały się ruchem społecznym. To naprawdę dało się odczuć w tym roku! Działo się to w wielu krajach. Również w mediach, gdzie Greta Thunberg stała się symbolem, jeżeli nie międzynarodowego ruchu, to przynajmniej tej proekologicznej postawy. Niemal znikąd pojawiło się nowe pokolenie aktywistów, którzy walczą z bezwzględnymi korporacjami i światem polityków, gdyż oni nie robią wystarczająco dużo w ich imieniu. A co z markami? Próbują sprytnie to wykorzystać i przemycić w swoim marketingowym storytellingu. Świetnym tego przykładem jest spot reklamowy Banku Śląskiego ING, w którym marka porusza problem odpowiedzialności za środowisko i najmłodszych. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Chyba nic tak mnie w tym roku nie rozczarowało jak polityka technologicznych kolosów wobec Chin. Współpraca z Państwem Środka musi nieść za sobą poważne konsekwencje wizerunkowe. Wiadomo. Prawda? Jednak w ostatnich miesiącach to właśnie Apple i Blizzard najskuteczniej udowodniły, że chińskie pieniądze są ważniejsze niż wolność słowa, szacunek wobec klientów i własn community. Usuwanie niewygodnych dla Chin aplikacji, uciszanie i karanie esportowców, zatajanie informacji i publikowanie żenujących usprawiedliwień. Co dalej? Rozczarowanie sięga niestety głębiej. Kiedy w zachodnich mediach zawrzało od sprzeciwu w stylu #BoycottApple i #BoycotBlizzard, tak na giełdzie obie korporacje odnotowały zaledwie nieznaczne straty. Klasyka. Czyżby nie tędy droga? CZŁOWIEK ROKU Keanu Reeves był w tym roku dosłownie wszędzie. Śmialiśmy się z memów, z zapartym tchem obserwowaliśmy promocję "Cyberpunk 2077" i wystąpienie na targach E3. Oglądaliśmy go w kinie, a także w elektryzującej zapowiedzi serialu "Always Be My Maybe", gdzie gra samego siebie. Dowiedzieliśmy się, że ponownie wystąpi jako Neo w kontynuacji kultowej serii Matrix. Plotkarski świat z zapartym tchem śledził, kim jest jego nowa dziewczyna. Tymczasem na reddicie ktoś zakłada o nim kolejny wątek i stwierdza, że to wszystko wygląda na "a genius marketing ploy". W sumie tak to wygląda. A co na to Keanu Reeves? Po prostu się uśmiecha i dalej się nie starzeje. PR-owcy mogą wyciągnąć nie jedną lekcję. A nawet powinni. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Ostatni numer pisma "Twój Weekend" zapamiętam szczególnie. Nie dlatego, żeby oddać hołd 27-letniej historii erotycznego magazynu. Dlatego, że "48 stron bez seksizmu" to śmiały (a takich coraz mniej) i ważny (a z takimi to wiadomo) projekt, który opowiada coś konkretnego. Temat dotyczy nie tylko kobiet, ale również i mężczyzn. Ma ambicje. Wykracza poza ramy marketingu. To kolejny wartościowy głos w sprawie seksizmu, przedmiotowego traktowania kobiet i problemu edukacji seksualnej w Polsce. Brawa. Chcemy potrzebujemy więcej podobnych akcji. TREND ROKU Marketing łapie zadyszkę. Od dawna nie było to tak widoczne jak w tym roku, a to z powodu coraz szybciej pojawiających się zmian w cyfrowym świecie. O jakich zmianach mowa? Skupię się tylko na jednej z nich, mianowicie na TikToku. Aplikacja na początku roku pokazała nie tylko, że jest liczącym się graczem na marketingowym rynku (5,7 mln pobrań w Polsce), ale i prawdziwie "nieokiełznaną" bestią ze wschodu (brak dostępnych danych analitycznych, brak możliwości przejrzystej współpracy, ograniczone pole reklamowych manewrów). Obecnie reklamodawcy i marki mogą swobodniej korzystać z potencjału TikToka. Jednak marketingowcy wciąż wyciągają wnioski. Strategia pozostaje taka sama, ale taktyka musi ulec zmianie. Czy zniknie granica między influencerem a użytkownikiem? Czy zamienimy dobrze znane "posty marki" na rzecz współpracy sponsorowanej? Jedno jest pewne. To pokolenie Z będzie miało wpływ na to, gdzie największe koncerny będą publikowały treści i jak będą angażowały coraz to młodsze oraz bardziej aktywne grupy docelowe. Tylko jak do tego dostosować obecny format: agencja marketingowa-brand manager? PROGNOZY NA 2020 ROK Zamiast walczyć z algorytmami, zaczniemy coraz częściej pracować razem ze "sztuczną inteligencją". Automatyzacja marketingu może i jest skutecznym narzędziem, ale z pewnością nie jest jeszcze zrozumiała, pewna i intuicyjna na tyle, żeby przekonać do siebie niezdecydowanych lub, co gorsze, nieufnych marketingowców. Na rynku brakuje również kreatywnego wykorzystania nowych technologii. Przyszłość będzie należała więc do agencji i marek, które postawią na odważne strategie i pomysłowe taktyki działań. Rozwiązania typu "machine learning", "asystent głosowy" czy "block chain" wciąż pozostają poza zasięgiem reklamy. To już niedługo się zmieni. Podobnie jak zachowania konsumentów. W następnym roku będziemy obserwowali dalsze rozwarstwienie społeczności nieustannie połączonej siecią internetową, nowe specjalizacje, transformacje języka, a przede wszystkim zastanowimy się, jak wykorzystać w reklamie "przeżywanie" treści zamiast ich czytania lub oglądania. Obiecywana nam w filmach i książkach przyszłość powoli staje się rzeczywistością. A w niektórych przypadkach - nawiązując do czasu akcji filmu Blade Runner - przeszłością. Łukasz Wołek, CEO Abanana Advertising WYDARZENIE ROKU W pierwszym kwartale tego roku po raz pierwszy w historii wydatki reklamowe w internecie były wyższe niż w telewizji. I choć finalnie po 3 kwartałach – zgodnie z analizą przygotowaną przez Starcom – internet zaczął tracić do TV 0,5 mld zł, to reklama online rok do roku wygenerowała budżety większe o 9,6 proc., a telewizja posiadała ujemną dynamikę na poziomie 0,7 proc. To pokazuje, że w 2020 roku może czekać nas jeszcze większy przewrót na tym polu w Polsce. SUKCES ROKU Polski rynek e-commerce, który w połowie roku przekroczył magiczną barierę 51 mld zł, a z zakupów internetowych – w najróżniejszej formie – korzysta aż 28 mln naszych rodaków. Jak podaje raport "Jak ugryźć e-commerce w magazynie?" każdego dnia w Polsce powstaje średnio 21 sklepów internetowych, co stanowi wzrost o ponad 6 proc. rok do roku, a ich całkowita liczba sięga ponad 30 tys. Analitycy przewidują, że 2019 rok może się zamknąć rekordowym zyskiem wynoszącym ponad 80 mld zł dla całej branży. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Brak przełomu w technologiach wykorzystywanych przy tworzeniu smartfonów, które odgrywają tak istotną rolę w wykorzystaniu narzędzi marketingu internetowego. Oczywiście możemy powiedzieć, że przecież pojawiły się składane telefony, jak Samsung Fold czy Motorola Razr, ale po pierwsze ich cena jest zabójcza, a po drugie w samych urządzeniach zbyt wiele się nie zmieniło. Można mówić wręcz o stagnacji. Chyba, że zadowalają Was szerokokątne obiektywy w najnowszych telefonach z Cupertino. CZŁOWIEK ROKU Jarosław Królewski – inwestor, naukowiec i przedsiębiorca, prezes zarządu i współtwórca Synerise S.A. Od stycznia 2019 roku jeden z wybawców 13-krotnego mistrza kraju w piłce nożnej – Wisły Kraków SA. Po 12 miesiącach Jarosław Królewski jest na ustach wszystkich kibiców Białej Gwiazdy oraz piłki nożnej w Polsce, a także mediów — nie tylko tych sportowych – a o jego firmie słyszeli praktycznie wszyscy. Nie wyłącznie w Polsce, ale też poza jej granicami. Sam Królewski stał się w pewnym sensie marką i fenomenem w marketingu internetowym, wzbudzając momentami skrajne emocje: ponad 40 tys. wzmianek, prawie 300 tys. interakcji, prawie 1,2 mln AVE i potencjał wpływu na poziomie prawie 13 mln. Trudno tego nie zauważyć. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU #SnickersGate. Koncern Mars Wrigley, odpowiedzialny za produkcję tak znanych batonów jak Mars, Snickers czy Bounty, przeniósł kampanię „Głodny nie jesteś z sobą" z TV i digitalu do offline'u. To klienci zaczęli interesować się kampanią i z powrotem wprowadzili ją do internetu, zadając pytania i dociekając, o co chodzi. W czym rzecz? We Francji na sklepowe półki trafiły batony, które mimo opakowania Snickersa, w środku skrywały batonik Bounty. Tylko w przeciągu kilku dni sieć została zalana zdjęciami takich batonów z oznaczeniem #SnickersGate. Błąd w produkcji? Tak! Ponieważ głodny nie jesteś sobą. TREND ROKU Chatboty. Nie tylko same wdrożenia, ale też rosnąca świadomość, zainteresowanie i otwartość na tego typu ułatwienia. Nie kojarzą się już tylko z młodzieżowymi markami i nieformalną komunikacją; teraz na swojej drodze może je spotkać już każdy. PROGNOZY NA 2020 ROK W social mediach znaczną popularność zyskają posty zakupowe. Już teraz wiadomo, że dla ponad połowy użytkowników mediów społecznościowych to właśnie pierwsza okazja do zapoznania się z produktem. Mało tego – w przypadku ¾ osób z tego grona był to czynnik decydujący o zakupie. Na pewno więc jeszcze dobitniej przekonamy się o sprzedażowym potencjale social mediów. Czymś, co poniekąd wiąże się z reklamą internetową, a również zyska na popularności w 2020 roku, będzie interaktywność i personalizacja treści. To sprawi, że content będzie bardziej angażujący dla odbiorcy, dzięki czemu może nawet uda się wyrwać ze „stagnacji zasięgów" i spowoduje to wzrost ruchu organicznego w internecie. Najprawdopodobniej będzie można spodziewać się też zatrzymania rozwoju czy wręcz regresu influencer marketingu, a to za sprawą rosnącej świadomości zleceniodawców i marketerów, którzy zaczną częściej wykorzystywać narzędzia do mierzenia efektywności influencerów, np. socialauditor.io, czy nasz blog49.com. Hubert Świtalski, country manager w Meetrics Poland WYDARZENIE ROKU Na świecie zdecydowanie debiut Disney+. Disney już pierwszego dnia wzbogacił się o wpływy z 10 milionów subskrypcji. Niewątpliwie Netflixowi wyrósł poważny konkurent, który co ważne ma za sobą wielkie moce produkcyjne i licencyjne. Walka głównych graczy w obszarze VOD w 2020 roku zapowiada się pasjonująco. SUKCES ROKU Kolejny dobry rok dla branży reklamy online. Kolejne wzrosty. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE/ KRYZYS ROKU Wykorzystanie luki w WhatsApp do zhackowania użytkowników za pomocą systemu Pegasus. Komunikator przez większość użytkowników uważany za bardzo bezpieczny stał się poniekąd ofiarą wspólnie ze szpiegowanymi użytkownikami. CZŁOWIEK ROKU Użytkownik Generacji Z. To o nim mówi się w tej chwili wiele, to on świadczy o potędze takich platform jak TikTok. A w roku 2020 będzie znaczyć jeszcze więcej. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Chciałbym przedstawić dwie kampanie, które moim zdaniem zasłużyły na wyróżnienie - obie z Polski. 1. "Jak to robić?" Grupy Abstra dla Durex. Moim zdaniem to bardzo niekonwencjonalny sposób na dotarcie z edukacyjnym przekazem do młodej grupy docelowej. Grupa Abstra konsekwentnie poszerza swoje obszary działania i tą kampanią udowadnia, że umie w internety. 2. "A co gdyby?" Grupa OLX. Ktoś w końcu musiał wziąć się za temat hejtu w trochę inny sposób niż do tej pory. Urzędnicze ramy zostały zastąpione przez świetną rolę Janusza Chabiora. Brawa za pomysł i kreację. Trzecia, tym razem ze świata, to kampania Pornhub "Dirtiest Porn Ever". Nie wiem jakie były wymierne efekty dla samego Pornhuba, ale ta kreacja doskonale pokazuje, że w przypadku pomysłów na kampanie tego wydawcy jeśli chodzi o pomysłowość to "sky is the limit". TREND ROKU Wzrastająca popularność formatu short video. Widać to na przykładzie TikToka, który dodatkowo charakteryzuje się dużym zaangażowaniem użytkownika. PROGNOZY NA 2020 ROK W 2020 roku możliwe jest wzmocnienie kilku trendów, które mogliśmy zaobserwować już w roku 2019. Mam tutaj na myśli: 1. Powroty/Odrodzenia - najlepszym przykładem jest zamieszanie jakie wywołała Jennifer Aniston swoim powrotem wraz z "Przyjaciółmi". Zaledwie jedno selfie pozwoliło rozbić instagramowy bank. Przyszły rok będzie obfitować w powroty do tego co lubiliśmy i ceniliśmy przed laty. Oczywiście w nowej odsłonie. 2. Jakość - ten rok pokazał wzrost zainteresowania kryterium jakości. Użytkownicy szukają bardziej jakościowego kontentu, reklamodawcy zwracają większą uwagę na jakość powierzchni reklamowej. Moim zdaniem rok 2020 zweryfikuje, kto jest w stanie sprostać wymogom jakościowym w internecie. Paweł Ważyński, marketing platforms director Resolution (OMD Polska) WYDARZENIE ROKU Wprowadzenie długo oczekiwanego rozwiązania Atribution od Google. Co prawda nie w tak rozbudowanej wersji jak hucznie zapowiadano na kick-offie Google w 2018 roku, ale zawsze to jakiś zaczątek do popularyzacji tak potrzebnej na rynku edukacji dotyczącej modelowania atrybucji. Do prostego rozwiązania atrybucyjnego od Facebooka dołącza Google i choć te oczywiste i proste funkcjonalności nie będą jakimś game change’rem to mam głęboką nadzieję, że spopularyzują temat atrybucji w skali dotąd niespotykanej i wreszcie skończy się teoretyzowanie i przerodzi się w realne testy modeli. A dla bardziej zaawansowanych technologii atrybucyjnych, których mamy kilka ciekawych na rynku, będzie łatwiejszy próg wejścia, bo przecież każdemu marketerowi powinno zależeć na dobrze skrojonym i efektywnym biznesowo media-mixie. SUKCES ROKU Nieustanny rozwój produktów w portfolio reklamowym Google. Wg mnie najistotniejsze było wprowadzenie Lead form extensions w wyszukiwarce Google. Rozszerzenie zbierające z poziomu reklamy formularze kontaktowe, znacząco skracające drogę konwersji. Format podobny do znanego ze swojej dużej skuteczności Lead Adsa na Facebooku, ale też podobne rozwiązanie testowane było przez samego Google jako opcja w reklamach na Gmailu. Ponadto kolejna duża i ważna zmiana w samej wyszukiwarce a więc wprowadzenie nowego formatu reklamowego Gallery Ads. Dzięki niemu urozmaicamy przekaz w wyszukiwarce wykorzystując poza tekstem kreacje graficzne ustawione w formie karuzeli. I tu znowu analogia do karuzeli na FB narzuca się sama, niemniej mam tylko nadzieję, że format ten przetrwa i nie zostanie odwołany przez Google (przypominam, że testy podobnego rozwiązania miały miejsce w Google kilka lat temu w zakładce Obrazy). Ciekawą zmianą było również wprowadzenie wielu cennych sygnałów o odbiorcach naszej reklamy do kampanii w wyszukiwarce, dzięki którym możemy zwiększyć efektywność kampanii zwłaszcza w segmentach ogólnych słów kluczowych. Na uwagę zasługują odbiorcy In-Market (intencje zakupowe) oraz Detailed demographics. Last but not least to możliwość zakupu niepopijalnego pre-rolla bezpośrednio z poziomu Google Ads. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Rozczarowaniem na pewno było kolejne „poluzowanie” wszystkich typów dopasowania słów kluczowych w wyszukiwarce. Począwszy od dopasowania exact, phrase po broad modifier. Marketerzy jeszcze uważniej muszą przyglądać się raportom wyszukiwanych fraz i w zależności od dobranej strategii dodawać bądź wykluczać nowe wariacje zapytań. Ponadto dość chłodno zostało przyjęte zapowiadane na początku roku usunięcie kolumny średnia pozycja z raportów w Google Ads. Co prawda została ona zastąpiona dwoma innymi metrykami (“Impression (Absolute Top) %", "Impression (Top) %) niemniej marketerzy przyzwyczajeni od zarania dziejów G adsowych do średniej pozycji poczuli spory dyskomfort. TREND ROKU Zdecydowanie rok 2019, z esztą tak jak poprzedni, był poświęcony smart biddingowi. Inteligentne strategie określania stawek w czasie aukcji (tCPA, tROAS), wykorzystujące uczenie maszynowe były coraz częściej testowane przez marketerów. Dodatkowo do Smart Biddingu Google wdrożył nowe rozwiązania takie jak: Auction-time bidding, Store visitsing czy seasonality adjustments. Otrzymaliśmy również nową smart strategię: Maximize conversion value, która pomaga zmaksymalizować całkowitą wartość konwersji w ramach określonego budżetu. A nowy format Discovery pozwolił wyłącznie za pomocą smart bidding uwzględniać nową powierzchnię w porfolio Google discovery feed. PROGNOZY NA 2020 ROK Będzie to kolejna odsłona automatyzacji w Google Ads. Pojawią się nowe strategie bidowania oraz produkty wykorzystujące uczenie maszynowe. Z kolei pod względem biznesowym prognozuje kolejne, ale tym razem mocniejsze wzrosty budżetowe w SEMie. Wiąże się to z oczekiwanym przez większość ekonomistów spowolnieniem gospodarczym, w którym marketerzy bardziej ostrożnie będą planowali media, kierując budżety do najbardziej efektywnych kosztowo kanałów. Adam Zdeb, creative director Artegence WYDARZENIE ROKU Start platformy Disney+, która w ciągu 2 dni obecności w USA i Holandii wyrobiła prawie 20 proc.. planu zakładanego na najbliższe 5 lat. Oryginalne produkcje, m.in. „The Mandalorian” – mimo że oficjalnie niedostępne dla większości świata – już zyskują na popularności, a kontakt z memami o Baby Yodzie miał chyba każdy użytkownik internetu (mimo że niekoniecznie zna wspomniany serial z uniwersum Star Wars). Zaskoczenie? Już 3-godzinny trailer Disney+, notabene dłuższy niż większość filmów, zwiastował sporo dobrego wideocontentu: SUKCES ROKU Literacki Nobel dla Olgi Tokarczuk. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Moim zdaniem rozczarowanie roku to rosnąca popularność eventów Fame MMA. Dla niewtajemniczonych – jest to połączenie gali MMA z walkami youtuberów i, często wątpliwej sławy, influencerów. Przeżyliśmy popularność patostreamingu, przeżyjemy też to. Szkoda jednak, że programy te cieszą się popularnością wśród młodej widowni, która traktuje to widowisko bardzo poważnie. CZŁOWIEK ROKU Jesieniara. A tak serio – trudno mi wskazać człowieka roku. Ale chętnie wskażę debiut roku – Zuzanna Jurczak, czyli Sanah. SERWIS/KAMPANIA/PROJEKT ROKU Fajne były kampanie wideo Credit Agricole z Dawidem Podsiadło czy OLX z Januszem Chabiorem, a hitem na Facebooku od dawna jest Netflix. Nam najwięcej frajdy dała świąteczna kampania Pepsi i spot „Elfy Same W Domu”, który z digitalu trafił do TV i został wyemitowany podczas Mikołajkowego Bloku Reklamowego i w Wigilię tuż przed kultowym Kevinem. TREND ROKU Wielka ucieczka z Facebooka. Dziś scrolluje się go bezrefleksyjnie w poszukiwaniu newsów. Natomiast na Instagramie dzielimy się coraz częściej rekomendacjami, momentami w postaci stories i skrupulatnie budujemy własny wizerunek. No i dalej rośnie TikTok, który powoli trafia do coraz starszych użytkowników. PROGNOZY NA 2020 ROK „Przebodźcowanie” użytkowników. Miliony minut miałkiego mikrocontentu i codzienna dawka fake newsów wywołają ogromną tęsknotę za jakościowymi treściami, wiarygodnymi ludźmi i za prawdą sensu stricto. Marki otworzą się na produkcję wideocontentu wysokiej jakości, zaobserwujemy dalsze ruchy tektoniczne budżetów – te przesuną się jeszcze bardziej w stronę digitalu. Widzę potencjał w dłuższych formach reklamowych w klimacie netfliksowych programów i seriali, mimo, że Facebook ciągle powtarza, że musi być produkt w 2,7 sekundy. W 2020 roku zobaczymy, czy musi. Trzymam kciuki za marki, które wyjdą poza wszelkie rekomendacje i wyprzedzą trendy. Joanna Gajewska, managing director Animise (AdWise Group) Próbując wykrzesać z pamięci kampanie i wydarzenia będące sukcesem lub porażką roku 2019 doszłam do wniosku, że owszem, było w nim dużo „głośnych” akcji, kampanii, ale w przeciwieństwie do lat poprzednich niewiele takich, które naprawdę zapadają w pamięć. WYDARZENIE I SUKCES ROKU Na pewno jednym z najmocniejszych wydarzeń i zarazem sukcesów, jeśli chodzi o Polskę była nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk. I to właśnie ona podczas odbierania nagrody, wypunktowała, że internet, który miał sprawić, że ludzie staną się mądrzejsi w rezultacie stał się kakofonią komunikatów, z których ciężko coś wyłowić. Być może z tego powodu dotyka nas już nie tylko ślepota banerowa, ale też, coraz częściej, contentowa. Kampanie próbując grać na emocjach wzbudzają je na krótko i niestety, w dłuższej perspektywie nie rezonują. PORAŻKA/ROZCZAROWANIE ROKU Pomimo braku spektakularnych porażek myślę, że jednak warto w tym punkcie wskazać na „wpadkę” twórców „Gry o Tron”, którzy w 4. odcinku 8. sezonu „zostawili” przed Królową Smoków kubek ze Starbucksa. Zdania są podzielone co do tego, czy była to wpadka czy nie, ale nie ma wątpliwości, że stało się to viralem i zarówno Starbucks jak i HBO dobrze tę wpadkę wykorzystali. CZŁOWIEK ROKU To nazwisko zapewne padało już we wcześniejszych latach, ale gdy myślę o mijającym roku to dla mnie człowiekiem, którego nazwisko chciałabym wymienić, jest Michał Sadowski. Poradził sobie nawet z kryzysową sytuacją, która przytrafiła się mu w sierpniu – profile firmy Brand24 oraz jego prywatne na Facebooku i Instagramie zostały zablokowane. To wydarzenie mogłoby pogrążyć totalnie niejedną firmę, zwłaszcza marketingowo opartą na jednym nazwisku. Jemu jednak udało mu się przetrwać i wygląda na to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, a Brand24 nie traci impetu. Z punktu widzenia budowania marki osobistej w internecie dla mnie objawieniem roku jest Sylwia Królikowska. Profesjonalistka z wieloletnim doświadczeniem, która pojawiła się z nową stroną, nowymi profilami na social media (i z nową fryzurą) i na tle samozwańczych coachów robi prawdziwe wrażenie merytoryką, spójnością strategii budowania marki i wykorzystaniem wszelkich nowoczesnych narzędzi. KAMPANIA ROKU #ILoveYou Hater – Kampania Sprite pod tym hasłem składająca się z serii spotów i działań w social media piętnujących hejt i wspierających różnorodność, była nie tylko świetnym konceptem komunikacyjnym z bardzo dobrą egzekucją, ale też poruszyła prawdziwe rzesze odbiorców, wywołała wiele dyskusji i wzbudziła prawdziwe emocje w sieci, co zdarza się już coraz rzadziej. Na wzmiankę zasługuje kampania, która pomimo, że dotyczyła jednego dnia odbiła się sporym echem w social mediach – połączenie sił Burger Kinga i McDonald’sa na rzecz walki z rakiem. McDonald’s ogłosił, że przekazuje 2$ ze sprzedaży każdego Big Maca na rzecz walki z rakiem, a Burger King przyłączył się do tej akcji ogłaszając „dzień bez Whoopera” i wysyłając klientów tego dnia na Big Maca do konkurencji. Nie pierwszy raz te dwie marki prowadziły ze sobą swoistą grę reklamową i nie pierwszy raz wyszło im to świetnie. TREND ROKU Zero Waste – od wielu lat nazywany ekologią, w tym roku w wymiarze medialnym dostał nową nazwę, odmienianą przez wszelkie przypadki. Marki dostrzegły jego potencjał i zaczęły go wykorzystywać na wiele sposobów, które finalnie mogą naprawdę przyczynić się do ochrony naszej planety. PROGNOZY NA 2020 ROK Najistotniejszym motorem działań marketingowych będzie na pewno wciąż rozwój technologii. Napędzający powstawanie coraz to doskonalszych rozwiązań pozwalających na, bardziej precyzyjnie docierające z komunikatem do odbiorców. Nieunikniona jest kontynuacja trendu data driven marketing, coraz mocniejsza pozycja materiałów video i interaktywnych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Konsument domaga się indywidualnych komunikatów, a jeśli chcemy go przekonać musimy angażować jego emocje. I to one, moim zdaniem, będą przeciwwagą dla technologii zagrażającej odhumanizowaniem komunikatów marketingowych. Za ekranem smartfona, który staje się najważniejszym medium komunikacji marketingowej, jest człowiek, i to on, dla nas marketerów powinien być najważniejszy i jestem pewna, że będzie. Przynajmniej w 2020 roku.
Z realną gospodarką było krucho, ale ceny aktywów finansowych rosły jak na drożdżach. A to dzięki decyzjom banków centralnych, które znów poluzowały politykę pieniężną. W tym kontekście rok 2019 był kwintesencją tego, co obserwowaliśmy przez poprzednie 10 lat. Inwestycyjnie był to rok znakomity. Globalnie dobrze dały zarobić wszystkie główne klasy aktywów. Ale w realnej gospodarce był to czas wyraźnego spowolnienia. Gospodarka Stanów Zjednoczonych wyhamowała z 3% do ok. 2%. Wzrost produktu krajowego brutto w strefie euro obniżył się z przeszło 2% do niewiele ponad 1%. Zwalniały także gospodarki rozwijające się, na czele z Chinami, gdzie oficjalnie raportowana dynamika PKB obniżyła się do 6%, czyli najniższego poziomu od 27 lat. Światowy przemysł oraz globalny handel znalazły się w recesji. Po części za sprawą naturalnego cyklu koniunkturalnego, a po części z winy wojny handlowej rozpętanej przez Donalda Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych obłożył chiński import drakońskimi cłami, wcześniej grożąc wprowadzeniem taryf także swoim amerykańskim i europejskim sojusznikom. W rezultacie odczyty „przemysłowych” wskaźników PMI znalazły się na najniższych poziomach od 2012 roku. Przed regularną recesją ochronił nas sektor usług, który zwłaszcza w krajach rozwiniętych radził sobie nadzwyczaj dobrze, kontrastując z przemysłową mizerią. Najważniejsze wydarzenia 2019 roku w świecie pieniądza Rok 2019 nie pozwolił na nudę, choć nie był aż tak niespokojny jak jego poprzednik. Rynki finansowe nieco się uspokoiły. Za to banki centralne dały o sobie dać ze zdwojoną mocą, raz jeszcze próbując zakłócić naturalny cykl koniunkturalny. Oto najważniejsze wydarzenia 2019 roku w świecie pieniądza. Panika bankierów centralnych Wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego malała także inflacja cenowa w największych gospodarkach rozwiniętych. Wyjątkiem były Stany Zjednoczone, gdzie oficjalna inflacja CPI utrzymała się w pobliżu 2%. W strefie euro wskaźnik HICP osunął się z 1,7% do 1%, w Japonii wzrost kosztów życia utrzymał się poniżej 1%. Lekkie spowolnienie gospodarcze oraz brak oczekiwanej inflacji zasiały panikę w szeregach banków centralnych. Od wiosny 2019 roku zarówno Fed, jak i EBC zaczęły sygnalizować odejście od prób normalizacji polityki pieniężnej, jakie podjęto w roku poprzednim. Rezerwa Federalna szybko porzuciła zapowiadane na ten rok plany podwyżek stóp procentowych. Mario Draghi na odchodnym przeforsował sprowadzenie stopy depozytowej EBC jeszcze głębiej poniżej zera (do -0,50%) oraz wznowienie programu skupu obligacji skarbowych (QE) za 20 mld euro miesięcznie. Podobno uczynił do wbrew stanowiskom banków centralnych Niemiec, Francji i Holandii. Jeszcze głębszą woltę wykonał prezes Powell, który jeszcze rok temu zarzekał się, że stopy będzie podnosił i utrzyma program „zwijania bilansu” (QT). Przewodniczący Fedu został jednak szybko przywołany do porządku za sprawą nacisków lobby finansowego oraz prezydenta Trumpa. W lipcu posłusznie obniżył stopy procentowe, a we wrześniu zakończył QT. Fed ciął stopy jeszcze we wrześniu i w październiku – łącznie o 75 pb. Zatem zamiast zapowiadanych dwóch podwyżek (po 25 pb. każda), otrzymaliśmy trzy obniżki. To tyle w kwestii wiarygodności bankierów centralnych. Co więcej, wrześniowy kryzys na rynku repo niejako zmusił Rezerwę Federalną do wznowienia QE. Choć przez trzy miesiące Fed wpompował w sektor bankowy ponad 400 mld dolarów, to prezes Powell usiłował nam wmówić, że to wcale nie jest QE. Niezależnie od nazwy, bank centralny USA w ciągu 9 miesięcy zmienił swą politykę o 180 stopni i to bez widocznych oznak recesji w realnej gospodarce. Ponowne odkręcenie kurka z tanim pieniądzem odwróciło „niedźwiedzie” tendencje na rynkach finansowych. Ceny akcji wystrzeliły w górę. Globalny indeks MSCI poszedł w górę o 26,6%, ustanawiając nowe rekordy. Motorem hossy sponsorowanej przez banki centralne były akcje amerykańskie, a zwłaszcza nieco już przyblakłe „FAANGi” (czyli akcje Facebooka, Apple’a, Amazona, Netfliksa i spółki holdingowej Google’a). FANG Index dał w tym roku zarobić ponad 41%. Inwestorom nie przeszkadzało to, że taki Amazon wyceniany jest na 83-krotność zysków za ostatnie cztery kwartały, a Netflix „chodzi przy c/z rzędu 105". Wartość rynkowa Apple’a zwiększyła się o 84% i sięga niemal 1,3 bln USD. Doszło do absurdalnej sytuacji, gdy samo tylko Apple z Microsoftem są warte niż wszystkie spółki wchodzące w skład niemieckiego indeksu DAX. Drożały zresztą nie tylko akcje modnych „fangów”. Wśród 60 głównych indeksów giełdowych na świecie tylko sześć zakończyło rok 2019 pod kreską. Niestety, w tym gronie znalazł się nasz WIG20, który stracił 5,4%. Gorsze od niego były tylko rynki w Chinach (B-Shares stracił 5,42%), Bułgarii (-5,7%(, Chile (-8,6%) oraz Ukrainie (-10,9%). „Przeciętny” giełdowy indeks urósł o blisko 20%. Ale liderem hossy dość nieoczekiwanie zostały akcje greckie. Athex Composite poszedł w górę o 49%. Kroku dotrzymywały mu jedynie FAANGi oraz rosyjski RTS (+46%). Obładowany technologicznymi gigantami Nasdaq 100 zyskał prawie 39%. Czyli niewiele więcej od Mervala (+37,6%), którego nie zatrzymał nawet sierpniowy krach, gdy indeks argentyńskiej giełdy w jedną sesję spadł o 38%. Akcjom amerykańskim nie ustępowały francuskie – CAC40 i S&P500 urosły odpowiednio o 27% i 29%. Wśród rynków wschodzących obok wspomnianych już akcji greckich i rosyjskich świetnie spisywała się brazylijska Bovespa (+32,7%), rumuński BET (+35%) oraz turecki BIST100 (+25,7%). Szaleństwo na obligacjach Ale to nie akcje zachowywały się w tym roku nienormalnie. Wolta Powella i szaleństwo Draghiego wyniosły w górę ceny obligacji. I to nie tylko tych skarbowych. Amerykańskie obligacje śmieciowe (high yield) podrożały o 14%. Jeśli ktoś postawił na Treasuries za pośrednictwem Vanguard Total Bond Market ETF, to po 2019 roku zainkasował 8,7% zysku. Całkiem nieźle jak na „nudne” i bezpieczne obligacje Wuja Sama. Kompletny odlot zaliczyły suwerenne obligacje europejskie, gdzie szaleństwo ujemnych stóp procentowych popychało inwestorów do spekulacji rodem z manii tulipanowej. Latem na rynku płacono każdą cenę np. za stuletnie obligacje austriackie. W pewnym momencie w strefie euro ze świecą można było szukać obligacji skarbowych pozwalającej zachować choćby nominalną wartość zainwestowanego kapitału do dnia wykupu. W szczytowym okresie tej obligacyjnej manii dług o wartości nominalnej ok. 17 bilionów USD był notowany przy ujemnej rentowności! Do końca roku poziom długu o ujemnej rentowności obniżył się do 11,6 bln USD. To wciąż historyczna aberracja, choć już na nieco mniejszą skalę niż w lipcu czy sierpniu 2019 roku. W efekcie w 2019 roku rynki długu oferowały niemal rekordowe niskie rentowności. Dochodowość amerykańskich obligacji 10-letnich prawie wyrównała historyczny dołek z 2016 roku, schodząc do 1,43% i kończąc rok poniżej 2%. „Dziesięciolatki” szwajcarskie, niemieckie, duńskie, holenderskie czy japońskie notowane są z rentownością niższą od zera. Oznacza to, że inwestor kupujący te papiery po obecnej cenie rynkowej w dniu wykup otrzyma mniej niż zainwestował. Nie sądzę, aby taka sytuacja była nie do utrzymania na dłuższą metę. Złowieszcza inwersja Ostry spadek długoterminowych obligacji skarbowych, jaki obserwowaliśmy od marca do sierpnia, sprawił, że po raz pierwszy od 2007 roku w Stanach Zjednoczonych doszło do tzw. inwersji krzywej dochodowości. To sytuacja, gdy rentowność 10-letnich obligacji skarbowych przewyższa rentowność obligacji 2-letnich. Przez poprzednie 50 lat takie wydarzenie poprzedziło każdą recesję w Ameryce. I tylko raz na siedem przypadków zdarzyło się, aby inwersja krzywej nie doprowadziła do recesji. Sytuacja na rynku długu w połączeniu z dekoniunkturą w przemyśle i inwestycjach były głównymi przesłankami, które pozwalały oczekiwać końca najdłuższej w powojennej historii ekspansji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska gospodarka rośnie nieprzerwanie już ponad 10 lat, przebijając pod względem czasu trwania okres prosperity lat 90-tych. Jednak głosy o recesji w 2020 roku ostatnio wyraźnie przygasły. Teraz większość ekonomistów spodziewa się poprawy koniunktury i odsuwa w czasie termin nieuniknionego końca boom. Jak inwestować pieniądze? Akcje, obligacje, lokaty, złoto, waluty i wiele więcej Inwestowanie jest wyrzeczeniem się bieżącej konsumpcji na rzecz przyszłych i niepewnych korzyści. To mieszanka czasu, pieniędzy i ryzyka, wytwarzająca zyski lub straty i rozdzielająca je między inwestorów. Złoto znów błyszczy… Szaleństwo bilionów dolarów długu o ujemnych rentownościach oraz powrót do realnie niedodatnich stóp procentowych sprawiły, że wielu inwestorów straciło wiarę w możliwość powrotu do normalności w polityce pieniężnej. W rezultacie wzrósł popyt na złoto, a ceny żółtego metalu w ujęciu dolarowym wyłamały się z wieloletniego trendu bocznego, po raz pierwszy od 6 lat wychodząc powyżej 1500 USD/oz. Ale w wielu walutach lokalnych ceny królewskiego metalu ustanowiły absolutne rekordy w ujęciu nominalnym. W ujęciu dolarowym złoto kończy rok 2019 zwyżką o blisko 19%, ale stopa zwrotu liczona w polskich złotych przekracza 20%. Na początku września kurs złota w PLN osiągnął historyczny rekord na poziomie 6152 zł za uncję. … a złoty nie bardzo Polska waluta ma za sobą kolejny ciężki rok. Co prawda na parze z euro kończymy go na poziomie o ok. 2 grosze niższym niż rok temu, ale już względem dolara i franka szwajcarskiego polski złoty osłabił się odpowiednio o 1,5% i 2,9%. W rezultacie indeks złotego przez rok poszedł w dół o 0,45%. Niby to niewiele, ale to drugi z rzędu rok osłabienia polskiego pieniądza wobec głównych walut wymienialnych. To także kontynuacja bardzo niekorzystnej dla miażdżącej większości Polaków tendencji: przez poprzednie 12 lat indeks złotego odnotował ledwie trzy wzrostowe lata. I to wszystko w sytuacji, gdy polska gospodarka rośnie szybciej niż gospodarki krajów rozwiniętych przy wyższych (nieznacznie, ale jednak) nominalnych stopach procentowych. Być może problemem jest to, że stopy realne (czyli po uwzględnieniu inflacji CPI) po raz pierwszy w dziejach płynnego kursu złotego stały się trwale ujemne. Nie brakuje też specyficznych czynników ryzyka dla złotego. W sierpniu i wrześniu nasz rynek walutowy w turbulencje wprawiło rosnące ryzyko wokół kredytów mieszkaniowych indeksowanych do franka szwajcarskiego. Potencjalne straty kilku dużych polskich banków po orzeczeniu TSUE mogą iść w miliardy złotych, co zachwiałoby stabilnością całego sektora bankowego. To dlatego kurs euro momentami sięgał 4,40 zł, choć przez większość roku utrzymywał się w korytarzu 4,25-4,35 zł. Mimo przeszło 20-groszowej przeceny w czwartym kwartale, kurs dolara kończy rok 2019 o ok. 6 groszy wyżej niż go rozpoczął. Frank szwajcarski po przeszło 3,92 zł jest o ponad 12 groszy droższy niż był w Sylwestra 2018 r. Podrożał także funt brytyjski, który kończy rok w pobliżu 5 zł, a więc o 24 grosze wyżej niż go rozpoczynał. Masochizm polskiego inwestora Nie tylko złoty w 2019 roku zbierał baty. Warszawska giełda znalazła się w głębokim odwrocie, czego przejawem były nie tylko fatalne wyniki WIG-u 20 (-5,6%), ale przede wszystkim exodus spółek, debiutowa posucha oraz zamierające obroty. Nie brakowało też „giełdowych kontrowersji”, czyli niezbyt czystych zagrań godzących w interesy inwestorów indywidualnych. Honoru GPW tym razem broniły mniejsze spółki. sWIG80 w rok zyskał prawie 14%. Doliczając dywidendy (indeks total return), pasywny inwestor mógł zarobić ponad 19%, czyli bardzo dobrze jak na polskie standardy, ale bez rewelacji jak na wyniki większości giełd zagranicznych. Nie tylko akcje rozczarowały. Inflacji nie pobiły ani fundusze polskich obligacji skarbowych, ani lokaty bankowe, ani nawet detaliczne obligacje skarbowe (za wyjątkiem papierów rodzinnych i 10-letnich). Jedynymi krajowymi klasami aktywów, które pozwoliły na realny zarobek, były metale szlachetne oraz nieruchomości. Złoto dało zarobić ponad 20%, srebro podrożało (w PLN) o 18%, platyna - o 24%, a pallad - aż o 55%. Na zakup stu ton złota skusił się Narodowy Bank Polski, dokonując największych zakupów kruszcu przez kraj Unii Europejskiej od ponad 20 lat. Co więcej, świeżo zakupiony metal trafił do krajowych sejfów, opuszczając skarbiec Banku Anglii. Ale Polaków nie interesowały kruszce, tylko nieruchomości. Rok 2019 był kolejnym rokiem boomu w sektorze mieszkaniowym. Zakup mieszkania – czy to kredytowany na własne potrzeby, czy też inwestycyjny bez lewaru – urósł niemalże do rangi kultu religijnego. Każde dziecko w Polsce przecież wie, że na nieruchomościach nie da się stracić (przypis autora: uwaga, sarkazm!). Licząc bez grudnia, banki udzieliły prawie 220 tysięcy kredytów mieszkaniowych, zadłużając nas na niemal 60 mld złotych. Takiego boomu nie widziano od 2008 roku, gdy Polacy radośnie zadłużali się w rekordowo tanim franku szwajcarskim. Teraz biorą 30-letnie „hipoteki” przy rekordowo niskich stóp procentowych. Nic więc dziwnego, że ceny mieszkań wystrzeliły w górę, napędzane owczym pędem, tanim kredytem i dobrą sytuacją pracownika na rynku pracy. W III kw. 2019 roku ceny transakcyjne mieszkań o popularnych metrażach w wielu polskich miastach były z reguły o kilkanaście procent wyższe niż przed rokiem. W Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu czy Warszawie ceny ofertowe u deweloperów potrafiły być o 15-20% wyższe niż przed rokiem. Oczywiście, nie jest to żadna bańka i tym razem będzie inaczej: ceny nieruchomości będą zawsze iść w górę – zgodnie twierdzą eksperci, którzy zwykle reprezentują interesy deweloperów, banków lub pośredników. A stopy procentowe zawsze będą niskie, tak samo jak kiedyś zawsze niski miał być kurs franka szwajcarskiego. Co nas czeka w 2020 roku? W rok 2020 polska gospodarka wchodzi w fazie wyraźnego spowolnienia. Obserwowana przez ostatnie dwa lata dynamika PKB rzędu 5% z pewnością nam nie grozi. Optymiści mówią o 4%. Prognozy ekonomistów oraz założenia zapisane budżetu państwa zakładają wzrost PKB w granicach 3-4%. Nie można jednak wykluczyć mniej korzystnego scenariusza, w którym pod koniec roku dynamika PKB zejdzie w pobliże 2% za sprawą „dołka inwestycyjnego” w sektorze publicznym oraz osłabienia eksportu. Równocześnie niemal pewne jest znaczące przyspieszenie inflacji cenowej. Roczna dynamika CPI najprawdopodobniej na początku 2020 roku przekroczy 3,5% i według optymistów później będzie malała za sprawą nieśmiertelnego „efektu bazy”. Mimo inflacyjnego skoku, Rada Polityki Pieniężnej niemal na pewno nie zdecyduje się podnieść rekordowo niskich stóp procentowych. Pogłębi się finansowa represja, w ramach której bank centralny sztucznie utrzymuje realnie ujemne stopy procentowe. Zatem walka o uratowanie oszczędności przed inflacją będzie jeszcze bardziej zażarta niż w roku 2019. Od stycznia w życie wejdą kolejne podwyżki podatków i innych danin publicznych. Skokowo – bo aż o 15% - wzrośnie płaca minimalna. Mocno podrożeje energia elektryczna. Dla polskiego biznesu oznacza to kolejny wzrost kosztów, który w ostatnich latach niełatwo było przerzucić na klientów. Jeśli to się nie zmieni, to wyniki giełdowych spółek pozostaną pod presją. Odbije się to zwłaszcza na spółkach przemysłowych, ale także na bankach, które od nowego roku zostaną obciążone dodatkowym domiarem na rzecz BFG. Rosnące koszty życia „pożrą” znaczną część podwyżek pensji. Już pod koniec 2019 roku realna dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw spadła do zaledwie 2,6% rdr. W kolejnych miesiącach można oczekiwać kontynuacji tego trendu, co raczej nie poprawi nastrojów konsumentów i nie odwróci malejącego trendu dynamiki konsumpcji. Przekonamy się też, w jakim stopniu gwałtowna podwyżka płacy minimalnej przełoży się na statystyki oficjalnego zatrudnienia. Pewien spadek w tym względzie chyba dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Duże zmiany czekają też polski rynek kapitałowy. Od początku 2020 roku zarówno giełda, jak i rynek długu powinny wreszcie odczuć napływ gotówki ze strony Pracowniczych Planów Kapitałowych. Pomimo niskiej partycypacji (ok. 40%) w dużych firmach i prawdopodobnie jeszcze niższej w firmach mniejszych, kasa z PPK może nieco podnieść giełdowe indeksy – zwłaszcza w segmencie mniejszych i średnich spółek. Po drugie, na lipiec 2020 roku rząd zaplanował likwidację OFE. Fundusze odłożyły już gotówkę na zapłacenie 15-procentowej „opłaty przekształceniowej”, więc nie powinno to skutkować podażą akcji. Zniknie za to znienawidzony „suwak”, który przez poprzednie 5 lat wymuszał na OFE redukowanie portfela akcyjnego na GPW. To druga dobra wiadomość dla polskiej giełdy. Większość ekonomistów wierzy, że trwające spowolnienie gospodarcze będzie łagodne i już wypatrują wczesnych symptomów ożywienia w Chinach i strefie euro. Z kolei analitycy liczą na wsparcie ze strony banków centralnych – zarówno Fed, jak i EBC oraz Bank Japonii znów zgodnie „drukują” pieniądze, zwiększając „płynność” na rynkach finansowych. Przez ostatnią dekadę ten przypływ podnosił wszystkie łodzie na morzach aktywów finansowych, choć generalnie omijał realną gospodarkę. Dlatego też większość prognostów spodziewa się kontynuacji hossy na rynkach akcji, tym razem z większym udziałem rynków wschodzących (czyli nas) przy osłabiającym się dolarze. To scenariusz optymistyczny. Zakłada on kontynuację QE przez Fed oraz brak podwyżek stóp procentowych, a może nawet ich obniżkę. Drugim warunkiem jego realizacji jest dopięcie umowy handlowej między Waszyngtonem a Pekinem, co wcale nie jest takie pewne. Ponadto bazuje na oczekiwanym ożywieniu gospodarczym, które póki co pozostaje w sferze życzeń i prognoz. Za realizacją bardziej optymistycznych scenariuszy (przynajmniej z punktu widzenia polskiego inwestora) przemawia też statystyka – jeszcze nigdy WIG nie odnotował trzech chudych lat z rzędu. A WIG20 jak dotąd tylko raz zaliczył trzy następujące po sobie lata pod kreską. Podsumowania i prognozy – cykl Bankier.pl Krzysztof Kolany
pl
1483798036_1483956019
3
Podczas spotkania papieża Franciszka z setkami osób na placu świętego Piotra w sylwestrowy wieczór doszło do incydentu, zarejestrowanego przez media. Jedna z kobiet tak mocno go chwyciła, że boleśnie wykręciła mu rękę. Papież uderzył ją w dłoń, by się uwolnić. Zdjęcie Papież Franciszek /Fabio Frustaci /PAP/EPA Po nieszporach w bazylice watykańskiej Franciszek we wtorek wieczorem poszedł na plac przed bazyliką watykańską, by obejrzeć stojącą tam szopkę. Witał się z setkami ludzi, którzy tam się zgromadzili się, by złożyć mu noworoczne życzenia. Błogosławił dzieci, pozdrawiał wszystkich po kolei, rozmawiał z wiernymi. Reklama Włoskie media opublikowały kilkusekundowe nagranie, na którym widać, że kobieta stojącą przy barierce tak mocno chwyciła dłoń papieża w chwili, gdy odchodził, że pociągnęła go wykręcając mu rękę. Sprawiło to papieżowi wyraźny ból. Odwrócił się w jej stronę i stanowczo uderzył ją w dłoń, by się uwolnić z uścisku i powiedział coś do niej oburzony. Odszedł zirytowany zachowaniem kobiety.
Mt 5,38-41 38 Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko, ząb za ząb". 39 A ja wam mówię, aby nie występować przeciwko zepsuciu. Lecz jeśli ktoś ciebie uderzy w twój prawy policzek, nadstaw mu i drugi. 40 A kiedy ktoś chce się z tobą sądzić i zabrać twoją suknię, oddaj mu i płaszcz. 41 Jeśli ktoś przymusza cię do [przejścia] jednej mili, przejdź z nim dwie. Imię wymagane If you enter anything in this field your comment will be treated as spam Captcha
pl
1483747000_1484140132
3
Drogi Użytkowniku! W związku z odwiedzaniem naszych serwisów internetowych możemy przetwarzać Twój adres IP, pliki cookies i podobne dane nt. aktywności lub urządzeń użytkownika. Jeżeli dane te pozwalają zidentyfikować Twoją tożsamość, wówczas będą traktowane dodatkowo jako dane osobowe zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 2016/679 (RODO). Administratora tych danych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Jeżeli korzystasz także z innych usług dostępnych za pośrednictwem naszych serwisów, przetwarzamy też Twoje dane osobowe podane przy zakładaniu konta, rejestracji na eventy, zamawianiu prenumeraty, newslettera, alertów oraz usług online (w tym Strefy Premium, raportów, rankingów lub licencji na przedruki). Administratorów tych danych osobowych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz również w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Dane zbierane na potrzeby różnych usług mogą być przetwarzane w różnych celach, na różnych podstawach oraz przez różnych administratorów danych. Pamiętaj, że w związku z przetwarzaniem danych osobowych przysługuje Ci szereg gwarancji i praw, a przede wszystkim prawo do odwołania zgody oraz prawo sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych. Prawa te będą przez nas bezwzględnie przestrzegane. Jeżeli więc nie zgadzasz się z naszą oceną niezbędności przetwarzania Twoich danych lub masz inne zastrzeżenia w tym zakresie, koniecznie zgłoś sprzeciw lub prześlij nam swoje zastrzeżenia pod adres [email protected]. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania dokonanego przed jej wycofaniem. W dowolnym czasie możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej. Jeśli zgadzasz się na wykorzystanie technologii plików cookies wystarczy kliknąć poniższy przycisk „Przejdź do serwisu”. Zarząd PTWP-ONLINE Sp. z o.o.
Wszyscy demonstranci, którzy oblegali ambasadę USA w Bagdadzie i w większości należeli do szyickich milicji, opuścili w środę po południu Zieloną Strefę, w której znajduje się placówka. Ambasada zawiesiła jednak wszystkie czynności konsularne. Prawie wszyscy demonstranci posłuchali wezwań przywódców Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF) do rozejścia się. Wcześniej pojawiały się informacje, że grupa demonstrantów postanowiła kontynuować protest przed amerykańską placówką, demonstranci przekazali też, że będą tam protestować aż do całkowitego wycofania amerykańskiego kontyngentu z Iraku. Później Agencja Reutera podał, że ich akcję przeniesiono przed pobliski hotel. Opuszczając silnie strzeżoną Zieloną Strefę, demonstranci skandowali: „Spaliliśmy ich!”. Ciężarówki wywiozły zapasy żywności, sprzęt i namioty, które we wtorek rozłożyli demonstranci, planując długi protest. Ambasada USA poinformowała, że zawiesiła czynności konsularne, zaleciła też amerykańskim obywatelom, by nie zbliżali się do placówki. „Z powodu ataków milicji (szyickich) na kompleks ambasady USA wszystkie publiczne czynności konsularne są zawieszone do odwołania. Wszystkie planowane spotkania są odwołane” – głosi komunikat ambasady. Wcześniej w środę amerykańscy żołnierze użyli gazu łzawiącego przeciwko protestującym. Dziesiątki manifestantów spędziło noc sylwestrową przed budynkiem placówki w rozstawionych tam namiotach, a od rana na miejsce zaczęli przybywać kolejni demonstranci. W środę przed południem, podobnie jak dzień wcześniej, protestujący Irakijczycy wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili. Protesty przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie rozpoczęły się po niedzielnej informacji Pentagonu, który podał, że amerykańskie siły przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi m.in. za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych. W atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych. W obawie przed dalszą eskalacją we wtorek do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg. RP, PAP
pl
1483900954_1483988775
1
WP Tech Poczta WP Pilot Program TV Menu Wiadomości Wiadomości Mobile Mobile Internet Internet Militaria Militaria Technologie i nauka Technologie i nauka Wideo Wideo Najnowsze Najnowsze Popularne Wiadomości Mobile Internet Militaria Technologie i nauka Wideo Najnowsze Popularne Wiadomości + 1 e-zdrowie Klaudia Stawska 2 godziny temu Jak działa e-recepta i jak ją zrealizować? Od 8 stycznia koniec z papierami Od 8 stycznia papierowe recepty przestaną obowiązywać. Zamiast nich lekarze będą mieli obowiązek wydawać e-receptę, którą "zawsze będziemy mieli pod ręką" - komentuje rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie E-recepta już 8 stycznia zastąpi tą tradycyjną (Materiał prasowy) - Od 8 stycznia e-recepty staną się powszechne w całym kraju. Ale już dziś mamy wystawionych ponad 50 milionów recept elektronicznych - wyjaśniał Andrusiewicz w rozmowie z TVN24. Jak działa e-recepta i jaką ją zrealizować? Od 8 stycznia każdy lekarz będzie wystawiał e-receptę elektronicznie. Pacjent może otrzymać wiadomością SMS lub mailowo. e-recepta na SMS - pacjent otrzyma wiadomość z 4-cyfrowym kodem. W aptece wystarczy podać kod z SMS-a wraz z numerem PESEL osoby, dla której kupowany będzie lek - pacjent otrzyma wiadomość z 4-cyfrowym kodem. W aptece wystarczy podać kod z SMS-a wraz z numerem PESEL osoby, dla której kupowany będzie lek e-recepta na e-mail - w tym przypadku pacjent otrzyma wiadomość e-mail z załączonym plikiem PDF z informacją o e-recepcie. W wiadomości będzie również kod, który farmaceuta może zeskanować w aptece. - Jeżeli chcemy otrzymywać SMS-y i maile, czyli korzystać w pełni z dobrodziejstwa e-recepty, wówczas powinniśmy założyć sobie Internetowe Konto Pacjenta - zaznaczył Andrusiewicz. W innym wypadku lekarz może również wydrukować e-receptę, którą można będzie okazać w aptece. W rzadkich przypadkach lekarz wciąż może wydać tradycyjną receptę. Będzie to miało miejsce np. w przypadku awarii systemu e-zdrowie czy braku dostępu do internetu. Zobacz też: E-recepta od 8 stycznia. Minister tłumaczy, co trzeba zrobić Jak założyć Internetowe Konto Pacjenta? W tym celu należy wejść na stronę www.pacjent.gov.pl i w zakładce "Moje konto" podać numer telefonu i/lub adres e-mail. Na Internetowym Koncie Pacjenta znajdziemy również inne przydatne informacje, jak chociażby o liście przyjmowanych leków oraz ich dawkowaniu. E-recepta może być wystawiana po konsultacji z lekarzem, ale bez konieczności odwiedzenia gabinetu. Dodatkowo jest czytelniejsza i nie da się jej zniszczyć ani zgubić. Rzecznik przypomina też, że każda e-recepta dotyczy jednego leku, ale możliwe jest również wydanie recept zbiorczych w postaci pakietów. W takim wypadku e-recepta przyniesie dodatkowe korzyści, ponieważ każdy lek może być kupiony w innej aptece, bez konieczności przepisywania recepty. Polub WP Tech 0 komentarze Głosuj Głosuj 0 Wow! 0 Ważne 0 Słabe 0 Straszne
Piliście szampana w Sylwestra? Jeden kieliszek nie wyrządzi znacznej szkody zdrowiu, ale lepiej było zrezygnować z mocnych alkoholi i nie przesadzić nawet z niskoprocentowymi napitkami, bo nie ma – jak twierdzą lekarze – całkowicie bezpiecznej dawki alkoholu. Jeden kieliszek szampana nie wyrządzi znacznej szkody zdrowiu, ale często ludzie nie mogą ograniczyć się do jednego kieliszka i pozwalają sobie na więcej – twierdzi doktor nauk medycznych, kierownik Katedry Fizjologii Uniwersytetu Sieczenowskiego Aleksiej Umriuchin. Lekarz wyjaśnił, że każdy człowiek powinien wiedzieć i uwzględniać, w jakim stopniu toleruje alkohol , i w zależności od tego, spożywać go lub nie. Z kolei Jekaterina Iwanowa, wiodąca specjalistka ds. profilaktyki medycznej Ministerstwa Zdrowia obwodu moskiewskiego, powiedziała, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu: im więcej wypijemy, tym większą szkodę wyrządzimy swojemu organizmowi. Sami za siebie decydujemy. Nie możemy powiedzieć, jaka dawka alkoholu nie szkodzi zdrowiu. Możemy jedynie zalecić, aby go nie nadużywać i unikać mocnych alkoholi – podkreśliła Iwanowa.
pl
1483836488_1483846060
2
Mały ZUS plus 2021. Prowadzisz działalność gospodarczą - możesz opłacać składki na ubezpieczenia społeczne od podstawy wymiaru, której wysokość będzie zależeć od dochodów z działalności gospodarczej w poprzednim roku kalendarzowym (czyli za 2020 rok). Mały ZUS plus to rozwiązanie dla najmniejszych firm, których przychód zamknął się kwotą 120 tys. złotych w minionym roku. Składki są liczone proporcjonalnie do dochodu i niższe średnio o kilkaset złotych miesięcznie. Co musi zrobić przedsiębiorca, by skorzystać z Małego ZUS-u? Od 2019 roku przedsiębiorcy mogą skorzystać z ulgi w opłacaniu składek, zwanej „małą działalnością gospodarczą”. W 2020 roku zmieniły się przepisy. Czy w 2021 roku są zmiany? Jak rozliczyć mały ZUS 2021. Bardzo ważne w przypadku małego ZUS jest zgłoszenie się w odpowiednim terminie. Zgłoszenie do małego ZUS plus powinno nastąpić do końca stycznia, jeśli przedsiębiorca uzyskał prawo do małego ZUS-u od 1 stycznia 2021 roku. Co to jest Mały ZUS? Mały ZUS to zmiana, z której mogą korzystać mali przedsiębiorcy. Dzięki niej najmniejsze firmy mogą uiszczać niższe, adekwatne do osiąganych przychodów składki na ubezpieczenie społeczne. Od wielu lat mikroprzedsiębiorcy zwracali uwagę na to, że wysokość obciążeń z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne nie była skorelowana z ich możliwościami finansowymi. Stała podstawa wymiaru składek, niezależna od wysokości przychodów, była barierą w rozwoju małych firm oraz negatywnie wpływała na ich przeżywalność. To właśnie w momencie pojawienia się obowiązku opłacania pełnej wysokości składek ZUS, nawet 10 tys. przedsiębiorców rocznie decyduje się na zakończenie prowadzenia działalności gospodarczej. Mały ZUS plus 2021. Jak skorzystać? Żeby skorzystać z Małego ZUS-u plus przedsiębiorca: musi prowadzić działalność gospodarczą na podstawie wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) lub innych przepisów szczególnych, przychód z tytułu działalności gospodarczej uzyskany w poprzednim roku kalendarzowym, jeśli prowadzony był przez cały rok, nie może przekroczyć 120 000 zł. Jeśli w poprzednim roku przedsiębiorca zaczął, zakończył lub zawiesił działalność, przez co prowadzona ona była tylko przez część roku, limit którego nie może przekroczyć przychód z działalności jest odpowiednio niższy. Będzie on ustalony przez podzielenie 120 000 zł przez liczbę dni kalendarzowych poprzedniego roku i pomnożenie otrzymanego wyniku przez liczbę dni kalendarzowych prowadzenia działalności gospodarczej w poprzednim roku kalendarzowym. Otrzymany wynik należy zaokrąglić do pełnych groszy w górę, jeśli końcówka jest równa lub wyższa niż 50 groszy lub w dół, jeśli jest niższa. Mały ZUS plus 2021. Kiedy nie skorzystasz? Przedsiębiorca nie skorzysta z ulgi, jeśli: w poprzednim roku (2020) prowadził działalność gospodarczą krócej niż 60 dni, czyli podlegał ubezpieczeniom społecznym lub ubezpieczeniu zdrowotnemu z tytułu prowadzenia tej działalności krócej niż 60 dni. rozliczał się w formie karty podatkowej i był zwolniony ze sprzedaży od podatku VAT. Warunki te muszą być spełnione łącznie. podlegał ubezpieczeniom społecznym lub ubezpieczeniu zdrowotnemu także z tytułu innej pozarolniczej działalności (np. jako wspólnik spółki jawnej) spełnia warunki do opłacania „preferencyjnych składek”, tj. składek od zadeklarowanej kwoty nie niższej niż 30% minimalnego wynagrodzenia wykonuje dla byłego bądź obecnego pracodawcy to, co robił dla niego jako pracownik w bieżącym lub poprzednim roku kalendarzowym. Mały ZUS 2021. Jakie dokumenty są potrzebne do zgłoszenia? Jeśli przedsiębiorca w 2020 roku prowadził działalność gospodarczą i nie korzystał z „małego ZUS” lub „małego ZUS plus” powinien złożyć: wyrejestrowanie z ubezpieczeń (ZUS ZWUA) z kodem tytułu ubezpieczenia zaczynającym się od 05 10, 05 12, jeśli na dzień 31 grudnia 2020 r. podlegał ubezpieczeniom społecznym z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej, ale nie korzystał z „małego ZUS” albo wyrejestrowanie z ubezpieczeń (ZUS ZWUA) z kodem tytułu ubezpieczenia zaczynającym się od 05 70, 05 72, jeśli akurat 31 grudnia 2020 r. zakończy się okres 24 miesięcy korzystania z „preferencyjnych składek” zgłoszenie do ubezpieczeń społecznych (ZUS ZUA) albo - jeśli podlega wyłącznie ubezpieczeniu zdrowotnemu - zgłoszenie do tego ubezpieczenia (ZUS ZZA) z kodem tytułu ubezpieczenia rozpoczynającym się od 05 90 albo 05 92 (kod tytułu ubezpieczenia przewidziany dla osób z rentą przyznaną z tytułu niezdolności do pracy). Dokumenty te muszą być przekazane najpóźniej do 1 lutego 2021 roku. Jeśli przedsiębiorca korzystał z „małego ZUS plus” w grudniu 2020 roku i nadal chce korzystać z „małej działalności plus” nie przekazuje żadnych dokumentów zgłoszeniowych. Jeśli w styczniu 2021 roku firma rozpocznie lub wznowi prowadzenie działalności gospodarczej, która prowadzona była w 2020 roku (przynajmniej 60 dni) i z tytułu której przedsiębiorca nie korzystał w 2020 roku z „małego ZUS plus”, wtedy powinien on złożyć najpóźniej do 1 lutego 2021 roku: zgłoszenie do ubezpieczeń społecznych (ZUS ZUA) albo - jeśli podlegasz wyłącznie ubezpieczeniu zdrowotnemu - zgłoszenie do tego ubezpieczenia (ZUS ZZA), z kodem tytułu ubezpieczenia rozpoczynającym się od 05 90 albo 05 92 (kod tytułu ubezpieczenia przewidziany dla osób z rentą przyznaną z tytułu niezdolności do pracy). WAŻNE! Jeżeli rozpoczniesz lub wznowisz działalność po 25 stycznia 2021 r. (przez co do końca miesiąca zostanie mniej niż 7 dni), zgłoszenie do ubezpieczeń składasz w terminie 7 dni liczonymi od daty rozpoczęcia/wznowienia działalności. Rozpoczniesz lub wznowisz działalność gospodarczą później niż w styczniu 2021 r., a którą prowadziłeś w 2020 r. (przynajmniej 60 dni) i z tytułu której nie korzystałeś w 2020 r. z „małego ZUS plus”, powinieneś złożyć: zgłoszenie do ubezpieczeń społecznych (ZUS ZUA) albo - jeśli podlegasz wyłącznie ubezpieczeniu zdrowotnemu - zgłoszenie do tego ubezpieczenia (ZUS ZZA) z kodem tytułu ubezpieczenia rozpoczynającym się od 05 90 albo 05 92 (kod tytułu ubezpieczenia przewidziany dla osób z rentą przyznaną z tytułu niezdolności do pracy). Dokument ten musi być przekazany w terminie 7 dni liczonych od pierwszego dnia prowadzenia działalności gospodarczej lub wznowienia działalności gospodarczej. Jeśli przedsiębiorca będzie korzystał z „małej działalności gospodarczej plus” później niż w styczniu 2021 r., wtedy powinien przekazać do ZUS: wyrejestrowanie z ubezpieczeń (ZUS ZWUA) z kodem tytułu ubezpieczenia zaczynającym się od 05 10, 05 12, jeśli podlegał ubezpieczeniom społecznym z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej, ale nie korzystał z „małego ZUS plus” (np. zaprzestał wykonywania działalności na rzecz byłego pracodawcy) albo wyrejestrowanie z ubezpieczeń (ZUS ZWUA) z kodem tytułu ubezpieczenia zaczynającym się od 05 70, 05 72, jeśli skończył okres 24 miesięcy korzystania z „preferencyjnych składek” zgłoszenie do ubezpieczeń społecznych (ZUS ZUA) albo - jeśli podlega wyłącznie ubezpieczeniu zdrowotnemu - zgłoszenie do tego ubezpieczenia (ZUS ZZA) z kodem tytułu ubezpieczenia rozpoczynającym się od 05 90 albo 05 92 (kod tytułu ubezpieczenia przewidziany dla osób z rentą przyznaną z tytułu niezdolności do pracy). Dokumenty te muszą być przekazane w terminie 7 dni liczonych od pierwszego dnia, w którym przedsiębiorca spełnia warunki do korzystania z „małego ZUS plus” (np. skończył okres „preferencyjnych składek” na ubezpieczenia społeczne w trakcie roku). Mały ZUS 2021. Dla kogo jest przeznaczony? Aby skorzystać z Małego ZUS-u plus, oprócz wyżej opisanego kryterium przychodowego, trzeba również prowadzić działalność w poprzednim roku przez co najmniej 60 dni. Z obniżki składek nie skorzystają przedsiębiorcy, którzy rozliczali się w poprzednim roku w formie karty podatkowej i jednocześnie korzystali ze zwolnienia sprzedaży z podatku VAT. Oprócz dotychczasowego obowiązku przedkładania przez przedsiębiorcę informacji o rocznym przychodzie z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej oraz o podstawie wymiaru składek, powinien on przekazywać dane dotyczące dochodu oraz form opodatkowania. Te dodatkowe informacje przedsiębiorcy będą składać, jak dotychczas, w imiennym raporcie miesięcznym albo w deklaracji rozliczeniowej. Nie będzie to więc wymagać wypełniania żadnych dodatkowych nowych formularzy ani druków. Oprócz tego obniżona składka może być opłacana maksymalnie przez 36 miesięcy (3 lata) w ciągu kolejnych 60 miesięcy (5 lat) prowadzenia działalności. Chodzi o to, by przedsiębiorcy mieli szansę na uzbieranie stażu niezbędnego do otrzymania emerytury. Z rozwiązania nie będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, którzy wykonują działalność na rzecz swoich byłych pracodawców. Celem jest to, aby zapobiegać zjawisku „wypychania” pracowników z etatu na samozatrudnienie. Co do zasady, chęć korzystania z Małego ZUS-u plus będzie można zgłosić do końca pierwszego miesiąca obowiązywania tej regulacji (jeśli wejdzie w życie 1 stycznia 2021, to czas na zgłoszenie będzie do 31 stycznia 2021). Jednak w przypadku, gdy uprawnienie do korzystania z Małego ZUS-u plus uzyska się później, w trakcie roku, wówczas będzie przysługiwał termin 7 dni. Nie zmieni się kolejność korzystania z ulg w opłacaniu składek na ubezpieczenia społeczne: najpierw „ulga na start”, potem 24 miesiące preferencyjnych składek, a następnie Mały ZUS plus. FACEBOOK Dołącz do nas na Facebooku! Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy! Polub nas na Facebooku! KONTAKT Kontakt z redakcją Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo? Napisz do nas! Środki z KPO obniżą inflację - komentarz
Pensja minimalna w 2020 roku wzrośnie o 350 zł. Jakie będzie najniższe wynagrodzenie brutto/netto? Sprawdź. Pensja minimalna w 2020 roku wzrośnie o 350 złotych brutto (o 15,6 procent). Jak to przełoży się na płacę minimalną brutto i netto od 1 stycznia 2020? Poniżej znajdziecie wyliczenia i najważniejsze informacje na temat "najniższej krajowej" pensji oraz najniższej godzinowej stawki. Płaca minimalna na 2020 rok została ustalona już we wrześniu 2019 roku. Rząd zdecydował, że najniższe wynagrodzenie brutto wyniesie od 1 stycznia 2600 złotych brutto, a minimalna stawka godzinowa 17 złotych brutto. Tak duża podwyżka cieszy pracowników, nie jest jednak dobrą wiadomością dla pracodawców (w 2019 roku "najniższa krajowa" to 2250 zł brutto). Koszty podniesienia najniższej krajowej dla pracodawcy ok. 400 zł dla jednego pracownika. Jak rząd uzasadnił najwyższe od lat podwyżki minimalnej pensji? Polecamy: Trzy niedziele handlowe w grudniu 2019. Sprawdź WYKAZ - Polacy chcą i powinni zarabiać więcej. Podniesienie płacy minimalnej do 2600 zł pozytywnie wpłynie na sytuację finansową gospodarstw domowych – stwierdziła była minister rodziny, pracy i polityki społecznej Bożena Borys-Szopa. Minister dodała, że od 2015 r. wynagrodzenie minimalne wrośnie o 850 zł. Warto wiedzieć: Pensja minimalna od 2015 roku (brutto) 2019 r. - 2250 złotych 2018 r. - 2100 złotych 2017 r. - 2000 złotych 2016 r. - 1850 złotych 2015 r. - 1750 złotych Polacy chcą i powinni zarabiać więcej. Podniesienie płacy minimalnej do 2600 zł pozytywnie wpłynie na sytuację finansową gospodarstw domowych Pensja minimalna w 2020 roku - rozporządzenie Na forum Rady Dialogu Społecznego partnerom społecznym nie udało się dojść do porozumienia w kwestii minimalnego wynagrodzenia na 2020 rok, co nałożyło na Radę Ministrów obowiązek ustalenia wysokości minimalnej pensji właśnie w formie rozporządzenia. Ile netto? Płaca minimalna 2020 Płaca minimalna netto (na rękę) w 2020 roku wyniesie około 1920,62 zł. - w przypadku pracowników z podstawowymi kosztami uzyskania przychodów + ulga podatkowa, - w przypadku pracowników z podstawowymi kosztami uzyskania przychodów + ulga podatkowa, 1876,62 zł - podstawowymi kosztami uzyskania przychodu, ale bez ulgi podatkowej Ustalona wysokość minimalnego wynagrodzenia jest wyższa niż wcześniejsza propozycja rządu, która zakładała wzrost minimalnej pensji do poziomu 2450 złotych, a stawki godzinowej do 16 złotych. Polecamy: Płaca minimalna w 2020 roku. Co jeszcze się zmienia? Jak informuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, podwyższenie wysokości płacy minimalnej to nie jedyne zmiany, które dotyczą minimalnych wynagrodzeń, a które wejdą w życie w przyszłym roku. W 2020 r. wchodzą w życie przepisy, które zakładają rozszerzenie katalogu składników wynagrodzenia, które nie są uwzględniane przy obliczaniu wysokości minimalnej pensji. Od stycznia do minimalnej pensji nie będzie już wliczany dodatek za staż pracy. Warto wiedzieć: w świetle obowiązującego prawa, do wysokości minimalnego wynagrodzenia nie wlicza się: dodatku za pracę w nadgodzinach; nagrody jubileuszowej; odprawy emerytalnej; odprawy rentowej. Najniższa pensja. Kiedy 4000 zł brutto? Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział konsekwentne podwyższanie płacy minimalnej w Polsce. Według zapowiedzi, które pojawiały się w kampanii wyborczej do Parlamentu, docelowo Polacy będą zarabiali minimum 4 tys. złotych brutto już 2023 roku. W 2020 roku płaca minimalna stanowić będzie 49,7 proc. prognozowanego na 2020 rok przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Według Ministerstwa Finansów przeciętne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w przyszłym roku wyniesie 5227 zł i będzie o 6 proc. wyższe niż przeciętne pensje (prognozowane przez MF) w 2019 roku. 60 sekund biznesu: Pracownicze Plany Kapitałowe
pl
1483870701_1484320801
2
6 miliardów dolarów rocznie – tyle oszczędzamy na opiece zdrowotnej w zakresie zaburzeń i chorób psychicznych dzięki obszarom chronionym na całym świecie - informują naukowcy z Uniwersytetu Griffitha w artykule zamieszczonym w prestiżowym czasopiśmie „Nature”. Czym są usługi ekosystemowe? Niejednokrotnie badano już wpływ kontaktu z przyrodą lub jego braku na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka. Kiedyś natura była na wyciągnięcie ręki, dziś staje się niejednokrotnie dobrem luksusowym, a nasz tryb życia zmusza nas do zastępowania spaceru po pobliskim lesie przejściem przez skwer w drodze z pracy do domu. Wiele badań pokazuje jednak, że kontakt z przyrodą jest nie do zastąpienia. Aktywne spędzanie czasu w otoczeniu przyrody pomaga pozbyć się zmęczenia, redukuje stres, podnosi poziom zadowolenia z życia. Nawet spacer po lesie wspomaga działanie układu odpornościowego, nerwowego, reguluje tętno i ciśnienie krwi. Osoby regularnie przebywające na łonie natury są także w lepszej kondycji psychicznej. Wszystkie zalety, które przynosi człowiekowi kontakt z naturą można wycenić. W tym celu stosuje się pojęcie usług ekosystemowych. Są nimi wartości, które można przeliczyć na dochód czerpany w czterech kategoriach: usług produkcyjnych (m.in. woda, żywność, surowce), usług regulujących (np. regulacja klimatu, jakości powietrza, zapobieganie erozji, regulacja obiegu wody), usługi przestrzeni życiowej (siedliska, różnorodność biologiczna) oraz usługi kulturalne (rekreacja, turystyka, wpływ na sztukę, doświadczenia duchowe). Obszary chronione a zdrowie psychiczne odwiedzających Zły stan zdrowia psychicznego ponosi za sobą ogromne koszty, nie tylko tak oczywiste jak leczenie i opieka medyczna, lecz także zmniejszenie produktywności w pracy. Już dawno dowiedziono, że korzyści zdrowotne spędzania czasu na łonie przyrody obejmują poprawę uwagi, poznania, regeneracji snu i stresu, ale nie wiadomo, jaka jest wartość ekonomiczna parków narodowych pod względem ich wpływu na zdrowie psychiczne odwiedzających. Naukowcy z Uniwersytetu Griffitha w Australii w listopadzie bieżącego roku opublikowali wyniki pilotażowych badań dotyczących wyceny usług ekosystemowych związanych z wpływem pobytu w parkach narodowych na zdrowie psychiczne. Autorzy stwierdzili, że istnieje bezpośredni związek między wizytami w obszarach chronionych a indywidualnym zdrowiem psychicznym. Badania oparto o analizę elementów takich jak wiek, status społeczny, stan cywilny, dochód, wykształcenie, zatrudnienie, stan zdrowia, sprawność fizyczna, częstotliwość przebywania na obszarach parków narodowych, historie tych pobytów w ciągu ostatniego roku. Wyniki badań poziomu zadowolenia osób po wizycie na obszarze chronionym były wyraźnie wyższe niż wynik przeciętnego Australijczyka. Co ciekawe poziom zadowolenia podnosił się wraz z ilością rocznych odwiedzin w parkach narodowych. Osoby, które odwiedziły taki obszar od 1 do 5 razy w ciągu ostatnich 12 miesięcy są zdecydowanie bardziej zadowolone ze swojego życia. Odwiedzający obszary chronione raz w tygodniu uzyskały najwyższe wyniki. Zarówno wizyty na obszarach zielonych jak i w parkach narodowych podnoszą poziom ogólnego zadowolenia z życia, jednak w przypadku parków narodowych wynik ten jest nawet kilkukrotnie wyższy. Naukowcy zauważyli, że obecnie koszty złego stanu zdrowia psychicznego mieszkańców Australii wynoszą około 10% PKB, a ich szacunki wskazują, że bez obszarów chronionych koszty te mogłyby być o 7,5% wyższe. Globalne zyski Pilotażowe badania i kalkulacje pokazują, że usługi zdrowotne stanowią ok 4% wartości globalnych usług ekosystemowych. To pierwsze szacunki, które nie są precyzyjne, ale nie to ma znaczenie. Znaczenie ma fakt, że wyniki pokazują skalę sytuacji, konieczność prowadzenia kolejnych badań, na poziomie międzynarodowym, narodowym oraz lokalnym. To także nowe narzędzie w temacie globalnej ochrony przyrody i jej uzasadnienia. Według wstępnych szacunków opublikowanych przez zespół naukowców z Griffith University wpływ na poprawę zdrowia psychicznego przez parki narodowe na całym świecie jest wart 6 bilionów USD rocznie! W przypadku Australii zespół oszacował, że roczna wartość usług zdrowotnych australijskich parków narodowych wyniosła około 100 miliardów USD rocznie. Dla przypomnienia obszary chronione stanowią tylko 10-15% lądów i zaledwie 1,17% oceanów. Potrzebujemy parków narodowych i obszarów chronionych W Polsce istnieją 23 parki narodowe, z czego ostatni powstał w 2001 r. Ich łączny obszar zajmuje 1,1% powierzchni naszego kraju. Fundacja WWF Polska aktywnie działa na rzecz objęcia parkiem narodowym całej Puszczy Białowieskiej, powiększenia Bieszczadzkiego PN oraz utworzenia pierwszego w Polsce obiektu chronionego tej rangi na pogórzu - Turnickiego PN. Potrzebujemy obszarów chronionych na wielu płaszczyznach - jako siedlisk dzikich zwierząt i unikalnych zbiorowisk roślinnych, dla regulacji klimatu, ale również dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. dostarczył infoWire.pl
Właściciele pierwszej w Polsce prywatnej hodowli żubrów zawnioskowali o odstrzał trzech dorosłych osobników. Twierdzą, że ze względu na wiek i stan zdrowia nie mogą już prowadzić ostoi. W ich ośrodku jest sześć żubrów. Trzy młode znajdą miejsce w innych ośrodkach, trzy pozostałe są starsze i nie będą w stanie odnaleźć się innym miejscu. Stąd wniosek do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Przeciw odstrzałowi żubrów protestują organizacje broniące praw zwierząt. Kilkadziesiąt żubrów ma być odstrzelonych, bo "są agresywne w różny sposób" Żubry są polską dumą i podlegają ochronie. Nie wolno ich zabijać komercyjne, ale to wcale nie... Na biurku Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska leży wniosek dotyczący odstrzału trzech żubrów z prywatnej hodowli w miejscowości Kiermusy w województwie podlaskim. To pierwsza prywatna hodowla w Polsce, która została założona ponad dziesięć lat temu. Właściciele ze względu na swój stan zdrowia nie są już w stanie prowadzić hodowli. W związku z tym zgłosili się o pomoc i rozwiązanie tego problemu. W hodowli znajduje się sześć żubrów w tym trzy młode, dla których znaleziono inne miejsca pobytu. Niestety tego szczęścia nie miały trzy pozostałe żubry. 12-letni samiec, 14-letnia samica i 17-letnia samica nie będą w stanie odnaleźć się w innym miejscu. Żadna prywatna zagroda nie chce przyjąć tych zwierząt. W związku z tym właściciele zawnioskowali do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska o to, aby móc dokonać odstrzału żubrów. Organizacje ekologiczne biją na alarm Zdaniem obrońców praw zwierząt nie może być tak, że ktoś zakłada prywatną hodowlę zwierząt chronionych, a gdy już nie może jej prowadzić, chce odstrzelić zwierzęta. - Ustawa o ochronie przyrody i wydane na jej podstawie rozporządzenie w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt wprowadzają zakazy, do których każdy musi się stosować. Właśnie wśród tych zakazów stosujących się również do żubra jest zakaz umyślnego zabijania. Wiec tak po prostu, właściciele nie mogą się ich pozbyć - wyjaśniła Katarzyna Kluczka prawniczka z Fundacji Frank Bold. Wniosek właścicieli prywatnej hodowli żubrów trafił już w listopadzie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Decyzja o tym, czy nastąpi odstrzał zwierząt, ma zostać wydana w styczniu. Autor: Anna Borkowska-Minko / Źródło: Fakty po południu TVN24
pl
1483932731_1484125691
2
Sylwester Marzeń przyciągnął przed telewizory miliony widzów, a pod sceną bawiły się tysiące osób oklaskując topowych polskich artystów. Coś jednak poszło nie tak - Jacek Kurski będzie mocno niezadowolony. Sylwester Marzeń w TVP2, dzięki doborowi artystów, był widowiskowym przedsięwzięciem. Były jednak pewne zgrzyty. O ile telewidzowie nie zauważyli kompletnie nic, tak osobom będącym na miejscu wydarzenia brakowało słów do narzekania. Sylwester Marzeń nie był taki, jak prosto z marzeń Jacka Kurskiego? Widzowie obnażają prawdę Z jednej strony prezes TVP może być z siebie dumny. Zaproszenie do Zakopanego m.in. Zenka Martyniuka, Maryli Rodowicz, Modern Talking, Viki Gabor, Roksany Węgiel, Natalii Oreiro czy też Bajer Full było strzałem w dziesiątkę. Miliony ściągnęły przed telewizory, a aż 70 tysięcy osób bawiło się na świeżym powietrzu. Jacek Kurski nie mógł się tym nie pochwalić. - Tłumy pod sceną w Zakopanem i rekord przed telewizorami: pik 8,015 mln o 22.43 na Z. Martyniuku. Sylwester śr: TVP2 6,06 mln (pik 8,015); Polsat 2,1 (pik 2,8 mln); TVN 1,3; (pik 2,08 mln). #SylwesterMarzeń to nowa polska tradycja. Dziękujemy widzom TVP za to wspaniałe zwycięstwo! - napisał na Twitterze prezes TVP. Jednak Sylwester Marzeń to w oczach uczestników kompletna katastrofa. Chodziło o kwestie techniczne i organizacyjne. Technicy nie popisali się w najważniejszą noc w roku DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ - Bawią się wszyscy Polacy, jedyne co mnie denerwuje, to nagłośnienie. Zbłaźnili się - komentował jeden z uczestników zabawy. - Organizacja to średnio, z nagłośnieniem jest troszkę lipka. Mało telebimów, mogliby to troszkę zmienić - analizował inny świętujący. - Nic nie słychać, jest problem z nagłośnieniem. Panie Kurski, trochę głośniej! - apelowali kolejni biesiadnicy. Dzisiaj grzeje: 1. Borys Szyc wziął ślub! ”Tak kończymy ten niesamowity rok” 2. Widzom Sylwestra z Polsatem nagle odebrało mowę. Podczas hitu "Mama ostrzegała" dostrzegli dziwny szczegół Do Zakopanego zjechali się ludzie z różnych zakątków kraju. Mieli nadzieję na dobrą zabawę, jednak wszystko zepsuło nagłośnienie. O ile obecni przed sceną doceniają klimat, fantastyczną scenę i oświetlenie, tak ich zabawa była mierna - mieli zamiar pobawić się przy muzyce i posłuchać kultowych gwiazd. TVP uniemożliwiło im tę rozrywkę. Dużo osób postanowiło wyjść z tłumu i świętować w pensjonatach przed telewizorami. Najlepsze newsy dnia: Źródło: Wirtualna Polska Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News
Brak widocznych oznaczeń powodował liczne przepychanki przy poszukiwaniach wejścia na sektory, tym bardziej problematyczne, że nierówna i wydeptana na Równi Krupowej powierzchnia była wyjątkowo śliska. Niezależnie od posiadanego obuwia (czy też stanu upojenia alkoholowego) ludzie co chwila tracili równowagę, nie brakowało też upadków. Znalezienie wejścia utrudniali także ludzie stojący wokół barierek, nie zamierzający wchodzić do środka po usłyszenia informacji, że nie można tam wnosić alkoholu. Jak się okazało, nie można też było wnosić zwykłego picia, nawet w fabrycznie zamkniętych opakowaniach. Po przekroczeniu barierek nie było jednak miejsc, w których napoje można by było kupić, nie było też punktów z wodą pitną (choć ochrona przy wejściu twierdziła co innego). Problemy miało też wiele osób próbujących znaleźć wyjście. Brak oznaczeń powodował, że widzowie krążyli od barierek do barierek, wypytując stojących tam ochroniarzy. Jak się okazało, wyjście w trakcie imprezy możliwe było wyłącznie tą samą drogą co wejście, co w wielu punktach powodowało ogromny ścisk i kolejne przepychanki. Imię wymagane If you enter anything in this field your comment will be treated as spam Captcha
pl
1483787049_1484015950
2
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher życzyła Polakom na 2020 r., by przyniósł dużo szczęścia, zdrowia i satysfakcji z każdej chwili. Jest przekonana, że w relacjach między naszymi krajami 2020 rok będzie jeszcze lepszy niż "fantastyczny rok 2019". "Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Niech 2020 rok przyniesie Państwu dużo szczęścia, zdrowia i satysfakcji z każdej chwili. A w naszych polsko-amerykańskich relacjach niech 2020 r. będzie jeszcze lepszy niż fantastyczny rok 2019; jestem przekonana, że tak będzie!" - napisała amerykańska ambasador w Warszawie na Twitterze. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Niech 2020 rok przyniesie Państwu dużo szczęścia, zdrowia i satysfakcji z każdej chwili. A w naszych polsko-amerykańskich relacjach niech 2020r. będzie jeszcze lepszy niż fantastyczny rok 2019 – jestem przekonana, że tak będzie! 🇵🇱🇺🇸 pic.twitter.com/mlPHWn7irO — Georgette Mosbacher (@USAmbPoland) December 31, 2019 Życzenia od prezydenta i premiera Za pośrednictwem Twittera noworoczne życzenia Polakom złożyły również najważniejsze osoby w państwie - prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki. ZOBACZ: Noworoczne życzenia od prezydenta i premiera Andrzej Duda życzył, aby 2020 rok przyniósł wszystkim wiele dobrych dni i szczęśliwych chwil, zaś Mateusz Morawiecki tego, aby był on "czasem wytchnienia i spełnienia marzeń - zarówno tych zawodowych, jak i prywatnych - oraz dalszego rozwoju Polski". WIDEO - Odprowadzali składki, ale emerytury z ZUS im się nie należą - są za starzy Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... emi/ polsatnews.pl
.pl wiadomości z Polski i ze świata
pl
1483843306_1483811989
1
Drogi Użytkowniku! W związku z odwiedzaniem naszych serwisów internetowych możemy przetwarzać Twój adres IP, pliki cookies i podobne dane nt. aktywności lub urządzeń użytkownika. Jeżeli dane te pozwalają zidentyfikować Twoją tożsamość, wówczas będą traktowane dodatkowo jako dane osobowe zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 2016/679 (RODO). Administratora tych danych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Jeżeli korzystasz także z innych usług dostępnych za pośrednictwem naszych serwisów, przetwarzamy też Twoje dane osobowe podane przy zakładaniu konta, rejestracji na eventy, zamawianiu prenumeraty, newslettera, alertów oraz usług online (w tym Strefy Premium, raportów, rankingów lub licencji na przedruki). Administratorów tych danych osobowych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz również w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Dane zbierane na potrzeby różnych usług mogą być przetwarzane w różnych celach, na różnych podstawach oraz przez różnych administratorów danych. Pamiętaj, że w związku z przetwarzaniem danych osobowych przysługuje Ci szereg gwarancji i praw, a przede wszystkim prawo do odwołania zgody oraz prawo sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych. Prawa te będą przez nas bezwzględnie przestrzegane. Jeżeli więc nie zgadzasz się z naszą oceną niezbędności przetwarzania Twoich danych lub masz inne zastrzeżenia w tym zakresie, koniecznie zgłoś sprzeciw lub prześlij nam swoje zastrzeżenia pod adres [email protected]. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania dokonanego przed jej wycofaniem. W dowolnym czasie możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej. Jeśli zgadzasz się na wykorzystanie technologii plików cookies wystarczy kliknąć poniższy przycisk „Przejdź do serwisu”. Zarząd PTWP-ONLINE Sp. z o.o.
Wchodzi w życie nowelizacja ustawy o transporcie drogowym, tzw. "lex Uber". Nowe prawo ma uporządkować rynek usług taksówkowych i zlikwidować szarą strefę w przewozie osób. Nie trzaba będzie zdawać egzaminu z topografii miejscowości, a taksometr bedzie mógł być zastąpiony aplikacją. Przygotowana przez resort infrastruktury nowela, oprócz wprowadzenia licencji dla pośredników w przewozie osób, umożliwia korzystanie przez kierowców świadczących usługi przewozu osób z aplikacji zastępujących kasę fiskalną i taksometr. Przeciw temu rozwiązaniu protestowały korporacje taksówkowe. Nowelizacja przewiduje, że przedsiębiorca prowadzący pośrednictwo przy przewozie osób będzie obowiązany je prowadzić wyłącznie na rzecz przedsiębiorców posiadających odpowiednią licencję. W tym celu nałożono na niego m.in. obowiązki weryfikacji czy kierowca, któremu zleca przewóz, posiada licencję na przewóz osób. ZOBACZ: Nie chciał zapłacić za kurs, wskoczył na dach taksówki. "Nawet po przyjeździe policji był agresywny" Kierowca z kolei będzie mógł korzystać ze zleceń przewozu pochodzących wyłącznie od licencjonowanego przedsiębiorcy prowadzącego pośrednictwo przy przewozie osób. Organem właściwym w sprawach licencji w zakresie pośrednictwa przy przewozie osób jest Główny Inspektor Transportu Drogowego. Ułatwienia dla ubiegających się o licencję Nowelizacja liberalizuje wymogi wobec osób ubiegających się o licencję na wykonywanie przewozu osób samochodem osobowym oraz pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą, znosząc obowiązki posiadania przez osobę zarządzającą transportem drogowym przedsiębiorstwa certyfikatu kompetencji zawodowych w transporcie drogowym. Z kolei wobec przedsiębiorców ubiegających się o licencję w zakresie przewozu osób taksówką zniesiono obowiązek posiadania zaświadczenia o ukończeniu szkolenia w zakresie transportu drogowego potwierdzonego zdanym egzaminem ze znajomości topografii miejscowości oraz przepisów prawa miejscowego. Ponadto, licencja w zakresie przewozu osób taksówką będzie udzielana jedynie na określony obszar, a nie jak dotychczas także na określony pojazd. WIDEO - Koniec poszukiwań zaginionego helikoptera. Znaleziono ciało pilota Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... emi/ PAP
pl
1483918205_1484212164
4
Podczas spotkania z wiernymi w Nowy Rok w Watykanie papież przeprosił za to, że stracił cierpliwość na placu Świętego Piotra w sylwestrowy wieczór. Franciszek ostro zareagował w chwili, kiedy jedna z kobiet chwyciła go mocno za rękę i mu ją wykręciła. Papież Franciszek / PAP/EPA/ANGELO CARCONI / Incydent, do jakiego doszło w czasie wizyty papieża na placu, dokąd poszedł obejrzeć stojącą tam szopkę, zarejestrowały kamery. Na nagraniu, rozpowszechnionym przez media, widać, jak jedna z kobiet tak mocno chwyciła papieża za rękę w czasie powitania, że gdy odchodził, szarpnęła go wykręciła mu ją boleśnie. Wtedy Franciszek wyraźnie zagniewany uderzył ją w dłoń i skarcił, by wyrwać się z jej uścisku. Zwracając się w środę w południe do wiernych zebranych na placu papież powiedział przed modlitwą Anioł Pański: Wiele razy tracimy cierpliwość, przepraszam za zły przykład wczoraj.
Papież Franciszek podczas noworocznego spotkania w Watykanie przeprosił za zły przykład. Chodzi o sytuację z wtorku, podczas której Ojciec Święty uderzył w dłoń kobietę. Ta wcześniej złapała go za rękę i nie chciała puścić. Do całej sytuacji doszło we wtorek na placu przed Bazyliką św. Piotra. Ojciec Święty witał się z wiernymi i ich błogosławił. W pewnym momencie podał rękę kobiecie i chciał przejść na drugą stronę, jednak ta nie chciała puścić papieża. Franciszek próbował się wyrwać, jednak kobieta niemal wykręciła jego rękę a na twarzy Ojca Świętego pojawił się wyraz bólu. W pewnym momencie uderzył drugą ręką w dłoń kobiety i dopiero w ten sposób wyrwał się z jej uścisku. Pope Francis pulled his hand away from a woman in a crowd in St Peter's Square after this awkward altercation. For the latest videos, head here: https://t.co/hhDQuQ1top pic.twitter.com/TeEhkgiQcZ — Sky News (@SkyNews) December 31, 2019 Nagranie z całej sytuacji błyskawicznie obiegło media. Wiele osób zwróciło uwagę na postawę ochroniarzy, którzy nie zareagowali w porę. Dziś podczas noworocznego spotkania w Watykanie papież odniósł się do całej sytuacji. Ojciec święty przeprosił za zły przykład, jaki dał. „Przepraszam za zły przykład z wczoraj” – powiedział. „Przemoc wobec kobiety jest zbezczeszczeniem Boga zrodzonego z niewiasty. Po tym, jak traktujemy ciało kobiety, możemy rozpoznać nasz poziom człowieczeństwa” – dodał. Czytaj także: Szczecin: Wybuch petardy prawie urwał dłoń starszemu mężczyźnie Źr.: WP, Twitter/Sky News
pl
1483924982_1484118612
2
O związku Igi Lis i Taco Hemingwaya wiemy już od lipca 2018 roku, kiedy to para po raz pierwszy pokazała się publicznie podczas Open'era. Nie da się ukryć, że to było niemałe zaskoczenie dla wszystkich, tym bardziej że zakochanych łączy spora różnica wieku - wtedy Iga Lis miała zaledwie 18 lat, natomiast Taco 27. To jednak nie przeszkodziło im w rozwijającym się uczuciu, tak samo jak odległość, na którą są skazani przez studia Igi. Obecnie tworzą jedną z najpopularniejszych par w polskim show-biznesie. REKLAMA Iga Lis pokazała nowe zdjęcie z Taco Nie da się ukryć, że Iga i Taco bardzo chronią swoją prywatność, co być może właśnie jest przepisem na sukces w ich relacji. Para bardzo rzadko publikuje wspólne zdjęcia, nie bywa razem na salonach. Od czasu do czasu daje się przyłapać paparazzi w miejscach publicznych, ale są to wyjątkowo rzadkie sytuacje. Teraz jednak Iga zdecydowała się pokazać na Instagramie, jak zakończyła 2019 rok, publikując romantyczną fotkę z ukochanym. My, 2019 - napisała. Na zdjęciu widzimy Taco, który całuje Igę. Para wygląda na bardzo szczęśliwą, a zwłaszcza Iga, która na fotografii ma bardzo rozanieloną minę. Czekamy na więcej takich zdjęć pary! KM Niedawno mama Igi Lis, Kinga Rusin, zdradziła nam sekrety swojej figury:
Miniony 2019 rok nie należał do najłatwiejszych dla Jarosława Bieniuka. W kwietniu został oskarżony przez modelkę Sylwię Sz. o gwałt. 28-latka twierdziła, że były piłkarz brutalnie zgwałcił ją w jednym z sopockich hoteli. W rozmowie z "Faktem" zdradzała szczegóły rzekomej napaści na tle seksualnym. REKLAMA Jarek zakleił mi buzię taśmą. Byłam związana. Wyrywał mi włosy, gwałcił mnie... - mówiła wówczas. Jarosław Bieniuk trafił do aresztu. Wyszedł z niego jednak dzięki kaucji. Ostatecznie prokuratura nie przedstawiła mu zarzutów dotyczących gwałtu. Oskarża się go natomiast, że podał modelce narkotyki i w związku z tym stanie przed sądem. Bieniuk postanowił jednak udowodnić, że nie przejmuje się zarzutami i pokazał uroczą fotografię na swoim Instagramie. Jarosław Bieniuk pokazał zdjęcie z sylwestra Były piłkarz nie jest aktywny na Instagramie, ale tym razem zrobił wyjątek i ostatniego dnia tego ciężkiego roku wrzucił urocze zdjęcie. Postanowił pochwalić się, jak spędza sylwestra. Okazuje się, że nie wybrał się na żadną imprezę, bo towarzyszyła mu trójka ukochanych dzieci - Oliwia, Jaś i Szymon. Sylwester z trójką - napisał Jarosław Bieniuk. Jarosław Bieniuk z dziećmi Instagram/jaretpalmer Widać, że cała rodzina Bieniuków dobrze się bawiła i humory dopisywały każdemu jej członkowi. Oby 2020 rok okazał się lepszy dla Jarosława i jego dzieci. KM Jarosław Bieniuk i jego komentarz dotyczący ostatnich oskarżeń
pl
1483943089_1483937809
4
Dla chirurgów Szpitala Dziecięcego przy ul. Krysiewicza w Poznaniu dyżur z 31 na 1 stycznia był pracowity. Urszula Łaszyńska, rzecznik prasowy placówki przyznaje, że stosunkowo niewiele wypadków było związanych z petardami. - Wypadków było naprawdę dużo. Większość z nich nie dotyczyła jednak zabaw z petardami. Przywożono dzieci poparzone od piekarników, dzieci pokaleczone w wyniku przewrócenia lub nieszczęśliwego wypadku na trampolinie. Zdarzyły się jednak cztery wypadki z udziałem petard. Najmłodszy poszkodowany ma 6 lat. Dziecku wybuchła petarda w ręce. Doszło u niego do poparzenia i niestety częściowej amputacji palca - mówi Urszula Łaszyńska. Czytaj także: Tragiczny pożar w Pile - nie żyje jedna osoba
- Minionej nocy mieliśmy łącznie cztery przypadki dzieci i nastolatków poszkodowanych w wyniku wystrzałów i wybuchów petard. Dwa z tych przypadków dotyczyły poparzeń górnych partii ciała, kolejny – jak tłumaczyli chirurdzy – uszkodzenia, czy nawet wręcz przestrzelenia łydki; petarda zamiast w górę wystrzeliła w bok. Był też przypadek sześciolatka, któremu petarda wybuchła w ręce – tłumaczyła rzeczniczka prasowa Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu Urszula Łaszyńska. Sześcioletnie dziecko w wyniku wybuchu petardy straciło fragment palca. Łaszyńska wskazała, że do szpitala z urazami spowodowanymi wybuchem petard trafiają zazwyczaj nastolatkowie. - W ostatnich latach dość rzadko zdarzało się nam przyjmować tak małe dzieci poszkodowane w wyniku wybuchu petardy – zaznaczyła. Łaszyńska podkreśliła, że mimo iż w porównaniu z poprzednimi latami zdarzeń spowodowanych wybuchem sztucznych ogni było w tym roku mniej, to – jak wskazała - dyżur należał do trudnych. - Doszło do wielu zdarzeń związanych z samą zabawą sylwestrową; dzieci np. skakały bez opieki na trampolinach i jedno z nich wpadło na drut. Był też przypadek ciężkiego poparzenia o rozgrzany piekarnik, a także przypadek nastolatki, która bawiąc się z koleżankami upadła na krawężnik, zbiła okulary i pokaleczyła się szkłem. Dla chirurgów był to naprawdę obciążający dyżur – podkreśliła. Łaszyńska wskazała, że w noc sylwestrową zgłoszeń do Szpitala Dziecięcego przy ul. Krysiewicza w Poznaniu było łącznie ok. kilkudziesięciu.
pl
1483866541_1484156791
1
Jarek z Poznania 2.1.20 1:30 Podaj mi przykład sklepu, który miesięcznie zarabia 100 000 zł. Znam sklepy, które mają miesięcznie taki przychód, ale przychód to nie zysk. Z przychodu 100 000 zł trzeba zapłacić dostawcą, opłacić podatki, ZUS, wynagrodzenia, prąd, ubezpieczenie, pokryć straty wynikające z kradzieży towaru i na końcu jest zysk właściciela. Wcale nie jest tak różowo jak się niektórym wydaje. Masowe wymieranie małych sklepów najlepszym tego przykładem. A radykalne podwyższanie minimalnego wynagrodzenia i gwałtowny wzrost opłat za prąd i śmieci napędzi inflacje w 2020 roku. 500+ z każdym kolejnym rokiem będzie coraz mniej warte.
Drogi Wykopowiczu w załączonym linku do Polityki Prywatności przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych osobowych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszego serwisu. Zamykając ten komunikat (klikając w przycisk “X”), potwierdzasz, że przyjąłeś do wiadomości wskazane w nim działania.
pl
1483822242_1484025279
1
Zobacz także 2019-12-31, godz. 15:15 Sierż. sztab. Dariusz Świątczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu - Liczy się przede wszystkim zdrowy rozsądek – mówił w porannej rozmowie „W 4 Oczy” sierżant… » więcej 2019-12-30, godz. 09:19 Łukasza Sowada, przewodniczący Rady Miasta Opola Podsumowaliśmy rok 2019 i dowiedzieliśmy się jak przebiegać będzie ostatnie posiedzenie Rady Miasta Opole w tym… » więcej 2019-12-29, godz. 09:00 W 2019 było ich piętnaście, a w całym 2020 roku będzie tylko siedem. Mowa o niedzielach handlowych. Przypomnijmy, ustawa ograniczająca handel w niedzielę ruszyła… » więcej 2019-12-28, godz. 09:00 Około 320 tys. najmniejszych przedsiębiorców w 2020 roku będzie mogło skorzystać z tzw. Małego ZUS-u Plus. To rozwiązanie dla najmniejszych firm, których przychód… » więcej 2019-12-27, godz. 10:32 ks. Waldemar Klinger, proboszcz opolskiej katedry - Potrzebujemy jeszcze co najmniej kilkunastu milionów - mówił w porannej rozmowie "W 4 oczy" ks. Waldemar Klinger… » więcej 2019-12-26, godz. 08:35 W drugim dniu Świąt zapytaliśmy o pozornie drastyczny kontrast pomiędzy Bożym Narodzeniem a przypadającym dziś (26.12) świętem św. Szczepana, pierwszego męczennika… » więcej 2019-12-25, godz. 08:35 W bożonarodzeniowy poranek zapytaliśmy, co dziś dla młodzieży oznacza świętowanie? Czy tradycja jest dla nich atrakcyjna? Jak młodzi ludzie chcą przeżywać ten… » więcej 2019-12-24, godz. 09:05 Ks. Rudolf Pierskała, biskup pomocniczy diecezji opolskiej - Istotą i sensem Świąt Bożego Narodzenia jest to, żeby odkryć w stajence Jezusa, który przychodzi do… » więcej 2019-12-23, godz. 10:01 Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej – Słowo klucz to „technologie”, które wcześniej były pod moją pieczą w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii… » więcej 2019-12-22, godz. 08:35 W Polsce po raz czwarty, a w naszym mieście po raz drugi można się włączyć w piękną inicjatywę „Wigilia bez granic”. O tym, jak zaprosić cudzoziemca do wigilijnego… » więcej
Morsy Opole Aktywni przywitały dzisiaj (01.01) w samo południe Nowy Rok. Spotkali się na kąpielisku Bolko w Opolu, by wspólnie zanurzyć się w lodowatej wodzie i skorzystać z uroków prozdrowotnych kąpieli. - Wchodzimy w ten Nowy Rok z przytupem i w taki sposób, który nam sprawia przyjemność, a więc wspólną kąpielą to czcimy - mówi Wacław Jakuczek z grupy Morsy Opole Aktywni. - Wszyscy są, jak widać w dobrej formie, więc po tych szaleństwach sylwestrowych doszli do siebie. Teraz jest czas, żeby się schłodzić, pocieszyć się wzajemnie naszą obecnością. To jest uniwersalne zajęcie dla każdego, od małego do osób już w zaawansowanym wieku.- Morsuje już od 5 lat, jest to dla mnie mocna dawka pozytywnych emocji - dodaje Ewa Pabliszyn. - Przede wszystkim, jeśli się wchodzi z taką grupą osób, która daje dużo energii, to jest ciepło i pozytywnie. Poza tym morsowanie wpływa bardzo dobrze na organizm.Członkowie grupy zachęcają wszystkich chętnych do spróbowania zimnych kąpieli. Można do nich dołączyć w każdą niedzielę o 12:00 na kąpielisku Bolko w Opolu.
pl
1483860221_1484142184
4
Na Lubelszczyźnie zostało zlokalizowane nowe ognisko ptasiej grypy – wykryto ją u indyków w Starym Uścimowie w powiecie lubartowskim. Wirus jest o wysokim stopniu zjadliwości. Zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com / Pixabay Wysoką zjadliwość potwierdziły badania. To oznacza, że jest on bardzo niebezpieczny dla ptaków. Do zakażenia doszło prawdopodobnie przez wędrujące dzikie ptaki. Obok jest Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, a pogoda mało zimowa, więc ptaki przylatują, żeby żerować na wodzie. Wiadomo, że wirus przenosi się w powietrzu i jest zjadliwy. Służby weterynaryjne musiały podjąć najbardziej radykalne środki. Ptaki, które nie padły, będą uśpione - to wymusza procedura. Fermy drobiu już zostały zdezynfekowane, a na wjazdach zostały ustawione specjalne maty. Teren wokół jest patrolowany przez policję, żeby nikt niepowołany nie miał możliwości dostępu do ferm.
W gminie Uścimów w powiecie lubartowskim, na Lubelszczyźnie, zlokalizowano ognisko ptasiej grypy – informują władze powiatu lubartowskiego. Wirus jest ponoć bardzo niebezpieczny i może zagrażać ludziom. Ptasią grypę na ten teren prawdopodobnie przyniosły wędrujące dzikie ptaki. Zaraziły one miejscowe ptaki w Starym Uścimowie w powiecie lubartowskim. Sytuacja kreowana jest przez władze na bardzo niebezpieczną. Dlatego w Starostwie Powiatowym w Lubartowie oraz w Urzędzie Wojewódzkim zwołano sztab kryzysowy. – Służby weterynaryjne wdrażają procedury zwalczania wirusa przewidziane w takiej sytuacji. Wszystkie służby, inspekcje i straże we współpracy z weterynarią podjęły działania mające na celu zapobieganie jego dalszemu rozprzestrzenianiu się. Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności i zasad bezpieczeństwa, ponieważ jest to podtyp wysoce zjadliwej grypy H5N8, który może zagrażać również ludziom – informują władze powiatu. Fermy drobiu w okolicy zostały już zdezynfekowane. Ptaki, które same nie padły odstrzelą odpowiednie służby. Teren zabezpiecza policja. https://goo.gl/maps/o8f1bNYF6gjCnjnK7
pl
1483867300_1483800139
1
O tym, co będzie czekało go w tym miesiącu, poinformował na swoim youtubowym kanale. W zamieszczonym filmie sporo mówił o zdrowotnych kłopotach. - Konieczna jest operacja, i to taka bardzo inwazyjna, na otwartej klatce piersiowej, tj. przecinanie piłą żeber przez mostek, potem otwieranie klatki piersiowej specjalnym sprzętem - stwierdził. - Jakie są możliwe scenariusze? Najgorszy jest oczywisty: mogę tej operacji lub jej skutków nie przeżyć. Optymalny wariant jest taki: jeśli przeżyję i operacja się uda, mogę jeszcze mieć darowane jak gdyby drugie życie, przeżywać drugą młodość, jeśli chodzi o kondycję, werwę. Kapłan ma zgłosić się do szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy 19 stycznia. Być może będzie operowany dzień później lub w ciągu kilku następnych dni. Przy okazji poinformował też widzów swojego kanału, że data 19 stycznia go "prześladuje", ponieważ tego dnia ma zostać rozpatrzone jego odwołanie od decyzji biskupa bydgoskiego, na mocy której przestał być proboszczem parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. - Jeśli wrócę odnowiony, to drżyjcie wrogowie Kościoła i ojczyzny i wszyscy bojaźliwi fałszywcy, którzy chcecie się mnie pozbyć - zapowiedział ksiądz, po chwili zmieniając ton. - Także proszę was kochani o modlitwę w tej intencji, żebym operację szczęśliwie przeżył i żeby operacja się jak najlepiej powiodła. No oczywiście, gdyby było inaczej, to proszę o modlitwę o wiekuiste szczęście. Kneblewski vs. liberalny świat Roman Kneblewski zasłynął głównie ze swoich odważnych filmów, które umieszczał w internecie. Mocno krytykował w nich lewicowe poglądy. Został przez to okrzyknięty "kapłanem nacjonalistów". Zdarzało mu się mówić o m.in. o podrzynaniu gardeł Europejczykom przez muzułmanów, kpić na Twitterze z Romana Petru, wzywać do "zdelegalizowania kodziarstwa", otwarcie wspierać nacjonalizm i narzekać na "facebookowe lewactwo". Kilka razy mocno krytykował też Jerzego Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Jego najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi prześwietlała prokuratura. Foto: Mikołaj Podolski / Onet W czerwcu Roman Kneblewski został odwołany przez biskupa bydgoskiego Jana Tyrawę z funkcji proboszcza parafii. Nie pomogło mu wstawiennictwo radnych PiS ani marsz poparcia dla niego, który przeszedł później ulicami Bydgoszczy. Sprawa nie jest jednak rozstrzygnięta, ponieważ odwołał się do Watykanu. Więcej o jego wpadkach, kontrowersyjnych wypowiedziach, ale też sukcesach i jego sporej popularności, można przeczytać klikając w ten link.
Wieczorem w sylwestra na placu Świętego Piotra w Watykanie papież spotkał się z wiernymi, którzy składali mu życzenia noworoczne. Franciszek błogosławił dzieci, ściskał ręce zgromadzonym, wszystko przebiegało bezproblemowo, co widać na nagraniach zamieszczonych przez służby prasowe Watykanu. REKLAMA Incydent na pl. Świętego Piotra. Papież uwolnił się z uścisku Jednak w pewnym momencie, jedna z kobiet złapała nagle papieża Franciszka za rękę, przyciągając go do siebie, wykrzykując coś w jego stronę. Franciszek najpierw krzywi się z bólu, ponieważ kobieta wykręciła mu rękę, po czym, nie mogąc wyrwać się z uścisku, uderza wolną ręką w jej dłoń. Wtedy też interweniują ochroniarze. Ujęto jeszcze wyraz twarzy papieża Franciszka po incydencie - głowa Kościoła była ewidentnie zniesmaczona całym zajściem.
pl
1483927670_1484180786
1
My wygrywamy to starcie na poziomie serc i rozumów zwykłych ludzi. Oni reagują w adekwatny sposób – pukają się w głowę – stwierdził w programie „#Jedziemy” wiceminister MSZ Marcin Przydacz. Był to komentarz do słownego ataku prezydenta Rosji na Polskę. Według Przydacza jesteśmy w stanie odeprzeć ten atak Moskwy. Wiceminister Marcin Przydacz był gościem w TVP INFO, w programie „#Jedziemy”. Prowadzący Michał Rachoń poprosił go o komentarz słownego ataku Władimira Putina na Polskę. – Władimir Putin próbuje wywołać nową dyskusję nt. przyczyn wybuchu II Wojny Światowej, żebyśmy w Europie zaczęli dyskutować o tym, kto było po dobrej stronie, kto po złej. Związek sowiecki miałby być w tej układance tylko wyzwolicielem – powiedział Przydacz. Kontrowersje w całej sprawie wzbudził brak zdecydowanej reakcji ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Również tę kwestię skomentował Przydacz. – Stanowisko Pałacu Prezydenckiego i pana prezydenta jest słuszne. Nie w każdej sprawie musimy wypowiadać się z najwyższego poziomu, czyli z poziomu prezydenta. Wyższego przedstawiciela RP nie ma. Próba sprowokowania prezydenta jest jakoś przez Władimira Putina, przez kremlowską propagandę próbą wtłoczenia nas w dyskusję na najwyższym poziomie. Odpowiedź premiera, bardzo dobrze przyjęta na świecie, jest adekwatna. Według wiceministra Polska wygrywa to starcie o prawdę historyczną i jest w stanie toczyć podobne boje w przyszłości. Myślę, że my wygrywamy to starcie informacyjnie, na poziomie serc i rozumów zwykłych ludzi. Zwykli ludzie na całym globie reagują w adekwatny sposób. Po prostu pukają się trochę w głowę – powiedział. – Przy działaniach naszego rządu i dyplomacji jesteśmy w stanie odeprzeć atak moskiewskiej propagandy. Źródło: TVP INFO
.pl wiadomości z Polski i ze świata
pl
1483808624_1484144092
2
Ambasador RP przy ONZ podkreśliła, że działalność na forum najważniejszego organu politycznego w systemie Narodów Zjednoczonych umożliwiła Polsce udział w procesie decyzyjnym w sprawach wpływających na utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Dobór priorytetów, podejmowanie nowych inicjatyw, dobre relacje z tą organizacją pozwoliły natomiast skutecznie kształtować wizerunek wiarygodnego i odpowiedzialnego gracza w polityce globalnej. Reklama Za duży sukces należy uznać jej zdaniem przyjęcie w tym roku przez Radę rezolucji poświęconej osobom z niepełnosprawnościami w konfliktach zbrojnych, opracowanej z inicjatywy Polski. Pierwszy w historii tego typu dokument poparli wszyscy członkowie RB. Polska zainspirowała też przyjęcie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w maju br. rezolucji ustanawiającej 22 sierpnia międzynarodowym dniem upamiętniającym ofiary aktów przemocy ze względu na religię lub wyznanie. W sierpniu, podczas sprawowania prezydencji w RB, Polska pod przewodnictwem ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza przeprowadziła spotkanie otwarte w formule Arria poświęcone tej tematyce. Dyskusja koncentrowała się na problemie wzmacniania bezpieczeństwa mniejszości religijnych w trakcie konfliktów zbrojnych. Zarówno szef MSZ, jak i ambasador Wronecka kilkakrotnie podnosili w rozmowach z PAP znaczenie priorytetu Polski, jakim było umacnianie poszanowania prawa międzynarodowego, w tym humanitarnego. Problematyka ta nie tylko trafiła na agendę RB i jej ciał pomocniczych w czasie poświęcanych temu spotkań, ale też stała się przedmiotem oddzielnych inicjatyw. W ramach sierpniowej prezydencji w RB Czaputowicz wziął udział w otwartej debacie na temat sytuacji dzieci w konfliktach zbrojnych. Innym autorskim wydarzeniem był w tamtym miesiącu briefing w Radzie z okazji 70. rocznicy podpisania konwencji genewskich o ochronie ofiar wojny. Kolejną inicjatywą było przyjęcie oświadczenia przewodniczącego RB na temat poszanowania międzynarodowego prawa humanitarnego, którego tekst wynegocjowano przy wiodącej roli Polski. Reklama W trakcie prezydencji odbyło się także spotkanie wysokiego szczebla poświęcone Bliskiemu Wschodowi. Reklama „Podkreśleniem wagi, jaką Polska przywiązała do przewodnictwa w RB ONZ, była obecność delegacji polskiej na wysokim szczeblu w czasie czterech spotkań w sierpniu (w tym trzykrotnie na szczeblu Ministra Spraw Zagranicznych oraz raz na szczeblu Szefa Gabinetu Prezydenta RP). Zostało to bardzo pozytywnie odebrane przez państwa członkowskie RB” – podkreśla Stałe Przedstawicielstwo Polski przy NZ. W rozmowie z PAP ambasador Wronecka nawiązywała do przydzielonych Polsce w RB komitetów sankcyjnych ds. Iraku, Sudanu i Sudanu Południowego. „Na przykład komitet ds. Iraku był od 15 lat niedrożny, niewiele się w nim działo. Doprowadziłam do tego, że zaczął funkcjonować. Także komitet ds. Sudanu nabrał dynamiki, chociaż nie wszystko można było osiągnąć w związku ze zmieniającą się tam sytuacją polityczną. Podobnie było z Sudanem Południowym” – powiedziała Wronecka. Jak dodała, umiejętność prowadzenia rozmów z przedstawicielami krajów dotkniętych obłożonych sankcjami z szacunkiem i pozytywnym podejściem przynosiła dobre rezultaty. Według polskiej placówki dyplomatycznej członkostwo w RB stało się wyjątkową szansą na prezentowanie narodowych priorytetów w skali globalnej i rozwinięcia globalnych kontaktów. Może się to w rezultacie przyczynić do rozbudowy relacji politycznych i gospodarczych z innymi państwami. W opinii placówki umocnienie pozycji Polski jako przewidywalnego, zaangażowanego, wiarygodnego i odpowiedzialnego partnera ułatwiało współpracę i koordynację stanowisk z innymi członkami Unii Europejskiej zasiadającymi w RB razem z Polską. Może to posłużyć budowaniu wspólnego przekazu i ochrony wspólnych wartości. Stałe Przedstawicielstwo RP przy NZ wskazało, że inna korzyść płynąca z doświadczeń nabytych przez Polskę w toku prac RB i uczestnictwa w procesie decyzyjnym na temat zagrożeń dla globalnego pokoju i bezpieczeństwa to możliwość wypracowania w dłużej perspektywie wizerunku Polski jako lidera regionu. Jak przyznała Wronecka, RB zarzuca się, że nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, nie potrafi zająć zdecydowanego stanowiska w trudnych sprawach. Przypomniała, że na ostatnim posiedzeniu Rady nie udało się przyjąć - zdawałoby się tylko technicznej - rezolucji dotyczącej mechanizmu transgranicznych dostaw humanitarnych do Syrii. Mechanizm ten jest kluczowy dla zapewnienia pomocy humanitarnej Syryjczykom, dostarczanej m.in. przez agendy systemu ONZ. Polska ambasador tłumaczyła paraliż przede wszystkim podziałami między stałymi członkami Rady, mającymi swoje partykularne interesy. Z satysfakcją dodała zarazem, że w trakcie kadencji Polski w Radzie dało się zaobserwować niezwykle pozytywną dynamikę między 10 niestałymi - albo, jak się ich coraz częściej dzisiaj określa, wybieranymi - członkami Rady (tzw. państwa E-10). Ich współpraca najbardziej uwidoczniła się w tematach dotyczących metod pracy Rady Bezpieczeństwa. Kraje E-10 niejednokrotnie wychodziły z konstruktywnymi inicjatywami w sytuacjach, kiedy stali członkowie byli podzieleni.
Drogi Użytkowniku! W związku z odwiedzaniem naszych serwisów internetowych możemy przetwarzać Twój adres IP, pliki cookies i podobne dane nt. aktywności lub urządzeń użytkownika. Jeżeli dane te pozwalają zidentyfikować Twoją tożsamość, wówczas będą traktowane dodatkowo jako dane osobowe zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 2016/679 (RODO). Administratora tych danych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Jeżeli korzystasz także z innych usług dostępnych za pośrednictwem naszych serwisów, przetwarzamy też Twoje dane osobowe podane przy zakładaniu konta, rejestracji na eventy, zamawianiu prenumeraty, newslettera, alertów oraz usług online (w tym Strefy Premium, raportów, rankingów lub licencji na przedruki). Administratorów tych danych osobowych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz również w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Dane zbierane na potrzeby różnych usług mogą być przetwarzane w różnych celach, na różnych podstawach oraz przez różnych administratorów danych. Pamiętaj, że w związku z przetwarzaniem danych osobowych przysługuje Ci szereg gwarancji i praw, a przede wszystkim prawo do odwołania zgody oraz prawo sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych. Prawa te będą przez nas bezwzględnie przestrzegane. Jeżeli więc nie zgadzasz się z naszą oceną niezbędności przetwarzania Twoich danych lub masz inne zastrzeżenia w tym zakresie, koniecznie zgłoś sprzeciw lub prześlij nam swoje zastrzeżenia pod adres [email protected]. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania dokonanego przed jej wycofaniem. W dowolnym czasie możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej. Jeśli zgadzasz się na wykorzystanie technologii plików cookies wystarczy kliknąć poniższy przycisk „Przejdź do serwisu”. Zarząd PTWP-ONLINE Sp. z o.o.
pl
1483769785_1484211536
2
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter. Zmiany w rozpisce połączeń dotycząc autobusów miejskich linii nr: 6, 7, 17, 21, 25, 27, 30 i 37. Trasy doczekały się korekt, z których najważniejsze dotyczą likwidacji weekendowych połączeń z Suchą i Ługowem. Do tego do byłej gminy nie będą jeździć już nocne autobusy. - Z powodu niewielkiej frekwencji autobusy linii nocnych nie będą już obsługiwać sołectw w dzielnicy Nowe Miasto. W związku z powyższym likwidacji ulegną linie nocne N4 i N5, a na liniach N1, N2, N3 korekcie ulegnie rozkład jazdy - informuje MZK na swojej stronie.
2020 będzie rokiem podwyżek. Łapmy się już za portfele! 2020 będzie rokiem podwyżek. Łapmy się już za portfele! Podatki od nieruchomości już wzrosły. Jeszcze przed końcem zimy czekają nas podwyżki opłat za śmieci, a zanim nadejdzie lato wzrośnie cena wody i ścieków. Jakie czekają nas podwyżki? - Człowiek ciągle słyszy o rosnących opłatach, więc już się do tego przyzwyczaił. Szkoda tylko, że nasze emerytury nie rosną tak szybko – mówił w ostatnich godzinach starego roku Remigiusz Sobecki z Zielonej Góry. Emeryt ma nadzieję, że w najbliższych miesiącach starczy mu pieniędzy na opłacenie rachunków i na życie. W rozpoczętym właśnie nowym roku podwyżka ma bowiem gonić podwyżkę.
pl
1483839827_1484113388
1
W Europie licznie zgromadzeni mieszkańcy mieli okazję podziwiać pokazy sztucznych ogni nad Big Benem w Londynie, Łukiem Triumfalnym w Paryżu, Partenonem w Atenach czy nad Kremlem w Moskwie. Z kolei nad Times Square w Nowym Jorku tradycyjnie opuszczono kryształową kulę, wykonaną w fabryce kryształów w irlandzkim Waterford. REKLAMA >>> Orędzie noworoczne prezydenta Andrzeja Dudy: Australia w ogniu, Hongkong protestuje Sylwestra najwcześniej obchodzono w Australii. Mimo licznych pożarów lasów, które niszczą szczególnie wschodnią część kraju, w Sydney zorganizowano tradycyjny pokaz sztucznych ogni. Tysiące ludzi obejrzało fajerwerki, które jak co roku rozjaśniły niebo nad słynnym budynkiem opery. Pokaz fajerwerków został z kolei odwołany, po raz pierwszy od dekady, w Hongkongu. Władze lokalne, obawiając się o bezpieczeństwo mieszkańców, zdecydowały się jedynie na pokaz laserowy i iluminacje najwyższych budynków w mieście, choć jak widać na zdjęciach - ostatecznie w kilku miejscach wystrzelono fajerwerki. W noc sylwestrową doszło do ulicznych protestów, zatrzymano kilkadziesiąt osób. W Hongkongu dziesiątki tysięcy demonstrantów wzięły udział w noworocznym marszu zapowiadając, że prodemokratyczne protesty będą kontynuowane także w roku 2020. Uczestnicy marszu zebrali się w Parku Victoria i przeszli przez dzielnicę Causeway Bay, często odwiedzaną przez turystów, by zakończyć protest w centrum, gdzie swoje siedziby mają największe światowe instytucje finansowe. Protesty w Iraku, trzeba było ewakuować ambasadę USA Niespokojnie 31 grudnia było też w Iraku, gdzie protestujący próbowali wedrzeć się do budynku ambasady USA. Trzeba było ewakuować ambasadora Stanów Zjednoczonych, podobnie pracowników placówki dyplomatycznej. W Nowy Rok żołnierze broniący amerykańskiej ambasady w Bagdadzie użyli gazu łzawiącego, aby rozproszyć demonstrantów, którzy zbliżyli się do muru kompleksu dyplomatycznego i podpali amerykańskie flagi. Kilka osób zostało rannych. Setki manifestantów, którzy spędzili noc przed bramą placówki, domagają się opuszczenia ich kraju przez żołnierzy Stanów Zjednoczonych.
Protesty przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie zaczęły się we wtorek 31 grudnia po amerykańskich nalotach na cele wspieranej przez Iran szyickiej milicji Kataib Hezbollah w Iraku i w Syrii, w których zginęło 25 osób. Irackie władze oznajmiły, że naloty były pogwałceniem suwerenności ich kraju i zapowiedziały rewizję relacji ze Stanami Zjednoczonymi. REKLAMA Atak na amerykańską ambasadę w Iraku Protestujący rozbili około 50 namiotów przed amerykańską ambasadą. Zebrany tłum skandował antyamerykańskie hasła. Demonstranci spalili amerykańskie flagi i obrzucili ambasadę kamieniami. Broniący placówki żołnierze użyli gazu łzawiącego, aby rozproszyć demonstrantów. Kilkanaście osób zostało rannych. Pracowników placówki ewakuowano. Ambasada ogłosiła również, że zawiesza swoje funkcjonowanie do odwołania. Amerykańskie władze uważają, że za atakiem na ambasadę USA w Bagdadzie stoi Iran. Teheran temu zaprzecza. Stany Zjednoczone zapowiadają, że będą bronić swoich obywateli, znajdujących się w Iraku. Będą także zdecydowanie reagować na każdy przejaw agresji wymierzonej zarówno w ambasady amerykańskie, jak i innych państw. We wtorek sekretarz obrony Mark Esper zapowiedział, że do Iraku skierowano 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg w Karolinie Północnej. >>> Zobacz czym jest "zielona strefa" w Iraku:
pl
1483758774_1483851626
2
O podwyżkach dla kluczowych menadżerów Netfliksa piszą amerykańskie media, powołując się na dokumenty ujawnione przez firmę. Według "Hollywood Reporter" CEO serwisu Reed Hastings zarobi w 2020 roku łącznie prawie 34,7 miliona dolarów z czego pensja podstawowa to 650 tysięcy dolarów, reszta to akcje koncernu. Taką samą kwotę ma zarobić Ted Sarandos, numer dwa w strukturze firmy, odpowiedzialny za bibliotekę Netfliksa. W jego przypadku łączne wynagrodzenie rozkłada się inaczej - 20 mln dolarów to pensja podstawowa, a 14,65 mln to akcje. Rok wcześniej wynagrodzenie Reeda Hastingsa wyniosło 31,5 mln dolarów, dwa lata wcześniej 29,4 mln dolarów. Dyrektor finansowy serwisu Spencer Neumann ma otrzymać w tym roku 12 milionów dolarów uposażenia (6,05 mln dolarów pensji i 5,5 mln dolarów w akcjach). Greg Peters, chief product officer, z pensji zarobi 12 milionów dolarów, a kolejne 6,9 mln z akcji Netfliksa. Netflix ma 158 mln subskrybentów W III kwartale 2019 r. Netflix osiągnął wzrost przychodów o ponad 31 procent, a zysk netto spółki wyniósł 665 mln dolarów. W ciągu trzech miesięcy serwis odwrócił spadkowy trend dotyczący użytkowników w USA, jednak w sumie osiągnął niższą od zakładanej liczbę nowych subskrybentów. Obecnie na całym świecie z Netfliksa korzysta z górą 158 mln abonentów. Pod koniec kwietnia firma poinformowała, że zwiększy swoje zadłużenie o 2 mld zł, a środki te zostaną przeznaczone na realizację nowych treści i zakup licencji do zewnętrznych produkcji. Platforma nie ujawnia, ilu płacących użytkowników ma w Polsce. Z szacunków Amper Analysis wynika, że może ich być 800 tys. Według badania Gemius/PBI w październiku 2019 r. platforma zanotowała w Polsce 3,06 mln realnych użytkowników i odnotował 37,05 mln odsłon.
Najwięcej - bo 41 proc. respondentów wskazało, że najpilniejsza poprawa potrzebna jest w kwestii ochrony zdrowia. Na drugim miejscu znalazło się sądownictwo - poprawy w tej dziedzinie oczekuje 21 proc. respondentów. 9,4 proc. ankietowanych uważa, że pilnej poprawy wymaga gospodarka kraju. Zdaniem 8,6 proc. respondentów najpilniejszej poprawy wymagają relacje Polski z UE. 6,4 proc. ankietowanych chciałoby pilnej poprawy jakości debaty publicznej w Polsce. Jedynie 3,5 proc. ankietowanych w sondażu dla "Rzeczpospolitej" jest zdania, że pilnej poprawy wymaga sytuacja jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski, a 2,7 proc. - że potrzeba pilnej poprawy w dziedzinie obronności kraju. 2,2 proc. ankietowanych wskazało, że pilnej poprawy potrzeba w innej dziedzinie. 5,1 proc. nie ma zdania w tej kwestii. (dp)
pl
1483796468_1483956019
4
Incydent, do jakiego doszło w czasie wizyty papieża na placu, dokąd poszedł obejrzeć stojącą tam szopkę, zarejestrowały kamery. Reklama Na nagraniu, rozpowszechnionym przez media, widać, jak jedna z kobiet tak mocno chwyciła papieża za rękę w czasie powitania, że gdy odchodził, szarpnęła go wykręciła mu ją boleśnie. Wtedy Franciszek wyraźnie zagniewany uderzył ją w dłoń i skarcił, by wyrwać się z jej uścisku. Zwracając się w środę w południe do wiernych zebranych na placu papież powiedział przed modlitwą Anioł Pański: "Wiele razy tracimy cierpliwość, przepraszam za zły przykład wczoraj".
Mt 5,38-41 38 Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko, ząb za ząb". 39 A ja wam mówię, aby nie występować przeciwko zepsuciu. Lecz jeśli ktoś ciebie uderzy w twój prawy policzek, nadstaw mu i drugi. 40 A kiedy ktoś chce się z tobą sądzić i zabrać twoją suknię, oddaj mu i płaszcz. 41 Jeśli ktoś przymusza cię do [przejścia] jednej mili, przejdź z nim dwie. Imię wymagane If you enter anything in this field your comment will be treated as spam Captcha
pl
1483932525_1483968690
1
Rok 2019 przeszedł do historii. W nocy powitaliśmy 2020, w związku z czym gwiazdy chętnie chwaliły się na Instagramie zdjęciami i relacjami z imprez, na których się bawiły. Zalicza się do nich m.in. Małgorzata Rozenek, która od kilku dni jest w Zakopanem. Naszą uwagę zwróciła stylizacja prezenterki. Naprawdę należą jej się wielkie brawa. REKLAMA Sylwestrowa stylizacja Małgorzaty Rozenek Odkąd wyszło na jaw, że Małgorzata jest w ciąży, nie ma dnia, by w sieci nie powstał news na jej temat. Jest obecnie wyjątkowo popularną gwiazdą, a co za tym idzie, bardzo dobrze opłacaną jeśli chodzi o współprace na Instagramie. Nie dziwi więc fakt, że na jednym z ostatnich zdjęć oznaczyła markę, w której sukience spędziła sylwestrową noc. W lata 20. wkraczamy w klimacie lat 20., życząc Wam wszelkiej pomyślności i żeby ten rok był dla Was tak szczególny jak dla nas. Szampańskiej zabawy i trudnego poranka. Do siego roku - podpisała post. Musimy przyznać, że Rozenek wyglądała naprawdę świetnie! Kreacja nie była przesadzona, a elegancka suknia idealnie wpasowała się w klimat sylwestra. Naszą uwagę zwróciło również rozcięcie po lewej stronie. Nie każda kobieta by się na to odważyła. Fani nie kryli zachwytów. Suknia oczywiście delikatnie podkreśliła ciążowy brzuszek gwiazdy. Pani Małgosiu, wygląda pani jak milion dolarów. Pięknie! Wow! A Wy jak oceniacie look Małgorzaty? CW Małgorzata Rozenek w wywiadzie na temat in vitro.
Autor jest publicystą „Polityki”, szefem katedry dziennikarstwa Collegium Civitas Witajcie w nowej bajce! Zaczynają się lata 20. Będzie ostra jazda. Ale nie wiemy dokąd. Życzę Państwu, żebyśmy to my tę nową bajkę wymyślili, a nie wyznawcy dyktatur. Starą bajkę zamknęło życzenie Elizy Michalik, byśmy mieli więcej ducha walki. Nową bajkę proponuję rozpocząć życzeniem, byśmy mieli więcej twórczych myśli, bo w polityce wygrać można tylko taką walkę, której cel pasuje do realu, w jakim żyją ludzie. A tak się fatalnie składa, że język i cele demokratów wciąż lepiej pasują do poprzednich bajek niż do lat 20.
pl
1483815039_1483925044
2
Książka Tuska pt. „Szczerze” jest pełna kompromitujących błędów. Pisane w formie pamiętnika wspomnienia nijak mają się do rzeczywistości. Mylone są daty, wydarzenia, stanowiska. Przykład pierwszy: Tusk szczerze cieszy się z wyczynu Roberta Lewandowskiego, który we wrześniu 2015 roku w zaledwie dziewięć minut strzelił pięć goli przeciwko Wolfsburgowi. Ustanowił tym absolutny rekord. „Nie wierzyłem własnym oczom” – wspomina były premier. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Tusk cieszył się z wyczynu „Lewego” 6 kwietnia 2017 roku, czyli prawie dwa lata później. Skąd taka data? Być może stąd, że tego dnia w serwisie YouTube został opublikowany jeden z filmów z tego meczu. Przykład drugi: Tusk szczerze współczuje opozycji sytuacji, w jakiej się znalazła. Wspomina „dramatyczną okupację sali sejmowej”, trzyma za wszystkich kciuki. Nie podoba mu się jedynie wyjazd w tym czasie Ryszarda Petru do Petru do Portugalii. „Poważnym problemem jest wyjazd Ryszarda Petru na wakacje. (…) Zgrzyta ten kontrast między słoneczną plażą i zimną, ciemną warszawską ulicą wypełnioną demonstrantami wspierającymi posłów okupujących Sejm. Taki dysonans może się okazać rujnujący dla Nowoczesnej i jej lidera” – pisał Tusk. I znów byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Tusk współczuł wszystkim 3 stycznia 2016 roku. Opisywane wydarzenia miały miejsce rok później. Najwyraźniej latający w czasie Tusk wszystko przewidział i trzymał kciuki za opozycję 12 miesięcy wcześniej. Panie Premierze @donaldtusk okupację sali sejmowej i podróż R.Petru opisał Pan w pamiętniku o cały rok za wcześnie. pic.twitter.com/LfXMF0Vsei — Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019 Przykład trzeci i kolejne: Tusk szczerze nie rozumie, dlaczego Bartłomiej Misiewicz został wiceministrem obrony narodowej. I tak jak można spierać się o kompetencje Misiewicza i zarzucać, że w polityce znalazł się tylko przez znajomości, tak nie można mylić zasadniczych faktów. Misiewicz nigdy wiceministrem nie był. To było jednak za trudne do wyłapania dla szczerego Tuska (albo osoby, która w jego imieniu książkę pisała). A takie było zdziwienie jak żołnierze tytułowali ministrem @MisiewiczB , otóż @donaldtusk też myślał, że ma do czynienia z wiceszefem resortu obrony narodowej. pic.twitter.com/jdLNzJ2rme — Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019 Panie Premierze @donaldtusk , a jakim to cudem zanotował Pan pod datą 11.05.2016 zapowiedź audytu rządów PO-PSL? Tego dnia w Sejmie prezentowano wyniki audytu zapowiedzianego w 2015 roku. pic.twitter.com/Yn5mHAoLgh — Jacek Prusinowski (@jprusinowski) December 29, 2019 Z innych fragmentów, które możemy przeczytać przebija się popis niezłej megalomanii. Tusk kreuje się na miłośnika kultury, sztuki, intelektualistę oraz… smakosza. "Siedzę w słońcu na tarasie,[…] oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera. Popijam powoli malwazję. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy". Na szczęście nie cała książka jest tak zła, ale zbyt szczera też nie jest. Srogie ocieplanie wizerunku pic.twitter.com/6jpzwBrVkb — Ryszard Łuczyn (@ryszardluczyn) December 11, 2019 Dzień z życia Donalda Tuska. Jak on pisząc na wakacjach dziennik, zapamiętuje z głowy te wszystkie cytaty, nazwiska, książki? Człowiek renesansu. pic.twitter.com/0PLUdmTPv6 — Marcin Makowski (@makowski_m) December 12, 2019
Nie wystartuje w wyborach prezydenckich, nie zamierza ubiegać się o pozycję lidera opozycji, nie zgłasza aspiracji do powrotu na funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Wydawać by się mogło, że Donald Tusk zniknął z polskiej sceny politycznej, chociaż właśnie powrócił do kraju. A jednak wszystkie kalkulacje co do jej przyszłego kształtu obracają się właśnie wokół byłego premiera. Mało kto wierzy, aby nie chciał on jeszcze odegrać na niej istotnej roli. Jedni twierdzą, że myśli głównie o starcie w wyborach prezydenckich w 2025 roku, drudzy sądzą, iż jego marzeniem jest utworzenie dużej partii, przy czym zdania na temat tego, czy będzie chciał połączyć PO z Koalicją Polską, czy też z ugrupowaniami lewicowymi bądź z formacją, jaka może powstać wokół ubiegającego się o prezydenturę Szymona Hołowni są na razie podzielone. Jedno wydaje się pewne: żeby mógł zrealizować swoje plany, na czele Platformy musi stanąć sprzyjający mu polityk, na pewno więc nie Grzegorz Schetyna. I to jest zadanie dla Tuska na najbliższe dni. A że należy do mistrzów zakulisowych rozgrywek, obecny lider PO i Koalicji Obywatelskiej ma się czego obawiać, chociaż i on potrafi nieźle sobie radzić w tej materii. Przyszłość nie wybierającego się bynajmniej na polityczną emeryturę Donalda Tuska z pewnością zaciąży nad kształtem całej opozycji.
pl
1483934172_1484159979
1
Ptasia grypa. Wykryto ognisko groźne dla ludzi Niebezpieczna sytuacja ma miejsce w województwie lubelskim. Do zakażenia doszło najprawdopodobniej przez wędrujące dzikie ptaki. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie Spotkanie kryzysowe zorganizował również Wojewoda Lubelski. (zdjęcie ilustracyjne) (PAP) "Starosta Lubartowski zwołał posiedzenie Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego" - poinformowano na portalu powiatu lubartowskiego. Indyki najprawdopodobniej zaraziły się wirusem od ptaków w miejscowości Stary Uścimów. Służby weterynaryjne wdrażają już procedury zwalczania wirusa przewidziane w takiej sytuacji. Podjęto także działania mające na celu zapobieganie jego dalszemu rozprzestrzenianiu się. "Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności i zasad bezpieczeństwa, ponieważ jest to podtyp wysoce zjadliwej grypy H5N8, który może zagrażać również ludziom" - podkreślono. Ptaki, które nie padły będą uśpione, bo wymagają tego przepisy. "Fermy drobiu już zostały zdezynfekowane, a na wjazdach zostały ustawione specjalne maty" - dodaje RMF FM. Teren wokół obiektów patrolują funkcjonariusze. Osoby niezwiązane z fermami nie mają do nich wstępu. Zobacz też: Sondaż dla programu WP #Newsroom. Dzisiaj PiS też by wygrał Źródło: powiatlubartowski.pl, RMF FM
Żywiec. Policja szuka mężczyzny. Zostawił w kurtce sporo gotówki Mieszkaniec Żywca w jednym ze sklepów z używaną odzieżą kupił kurtkę, w której znalazł sporą sumę pieniędzy. Uczciwy znalazca nie zastanawiał się ani chwili i całą kwotę przekazał żywieckim policjantom. Teraz funkcjonariusze szukają właściciela kurtki. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie Zdjęcie ilustracyjne. Kurtka została kupiona w sklepie z używaną odzieżą (PAP, Fot: Grzegorz Michałowski) W sobotę do Komendy Powiatowej Policji w Żywcu zgłosił się 58-letni mieszkaniec miasta. Mężczyzna powiedział, że w jednym ze sklepów z używaną odzieżą kupił zimową kurtkę. Gdy 58-latek założył kurtkę, coś zaczęło go uwierać. W jednej z kieszeni znalazł zwinięty plik banknotów. 58-latek nie zastanawiał się ani chwili i od razu przyjechał do żywieckiej komendy policji, gdzie pieniądze przekazał mundurowym. Teraz policjanci szukają właściciela kurtki. "Składamy Panu wyrazy uznania oraz podziękowania za godną naśladowania postawę. Mamy wielką nadzieję, że Pana zachowanie i postawa będzie wzorem i motywatorem dla innych osób, które w podobnej sytuacji nie zawahają się i podejmą właściwą decyzję" - napisali funkcjonariusze do 58-letniego uczciwego znalazcy na swojej stronie internetowej. Zobacz też: Jak się pracuje z europosłami PiS? Magdalena Adamowicz: nie odpowiadają mi "dzień dobry" Źródło: KPP w Żywcu
pl
1483937807_1484012727
1
Widzieliście ostatnie „Gwiezdne Wojny”? Tę walkę dobra ze złem? No właśnie. Życie przecież też na tym polega, a już na pewno powinna polegać na tym polityka, że kiedy ktoś robi coś, co uważamy za złe, niszczące, to próbuje się go powstrzymać, wygrać z nim. Ale nie w Polsce. W Polsce, kiedy wybory wygrał po raz pierwszy i drugi PiS, to jego polityczni przeciwnicy zaczęli… gadać. Że to jest złe. I jeszcze, że straszne. Gorsze niż w PRL. Mówią tak i mówią, a potem idą do domu w poczuciu, że są bohaterami. Oczywiście nie chcę być niesprawiedliwa: przyznaję, że narzekają pięknie i tak, jak nie robił tego nikt przed nimi. Te kwieciste przemowy! Te metafory! Że PiS jest jak PZPR! Tyle, że w polityce liczy się wyłącznie skuteczność i wygrywanie. Zwycięzca jest jeden i stoi na pudle z numerem jeden, inni się nie liczą. PiS wygrywa, ponieważ chce wygrać i wygrana jest jego celem, do którego dąży z konsekwencją i determinacją. Opozycja przegrywa, bo wygrana nie jest jej celem, są inne ważniejsze: układanki partyjne, utrzymanie się liderów przy władzy, zabiegi o to, kto ważniejszy. Jej gadanie pokrywa niemoc i kompletną niemal niezdolność do skutecznego działania. I wiele przemawia za tym, że podobnie będzie w przypadku zbliżających się wyborów prezydenckich. Więc gdybym w 2020 r. mogła mieć tylko jedno życzenie, dotyczące polskiego życia publicznego, to byłoby nim: niech polityka znowu stanie się areną czynów, nie pustych słów, starć ludzi z duchem walki i wolą zwycięstwa, a nie z talentem do marudzenia. Dziś Polska potrzebuje politycznej walki, prawdziwej i ostrej, ponieważ znajduje się w przełomowym i bardzo niebezpiecznym momencie swoich dziejów. Potrzebuje walki, nie z ludźmi o innych poglądach, ale o sprawy. O niezależny od polityków wymiar sprawiedliwości, naszą pozycję w UE i pozostanie w niej, wolne dziennikarstwo, prawa kobiet i niektóre prawa obywatelskie i wreszcie, o odklejenie od państwa i polityków Kościoła katolickiego, instytucji, która od dawna jest złym duchem życia publicznego w Polsce. Łatwo tego nie dostrzec w codziennym życiu i łatwo – no właśnie – zagadać – ale tak jest. W przyszłym roku, choćby ze względu na majowe wybory prezydenckie, może okazać się, że trochę wracamy do demokratycznych praktyk lub wręcz odwrotnie, że jeszcze dalej od nich odchodzimy. To, co od kilku lat dzieje się w Polsce, bez względu na to, jak kto to ocenia, jest tylko wskazówką, drogowskazem do prawdziwego problemu. Którym moim zdaniem jest fakt, że mamy system, w którym politykom uchodzi na sucho zabieganie, jawne i bezczelne, głównie o swoje interesy i traktowanie partii politycznych jak rodzinnych firm, służących do generowania zysków. Naprawdę niewielu obchodzi Polska, prawo i demokracja, bez względu na to, jak bardzo sobie tymi hasłami wycierają usta. Jest wręcz przeciwnie: jeśli ktoś pokaże, że mniej dba o własne korzyści niż o Polskę, inni zaczynają patrzeć na niego podejrzliwie, mieć go za frajera. Dlatego oprócz polityki czynów i tego, żeby scena publiczna stała się areną starć o prawo, porządek, idee i przekonania i działań, nie słów, życzę też nam wszystkim w Nowym Roku jak najwięcej politycznych frajerów, czy też jak kto woli, idealistów – byle zdolnych do skutecznej pracy. Eliza Michalik jest prowadzącą programu "Onet Opinie"
Autor jest ekonomistą związanym z Forum Obywatelskiego Rozwoju Dokładnie 30 lat temu, 1 stycznia 1990 r., wystartowały reformy, które przeszły do historii pod nazwą planu Balcerowicza. To dzięki nim Polska – wcześniej państwo bankrut – w szybkim tempie zaczęła się modernizować i nadrabiać dystans dzielący ją od zamożnego Zachodu. Przedstawiciele PiS próbują dziś jednak zrewidować ocenę dokonań tego okresu i przekonać opinię publiczną, że lata po 1989 r. były czasem zmarnowanych szans. Tezę taką wypowiedział np. premier Mateusz Morawiecki w exposé z 19 listopada 2019 r. Przedstawiona przez niego interpretacja historii Polski po 1989 roku mija się z faktami. W rzeczywistości Polska jest liderem wzrostu gospodarczego wśród wszystkich krajów transformacji i mimo odziedziczonej po PRL spuścizny szybko nadrabiała zaległości rozwojowe względem najbogatszych krajów, nie natrafiając po drodze na żaden „rozwojowy szklany sufit”.
pl
1483866549_1483976822
1
PIERWSZE CZYTANIE Lb 6, 22-27 Błogosławieństwo Boże Czytanie z Księgi Liczb Pan mówił do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”. Tak będą wzywać imienia mojego nad izraelitami, a Ja im będę błogosławił». DRUGIE CZYTANIE Ga 4, 4-7 Bóg zesłał swego Syna, zrodzonego z Niewiasty Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Galatów Bracia: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. EWANGELIA Łk 2, 16-21 Nadano Mu imię Jezus Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał Anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Filmik z incydentu, do jakiego doszło 31 grudnia wieczorem w Rzymie, udostępniono w mediach społecznościowych, gdzie doczekał się już ponad 3 mln wyświetleń. Nic dziwnego, ponieważ pokazuje niecodzienną sytuację z udziałem Franciszka. Papież w otoczeniu ochroniarzy wracał z modlitwy przy szopce, a po drodze witał się z wiernymi. Jedna z kobiet stojąca za barierkami najwyraźniej chciała coś powiedzieć biskupowi Rzymu, ponieważ mocno pociągnęła go za rękę, co mogło sprawić ból. Franciszek zareagował nerwowo, najpierw krzycząc coś do wiernej, później uderzając ją w dłoń, a na końcu odchodząc z niezadowoloną miną. W środę w południe Franciszek przemawiał do wiernych zebranych na placu. Przed modlitwą Anioł Pański stwierdził: „Wiele razy tracimy cierpliwość. Mówię – przepraszam – za zły przykład wczoraj” . Później papież mówił o znęcaniu się nad kobietami we współczesnym społeczeństwie. – Wszelka przemoc wobec kobiet jest zbezczeszczeniem Boga – podkreślił. – Ciało kobiety musi być wolne od konsumpcjonizmu, musi być szanowane i honorowane – dodał. Dalej papież zwrócił uwagę na to, że mimo, iż kobiety tworzą życie, są „obrażane, bite, gwałcone, zmuszane do prostytucji i aborcji” . – Możemy zrozumieć nasz poziom człowieczeństwa poprzez to, w jaki sposób traktujemy ciało kobiety – zaznaczył. Czytaj także: Abp Jędraszewski mówił o „nawróceniu ekologicznym”. „Bóg kazał nam czynić sobie ziemię poddaną”
pl
1529733728_1529637057
3
Odór przestępstwa, gangu i mafii, który się unosi każdego dnia nad instytucjami państwowymi w Polsce - to wymaga absolutnej jednoznaczności, jeżeli chodzi o rządy prawa w Polsce - mówił po wykładzie na uniwersytecie w Białymstoku były szef RE Donald Tusk. Tusk, po wykładzie, który wygłosił podczas Festiwalu Dyplomatycznego na Uniwersytecie w Białymstoku, odpowiadał na pytania dziennikarzy. Poniżej dalsza część artykułu Były szef RE mówił m.in., że jest mu bardzo trudno, będąc zarówno w Polsce, jak i za granicą, wytłumaczyć, co się obecnie dzieje w Polsce. - Jak wytłumaczyć to, że szefem NIK, miejsca, gdzie zaufanie, czystość, transparentność jest kluczowa, żeby ubiegać się o takie stanowisko, został ktoś, kogo chce się aresztować, kontrolować i chcą to zrobić ci, którzy go wybrali - komentował Tusk. Polityk tłumaczył, że nawet przywódcy krajów o mniej rozwiniętej niż w Polsce demokracji nie potrafią pojąć tego, co się dzieje w Polsce i jak bardzo posunęła się "degrengolada władzy".
Mocne słowa Donalda Tuska. "Nie widzę powodu, dla którego Andrzej Duda miałby nagle stać się mężczyzną" Donald Tusk w Białymstoku nie przebierał w słowach. W ostrych słowach krytykował Prawo i Sprawiedliwość oraz prezydenta. Jego zdaniem Andrzej Duda "nie ma na tyle odwagi ani charakteru", by zawetować ustawę, dzięki której TVP dostanie 2 mld złotych. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie Były premier Donald Tusk przyjechał do Białegostoku, gdzie wygłosił przemówienie podczas Festiwalu Dyplomatycznego. Później odpowiadał na pytania dziennikarzy. Padło sporo gorzkich słów o PiS i ubiegającym się o reelekcję Andrzeju Dudzie. Czy prezydent zawetuje ustawę, która daje TVP 2 mld zł jako rekompensatę abonamentową? - zapytał Tuska reporter WP Klaudiusz Michalec. - Nie ma na tyle odwagi ani charakteru - ocenił były premier. - Do tej pory do głowy mu nie przyszło, aby przeciwstawić się prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu - dodał. I podkreślił: - Nie widzę powodu, dla którego miałby nagle stać się mężczyzną. Zobacz też: Andrzej Duda liderem sondaży. "Pamiętam, jak w 2015 r. szorował niemalże po dnie" Odniósł się też do gestu Joanny Lichockej w Sejmie. - Jak by pan to nazwał? - zapytał dziennikarza Tusk. I dodał: - Ja się wstydzę. Wiem, co to znaczy, ale nie będę go publicznie interpretował. - Jej gest mówi o niej wszystko. Pokazała, na czym polega istota tej władzy. Zabrać, jak najwięcej - tumanić, ile wlezie - stwierdził. Donald Tusk: nie ma się z czego śmiać Tusk podkreślił, że zastanawiał się, w jaki sposób ma mówić o tym, co robi PiS. - Trudno nie zauważyć, jak daleko posunęła się degrengolada ludzi władzy w Polsce. Jak wytłumaczyć ze szefem NIK jest taka osoba? - pytał. Wspomniał o ataku na sędzię w Rybniku. Jego zdaniem to, co robi PiS, jest "rujnujące dla reputacji Polski". - Przy mojej wyobraźni i pewnych talentach ciężko mi to zrozumieć. Na miłość Boga, nie ma się z czego śmiać - zaznaczył Tusk. Wybory prezydenckie 2020. Apel Donalda Tuska do kandydatów Apelował do wszystkich kandydatów na prezydenta, żeby nie godzili się na to, co robią osoby, które łamią Konstytucję, żeby nie szukały kompromisów. Zapytany o to, czy wspieranie przez niego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie jest pocałunkiem śmierci, odpowiedział, że "aż tak potworny nie jest". - Wygrana Małgorzaty-Kidawy Błońskiej jest na wyciągnięcie ręki. (...) Niech nie wmawiają, że ona jest agresorem - powiedział Tusk.
pl
1644426929_1645403932
4
Na dzisiaj są nasze zdecydowane plany: 1 września uczniowie wrócą do szkół, a studenci 1 października wrócą na uczelnie – poinformował w czwartek premier Mateusz Morawiecki. Uzasadniał, że pozwala na to obecnie sytuacja epidemiczna. Premier pytany o organizację roku szkolnego 2020/2021 odpowiedział, że rząd chce, aby uczniowie od 1 września wrócili do szkół. „Chcemy, żeby w zależności od tego oczywiście, czy nie będzie jakiś bardzo niespodziewanych wydarzeń, ale takich dzisiaj nie oczekujemy, żeby od 1 września dzieci i młodzież normalnie wróciły do szkół, od 1 października młodzi ludzie żeby wrócili na uczelnie” – powiedział premier. Wyraził przekonanie, że czas wakacji „dyrekcje, organy prowadzące, organy stanowiące odpowiednie regulacje wykorzystają do tego, żeby przygotować się we właściwy sposób od strony operacyjnej”. Szef rządu przekonywał, że sytuacja epidemiczna jest pod kontrolą, ale jego gabinet podchodzi „z pokorą” do samej epidemii. „Na dzisiaj są nasze zdecydowane plany – 1 września wracamy do szkół, 1 października wracamy na uczelnie” – oświadczył Morawiecki. W związku z epidemią od 12 marca w szkołach i przedszkolach w całej Polsce zostały zawieszone stacjonarne zajęcia. Od 25 marca wprowadzono obowiązkowe kształcenie na odległość i w takim trybie szkoły mają pracować do końca zajęć dydaktycznych, czyli do 26 czerwca. Częściowo wznowiono działalność przedszkoli, umożliwiono udział w zajęciach uczniom klas I-III szkół podstawowych i konsultacje dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Źródło: PAP
– Będziemy przygotowywali się do nowego roku szkolnego. Sądzimy, że będzie to już powrót do tradycyjnych stacjonarnych zajęć w szkołach, bo te zajęcia są chyba najskuteczniejsze. Okres pandemii pokazał, że co prawda są skuteczne technologie, które umożliwiają kontakt na odległość, kontakt wirtualny, ale bezpośredniego kontaktu fizycznego, kontaktu nauczyciela z uczniem nie zastąpi nawet najnowocześniejsza technologia. Stąd 1 września wracamy do szkół – powiedział minister na konferencji. Pytany był czy planowane jest w związku z tym przygotowanie wytycznych dla szkół w sprawie organizacji nauki, np. mniej uczniów w klasach, nauka na zmiany, czy będzie obowiązywał reżim sanitarny, zasada dystansu, noszenie maseczek, używanie płynów dezynfekcyjnych i mierzenie temperatury. Pytania dotyczyły też tego, czy planowane są systemowe zmiany w zdalnym nauczaniu i jak będzie wyglądało zdalne nauczanie, gdyby okazało się, że od nowego roku szkolnego trzeba będzie znów uczyć się na odległość. – Chcemy od 1 września wrócić do tradycyjnej, stacjonarnej formy nauczania. Ta forma nauczania może być oczywiście wspomagana także kształceniem na odległość. Te umiejętności, które nauczyciele, uczniowie nabyli w ostatnich kilku miesiącach na pewno przydadzą się także przy stacjonarnym nauczaniu, chociażby te materiały elektroniczne mogą uatrakcyjniać sposób prowadzenia zajęć – odpowiedział szef MEN. – Przygotowujemy się na różne warianty tak, aby powrót do szkół był bezpieczny. Dziś jeszcze nie możemy w pełni powiedzieć, w jaki sposób młodzież wróci do tych stacjonarnych zajęć. To będzie oczywiście zależało od sytuacji epidemicznej. Przygotowujemy kilka wariantów powrotu dzieci i młodzieży do stacjonarnych zajęć w szkołach – dodał. W związku z epidemią od 12 marca w szkołach i w przedszkolach w całej Polsce zostały zawieszone stacjonarne zajęcia. Od 25 marca wprowadzono obowiązkowe kształcenie na odległość i w takim trybie szkoły miały pracować do końca zajęć dydaktycznych, czyli do 26 czerwca. Od początku maja zaczęto stopniowo wznawiać działalność przedszkoli, następnie umożliwiono udział w zajęciach opiekuńczych uczniom klas I-III szkół podstawowych, potem wprowadzono konsultacje dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Zaczęto też przywracać zajęcia praktyczne w szkolnictwie zawodowym. Przesunięto też egzaminy zewnętrzne. Egzamin ósmoklasisty, który powinien być przeprowadzony w kwietniu, odbył się w połowie czerwca. Matury zamiast zacząć się 4 maja, zaczęły się 8 czerwca. Odmrażanie oświaty odbywało się w reżimie sanitarnym według wytycznych przygotowanych przez MEN wraz z Ministerstwem Zdrowia i głównym inspektorem sanitarnym. W czwartek premier Mateusz Morawiecki, pytany o organizację roku szkolnego 2020/2021, odpowiedział, że rząd chce, aby uczniowie od 1 września wrócili do szkół. – Chcemy, żeby w zależności od tego oczywiście, czy nie będzie jakiś bardzo niespodziewanych wydarzeń, ale takich dzisiaj nie oczekujemy, żeby od 1 września dzieci i młodzież normalnie wróciły do szkół, od 1 października młodzi ludzie, żeby wrócili na uczelnie – powiedział. Szef rządu wyraził przekonanie, że czas wakacji "dyrekcje, organy prowadzące i organy stanowiące odpowiednie regulacje wykorzystają do tego, żeby przygotować się we właściwy sposób od strony operacyjnej". Przekonywał, że sytuacja epidemiczna jest pod kontrolą, ale jego gabinet podchodzi "z pokorą" do epidemii. – Na dzisiaj są nasze zdecydowane plany – 1 września wracamy do szkół, 1 października wracamy na uczelnie – oświadczył Morawiecki. Czytaj także: Kiedy dzieci wrócą do szkół? Jest decyzja Morawieckiego
pl
1642189816_1645260723
2
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak zapewnia, że ta instytucja monitoruje sytuację związaną z podtopieniami na południu Polski. Jednocześnie twierdzi, że na razie nie ma potrzeby przenoszenia siedzib obwodowych komisji wyborczych. Zdj. ilustracyjne / Marcin Bielecki / PAP Pietrzak została zapytana przez PAP, czy w związku z podtopieniami na południu kraju do Krajowego Biura Wyborczego docierają informacje o możliwych problemach z lokalami wyborczymi. Szefowa KBW poinformowała o otrzymaniu informacji m.in. z gminy Łapanów (woj. małopolskie), gdzie wszystkie z pięciu lokali wyborczych zostały zalane bądź podtopione. Zalane zostały także urny i kabiny wyborcze. Jak przekazała, obecnie siedziby tych obwodowych komisji wyborczych są sprzątane i osuszane. Na ten moment nie ma potrzeby przenoszenia lokali wyborczych. Do niedzieli jeszcze jest dużo czasu - stwierdziła Pietrzak. Zapewniła, że Krajowe Biuro Wyborcze monitoruje sytuację, zaś komisarze wyborczy mają prawo przenieść siedzibę obwodowej komisji wyborczej, jeśli będzie taka potrzeba. Liczymy na to, że pogoda się poprawi - dodała. W nocy z soboty na niedzielę wezbrane wskutek ulewnego deszczu Stradomka i Tarnawka przelały się przez wał przeciwpowodziowy i zalały centrum Łapanowa. Podtopionych zostało kilkadziesiąt budynków mieszkalnych, gospodarczych, rynek oraz kilkadziesiąt sklepów i punktów usługowych. Kilkadziesiąt osób musiało być ewakuowanych przez strażaków. Według szacunków wójta gminy Łapanów Andrzeja Śliwy, straty w infrastrukturze gminnej wyrządzone po tym, jak centrum miejscowości zalała woda z wezbranej Stradomki mogą wynosić nawet 17 mln zł. Wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca, a ewentualna druga tura - 12 lipca. Wybory odbędą się w formie mieszanej - tradycyjnie w lokalach wyborczych oraz korespondencyjnie dla chętnych.
Piątek jest ostatnim dniem, w którym można odbierać zaświadczenie o prawie do głosowania; umożliwia ono oddanie głosu w dowolnym obwodzie wyborczym w kraju lub za granicą. Piątek to również ostatni dzień, w którym wyborcy głosujący korespondencyjnie mogą oddać głos w wyborach prezydenckich. Jeszcze tylko w piątek w godzinach pracy urzędu gminy czy miasta, w którym jesteśmy ujęci w spisie wyborców, możemy odebrać zaświadczenia o prawie do głosowania. Wniosek o wydanie zaświadczenia można złożyć osobiście, faksem lub mailem. Gdy zgubimy zaświadczenie nie dostaniemy kolejnego Otrzymamy dwa zaświadczenia, które dadzą nam prawo do oddania głosu w pierwszej turze - 28 czerwca i ewentualnej drugiej turze wyborów - 12 lipca. ZOBACZ: Kłopoty z głosowaniem korespondencyjnym. "Zostaliśmy z problemem sami" Jest to rozwiązanie m.in. dla osób, które nie wiedzą, gdzie będą przebywały w dniu głosowania. Z zaświadczeniem można głosować w dowolnym obwodzie wyborczym miejscu w kraju, za granicą lub na polskim statku morskim. Gdy otrzymujemy zaświadczenie, jesteśmy skreślani ze spisu wyborców w naszym obwodzie. W sytuacji gdy zgubimy zaświadczenie, nie dostaniemy kolejnego, tak więc utrata zaświadczenia spowoduje, że wyborca nie będzie mógł zagłosować ani w swoim obwodzie głosowania, ani w żadnym innym. 190 tys. głosujących korespondencyjnie Piątek jest również ostatnim dniem, w którym wyborcy głosujący korespondencyjnie mogą oddać głos w wyborach prezydenckich. W godzinach pracy urzędu można dostarczyć kopertę zwrotną do urzędu gminy, a do północy można ją wrzucić do skrzynki Poczty Polskiej. Wyborcy, którzy nie zdążą zagłosować w piątek, mogą też dostarczyć kopertę zwrotną do lokalu wyborczego w niedzielę, ale nie mogą wrzucić jej samodzielnie do urny. Jak informowała szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak, do głosowania korespondencyjnego w kraju zgłosiło się 190 tys. osób. Otrzymały one pakiety wyborcze, które umożliwiają oddanie głosu. Wyborca głosujący korespondencyjnie oddaje głos na karcie do głosowania, którą umieszcza w kopercie z napisem "Koperta na kartę do głosowania", którą zakleja. Kopertę tę należy włożyć do koperty zwrotnej, na której umieszczony musi być adres i numer właściwej obwodowej komisji wyborczej. Do koperty zwrotnej wyborca wkłada także oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu, gdzie umieszczone muszą być dane wyborcy: imię i nazwisko, numer PESEL, własnoręczny podpis. "Koperta musi zostać rozpakowana" Kopertę zwrotną należy zakleić i najpóźniej w piątek do północy wrzucić do nadawczej skrzynki pocztowej Poczty Polskiej znajdującej się na terenie gminy, w której zlokalizowana jest obwodowa komisja wyborcza właściwa dla danego wyborcy. Kopertę zwrotną można też do piątku dostarczyć do właściwego urzędu gminy osobiście albo za pośrednictwem innej osoby, ale można to zrobić tylko w godzinach pracy urzędu. ZOBACZ: Sondaż prezydencki. W drugiej turze walka o każdy głos Wyborca może także w niedzielę do zakończenia głosowania - a więc do godz. 21 - osobiście lub za pośrednictwem innej osoby dostarczyć kopertę zwrotną do obwodowej komisji wyborczej w obwodzie głosowania, w którym jest wpisany do spisu wyborców. Szefowa KBW zastrzegła, by wyborcy nie wrzucali samodzielnie kopert zwrotnych do urny wyborczej. - Komisja musi najpierw rozpakować kopertę zwrotną, sprawdzić czy oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu jest pełne, czytelne, czy jest na nim podpis wyborcy. Komisja musi sprawdzić też, czy wyborca jest w spisie, a co za tym idzie, czy może zagłosować w danym lokalu, a także to odnotować. Następnie komisja musi sprawdzić, czy koperta z kartą do głosowania jest zaklejona, jeśli tak - wrzuci ją do urny - wskazywała Pietrzak. WIDEO - Sprzątamy lasy ze stowarzyszeniem Program Czysta Polska Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... bas/ PAP
pl
1587936674_1586962243
2
Wybory prezydenckie z głosowaniem korespondencyjnym są według partii rządzącej jedynym bezpiecznym sposobem na wybranie głowy państwa w obliczu panującej epidemii koronawirusa. Opozycja ma inne zdanie i stanowczo sprzeciwia się organizacji takich wyborów, wskazując, że niosą one ryzyko dla obywateli. A co na to eksperci? Korespondencyjne głosowanie w wyborach prezydenckich budzi wiele emocji, opozycja zarzuca partii rządzącej, że ta za wszelką cenę dąży do przeprowadzenia wyborów, nie zważając na zagrożenie, jakie „wybory kopertowe” mogą nieść dla głosujących obywateli. W związku z potencjalnym zagrożeniem, jakie może stanowić przeprowadzenie wyborów w czasie epidemii, prokuratura wszczęła nawet śledztwo „w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2020 r. w okresie ogłoszonego na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 20 marca 2020 r. Dz.U poz. 491 stanu epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2”. Śledztwo zostało wszczęte po zawiadomieniu złożonym do prokuratury przez osobę fizyczną, ale jak podaje Onet, zostało umorzone już po trzech godzinach. Koperty z koronawirusem? W rozmowie na antenie RMF FM dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert ds. zakażeń, pytany o ryzyko zakażenia podczas głosowania korespondencyjnego powiedział, że jest ono znikome. Jestem dosyć ostrożny i racjonalny i nie spodziewam się, że na papierze czy na kartonie przeżyje wirus. Nawet gdyby jakaś niewielka ilość wirusa się ostała, to nie będzie to powód do zakażenia – mówił ekspert. Dr Grzesiowski zwrócił także uwagę, że obecnie wszyscy pracują w maskach, więc także listonosze, pracujący przy wyborach, używaliby maseczek i ryzyko przeniesienia wirusa na kopertę jest naprawdę niewielkie. Mała jest także szansa na to, że wirus, nawet gdyby w jakiś sposób znalazł się na liście, zarazi odbiorcę. - Najpierw musiałby ktoś na niego moim zdaniem świadomie nakasłać, nakichać, tego wirusa tam przenieść, a dopiero potem właśnie odbiorca musiałby go bardzo dokładnie obwąchiwać i wtedy mógłby się zaraził - ocenił dr Grzesiowski. WHO nie ma nic przeciwko wyborom? Jak informuje Polskie Radio, podczas wczorajszej wideokonferencji prasowej ekspertka europejskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Catherine Smallwood była pytana m. in. o bezpieczeństwo przeprowadzania wyborów korespondencyjnych w czasie epidemii. Ekspertka odpowiedziała, że ryzyko przenoszenia wirusa poprzez przesyłki pocztowe jest znikome. Jak wiemy, ten wirus rozprzestrzenia się między ludźmi przez kropelki oddechowe lub czasami przez kropelki oddechowe, które są w stanie skazić powierzchnie. Ale opierając się na tym, co wiemy, (należy wnioskować, że) ryzyko skażenia przesyłki komercyjnej albo listu jest stosunkowo niskie - oceniła dr Smallwood. - Po drugie, ponieważ zwykle listy idą kilka dni, ryzyko, że wirus przez ten czas, w różnych temperaturach, w systemie pocztowym pozostanie na powierzchni w formie aktywnej, jest również bardzo niskie, więc ogólnie rzecz biorąc oceniamy to ryzyko jako niskie - dodała ekspertka. Ozonowanie kopert i opinia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych Eksperci z Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych wydają się mieć nieco odmienne zdanie na temat bezpieczeństwa głosowania korespondencyjnego. Epidemiolodzy i lekarze chorób zakaźnych w przygotowanej przez Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych opinii przestrzegają, iż przeprowadzenie wyborów w przewidzianej przez PiS formie niesie ryzyko nasilenia rozprzestrzeniania się zakażeń koronawirusem. Specjaliści z PTEiLChZ piszą w opinii, że przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego w warunkach epidemii koronawirusa może być niebezpieczne dla osób, uczestniczących w procesie wyborczym. – Ustawa nie przewiduje możliwości organizacji pracy zdalnej. W przypadku gdy jedna z tych osób będzie zakażona SARS-CoV-2, istnieje bardzo duże ryzyko przeniesienia zakażenia na pozostałe osoby. W przypadku wyniku dodatniego członek obwodowej komisji wyborczej powinien zostać wykluczony z jej składu ze względów epidemiologicznych, jednak art. 11 ustawy nie przewiduje takiego rozwiązania. (…) Nie można wykluczyć całkowicie ryzyka, że wśród członków obwodowej komisji wyborczej znajdują się osoby zakażone. Jedyną formą zabezpieczenia przy długotrwałym przebywaniu w pomieszczeniu z osobą zakażoną jest zastosowanie procedur i środków ochrony osobistej jakie są zalecane przez WHO, ECDC, MZ i GIS w oddziałach zakaźnych przyjmujących osoby zakażone lub podejrzane o zakażenie SARS-CoV-2 – piszą specjaliści z PTEiLChZ. W odpowiedzi na liczne zarzuty, dotyczące kwestii bezpieczeństwa, premier Mateusz Morawiecki zapewniał podczas niedawnej sesji pytań i odpowiedzi (Q&A) na Facebooku, że głosowanie korespondencyjne to najbezpieczniejszy sposób przeprowadzenia wyborów prezydenckich. „Bezpieczeństwo wyborów korespondencyjnych jest do takiego stopnia wyśrubowane, że ja naprawdę uważam, że to jest najbezpieczniejszy sposób przeprowadzania wyborów” - mówił premier Morawiecki podczas wczorajszej sesji Q&A na Facebooku. „Dlatego dodatkowe ozonowanie kopert, dezynfekcja, pełna ochrona fizyczna osób, które będą roznosiły koperty, a następnie około 30 tys. skrzynek, które będą pełniły funkcje urn, będą zbierane do komisji wyborczych i tam w warunkach w pełni sanitarnych będą one liczone” - wyjaśnił premier. Premier podkreślał też, że wybory powinny się odbyć zgodnie z wynikającym z konstytucji terminem, dlatego wybory korespondencyjne to decyzja „najmądrzejsza z możliwych”.
Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów wszczęła śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich – dowiedział się Onet. Śledczy mieli zbadać, czy ich organizacja w trakcie epidemii "sprowadza niebezpieczeństwo zagrażające zdrowiu i życiu wielu osób". Jak poinformowała prokuratura po kilku godzinach, dochodzenie zostało umorzone. Zdjęcie ilustracyjne / Paweł Balinowski / RMF FM Prokuratura wszczęła śledztwo "w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2020 r. w okresie ogłoszonego na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 20 marca 2020 r. Dz.U poz. 491 stanu epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2" - pisze portal. Prokuratura powierzyła prowadzenie śledztwa Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie, "za wyjątkiem czynności przewidzianej do wyłącznej kompetencji prokuratura". Po kilku godzinach od pojawienia się tej informacji prokuratura podała, że śledztwo umorzono. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, decyzję o umorzeniu podjął inny prokurator z mokotowskiej jednostki. On stwierdził, że nie doszło do popełnienia czynu, który miałby być przestępstwem, bo nie jest znany ostateczny termin wyborów. W szczególności tego czynu nie popełniła osoba wskazana w zawiadomieniu - chodziło o rzecznika PiS. To na jego wypowiedzi medialne powoływał się zawiadamiający. PiS prze do wyborów 10 maja Ostatnia nowelizacja kodeksu wyborczego zakłada, że rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego o osoby mające ponad 60 lat i te, które znajdują się w kwarantannie. Wcześniej prawo do takiej formy głosowania przysługiwało tylko osobom niepełnosprawnych. Ponadto w związku z pandemią koronawirusa rząd chce, by zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie odbyły się w całości korespondencyjnie. Zgodnie z uchwaloną przez Sejm ustawą, głosowanie ma się odbyć bez przerwy od godz. 6 do godz. 20. W tych godzinach wyborcy - samodzielnie lub za pośrednictwem innej osoby - będą musieli umieścić kopertę zwrotną (z kartą do głosowania oraz podpisanym oświadczeniem o osobistym i tajnym oddaniu głosu) w specjalnie przygotowanej do tego celu nadawczej skrzynce pocztowej na terenie gminy, w której widnieją w spisie wyborców. Według przepisów, operator pocztowy obowiązany do świadczenia usług powszechnych - w terminie przypadającym od 7 dni do dnia przypadającego przez dniem wyborów - doręczy pakiet wyborczy bezpośrednio do oddawczej skrzynki pocztowej wyborcy na adres wskazany w spisie wyborców. Ustawa autorstwa PiS zakładająca zorganizowanie wyborów prezydenckich w tym roku wyłącznie korespondencyjnie obecnie jest w Senacie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, że Izba wykorzysta pełne 30 dni, jakie ma na zajęcie stanowiska w sprawie ustawy. W środę marszałek Grodzki poinformował, że obecnie do Senatu zaczynają spływać opinie ekspertów ws. przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja. Ostatnia nowelizacja kodeksu wyborczego zakłada, że rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego o osoby mające ponad 60 lat i te, które znajdują się w kwarantannie. Wcześniej prawo do takiej formy głosowania przysługiwało tylko osobom niepełnosprawnych.
pl
1512662195_1512701999
3
Jens Holm i Hakan Svenneling z Partii Lewicy powiedzieli, że 17-letnia Thunberg "ciężko pracowała na to, żeby zmusić polityków do otwarcia oczu na kryzys klimatyczny", a działanie w kierunku zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i przestrzegania porozumienia paryskiego jest działaniem na rzecz pokoju. Reklama W 2019 roku zgłosili Thunberg do Pokojowej Nagrody Nobla politycy norweskiej Socjalistycznej Partii Lewicy. W tym roku zgłoszenia były przyjmowane do 1 lutego. Norweski Komitet Noblowski nie komentuje publicznie nominacji. Nazwiska kandydatów oraz nazwy organizacji pozostają tajne przez 50 lat. Zwykle ujawniają je jednak osoby zgłaszające swoich faworytów. Thunberg zapoczątkowała inicjatywę szkolnych strajków nazywanych Piątkami dla Przyszłości (Fridays for Future), jest też inicjatorką globalnego ruchu "Młodzież dla klimatu”. Przemawiała także podczas szczytów klimatycznych ONZ COP24 w Katowicach i COP25 w Madrycie. Reklama W 2019 roku Szwedka otrzymała tzw. alternatywnego Nobla, czyli nagrodę Right Livelihood Award. Jak uzasadniła fundacja Right Livelihood, Thunberg "dała głos pokoleniu, które będzie musiało ponieść konsekwencje naszej politycznej niezdolności do powstrzymania zmian klimatu". Uważamy, że Greta Thunberg wykonuje niesamowitą pracę i zasługuje na docenienie, ale byłoby lepiej dla niej, gdyby uszanowano oryginalną wolę Alfreda Nobla - ocenia norweski prawnik Fredrik S. Heffermehl, autor książki "Wola Nobla" i założyciel NPPW. Reklama Wtóruje mu związany z tą inicjatywą Szwed Tomas Magnusson, były prezes organizacji Międzynarodowe Biuro Pokoju w Genewie. Wiele nominacji do Pokojowej Nagrody Nobla dotyczy ochrony środowiska, ale takie dokonania nie mają związku z wizjonerską ideą fundatora nagrody. Można sobie za to wyobrazić, że globalna demilitaryzacja może przyczynić się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych - dodaje Magnusson. W przesłanej PAP przez NPPW liście "kandydatów do Pokojowej Nagrody Nobla, którzy wnieśli wkład na rzecz rozbrojenia, jakiego życzył sobie Alfred Nobel", wskazano m.in. Klausa Schlichtmanna i Ikuro Anzai z Japonii. Ich wysiłki, według działaczy NPPW, mające na celu wzmocnienie pozycji Rady Bezpieczeństwa ONZ są bliskie "braterstwu narodów", o których w testamencie wspomina fundator nagrody. Wśród innych kandydatów eksperci z NPPW wymienili m.in. mającego 100 lat prokuratora procesów norymberskich w 1945 roku Bena Ferencza (USA), a także demaskatorów, „którzy sprzeciwili się niewłaściwemu użyciu siły wojskowej" Edwarda Snowdena (USA) czy Juliana Assange'a (Australia). Z końcem stycznia minął termin zgłaszania kandydatur do Pokojowej Nagrody Nobla. Jak poinformowała PAP Kirstin B. Asdal z Norweskiego Instytutu Noblowskiego, liczba nominacji, jakie w tym roku wpłynęły do Norweskiego Komitetu Noblowskiego zostanie podana na początku marca, po ich formalnym zaakceptowaniu przez to gremium. Na ogół napływa ponad 200 propozycji. Nazwiska kandydatur lub nominowanych organizacji działających na rzecz pokoju pozostają tajne przez 50 lat. Zwykle ujawniają je jednak osoby zgłaszające swoich faworytów, m.in. członkowie parlamentów narodowych. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla tradycyjnie zostanie ogłoszony na początku października w Oslo. Fredrik S. Heffermehl w swojej książce "Wola Nobla" dowodzi, że po II wojnie światowej mniej niż połowa laureatów została wybrana zgodnie z testamentem Alfreda Nobla. Wśród "niewłaściwych laureatów" norweski prawnik wymienia m.in. Matkę Teresę z Kalkuty, Lecha Wałęsę, Ala Gore'a czy Baracka Obamę, gdyż "nie działali oni na rzecz rozbrojenia i przeciwdziałania konfliktom zbrojnym".
Greta Thunberg, 17-letnia szwedzka działaczka na rzecz klimatu, została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla w 2020 r. przez dwóch parlamentarzystów ze Szwecji, jak podała wczoraj Associated Press. To już drugi raz, gdy Thunberg zostaje nominowana do tej nagrody. Wcześniej została jedną z czterech laureatek nagrody Right Livelihood Award lub nagrody „alternatywnego Nobla”, a także została uhonorowana tytułem Osoby Roku magazynu “Time” za rok 2019. Tymczasem jednak swoją opinię wydali członkowie zarządu The Nobel Peace Prize Watch (NPPW). Na jej czele stoją Fredrik Stang Heffermehl oraz Tomas Magnusson. Ten pierwszy to norweski prawnik, pisarz i działacz pokojowy. Był pierwszym sekretarzem generalnym Norweskiego Stowarzyszenia Humanistycznego. Później zaznaczył swoją pozycję jako pisarz i działacz na rzecz ograniczenia broni nuklearnej. Drugi to były prezes Międzynarodowego Biura Pokoju w Genewie. – Przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla Grecie Thunberg byłoby nielegalne w świetle testamentu fundatora nagrody Alfreda Nobla – oznajmili obaj liderzy NPPW. REKLAMA/Advertisement – Uważamy, że Greta Thunberg wykonuje niesamowitą pracę i zasługuje na docenienie, ale byłoby lepiej dla niej, gdyby uszanowano oryginalną wolę Alfreda Nobla – stwierdził Heffermehl. – Wiele nominacji do Pokojowej Nagrody Nobla dotyczy ochrony środowiska, ale takie dokonania nie mają związku z wizjonerską ideą fundatora nagrody. Można sobie za to wyobrazić, że globalna demilitaryzacja może przyczynić się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych – dodał Magnusson. REKLAMA/Advertisement Fredrik S. Heffermehl w swojej książce “Wola Nobla” przekonuje, że po II wojnie światowej mniej niż połowa laureatów została wybrana zgodnie z testamentem fundatora, zgodnie z którą do grona “niewłaściwych laureatów” można by zaliczyć m.in. Matkę Teresę z Kalkuty, Lecha Wałęsę, Ala Gore’a czy Baracka Obamę, gdyż “nie działali oni na rzecz rozbrojenia i przeciwdziałania konfliktom zbrojnym”.
pl
1622107953_1619946734
4
Przedłużony termin składania PIT-ów kończył się wraz z dniem 31 maja, czyli w niedzielę. Niedziela to dzień bez pracy dla urzędów. Właśnie z tego powodu żaden spóźniony podatnik nie będzie karany, jeśli do 31 maja nie złożył zeznania podatkowego. Kalendarz w tym roku sprzyja zapominalskim - PIT można rozliczyć jeszcze 1 czerwca. Wynika z tego, że to 1 czerwca, a nie 31 maja, jest ostatecznym dniem złożenia PIT-u. PIT można rozliczyć automatycznie - jeśli nie złożymy deklaracji, to zrobi to za nas urząd skarbowy. Dotyczy wszystkich podatników, którzy rozliczają się na formularzach (rozliczenia PIT-36, PIT-36L i PIT-39 trzeba zatwierdzić ręcznie): PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-38 i PIT-39.
Koronawirus wprowadził zamieszanie w podatkach w tym roku. W związku z pandemią wydłużono czas na rozliczenie się ze skarbówką. Nowy termin to 31 maja. Jednak tego dnia jest niedziela, dlatego urzędy skarbowe w całym kraju nie zamierzają karać tych podatników, którzy zrobią to 1 czerwca. Dodatkowy dzień – wynikający z układu kalendarza – jest jednak naprawdę ostatecznym dniem rozliczenia. Przypomnijmy, że tegoroczne podatki mogą być rozliczone automatycznie, jak zeszłoroczne. Kto nie złoży deklaracji, zrobi to za niego urząd skarbowy. Jeśli jednak chce skorzystać z ulg, ma również czas do 31 maja, żeby dokonać niezbędnej korekty (deklaracje PIT-37 i PIT-38 zostały już złożone automatycznie). Biorąc pod uwagę, jak wyżej, że 31 maja to niedziela, może to zrobić 1 czerwca bez ryzyka ukarania grzywną. Nowy termin rozliczenia podatków – przypomnijmy, 31 maja, ale za rozliczenie 1 czerwca kar nie będzie – dotyczy wszystkich podatników, którzy rozliczają się na formularzach (rozliczenia PIT-36, PIT-36L i PIT-39 trzeba zatwierdzić ręcznie): PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-38 i PIT-39. Przypominamy też listę obowiązujących ulg. Są to: Ulga na internet, Ulga na dziecko, Składki ZUS, zdrowotne, emerytalne (IKZE), Składki zdrowotne, Ulga dla krwiodawców, Darowizny na cele szlachetne bądź cele kultu religijnego, Ulgi dla niepełnosprawnych, Ulga dla młodych poniżej 26. roku życia, Ulga termomodernizacyjna, Odliczanie darowizny na cele edukacji zawodowej. Czytaj też: „Bonu turystycznego” w proponowanej formie nie będzie? Branża wcale go nie chceCzytaj też: Bon turystyczny dla wszystkich – apeluje rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw
pl
1563515842_1547456142
2
W wydanym komunikacie ogłoszono, że 66-letni kardynał, u którego wystąpiły objawy zakażenia, poddał się badaniu na obecność koronawirusa. Wynik był pozytywny. Kardynał De Donatis przebywa w rzymskiej klinice Gemelli. Jak podał wikariat, kardynał ma gorączkę, ale jego stan ogólny jest dobry. Jego współpracownicy są w izolacji. Wirus jest także w Watykanie. Stwierdzono go u sześciu osób, między innymi u dostojnika z Sekretariatu Stanu, mieszkającego w Domu Świętej Marty, a więc tam, gdzie papież. Jak zapewniło biuro prasowe Stolicy Apostolskiej, zakażenie nie dotyczy papieża ani jego najbliższych współpracowników. Łącznie w Watykanie przeprowadzono 170 testów na obecność wirusa. (km)
Wszystkie kościoły w Wiecznym Mieście miały być zamknięte do 3 kwietnia, czyli tak długo, jak będzie obowiązywać dekret rządu Włoch o zaostrzonych krokach walki z epidemią. Reklama Nowy list do wiernych, opublikowany na stronie internetowej wikariatu, jest interpretowany jako reakcja na słowa papieża Franciszka z porannej piątkowej mszy w Watykanie, w trakcie której mówił o tym, że nie można zostawiać wiernych samym sobie. To natchnęło nas do uwzględnienia innej potrzeby; chodzi o to, aby zamknięcie naszych kościołów nie było powodem dezorientacji i zagubienia - wyjaśnił wikariusz. Podkreślił, że istnieje ryzyko, że wierni będą się czuć "jeszcze bardziej odizolowani". Stąd nowy dekret, który zostaje wysłany z tym listem i zawiera wskazówkę, by pozostawić otwarte kościoły parafialne i te, które są siedzibami misji, zajmujących się troską o dusze - dodał kardynał De Donatis. Zaapelował do księży, by zachowywali środki ostrożności i pomagali ubogim.
pl
1615472991_1615441992
4
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę w ciągu dnia o 395 nowych, potwierdzonych wynikami badań laboratoryjnych, przypadkach zakażenia koronawirusem. Do 185 z nich doszło na Śląsku. Resort podał też, że zmarły kolejne trzy osoby. W porannym zestawieniu MZ przekazało, że potwierdzono w całym kraju zakażenie u 305 osób – w tym u 161 osób z woj. śląskiego, a dwóch chorych zmarło. W popołudniowej informacji resort podał, że jest 90 nowych zakażeń i jeden zgon. Nowe potwierdzone rano przypadki zanotowano w województwach: śląskim (161), wielkopolskim (102), lubelskim (13), dolnośląskim (8), świętokrzyskim (7), pomorskim (4), lubuskim (3), opolskim (3), podlaskim (3) i w zachodniopomorskim (1). Przypadki, o których poinformowano po południu, dotyczą osób z województw: śląskiego (24), łódzkiego (23), mazowieckiego (20), dolnośląskiego (11), małopolskiego (5), pomorskiego (2), podlaskiego (1), świętokrzyskiego (1), kujawsko-pomorskiego (1), podkarpackiego (1) i z lubuskiego (1). Resort poinformował najpierw o śmierci dwóch osób, a potem następnej. Zmarli byli w wieku od 49 do 82 lat. Wszyscy, jak podało MZ, mieli choroby współistniejące. Zgony miały miejsce w Cieszynie, Tychach i w Kędzierzynie-Koźlu. Dotychczas – według stanu na niedzielny wieczór – zanotowano 21 tys. 326 przypadków zakażenia koronawirusem i 996 zgonów z jego powodu. Rano ministerstwo podało, że wyzdrowiały 9 194 osoby zakażone koronawirusem. Według danych resortu z powodu COVID-19 w szpitalach przebywa 2 242 chorych, a kwarantanną objęto 79 326 osób. Ministerstwo Zdrowia poinformowało też, że 19 tys. 529 osób jest pod nadzorem epidemiologicznym. W sobotę MZ poinformowało o 316 nowych, potwierdzonych wynikami badań laboratoryjnych, przypadkach zakażenia koronawirusem, z których do 179 doszło na Śląsku. Resort podał też w sobotę, że zmarło 11 osób. 📊 W ciągu doby wykonano ponad 16,5 tys. testów na #koronawirus. pic.twitter.com/644jDYHWxB — Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) May 24, 2020 (PAP)
Nowe zakażenia dot. województw: śląskiego (24), łódzkiego (23), mazowieckiego (20), dolnośląskiego (11), małopolskiego (5), pomorskiego (2), podlaskiego (1), świętokrzyskiego (1), kujawsko-pomorskiego (1), podkarpackiego (1) i lubuskiego (1). Zmarły to 78-letni mężczyzna ze szpitala w Kędzierzynie-Koźlu. "Osoba ta miały choroby współistniejące" - podaje MZ. Liczba zakażonych koronawirusem w Polsce wynosi 21 tys. 326 w tym 996 osoby zmarłe. Z danych MZ wynika, że mamy 9 tys. 194 osoby wyzdrowiałe. Oznacza to, że liczba aktywnych przypadków COVID-19 to 12 tys. 132. Łącznie dzisiejszego dnia odnotowano 395 zachorowań oraz trzy ofiary śmiertelne. Kolejny dzień najwięcej z nich dotyczy woj. śląskiego (185).
pl
1573744336_1577093026
4
Kasia Tusk ma swoich profilach w mediach społecznościowych gorąco zachęca do niewychodzenia z domu. Sama stosuje się do tych zaleceń i stara się motywować swoich obserwatorów. Tym razem pokazała śniadanie, które jest pyszne i można przyrządzić je ze składników, które pewnie każdy z nas ma w domu. Blogerka stara się nie wychodzić poza swoje cztery ściany. Nie oznacza to, że zwolniła tempo życia. Nadal stara się inspirować swoich obserwatorów i podsuwać im rady, jak przetrwać ten trudny dla nas wszystkich czas. Kasia Tusk pokazała swoje śniadanie Na swoim profilu na Instagramie pochwaliła się swoim śniadaniem. Tosty francuskie to świetna propozycja. Są nie tylko bardzo pożywne i smaczne, ale i łatwe do zrobienia. Dodatkowym plusem jest to, że większość składników z pewnością każdy z nas ma w domu. Tosty idealnie komponują się na przykład z truskawkami i serkiem ricotta. "Najlepsze, bo najprostsze i najpyszniejsze. No i w domu" - zachęcała w opisie pod fotografią. Uwagę przyciąga również zastawa stołowa. Biała porcelana z jasnoniebieskim wzorem robi duże wrażenie. Tak zdobione talerze wyglądają niezwykle elegancja i wręcz zapraszają do jedzenia. Obserwatorzy blogerki jak zawsze byli pod zachwyceni nowym wpisem. W komentarzach pojawiły się miłe słowa. "Kasiu, nawet nie wiesz, jak bardzo trafiłaś z tą propozycją", "Przepiękna zastawa", "Robisz apetyt!" - pisali. Zobacz także: Test szczoteczki sonicznej Panasonic
Kasia Tusk złożyła fanom życzenia z okazji świąt wielkanocnych. Jej świąteczny stół wygląda naprawdę bajecznie. Kasia Tusk opublikowała na swoim profilu na Instagramie zdjęcie swojego wielkanocnego stołu. Na drewnianym blacie postawiła srebrną tacę ze skromnym jedzeniem. Kasia Tusk składa fanom życzenia na Wielkanoc Na tacy Kasia Tusk ułożyła kubek z kawą, wazonik z kwiatkami, maselniczkę oraz miseczkę z jajkami. Co ciekawe, tylko jedyna z pisanka była pomalowana, ale zamiast kojarzących się z Wielkanocą zajączków czy kurczaków, widniała na niej głowa psa. Na stole obok tacy stał talerzyk z babką wielkanocną. Blogerka nie ukrywa, że święta bez najbliższych są trudne i to właśnie do tego nawiązała, składając fanom życzenia. "To, co dobre zawsze wygra, nawet jeśli wydawało się, że przegrało. To, co złe zawsze przegra, nawet jeśli wydaje się nam, że wygrało. Poprawcie mnie, jeśli źle zapamiętałam słowa ks. Twardowskiego o wielkanocnym baranku - nawet w bezkresnym internecie ciężko znaleźć te wciąż aktualne mądrości z przeszłości. Z okazji Świąt życzę Wam, więc tego, co i tak z pewnością nadejdzie: spokoju, radości i bliskości ukochanych osób" - napisała Kasia Tusk. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
pl
1560518688_1559747835
4
Posłowie zmienili wczoraj regulamin Sejmu, dostosowując Izbę do pracy w sytuacjach nadzwyczajnych. Dziś – już w zalegalizowanym trybie zdalnym – posłowie mają przyjąć tzw. tarczę antykryzysową. W głosowaniu, w którym uczestniczyło 368 z 460 posłów (wszystkim przed wejściem do gmachu Sejmu zmierzono temperaturę), za zmianami w regulaminie umożliwiającymi m.in. pracę zdalną opowiedziało się 250 posłów, przeciwko 104, a 14 wstrzymało się od głosu. Zmiany poparli przede wszystkim posłowie PiS, Lewicy i PSL, a przeciw byli przede wszystkim posłowie Koalicji Obywatelskiej. Koronawirus: Sytuacja w Polsce, Europie i na świecie – AKTUALIZACJA W Polsce liczba zakażonych koronawirusem to już 1221. Łącznie zmarło 16 osób. W Hiszpanii potwierdzono wczoraj aż ponad 8 tys. nowych przypadków zarażenia, w USA natomiast 15 tys. i tym samym liczba zarażonych w Stanach Zjednoczonych przewyższyła chińską. Zdiagnozowano już … Najdłuższe głosowanie? Głosowanie zgłoszonych 15 poprawek i całej uchwały trwało wczoraj ponad dwie godziny., ponieważ za każdym razem głosy liczono ręcznie w każdej z 11 sal, w których zgromadzeni byli posłowie, a potem sumowano. Na sali plenarnej było tylko 41 posłów – proporcjonalnie ze wszystkich klubów i kół: 20 z PiS; 12 z KO; czterech z Lewicy; trzech z PSL, jeden z Konfederacji i jeden poseł niezrzeszony. Pozostali byli rozlokowani w kilku salach na terenie gmachu, tak, by żadna z grup nie przekraczała 50 osób. Nadzwyczajny tryb pracy Sejmu nie wymaga stanu nadzwyczajnego Przyjęte w czwartek (26 marca) zmiany mogą być zastosowane w przypadku wprowadzenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych przewidzianych w konstytucji: wojennego, wyjątkowego lub klęski żywiołowej, ale także – ustanowionego niedawno rozporządzeniem ministra zdrowia – stanu epidemii. Choć – jak argumentowała opozycja i wielu ekspertów – logiczniej i bardziej adekwatnie do panujących w kraju okoliczności byłoby wprowadzenie któregoś z przewidzianych w konstytucji stanów nadzwyczajnych, to rządzące PiS nie godzi się na takie rozwiązanie. Wczoraj odrzucono większość poprawek opozycji, m.in. tę KO oraz Konfederacji zakładającą, że warunkiem zastosowania uzgodnionej procedury jest ogłoszenie jednego z wymienionych w konstytucji stanów nadzwyczajnych. Koronawirus: Jak funkcjonują parlamenty w Europie? W maskach ochronnych lub bez. Głosowanie tradycyjne lub z domowego salonu. Europejski parlamentaryzm próbuje dostosować się do zupełnie nowej rzeczywistości. Pomysłowi na zdalne obrady Sejmu marszałek Elżbiety Witek najbliżej jest do rozwiązania przyjętego w Hiszpanii, które funkcjonuje bez większych kontrowersji. Dzisiejsze posiedzenie … Minister zdrowia: Nie będzie świetnie Minister zdrowia Łukasz Szumowski przyznał, że rozumie obawy obywateli, bo sytuacja jest wyjątkowa. “Powinniśmy jednak dyskutować nad tym, jak kierować służbą zdrowia, by Polacy czuli się bezpiecznie. Nie gdybać i mówić, że będzie świetnie, bo nie będzie” – zapowiedział. Przyznał przy tym, że również w Polsce, tak jak na całym świecie, będzie coraz więcej ludzi chorych i umierających z powodu koronawirusa. “Myślę, że czas jest na to, żeby szybko przeprocedować wszystkie niezbędne akty prawne, które są potrzebne do tego, żebyśmy funkcjonowali jako państwo” – oświadczył wczoraj minister Szumowski w Sejmie. Wyraził też nadzieję, że “dzięki bardzo racjonalnej i odpowiedzialnej postawie będziemy mogli funkcjonować jako Polska, jako polski naród w kolejnych latach”. Liczba łóżek szpitalnych na tysiąc mieszkańców – zestawienie. Polska na 3. miejscu w UE „Jesteśmy bliscy momentu, w którym nie będzie już miejsc na reanimację” – powiedział Attilio Fontana, przewodniczący włoskiego regionu Lombardia. We Włoszech na tysiąc mieszkańców przypadają 3,2 łóżka, dwukrotnie mniej niż w Polsce. A co mają powiedzieć Indie, gdzie na tysiąc osób przypada… … Część poprawek opozycji przepadła Koalicji Obywatelskiej nie udało się przeforsować poprawki, by w czasie posiedzenia Sejmu przeprowadzanego z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej nie można było zmieniać konstytucji, Kodeksu wyborczego ani ustawy o stanach nadzwyczajnych. Przepadła również inna poprawka KO, zgodnie z którą warunkiem podjęcia przez marszałka decyzji o obradach zdalnych była jednomyślna zgoda szefów wszystkich frakcji parlamentarnych. Akceptacji większości posłów nie uzyskała również propozycja Lewicy, by zgodę musiało wyrazić Prezydium Sejmu większością kwalifikowaną oraz by decyzję o posiedzeniu Sejmu z wykorzystaniem środków elektronicznych opiniowało ABW. Nie przeszła też poprawka PSL-Kukiz15 zakładająca, że zgodę na zastosowanie trybu zdalnego musiałaby wyrazić większość ⅗ , choć posłowie mogliby wyrazić ją zdalnie. Testy na koronawirusa na milion mieszkańców – jak Polska wypada na tle Europy i nie tylko? Zestawienie „Testujcie, testujcie, testujcie” – wezwał dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia. Przeszły poprawki Lewicy i PSL-Kukiz15 Posłowie jednomyślnie poparli natomiast poprawkę Lewicy, która wnioskowała o wykreślenie stanu zagrożenia epidemicznego z warunków ogłoszenia obrad zdalnych. Przyjęto też poprawkę PSL-Kukiz15, by zmiana regulaminu obowiązywała tylko do 30 czerwca tego roku. Po zakończeniu głosowań posłowie klubu Lewicy poinformowali dziennikarzy, że głosowali za całością zmian w regulaminie Sejmu m.in. dlatego, że zostały uwzględnione trzy zgłoszone przez nich poprawki. “Została przyjęta zmiana pokazująca, że regulamin Sejmu powinien zostać przystosowany do potrzeb XXI wieku, dawać możliwość pracy zdalnej, ale też poczucie bezpieczeństwa dla wszystkich posłów, którzy nie będą mogli uczestniczyć w głosowaniu” – podkreślił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Wyraził przy tym nadzieję, że także dziś (27 marca) posłowie zaakceptują poprawki Lewicy, tym razem do tzw. tarczy antykryzysowej. Sejm będzie bowiem w piątek kontynuował obrady już w trybie zdalnym i zajmie się propozycją tzw. tarczy antykryzysowej, czyli pakietem regulacji, które rząd przygotował do ostatniej chwili, a które mają służyć złagodzeniu skutków pandemii koronawirusa. Gawkowski przyznał też, że jego klub zgłosił do tego projektu aż 200 poprawek. “Lewica była, jest i zawsze będzie do dyspozycji obywateli” – przekonywał w czwartek. “Złożyliśmy projekty ustaw i przedstawiliśmy pomysły, jak dzisiejszą sytuację uzdrowić, co zrobić, żeby miliony polskich przedsiębiorców czuło, że nie zostali pozostawieni sami sobie” – przekazał Gawkowski. “Jesteśmy tutaj, bo pracownicy w całej Polsce zdają sobie sprawę, że już za kilka dni mogą nie dostać pierwszych wynagrodzeń” – dodał szef klubu Lewicy. Koronawirus: Posiedzenie Sejmu jednak nie zdalnie Nie jutro, a już dziś i nie zdalnie ale tradycyjnie obradować będzie polski Sejm. Tyle, że posłowie zachowają między sobą bezpieczną odległość i będą rozlokowani w 12 salach budynku parlamentu. Tymczasem parlamentarzyści Bundestagu już wczoraj obradowali siedząc daleko od siebie. Na czym polegają zmiany w regulaminie Sejmu? Przyjęte zmiany umożliwiają prowadzenie posiedzenia Sejmu i głosowanie „z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej”. Jednak ci posłowie, którzy będą chcieli osobiście pojawić się w gmachu przy Wiejskiej, będą mieli do tego prawo. Jednak – podobnie jak wczoraj – zostaną ulokowani w różnych salach. Zgodnie ze zmianami w regulaminie, o przyjęciu trybu zdalnych obrad będzie decydować marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów. Kancelaria Sejmu ma natomiast zapewnić wszystkim posłom dostęp do środków elektronicznych. Wzór i tryb wniosku w tej sprawie marszałek ma określić w zarządzeniu – zakłada druga przyjęta przez Sejm poprawka Lewicy. Posłowie będą mogli potwierdzać swoją obecność przez zalogowanie się w systemie, a głos będą mogli zabierać w sposób ograniczony czasowo: w zależności od typu wystąpienia – do trzech, pięciu lub 15 minut w przypadku wystąpień w imieniu klubu. Jednak w debacie dotyczącej jednego punktu obrad, poseł będzie mógł zabrać głos tylko raz. Z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej będą się też mogły odbywać posiedzenia komisji i podkomisji, a także Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów. Urzędowym zapisem posiedzeń Sejmu, komisji i podkomisji będzie „zapis audiowizualny”. Ponieważ jest to uchwała, która nie podlega trybowi ustawodawczemu i nie musi trafić do Senatu i podpisu prezydenta, zmiany w regulaminie wchodzą w życie z dniem podjęcia. Dziś w Sejmie rządowa “tarcza antykryzysowa” Przedstawiciele KO już wczoraj wielokrotnie apelowali o to, by od razu przejść do pracy nad projektami dotyczącymi wsparcia gospodarki. “Oskarżam was, wiedzieliście, manipulowaliście, wprowadziliście chaos i jesteście po prostu tchórzami” – oświadczyła w emocjonalnym wystąpieniu wicemarszałek, kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska zwracając się do rządzących. “Zróbmy dzisiaj szybko te ustawy, na które czekają Polacy, bo one są naprawdę bardzo ważne” – apelowała. Tarcza antykryzysowa: Eksperci o rządowym pakiecie pomocowym Projekt tarczy antykryzysowej dla przedsiębiorców i pracowników w związku z pandemią koronawirusa przedstawili wczoraj na wspólnej konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki i ministrowie jego rządu. Jednak eksperci już zgłosili do tego projektu wiele krytycznych uwag. Lider Platformy Borys Budka pokazał nawet z sejmowej mównicy trzy projekty. “Zostaliśmy wybrani na trudne czasy. My jesteśmy po to, by służyć wam. Przyjechaliśmy dlatego, że miliony z was dzisiaj poszły do pracy. Że dzisiaj każdy, kto jest w pracy, oczekuje pomocy od państwa, od nas, parlamentarzystów. Zjawiliśmy się w Sejmie, bo nie tchórzymy” – zwracał się do obywateli Budka. W czasie obrad Koalicja Obywatelska ponownie zaapelowała też do rządu o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, a przed posiedzeniem Sejmu politycy KO apelowali o to na konferencji przed Kancelarią Premiera. Za przejściem do “tarczy antykryzysowej” opowiedział się wczoraj również prezes PSL, kandydat tej partii na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. “Ogarnąć się trzeba w tej sytuacji, a nie spierać o punkty proceduralne tylko i wyłącznie. Zróbmy użytek, że przyjechali tutaj posłowie. Zróbmy przerwę, jest projekt tarczy antykryzysowej skierowany przez rząd” – apelował lider ludowców. W jego ocenie rządowy projekt mający ratować gospodarkę, jest “tarczą tekturową”, ale – jak podkreślił – wprowadzeniu poprawek PSL może przekształcić ją w tytanową. “Dobrowolny ZUS, zgłosiliśmy pakiet antykryzysowy, propozycję minimalnej pensji dla wszystkich pracowników. Nieoprocentowane kredyty z BGK. Szybki zwrot VAT. Pomoc dla pracowników i pracodawców” – wyliczał poprawki ludowców Kosiniak Kamysz. “To trzeba zrobić dziś, tu i teraz. Natychmiast po tym musi się spotkać Senat. Jutro posiedzenie Senatu” – oświadczył w czwartek w Sejmie.
- Oskarżam was, wiedzieliście, manipulowaliście, wprowadziliście chaos i jesteście po prostu tchórzami - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska do rządzących - Dla was święte są regulaminy, a dla nas sprawy pracowników i przedsiębiorców - mówił w stronę polityków PO Władysław Kosiniak-Kamysz - Myślę, że czas jest na to, żeby szybko przeprocedować wszystkie niezbędne akty prawne, które są potrzebne do tego, żebyśmy funkcjonowali jako państwo - zaznaczył minister zdrowia Łukasz Szumowski Przyjęte zmiany umożliwiają prowadzenie posiedzenia Sejmu i głosowanie "z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej". Mogą one być zastosowane w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego, wojennego lub klęski żywiołowej, ale także stanu epidemii. Posłowie jednomyślnie poparli poprawkę Lewicy, by z warunków ogłoszenia obrad zdalnych wykreślić stan zagrożenia epidemicznego. Przyjęto też poprawkę PSL-Kukiz'15, by ta zmiana regulaminu obowiązywała tylko do 30 czerwca 2020 r. W myśl zmian w regulaminie o przyjęciu trybu zdalnych obrad ma decydować marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów. Kancelaria Sejmu ma zapewnić wszystkim posłom dostęp do środków elektronicznych. Wzór i tryb wniosku w tej sprawie marszałek ma określić w zarządzeniu - zakłada to druga przyjęta przez Sejm poprawka Lewicy. Posłowie będą mogli potwierdzać swoją obecność przez zalogowanie się w systemie. Wystąpienia posłów mają być ograniczone czasowo, w zależności od typu do trzech, pięciu lub piętnastu minut (wystąpienie w imieniu klubu). W debacie nad daną sprawą poseł będzie mógł zabrać głos tylko raz. Z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej będą też mogły odbywać się posiedzenia Prezydium Sejmu, Konwentu Seniorów, komisji i podkomisji. Urzędowym zapisem posiedzeń Sejmu, komisji i podkomisji będzie "zapis audiowizualny". Zmiany w regulaminie wchodzą w życie z dniem podjęcia. Ponieważ jest to uchwała, nie podlega trybowi ustawodawczemu i nie musi trafić do Senatu i podpisu prezydenta. Kidawa-Błońska: jesteście tchórzami - Oskarżam was, wiedzieliście, manipulowaliście, wprowadziliście chaos i jesteście po prostu tchórzami - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska (KO) pod adresem rządzących. - Tysiące ludzi codziennie naraża swoje życie bez sprzętu ochronnego, nie ma wystarczającej liczby testów, a wy nie zrobiliście nic - powiedziała wicemarszałek Sejmu. Dlatego - wezwała - "zróbmy dzisiaj szybko te ustawy, na które czekają Polacy, bo one są naprawdę bardzo ważne". - Każdy dzień zwłoki oskarża was, dlatego nie mówcie nieprawdy, nie kłamcie, tylko weźmy się dzisiaj do pracy. Nie odkładajmy tego w nieskończoność - powiedział Kidawa-Błońska. Budka: przyjechaliśmy tu dlatego, że dziś miliony z was poszły do pracy Szef klubu KO Borys Budka powiedział z kolei, że posłowie KO przyjechali do Sejmu dla obywateli. - Bo wy nas wybraliście - podkreślił. Pokazał plik projektów ustaw, które mają pomóc pracodawcom i pracownikom i zapewnić "bezpieczeństwo milionom osób" w okresie epidemii i wynikającego z niej kryzysu. - My parlamentarzyści jesteśmy od tego, żeby przyjąć takie regulacje. (...) A co proponuje obecna większość (parlamentarna - red.)? Chce, byśmy zajmowali się tylko i wyłącznie komfortem pracy parlamentarzystów. My zostaliśmy wybrani na trudne czasy. Przyjechaliśmy tu dlatego, że dziś miliony z was poszły do pracy. (...) Nie uchylamy się od pracy, ale nie chcemy pracować nad regulaminem Sejmu, chcemy pracować nad rozwiązanymi antykryzysowymi - podkreślił Budka. - Zjawiliśmy się w Sejmie, bo nie tchórzymy - oświadczył. Foto: Leszek Szymański / PAP Kosiniak-Kamysz: nie przygotowaliście państwa na czas epidemii Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że w czasach kryzysu kluczowa jest postawa solidarności i odpowiedzialności. - I to jest test dla każdego z nas, dla każdego z nas Polaków, czy zdajemy sobie sprawę z odpowiedzialności za siebie za rodzinę, za najbliższych - podkreślił. Według niego, instytucje państwa zawiodły. - I tu jest kilka słów prawdy do PiS: nie przygotowaliście państwa na czas epidemii, na czas kryzysu. Jeszcze nie tak dawno Główny Inspektor Sanitarny mówił, że wirus jest w Chinach, a Chiny są bardzo daleko. Okazały się być jednak bardzo blisko - mówił Kosiniak-Kamysz. - Nie przygotowaliście służby zdrowia, nie przygotowaliście schematów postępowań i działań. To jest gigantyczne zaniedbanie, ale dzisiaj nie jesteśmy tutaj, żeby sobie wytykać błędy, ale żeby zmienić przepisy prawa i dostosować je do pomocy dla przedsiębiorców i pracowników - dodał lider PSL. - Pakiet antykryzysowy jest na razie tarczą tekturową, ale może być tytanową po wprowadzeniu naszych poprawek - dodał. - Słyszę ze strony PO, że chce zakończyć wojenki, a jednocześnie sama szuka okazji do sporu politycznego. Chcę Was przed tym z życzliwością przestrzec. Dla was święte są regulaminy, a dla nas sprawy pracowników i przedsiębiorców - mówił w stronę Borysa Budki i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Foto: Leszek Szymański / PAP Gawkowski: przedstawiliśmy pomysły, jak dzisiejszą sytuację uzdrowić Z kolei szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski podkreślił, że posłowie zebrali się w polskim parlamencie w poczuciu odpowiedzialności za państwo. - Lewica była, jest i zawsze będzie do dyspozycji obywateli. Złożyliśmy projekty ustaw i przedstawiliśmy pomysły, jak dzisiejszą sytuację uzdrowić, co zrobić, żeby miliony polskich przedsiębiorców czuło, że nie zostali pozostawieni sami sobie - powiedział Gawkowski. - Jesteśmy tutaj, bo pracownicy w całej Polsce zdają sobie sprawę, że już za kilka dni mogą nie dostać pierwszych wynagrodzeń - dodał. Bosak: nikt nie przewidział takiej okoliczności - Odpowiedzmy sobie na pytanie, jak to się stało, że musimy spotkać się tutaj, żeby nowelizować w kryzysowej, epidemicznej sytuacji regulamin Sejmu? - pytał kandydat Konfederacji na prezydenta, poseł Krzysztof Bosak. Jak zauważył, "nikt nie przewidział takiej okoliczności, nikt nie przygotował systemu technologicznego do obrad online". Podkreślił, że Konfederacja jest opozycją merytoryczną, dlatego przedstawi poprawki do zaproponowanego regulaminu Sejmu. - Poprawki, w myśl których chcemy te nadzwyczajne przepisy powiązać ze stanem nadzwyczajnym. Uważamy, że zawieszenie normalnego obradowania Sejmu jest uzasadnione w sytuacji stanu nadzwyczajnego. Tak mówią konstytucjonaliści, również się z tym zgadzamy - zaznaczył Bosak. Zadeklarował, że jego ugrupowanie chce "pracy merytorycznej, efektywnej, skutecznej, nowoczesnej". - Chcemy, żebyśmy mogli normalnie, legalnie obradować, uchwalać prawo, na które czekają obywatele. Bardzo apelujemy, uwzględnijcie wszystkie te poprawki, które proponujemy i przejdźmy do dyskusji o tarczy antykryzysowej - mówił. Bosak zaapelował także do rządu, do prezydenta o przesunięcie terminu wyborów prezydenckich. - Nie zmuszajmy nas do tego, żebyśmy w tej chwili, dalej pracowali nad wyborami. Życie posłów nie jest więcej warte, niż życie członków komisji - podkreślił. Szumowski: trzeba wspólnie wypracować jak najlepsze mechanizmy - Myślę, że czas jest na to, żeby szybko przeprocedować wszystkie niezbędne akty prawne, które są potrzebne do tego, żebyśmy funkcjonowali jako państwo i myślę, że dzięki temu, dzięki bardzo racjonalnej i odpowiedzialnej postawie będziemy mogli funkcjonować jako Polska, jako polski naród w kolejnych latach - mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski. Foto: Leszek Szymański / PAP Koronawirus w Polsce. Zmiany w regulaminie Sejmu Zmiany w regulaminie pracy Izby pozwolą na głosowanie zdalne, m.in. podczas piątkowego posiedzenia, które będzie dotyczyć rządowych projektów ustaw związanych z tzw. tarczą antykryzysową. Posłowie pracowali w kilku salach. Posiedzenie miało się od razu odbyć w trybie zdalnym, jednak politycy PO i Konfederacji podnosili, że bez zmian w regulaminie jest to sprzeczne z konstytucją. Ostatecznie na sali plenarnej znalazło się 41 posłów podzielonych proporcjonalnie na kluby i koła - 20 z PiS, 12 z KO, 4 z Lewicy, 3 z PSL, 1 z Konfederacji oraz 1 poseł niezrzeszony. Z PiS na sali plenarnej byli m.in. premier Mateusz Morawiecki, prezes Jarosław Kaczyński, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, wicepremierzy: Piotr Gliński i Jarosław Gowin, szef MON Mariusz Błaszczak. Z KO był m.in. Borys Budka, Małgorzata Kidawa-Błońska, Grzegorz Schetyna, Tomasz Siemoniak. Z PSL-Kukiz'15: Władysław Kosiniak-Kamysz, Marek Biernacki, Stanisław Tyszka. Z Lewicy m.in. szef klubu Krzysztof Gawkowski, z Konfederacji - Krzysztof Bosak. Źródło: PAP, Onet (PG, mba)
pl
1525095432_1525146944
1
Wprowadzona przez władze Chin kwarantanna z powodu koronawirusa może przynieść niespodziewane zyski sektorowi bankowemu i technologicznemu kraju, będzie temu sprzyjać wzrost liczby transakcji online – powiedział w rozmowie ze Sputnikiem dyrektor finansowy VR Bank Roman Romaszewski. Jak powiedział, maksymalne straty mogą ponieść światowe rynki surowców, gdzie z jednej strony w strukturze popytu duży jest udział Chin i Azji Południowo-Wschodniej, a z drugiej strony istotne są czynniki spekulacyjne i psychologiczne w kształtowaniu cen na giełdzie. „Sektor bankowy i psychologiczny ucierpią najmniej i mogą nawet otrzymać impuls do rozwoju: widzimy gwałtowny wzrost popularności rynku internetowego i dostaw produktów spożywczych w sytuacji kwarantanny w Chinach, wszystkie te transakcje odbywają się w sposób bezgotówkowy, a wybór towarów i kurierów odbywa się poprzez aplikacje – startupy, analogiczne do naszych serwisów „Yandex. Eda” i „Yandex.Lavka” – powiedział rozmówca agencji. 31 grudnia 2019 roku chińskie władze poinformowały Światową Organizację Zdrowia o pojawieniu się nieznanego zapalenia płuc w mieście Wuhan, położonym w centralnej części kraju. Eksperci zidentyfikowali patogen – jest to koronawirus 2019-nCoV. WHO uznała wybuch za nadzwyczajny problem o zasięgu międzynarodowym i nadała chorobie oficjalną nazwę COVID-19.
Liczba osób, które wyleczyły się z koronawirusa w Chinach w ciągu ostatniej doby po raz pierwszy przekroczyła liczbę nowych infekcji, wynika z opublikowanych statystyk. W całym kraju w ciągu ostatniej doby wykryto 1749 potwierdzonych przypadków zakażenia, a ze szpitali wypisano 1824 wyleczonych pacjentów. Ponadto już 15 dzień utrzymuje się pozytywna dynamika zmniejszania liczby nowo potwierdzonych przypadków we wszystkich regionach Chin poza prowincją Hubei: 3 lutego wykryto 890 przypadków, a 18 lutego - tylko 56. W samej prowincji Hubei najtrudniejsza sytuacja utrzymuje się tylko w epicentrum infekcji – mieście Wuhan. 18 lutego w Wuhanie zarejestrowano 1660 nowych przypadków zarażenia, a we wszystkich innych miejscowościach prowincji tylko 33. 31 grudnia 2019 roku chińskie władze poinformowały Światową Organizację Zdrowia o wybuchu nieznanego zapalenia płuc w Wuhanie w środkowej części kraju (prowincja Hubei). Eksperci zidentyfikowali czynnik chorobotwórczy – jest to nowy koronawirus. WHO uznała wybuch za sytuację nadzwyczajną o znaczeniu międzynarodowym i nadała chorobie oficjalną nazwę – COVID-2019.
pl
1604630929_1614673068
1
Szczególnie w weekendy nowa atrakcja lasu w pobliżu Jeziora Maltańskiego cieszy się niesłabnącą popularnością. Jak informują strażnicy miejscy, ścieżka jest bezpieczniejsza. - Pod nadzorem leśniczego z Zakładu Lasów Poznańskich przeprowadzono dezynfekcję części spacerowej. Obiekt ten należy do najbardziej atrakcyjnych miejsc Poznania, który odwiedzają setki mieszkańców. Oznacza to, że dbałość o higienę w dobie szerzącej się pandemii jest tam bardzo ważna. Równocześnie strażnicy przypominają, że na ścieżce obowiązuje kilka zasad. Po pierwsze, wprowadzono tu ruch jednokierunkowy - od strony ulicy Krańcowej w kierunku ulicy Czekalskie. Po drugie, wciąż nie można tu korzystać z miejsc odpoczynku, a więc ławek. - Dystansujemy się, sugerujemy też zasłanianie ust i nosa. Bezwzględnie korzystamy z koszy na drobne odpady - wymieniają strażnicy. Zwracają też uwagę, że parkowanie samochodów jest możliwe tylko i wyłącznie na wyznaczonych parkingach. Autor: KaT
Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem. Jak opisuje gostynska.pl, nie żyje ksiądz rezydent z Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Borku Wielkopolskim. 60-letni duchowny pochodził z Poznania. W czwartkowe popołudnie sytuacją księdza zaniepokoili się jego znajomi. Nie mogli się do niego dodzwonić, mieszkanie było zamknięte, a samochód stał zaparkowany w pobliżu miejsca zamieszkania. Powiadomiono więc policję. Funkcjonariusze dostali się przez okno do budynku, w którym mieszkał duchowny. W środku znaleźli jego ciało. Okazało się, że ksiądz się powiesił. Wykluczono udział osób trzecich w jego śmierci. Pochówkiem duchownego zajmie się ksiądz proboszcz boreckiej parafii na Zdzieżu. Autor: KaT
pl
1626522393_1625611239
4
Madeleine McCann zniknęła bez śladu z pokoju hotelowego w Portugalii w 2007 roku. W końcu nastąpił przełom w śledztwie i znaleziono podejrzanego. Administrator oficjalnej strony poświęconej poszukiwaniom Maddie McCann prosi internautów o wyrozumiałość i empatię. 3-letnia Maddie McCann zaginęła 3 maja 2007 roku w Portugalii, gdzie spędzała wakacje ze swoimi rodzicami. Wieczorem państwo McCann położyli dziewczynkę i dwoje bliźniąt spać, a następnie poszli na kolację do pobliskiej restauracji. Gdy wrócili do kurortu o godzinie 22, dziewczynki nie było w łóżku, a okno w pokoju było otwarte. Przez 13 lat śledczy weryfikowali różne teorie spiskowe na temat okoliczności zaginięcia dziewczynki, ale śledztwo stanęło w martwym punkcie. Dopiero niedawno śledczy znaleźli dowody na to, że porywaczem mógł być 43-letni Niemiec. Administrator strony o Maddie McCann apeluje do fanów Informacja, że porywacz mógł zostać odnaleziony, wstrząsnęła opinią publiczną. Podejrzany odsiaduje obecnie wyrok w więzieniu za przestępstwa na tle seksualnym. 4 czerwca na oficjalnym fanpage’u na Facebooku poświęconemu sprawie "Official Find Madeleine Campaign" opublikowano ważną wiadomość. "To prośba ode mnie, nie oficjalne oświadczenie prasowe Gerry’ego i Kate" – zaczął administrator, prywatnie będący bliskim znajomym rodziców Maddie. "Apeluję o wrażliwość. McCannonowie nie udzielają się w mediach społecznościowych, ale inni członkowie ich rodziny już tak. Publikowanie w sieci własnych teorii na temat sprawy może być bardzo niepokojące dla rodziny. Spróbujcie wyobrazić sobie, co czują. Czy chcielibyście, by przypadkowi ludzie komentowali waszą córkę, wnuczkę, siostrzenicę, kuzynkę, bez jakiejkolwiek wrażliwości? Bądźcie mili. Publikowanie teorii spiskowych w żaden sposób nam nie pomaga" – mówił. "Za mocne brwi, za mocne rzęsy". Makijażystka o błędach Polek
Zaginięcie Madeleine McCann Zaginięciem 3-latki żył cały świat, a sprawę okrzyknięto "jedną z najbardziej tajemniczych w XXI". Przez ostatnie 13 lat śledczy weryfikowali wszystkie możliwe teorii dotyczące zaginięcia dziecka. Na początku podejrzewali, że została zabita przez włamywaczy, a z czasem ich podejrzenia spadły na rodziców. Nie znaleźli jednak na to żadnych dowodów.
pl
1550573029_1550639039
1
Do tragedii doszło w poniedziałek 16 marca około godziny 12. W Kopalni Węgla Kamiennego Bobrek w Bytomiu na poziomie 840 metrów pod ziemią załamał się fragment obudowy chodnika, w wyniku którego doszło do obwału skał stropowych. Przysypani zostali trzej górnicy. Dwóm spośród nich udało się wydostać z rumowiska o własnych siłach - relacjonuje "Dziennik Zachodni". REKLAMA Zobacz wideo Łukasz Schreiber tłumaczy, dlaczego sprowadzamy węgiel z Rosji i Mozambiku Bytom. Pomimo reanimacji zasypanego górnika nie udało się uratować Do trzeciego górnika, który został przysypany, przez kilka godzin próbowali dostać się ratownicy. W czasie trwania akcji z mężczyzną był kontakt głosowy. Aby pomóc poszkodowanemu mężczyźnie, trzeba było zbudować specjalną konstrukcję, która zabezpieczała strop przed ponownym zawaleniem. Kiedy ratownicy dotarli do 41-latka, było już za późno. Wirtualna Polska pisze, że pod ziemią podjęto próbę reanimacji, ale nie przyniosła ona skutku. O śmierci 41-letniego górnika z kopalni Bobrek w Bytomiu poinformowało na Twitterze Ministerstwo Aktywów Państwowych. Wicepremier Jacek Sasin złożył kondolencje bliskim zmarłego mężczyzny.
Hiszpańska dietetyczka Susana Leon wymieniła siedem produktów, które mogą pogorszyć stan osób z wrażliwymi jelitami. Należą do nich m.in. biały ryż oraz czerwone mięso. Według lekarza, którego cytuje portal „Viechernaja Moskva”, należy uważać na biały ryż, który zawiera dużą ilość skrobi. Należy go wykluczyć z diety lub spożywać tylko w połączeniu z warzywami. Czerwone mięso wymaga dość dużo czasu na trawienie, ponieważ ma mało błonnika i dużo tłuszczu z białkiem. Powinniśmy także uważać na sery. Najlepszym produktem mlecznym dla osób z problemami jelit jest jogurt naturalny bez cukru. Dietetyczka poleciła ograniczyć też spożycie niedojrzałych bananów, frytek, czekolady i czarnej herbaty.
pl
1522748192_1530033289
4
Do tragicznego wypadku doszło 26 stycznia 2020 roku. Helikopter, którym lecieli Kobe Bryant, jego 13-letnia córka Gianna oraz siedem innych osób, rozbił się 40 mil od Los Angeles. Maszyna spadła na ziemię i stanęła w płomieniach. Wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu. REKLAMA Pogrzeb Kobego Bryanta Śmierć legendy NBA wstrząsnęła całym światem. W piątek 7 lutego odbył się prywatny pogrzeb koszykarza i jego córki. Oboje zostali pochowani na cmentarzu w Los Angeles. Amerykańcy fotoreporterzy pokazali ich miejsce spoczynku, które pełne jest kolorowych kwiatów. Ludzie z całego świata codziennie je odwiedzają, by oddać hołd legendzie NBA. Kobe Bryant miejsce spoczynku Bauer-Griffin / SplashNews.com / (Bauer-Griffin / SplashNews.com/East News Natomiast oficjalne pożegnanie zaplanowane jest na 24.02.2020 roku. Wybrany dzień nie jest przypadkowy. 24 lutego drużyna Lakersów nie ma zaplanowanego żadnego meczu, dodatkowo Kobe Bryant zawsze grał z numerem 24, a Gianna na boisko wychodziła z numerem 2. Pozostałe ofiary katastrofy - John Altobelli, Keri Altobelli, Alyssa Altobelli, Sarah Chester, Payton Chester, Christina Mauser i pilot Ara Zobayan - również zostaną uhonorowane podczas wydarzenia. Cały przychód z biletów zostanie przekazany na konto fundacji sportowej Mamba & Mambacita. Niewyjaśnione śmierci gwiazd: Kobe Bryant opuścił swoją żonę Vanessę Bryant i trzy córki - Natalię, Biankę i Capri. Mimo upływu czasu Vanessa nadal nie może pogodzić się z utratą męża i córki, o czym często pisze w mediach społecznościowych. W ostatnim poście złożyła życzenia z okazji dnia zakochanych swojej wiecznej walentynce Kobiemu i ukochanej córce Gigi. BO
24 lutego w sportowej hali w centrum Los Angeles odbyło się ostatnie pożegnanie Kobego Bryanta. Na ceremonii zorganizowanej przez rodzinę, nie zabrakło przyjaciół, fanów i znanych osób. Pojawili się m.in Beyonce, która zaśpiewała dwa swoje utwory, Jennifer Lopez i rodzina Kardashianów. Na scenie przemawiała nie tylko wdowa po koszykarzu, Vanessa, ale również Michael Jordan. Nie krył wzruszenia. REKLAMA Marcin Gortat: Michale Jordan żegna Kobego Bryanta Sportowiec wszedł na scenę zapłakany. Swoim wstępem doprowadził do łez żonę Bryanta. Kobe był wspaniałym sportowcem i ojcem. Zostawił nas, ale wśród nas. Byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Był mi jak młodszy brat. Pożyczaliśmy i zabieraliśmy sobie rzeczy jak prawdziwe rodzeństwo. Dzwonił do mnie i pisał nawet w nocy. Miał pasję, niespotykaną pasję. Kobe był dla mnie inspiracją. Chciał być najlepszym koszykarzem. Zawsze chciałem być dla niego najlepszym starszym bratem. Rozmawialiśmy o biznesach, rodzinie, o wszystkim. Jordan zakończył swe przemówienie ważnym przesłaniem. Nikt z nas nie wie ile czasu nam zostało. Musimy żyć i cieszyć się życiem. Kochać rodzinę, przyjaciół. Tak jak Kobe. Spoczywaj w pokoju mój mały braciszku. Kobe Bryant - ostatnie pożegnanie Data 24 lutego nie jest przypadkowa. Po pierwsze, drużyna Lakersów nie miała zaplanowanego żadnego meczu, ale przede wszystkim, Bryant zawsze grał z numerem 24, a Gianna na boisko wychodziła z numerem 2 (luty - drugi miesiąc roku). Na wydarzenie zlecieli się fani koszykarza z całego świata, a wejście do specjalnie wynajętej hali było biletowane. Wejściówki sprzedały się w kilka chwil, a cały przychód zostanie przekazany na konto fundacji sportowej Mamba & Mambacita. CW
pl
1579198492_1579156711
4
Jest to wspólny projekt zmiany konstytucji, który został złożony przez posłów PiS i Porozumienia "Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany na jedną siedmioletnią kadencję" - można przeczytać w krótkim projekcie Zmiana miałaby zostać zastosowana już wobec urzędującego prezydenta Wprowadzona nowelizacja ustawy zasadniczej oznaczałaby odwołanie planowanych na 10. maja wyborów prezydenckich Projekt składa się z trzech artykułów i zakłada zmianę w art. 127 konstytucji i powiela pomysły byłego wicepremiera Jarosława Gowina. Pod projektem znalazł się podpisy lidera Porozumienia oraz wielu posłów partii rządzącej. Oznacza to, że pomysł zmiany konstytucji otrzymał poparcie prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, który również podpisał się pod pomysłem zmiany ustawy zasadniczej. Szumowski o przedłużeniu kadencji prezydenta: bardzo dobra propozycja Zmiana konstytucji: jakie są propozycje zawarte w projekcie? Obecnie prezydent jest wybierany na pięcioletnią kadencję. PiS proponuje zmienić przepis konstytucji tak, aby długość kadencji prezydenta wynosiła siedem lat. Istotną zmianą ma być również fakt, że po o upływie tego okresu dana osoba nie zostać być ponownie wybrana na ten urząd. Istotnym jest też fakt, że proponowana zmiana miałaby dotyczyć obecnego prezydenta Andrzeja Dudy, którego obecna - pięcioletnia kadencja kończy się 6 sierpnia. W Art. 2 proponowanego projektu wyraźnie można przeczytać że nowy przepis: "stosuje się do kadencji urzędującego Prezydenta RP, która skończy się z upływem okresu ustalonego w zmienianych przepisach Konstytucji". Kolejny artykuł jasno określa, że jeśli proponowana zmiana ustawy zasadniczej weszłaby w życie, to planowane na 10. maja wybory prezydenckie zostałyby odwołane: "Zarządzone przed wejściem w życie ustawy wybory przed upływem kadencji urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej stają się bezskuteczne". Projekt zmiany konstytucji "związany z zagrożeniem COVID-19" Do druku ustawy dołączone zostało również uzasadnienie, w którym można przeczytać, że projekt: "Zmierza on do zwiększenia ustrojowych gwarancji niezależności i bezstronności Prezydenta, który będzie wybierany tylko raz, na jedną, ale dłuższą, siedmioletnią kadencję." Takie rozwiązanie proponował wcześniej Jarosław Gowin, który krytycznie wypowiadał się na temat przeprowadzenia majowych wyborów prezydenckich. Lider Porozumienia ze względu na różnicę zdań z resztą obozu rządzącego podał się do dymisji, ale inni posłowie z jego partii pozostali w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Uzasadnienie zaznacza również, że proponowana zmiana jest podyktowana sytuacją epidemiczną w naszym kraju: "Zwiększenie stabilności sprawowania urzędu Prezydenta w trakcie biegu kadencji jest podyktowane sytuacją niespotykanego zagrożenia dla bezpieczeństwa prawnego i publicznego obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, związanego z zagrożeniem COVID-19." Projekt zmiany konstytucji. PiS potrzebuje zgody opozycji Aby ustawa zasadnicza została zmieniona potrzeba aż dwóch trzecich głosów poparcia w Sejmie, przy obecności co najmniej połowy posłów. Projekt następnie musi otrzymać zgodę Senatu. Prawo i Sprawiedliwość nie posiada takiej większości. Opozycja natomiast jasno zadeklarowała, że zmiana konstytucji nie wchodzi w grę. Jedyną możliwością, aby ustawa mogła przebrnąć przez Sejm przy obecnym rozkładzie sił, jest głosowanie w niepełnym składzie izby niższej, bez wcześniejszego powiadomienia opozycji. Może się to stać np. przy nocnym posiedzeniu Sejmu, co jest możliwe przy obecnym trybie pracy tej izby.
PiS złożył w środę projekt zmian w konstytucji. Dotyczy on przedłużenia kadencji urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy do siedmiu lat - informuje "Gazeta Wyborcza". Zdjęcie Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin /Jacek Dominski/ /Reporter Projekt składa się z trzech artykułów i zakłada zmianę w art. 127 konstytucji. W środę został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Reklama Pierwszy o przedłużeniu kadencji prezydenta mówił Jarosław Gowin, lider Porozumienia. Pod projektem - oprócz posłów Porozumienia, m.in. byłego wicepremiera, wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego Wojciecha Maksymowicza czy wiceministra obrony Marcina Ociepy - podpisali się posłowie PiS, w tym: prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Piotr Gliński, szef klubu PiS Ryszard Terlecki oraz minister zdrowa Łukasz Szumowski. Do reprezentowania wnioskodawców w pracach nad projektem ustawy upoważniony został poseł Porozumienia Michał Wypij. Druk o numerze 337 pojawił się na stronie Sejmu w środę wieczorem, ale datowany jest na 6 kwietnia. Zgodnie z nim urzędujący prezydent miałby pełnić swoją funkcję nie pięć, a siedem lat. Według obowiązujących obecnie przepisów kadencja Dudy kończy się 6 sierpnia. Wprowadzenie nowych przepisów wiąże się z odwołaniem wyborów prezydenckich, które planowo powinny odbyć się 10 maja. W uzasadnieniu czytamy m.in., że zmiana "zmierza do zwiększenia ustrojowych gwarancji niezależności i bezstronności Prezydenta" i "zapewnienia stabilności władzy państwowej", co "jest podyktowane sytuacją niespotykanego zagrożenia dla bezpieczeństwa prawnego i publicznego obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, związanego z zagrożeniem COVID-19". Do zmiany ustawy zasadniczej potrzeba dwóch trzecich głosów w Sejmie przy obecności co najmniej połowy posłów (przy pełnej obecności 460 posłów to 307 parlamentarzystów) oraz zgody Senatu, w którym minimalną przewagę ma opozycja 51 do 49.
pl
1512764527_1512775791
4
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w drugiej instancji zajmowała się sprawą Pawła Juszczyszyna. Sędzia z Olsztyna został zawieszony po wezwaniu Kancelarii Sejmu do publikacji list poparcia do KRS. Izba Dyscyplinarna pozwoliła mu orzekać, co zaskarżył zastępca rzecznika dyscyplinarnego, Przemysław Radzik. REKLAMA Paweł Juszczyszyn zawieszony w obowiązkach. "Wypowiada wojnę państwu" We wtorek Izba Dyscyplinarna SN ogłosiła, że podjęła decyzję o zawieszeniu Juszczyszyna. - Jego wynagrodzenie zostało obniżone o 40 procent na czas trwania tego zawieszenia - uzasadniono. Jak dodał, w przypadku Juszczyszyna "mamy do czynienia z konfliktem dóbr sędziego i wymiaru sprawiedliwości". Ważniejszym z tych dóbr w tej konkretnej sytuacji jest dobro wymiaru sprawiedliwości. (...) Sędzia w sposób nieuzasadniony podjął decyzję o tym, że zwróci się o dokumenty do Kancelarii Sejmu w celu ustalenia, jaki jest status krajowej rady sądownictwa. Przede wszystkim nie było żadnych podstaw faktycznych i prawnych do złożenia takiego żądania - mówił sędzia sprawozdawca, wskazując, że Juszczyszyn "podważył prerogatywy" prezydenta Andrzeja Dudy, czego nie zrobił nawet Trybunał Konstytucyjny. Obecny na posiedzeniu SN zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik powiedział o Juszczyszynie: - Występuje jako celebryta, właściwe wypowiada wojnę swojemu państwu. Obrońcy sędziego Juszczyszyna w ramach protestu nie weszli na salę rozpraw. Po ogłoszeniu orzeczenia SN sprawę skomentował sędzia Maciej Nawacki, członek Krajowej Rady Sądownictwa i przewodniczący komisji ds. reformy wymiaru sprawiedliwości KRS. "Oczywiście w pełni wykonam orzeczenie Izby Dyscyplinarnej SN Pan sędzia od tej chwili nie sądzi, jego sprawy podlegają rozlosowaniu. Na tym polega szacunek wobec obywateli, prawa i sądu" - napisał. Juszczyszyn nie zjawił się na rozprawie. Wcześniej mówił: "mogą mnie zawiesić" Paweł Juszczyszyn w listopadzie ubiegłego roku zwrócił się do Kancelarii Sejmu po okazanie list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. Po tym prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki wydał zarządzenie zawieszające go. W poniedziałek 3 lutego sędzia Paweł Juszczyszyn poinformował, że otrzymał zawiadomienie z Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - wynikało z niego, że we wtorek w Izbie rozpocznie się rozprawa dotycząca sędziego, ale jego obecność na niej nie jest obowiązkowa. W piśmie popełniono błąd - nazwano Juszczyszyna prezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie (w rzeczywistości jest nim sędzia Maciej Nawacki). Juszczyszyn zapowiedział, że nie zjawi się na rozprawie, a w rozmowie z wp.pl skomentował ją słowami: "mogą mnie zawiesić". Sędzia nie pojechał do Sądu Najwyższego też w ubiegłym roku, gdy Izba decydowała o jego odwieszeniu. Mecenas Mikołaj Pietrzak, reprezentujący Juszczyszyna, tłumaczył wówczas, że wraz z sędzią nie chcą "legitymizować swoją obecnością udziału w posiedzeniu Izby Dyscyplinarnej". - Spotkanie, które się odbywa, nie jest posiedzeniem sądu, nie jest rozprawą, ponieważ to gremium nie jest niezależne od władzy wykonawczej, a skoro nie jest niezależne od władzy wykonawczej, sądem niezależnym w rozumieniu konstytucji nie jest - mówił w rozmowie z TVN 24. >>> Po co PiS-owi wojna o sądy? Gdula: chcieliby już nie mówić o sądach, ale muszą:
Nie zapadło żadne orzeczenie, bo Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Juszczyszyn jest sędzią, który ma obowiązek orzekać i będzie orzekał - powiedział po uchwale SN dziennikarzom jeden z obrońców Juszczyszyna mec. Mikołaj Pietrzak. Jak dodał, każdy, kto mu to utrudni, np. prezes sądu - "utrudniał będzie wykonywanie obowiązków sędziowskich". Reklama Drugi z obrońców mec. Wawrykiewicz powiedział zaś, że "sytuacja prawnie jest jednoznaczna". - Izba Dyscyplinarna nie istnieje, nie jest sądem, więc nie może wydać wiążącego prawnie orzeczenia - zaznaczył. Zapewnił, że Juszczyszyn "od jutra będzie w sądzie zasiadał". - Nasz klient wraca do pracy - powiedział. Zdaniem obrony w sprawie "mamy do czynienia z nielegalnym orzeczeniem nieistniejącym w obrocie prawnym". Obrońcy, mimo obecności w SN, nie weszli na salę Izby Dyscyplinarnej. Z kolei zastępca sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego sędzia Radzik odnosząc się do tej deklaracji obrońców powiedział dziennikarzom, że sędzia Juszczyszyn, gdy obecnie będzie próbował orzekać, to "tym samym narazi się na odpowiedzialność dyscyplinarną i kolejne zarzuty". - Jeśli wbrew zawieszeniu będzie przychodził do pracy, to z całą pewnością będzie się to kwalifikowało na delikt dyscyplinarny - podkreślił. Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki, odnosząc się do orzeczenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w II instancji, która zawiesiła sędziego Pawła Juszczyszyna, zaznaczył, że jest to informacja dobra, która porządkuje wymiar sprawiedliwości oraz daje gwarancję obywatelom, że z racji sporu, który zaistniał na szczytach władzy sądowniczej, wykonawczej i ustawodawczej, "nie będą w jakikolwiek sposób zawieszane, sabotowane sprawy. Mamy do czynienia z kilkuset sędziami w Polsce, których prawo do orzekania zostało zakwestionowane m.in. przez pana sędziego Juszczyszyna. Z jednej strony jest to dobra wiadomość, że tego rodzaju zachowania spotykają się z reakcją zarówno rzeczników dyscyplinarnych jak i Izby Dyscyplinarnej. Z drugiej strony jest to o tyle smutna wiadomość, że pan sędzia - mimo jednoznacznej treści rozstrzygnięcia z 23 grudnia 2019 roku - nie zdobył się na refleksję i nie przeczytał tego co było tam napisane, że tego rodzaju jego zachowanie po prostu jest niedopuszczalne - powiedział prezes Nawacki. Reklama Na pytanie o argumentację, że decyzja Izby Dyscyplinarnej jest bezprawna, bo nie jest ona sądem w rozumieniu prawa europejskiego i uchwały Sądu Najwyższego, odpowiedział, że wykonuje on czynności o charakterze administracyjnym i nie rozstrzyga kwestii sporu kompetencyjnego. Oczywiście jest uchwała Sądu Najwyższego, jak również jest jednoznaczne postanowienie Trybunału Konstytucyjnego, który wstrzymuje wykonanie tej uchwały i stwierdza, że istnieje określony spór kompetencyjny. Oczywiście w polskim systemie prawa do Trybunału Konstytucyjnego należy ostatnie słowo - ocenił. Juszczyszyn zawieszony Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego orzekając w II instancji zawiesiła we wtorek w czynnościach olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna oraz obniżyła o 40 proc. jego wynagrodzenie na czas trwania tego zawieszenia, czyli prowadzenia postępowania dyscyplinarnego wobec tego sędziego. Wtorkowa decyzja SN jest prawomocna. W uzasadnieniu wtorkowej decyzji Izby Dyscyplinarnej sędzia Adam Tomczyński powiedział, że żaden sędzia nie może przekraczać granicy prawa. Jak podkreślił, sędziowie nie mogą podważać prerogatyw i osobistych uprawnień prezydenta. "Sędzia jest związany ustawą i jest związany konstytucja i w tym jarzmie prawnym musi się poruszać" - zaznaczył sędzia Tomczyński. Sędzia Juszczyszyn z Olsztyna, rozpatrując w listopadzie ub.r. apelację w sprawie cywilnej, uznał za konieczne rozstrzygnięcie, czy sędzia nominowany przez obecną KRS był uprawniony do orzekania w pierwszej instancji. W wydanym postanowieniu nakazał Kancelarii Sejmu przedstawienie m.in. list poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Skutkowało to m.in. decyzją prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego - a także członka KRS - Macieja Nawackiego o odsunięciu Juszczyszyna od orzekania. Juszczyszyn został odsunięty od orzekania na miesiąc, bo na taki okres może "zawiesić" sędziego prezes sądu. O ewentualnym przedłużeniu tego okresu decyduje już SN, który w I instancji na zawieszenie się nie zgodził. "Występuje jako celebryta, właściwe wypowiada wojnę swojemu państwu" Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysław Radzik wniósł o zawieszenie Juszczyszyna. Jego zdaniem, orzeczenie sądu I instancji było dotknięte szeregiem błędów logicznych, a tamta decyzja stanowiła dla niektórych sędziów zachętę do podobnych działań. - Takie działania odnotowaliśmy i są przedmiotem postępowań wyjaśniających i dyscyplinarnych - dodał. Podkreślił jednocześnie, że sędziowski rzecznik dyscyplinarny musi stać po stronie poniżanych obywateli. - Rzecznik dyscyplinarny sędziów nie jest organem korporacyjnym. Naszym zadaniem nie jest obrona interesu sędziów jako grupy zawodowej, nie chcę użyć słowa - jako "kasty" - mówił Radzik. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego zauważył, że sędzia Juszczyszyn dostał od sądu I instancji ostrzeżenie. Według Radzika, olsztyński sędzia "absolutnie nie przejął się tym orzeczeniem". Brnie w to samo, popełnia kolejne delikty, występuje jako celebryta, właściwe wypowiada wojnę swojemu państwu - powiedział Radzik. Jego zdaniem, sędzia Juszczyszyn miał jedynie rozpoznać prostą apelację w sprawie cywilnej. - Tymczasem strony nie mogą doczekać się rozstrzygnięcia, bo pan sędzia zawiesza postępowanie, podważając legalność powołania swojego kolegi z sądu rejonowego - mówił sędzia Radzik.
pl
1558344219_1578766548
1
Nowe przypadki zakażeń dotyczą 9 osób z woj. śląskiego, 4 osób z woj. wielkopolskiego i lubelskiego, 3 osób z woj. zachodniopomorskiego i woj. warmińsko-mazurskiego, 2 osób z woj. podkarpackiego i 1 osoby z woj. małopolskiego. Tej nocy zmarło dwóch pacjentów zarażonych koronawirusem. 41-latek i 71-latek byli pacjentami w szpitalu we Wrocławiu. Obaj mieli choroby towarzyszące. Obydwaj pacjenci trafili do szpitala w stanie ciężkim. U jednego z nich potwierdzono zarażenie koronawirusem. U drugiego, który dotarł do szpitala wczoraj wieczorem i wkrótce zmarł, test zrobiono tuż po przyjęciu do placówki. Jego wynik nie jest jeszcze znany. W sumie w Polsce zarażonych jest obecnie 927 osób. Zmarło 12.
Wiele firm czeka restrukturyzacja nie tylko ekonomiczna, ale prawna i sądowa. Czas już teraz ją poznać, by mieć w razie potrzeby pod ręką tę szalupę ratunkową. Naturalne w tym ekstremalnym okresie wskazanie, abyśmy zostali w domu, to chyba za mało, zwłaszcza dla ludzi biznesu średniej wielkości, bo ci więksi zapewne zaangażowali już finansistów i prawników, także od restrukturyzacji. Poniżej dalsza część artykułu Jak przypuszczam, wiele firm walczy teraz na kilku frontach: jak sprzedawać produkty, nie utracić rynku, gdzie szukać wsparcia finansowego – i tego ze strony państwa (tarcza 1 i 2), ale również jak radzić sobie z kontrahentami, także tymi, z którymi są w sporach, w tym sądowych. Wreszcie muszą mieć przed oczami ewentualne zaangażowanie się w postępowanie restrukturyzacyjno-upadłościwe. Skupię się na sprawach sądowych. Czytaj też: Tarcze 1 i 2 przyhamowały nieco niektóre najpilniejsze terminy. Ta pierwsza stanowi, że okresu stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii nie wlicza się do biegu terminów sądowych. Podsądny nie musi więc biec z apelacją na pocztę czy do sądu w trakcie epidemii, ale jeśli przygotował pismo, może je oczywiście złożyć. Kolejna zmiana (w tarczy 2) dotyczy nieodebranych pism sądowych doręczanych za potwierdzeniem przez pocztę np. pozwy czy nakazu zapłaty. Jeśli ich termin odbioru określony w awizie przypadał w okresie stanu epidemii, to nie można uznać ich za doręczone w czasie oraz ciągu 14 dni od jej zniesienia. Ta druga ustawa przesuwa też obowiązek zgłaszania upadłości przez przedsiębiorców, za którego niedochowanie grożą przedsiębiorcy sankcje odszkodowawcze i karne. Otóż w okresie stanu zagrożenia epidemicznego i epidemii bieg terminu do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega przerwaniu. A termin ten liczy się w praktyce jako cztery miesiące od zaprzestania regulowania długów (faktur). Ale to nie upadłości, miejmy nadzieję, będą najważniejsze dla firm, ale postępowania restrukturyzacyjne, te pod kontrolą sądu. Nie należy ich mylić ze wsparciem rządowym z tarczy, w którym są elementy restrukturyzacji, ale finansowej, pośrednio, owszem, mogące mieć znaczenie dla restrukturyzacji sądowej. Restrukturyzacja sądowa ma doprowadzić do porozumienia przedsiębiorcy z wierzycielami, które polega głównie na redukcji długów, rozłożeniu na raty ich spłaty itp. Są jednak aż cztery rodzaje postępowań restrukturyzacyjnych i bez doradcy restrukturyzacyjnego, a zapewne też stosownej wiedzy, ciężko szefowi firmy poruszać się w tej procedurze, gdyż obecnie najprostsza sprawa sądowa jest poważnie sformalizowana.
pl
1500062898_1496968283
2
.pl wiadomości z Polski i ze świata
.pl wiadomości z Polski i ze świata
pl
1638238366_1640990544
3
Senackie komisje zarekomendowały w czwartek rano kolejne poprawki do ustawy o dodatku solidarnościowym. Zmiany zaproponowane przez marszałka Tomasza Grodzkiego przewidują podwyższenie dodatku solidarnościowego z 1400 zł do 1500 zł. Wyższy miałby być również zasiłek dla bezrobotnych. Reklama W czwartek połączone komisje senackie: Komisja Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej oraz Komisja Budżetu i Finansów Publicznych rozpatrywały poprawki do ustawy o dodatku solidarnościowym przyznawanym w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom COVID-19. Reklama Jedną z nich zgłosił marszałek Senatu. Przewidywała podniesienie dodatku solidarnościowego o 100 zł – do 1500 zł. Grodzki zaproponował również podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych, wypłacanego przez pierwsze 90 dni, do 1500 zł, a nie – jak przewiduje ustawa – do 1200 zł. Jak tłumaczył Grodzki, "czy nam się to podoba, czy nie, w okresie koronawirusa liczba bezrobotnych, i starych, i nowych, zaczęła rosnąć". "Mam nadzieję, że przejściowo, natomiast zgłaszało się sporo zarówno osób indywidualnych, jak i środowisk, gdzie bezrobocie dotknęło szersze grupy, jak np. w turystyce, prosząc, aby nie dzielić narodu, że +moje bezrobocie jest lepsze lub gorsze niż twoje+" – mówił. Jego zdaniem z ustawy wynika, że "jedni bezrobotni mają dostać 1200 zł, a inni 1400 zł". "To 1400 zł, zwiększone o 100 zł, to procentowo daje niewiele ponad 6 proc. i taki też jest skutek budżetowy" – powiedział marszałek Senatu. Dodał, że zgłosił tę poprawkę w uzgodnieniu ze środowiskami PSL, Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Reklama Grodzki mówił, że kwota dla każdego bezrobotnego powinna być równa. Wskazywał również, że "1500 zł w stosunku do średniej krajowej płacy w analizie porównawczej do innych krajów Unii Europejskiej ciągle plasuje nas w strefie stanów niskich". Jego zdaniem zasiłki dla bezrobotnych w innych krajach UE są wyższe. W odpowiedzi wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha podkreślił, że przy dodatku solidarnościowym nie ma żadnego różnicowania bezrobotnych. "Nie ma żadnych różnych kwot, więc to 1400 zł trafia w równej kwocie do każdego, kto jest uprawniony, niezależnie od statusu bezrobotnego i niezależnie od wysokości zasiłku". Z kolei wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed stwierdził, że rząd nie może zgodzić się na taką propozycję, nie znając ostatecznych kosztów. Zaznaczył, że zaproponowane rozwiązanie może dotyczyć około 0,5 mln osób, a jego koszt to około o 1,5 mld zł więcej "oprócz tych działań, które są przy zasiłku dla bezrobotnych". Ostatecznie komisja poparła wszystkie procedowane poprawki. Teraz ustawa trafi pod głosowanie izby. Dodatek solidarnościowy ma być świadczeniem przyznawanym od 1 czerwca do 31 sierpnia 2020 r. Jego wysokość ma wynosić 1400 zł miesięcznie. Dodatek ma przysługiwać osobom, z którymi po 15 marca 2020 r. rozwiązano umowę o pracę za wypowiedzeniem i osobom, których umowa po tej dacie uległa rozwiązaniu z upływem czasu, na który była zawarta. Warunkiem uzyskania praw do dodatku będzie posiadanie okresu podlegania w 2020 r. ubezpieczeniom społecznym z tytułu stosunku pracy przez co najmniej 60 dni. Świadczenie będzie nieopodatkowane, a składki na ubezpieczenia społeczne (emerytalno-rentowe i zdrowotne) nie pomniejszają wysokości świadczenia; opłaca je budżet państwa. Z dodatku solidarnościowego nie dokonuje się potrąceń i egzekucji. Aby otrzymać świadczenie, trzeba będzie złożyć wniosek w systemie teleinformatycznym. Wniosek miałby formę dokumentu elektronicznego, za pośrednictwem profilu utworzonego w ZUS. Dodatek nie zostanie wypłacony osobom pracującym na umowach-zleceniach lub na własny rachunek, które mogą skorzystać ze świadczenia postojowego. Okres pobierania dodatku solidarnościowego nie będzie wliczany do okresu pobierania zasiłku dla bezrobotnych oraz stypendium, o których mowa w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, to znaczny nie będzie skracał okresu pobierania zasiłku bądź stypendium, ale wlicza się do niektórych uprawnień pracowniczych. Ustawa zakłada także m.in. podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych do 1200 zł w okresie pierwszych 90 dni posiadania praw do zasiłku. Później kwota ta wyniesie 942,30 zł. Zasiłek ma wzrosnąć od 1 września 2020 r. Podwyższoną kwotę zasiłku otrzymają wszyscy bezrobotni, zarówno nowo rejestrujący się, jak też bezrobotni, którzy już pobierają zasiłek.
Z dodatku solidarnościowego mogą skorzystać osoby, które po 15 marca 2020 roku, w następstwie COVID-19, straciły pracę lub ich umowa wygasła. Dodatek solidarnościowy w wysokości 1400 zł może być pobierany maksymalnie przez 3 miesiące – poinformował w sobotę ZUS. O dodatek solidarnościowy mogą wnioskować osoby, które po 15 marca 2020 r. straciły pracę albo ich umowa wygasła z powodu COVID-19 – poinformował w sobotę ZUS. Świadczenie wynosi 1400 zł. Można je pobierać maksymalnie przez 3 miesiące. Podkreślono, że o nowe świadczenie mogą wnioskować osoby, z którymi po 15 marca 2020 r. pracodawca rozwiązał umowę o pracę za wypowiedzeniem lub ich umowa o pracę na czas określony, po tym terminie, wygasła. Warunkiem otrzymania dodatku solidarnościowego jest też podleganie ubezpieczeniom społecznym z tytułu umowy o pracę przez łączny okres co najmniej 60 dni w 2020 roku. Nie istnieje darmowe dziennikarstwo. Darmowa jest jedynie propaganda. Przekaż 50 zł Zwalczaj propagandę. „Dodatek solidarnościowy wynosi 1400 zł miesięcznie i przysługuje od 1 czerwca do 31 sierpnia 2020 r. Można go otrzymać najwcześniej za miesiąc, w którym osoba uprawniona złożyła wniosek” – czytamy. Świadczenie przysługuje też bezrobotnym, którzy już są zarejestrowani w urzędzie pracy. W takiej sytuacji urząd pracy zawiesi wypłacany dotychczas zasiłek dla bezrobotnych lub stypendium wypłacane na szkolenia oraz podnoszenie kwalifikacji. Zaznaczono, że termin składania wniosków upływa 31 sierpnia 2020 r. Wniosek można złożyć jedynie elektronicznie przez portal Platforma Usług Elektronicznych ZUS (wniosek EDS). „Dokument musi być podpisany kwalifikowanym podpisem elektronicznym, podpisem zaufanym, podpisem osobistym (e-dowód) lub profilem PUE” – podkreśla ZUS. Nie istnieje darmowe dziennikarstwo. Darmowa jest jedynie propaganda. Przekaż 50 zł Zwalczaj propagandę. Ustawa o dodatku solidarnościowym przyznawanym w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom COVID-19 została podpisana w sobotę przez prezydenta Andrzeja Dudę. Zobacz także: Niemiecka „tarcza antykryzysowa” 20 razy większa niż polska zus.pl / kresy.pl
pl
1587631150_1587155755
4
Pożar w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego trwa - z przerwami - od niedzielnego wieczora. Szacunki strażaków i parku narodowego mówią o powierzchni ok. 6 tys. ha, które dotąd objął. W działaniach bierze udział kilkaset osób, w tym blisko 360 strażaków zawodowych i OSP oraz 50 żołnierzy WOT, służby parku narodowego i leśnicy, wspierani m.in. przez policję, SG czy okolicznych mieszkańców. W nocy z czwartku na piątek teren w newralgicznych miejscach, przede wszystkim tam, gdzie ogień mógłby zagrozić okolicznym miejscowościom, był dozorowany z ziemi przez strażaków, ale też monitorowany z powietrza z użyciem helikopterów i dronów FlyEye. Wyprodukowała je polska firma WB Electronics. - Bezzałogowce są opracowane i produkowane przez spółki Grupy WB, której współudziałowcem jest Skarb Państwa w postaci Polskiego Funduszu Rozwoju. FlyEye są wykorzystywane przez Gwardię Narodową Ukrainy w całodobowej obserwacji Strefy Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Wcześniej używano ich także do lokalizowania ognisk pożarów w obszarze przy nieczynnej siłowni atomowej, obecnie monitorują teren - czytamy w komunikacie prasowym. "Chodzi o to, by pożar nie objął nowych terenów" - W sumie cały czas w takim dozorze, ale i w akcji gaśniczej tam, gdzie było to możliwe w warunkach nocnych, działało ok. 150 strażaków - poinformował oficer prasowy KW PSP w Białymstoku Marcin Janowski. - W nocy wycofaliśmy część sił i środków, ale działania gaśnicze w żaden sposób nie zostało przerwane, a jedynie ograniczone do tych stref bezpiecznych. Chodziło głównie o to, by pożar nie objął nowych terenów - dodał. Ocenił, że to się udało. ZOBACZ: Dobre wiadomości z Biebrzańskiego Parku Narodowego. "Obszar objęty pożarem nie powiększa się" Loty drona z termowizją i patrolowych śmigłowców wskazały, że pożar jest punktowo np. w lesie wroceńskim. W pobliżu miejscowości Grzędy i przy Kanale Woźnawiejskim, ale ta sytuacja nie pogorszyła się w nocy. Po pełnym porannym rozpoznaniu lotniczym, w piątek ma być kontynuowana taktyka działań, która sprawdziła się dzień wcześniej. Chodzi o dużą częstotliwość zrzutów wody przez samoloty gaśnicze i śmigłowiec. Jak podał Janowski, w czwartek samoloty zrobiły ponad 60 takich zrzutów; śmigłowiec, który bez lądowania nabierał wodę na miejscu - ok. 200. "Sytuacja zmieniła się na lepsze" W miejscach takich zrzutów potem prowadzone jest dogaszanie przy użyciu podręcznego sprzętu przez strażaków, którzy są na ziemi. - Widzimy tego efekty, dzisiejszy poranek wygląda całkowicie inaczej, niż wczorajszy, nawet optycznie sytuacja zmieniła się na lepsze - mówił Janowski. ZOBACZ: Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. "Sytuacja jest poważna, ale opanujemy ten żywioł" Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe i tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu. Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce, zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.
Udaje nam się kontrolować obszar pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym, ta kontrola jest skuteczna, jesteśmy pełni optymizmu, liczymy na to, że zmierzamy do ugaszenia pożaru – powiedział w czwartek dziennikarzom Marcin Janowski z białostockiej komendy wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. Pożar w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego według danych na środę objął ok. 6 tys. ha bagiennych łąk i lasów. Według ocen służb parkowych i strażaków prawie pewne jest, że pożar powstał wskutek wypalania traw. Janowski powiedział w czwartek po południu dziennikarzom, że z posiadanych informacji wynika, że obszar dziś objęty pożarem stanowi około 5 proc. tego, który do tej pory był spalony. Jak zaznaczył, w większości płonie obszar, który już wcześniej był objęty ogniem. „W tej chwili zaangażowane w gaszenie pożaru są 74 zastępy gaśnicze w większości z odwodów operacyjnych (…) jest to ponad 300 strażaków działających w tym momencie na froncie pożaru, około 50 ochotników z lokalnych jednostek, wspierają nas na miejscu także żołnierze z WOT, 50 żołnierzy” – poinformował. Jak dodał, „dużym wsparciem jest zrzut wody z powietrza” realizowany przez sześć samolotów i śmigłowiec gaśniczy, zaś dwa dodatkowe śmigłowce policyjne patrolują teren. Jak powiedział Janowski, obecne środki i siły zaangażowane do gaszenia pożaru powinny być wykorzystywane w sposób optymalny i sięganie po dodatkowe siły „nie wygeneruje bardziej optymalnego działania”. Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe. Tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu. Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi. (PAP)
pl
1620895343_1585714131
1
Rysie wypuszczone niedawno w lasach Nadleśnictwa Dobrzany zadomowiły się tu tak dobrze, że właśnie na świat przyszło ich potomstwo. To dobry znak dla odrodzenia się populacji tego pięknego kota w zachodniopomorskich lasach. Rysie zostały wypuszczone na wolność do lasów Nadleśnictwa Dobrzany w 2019 roku w ramach projektu pn. "Powrót rysia w północno-zachodniej Polsce". Projekt jest prowadzony przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze wraz z partnerami od 2016 i współfinansowany ze środków Funduszu Spójności, w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Celem tych działań jest odtworzenie licznej i samodzielnej populacji rysi na Pomorzu Zachodnim. Zwierzęta są sukcesywnie wypuszczane od 2019 r., z dziewięciu rysi wypuszczonych na wolność – część znalazła dobre warunki na terenie Nadleśnictwa Dobrzany. Tak dobre, że pojawiły się w bieżącym roku młode osobniki. Prezentowane zdjęcia zostały zrobione przez leśników na terenie leśnictw: Kozia Góra i Lubino. Lasy Nadleśnictwa Dobrzany polubiły również, m.in. żubry, łosie i wilki. Ryś to największy kot europejski, w Polsce jest pod ochroną. Do bytowania potrzebuje rozległych obszarów leśnych, na mokradłach, bagnach i obszarach poprzecinanych rzekami i jeziorami, gdzie może odpocząć (jeden osobnik wymaga około 250 km kw.). Dorosłe rysie to samotniki. Młode rodzą się w maju/czerwcu i pozostają z matką aż do pełnej samodzielności. Pokarm rysia stanowią głównie sarny, jelenie, młodociane łosie, dziki ale także mniejsze ssaki: zające, bobry, myszy oraz ptaki. (ip) Fot. RDLP
Minister edukacji narodowej podał przybliżony termin matur i egzaminów ósmoklasisty. Minister Edukacji Narodowej mówił też o przygotowaniu arkuszy egzaminacyjnych, wyjaśnił także kwestię wakacji, a także mówił o tym, kiedy dzieci wrócą do szkoły. Środa to dzień informacji, które zaciekawią tegorocznych maturzystów, ósmoklasistów i uczniów, których czeka egzamin zawodowy. Matura 2020. Dariusz Piontkowski podał przybliżony termin egzaminów Co prawda, dokładny terminarz nie jest jeszcze znany, jednak Dariusz Piontkowski zapewnia, że o maturach i egzaminach ósmoklasisty poinformuje na najbliższej konferencji prasowej. Weźmie w niej udział także premier Mateusz Morawiecki. Pewne jest jedno. Egzaminy zostaną ponownie przesunięte w czasie. "Wiemy już, że w maju nie odbędą się egzaminy: egzamin ósmoklasisty i egzamin maturalny, który planowane były odpowiednio w kwietniu i maju tego roku" - tłumaczy Piontkowski w nagraniu na Twitterze. Zobacz też: Wybory 2020. Obóz rządzący poróżniony. "Rozpad rządu możliwy" Matura 2020. Dariusz Piontkowski: Matura i egzamin ósmoklasisty w trakcie roku szkolnego Co ważne MEN zakłada, że matura, jak i inne egzaminy, odbędzie się jeszcze w trakcie roku szkolnego. "Jeżeli sytuacja epidemiczna na to pozwoli, będziemy starali się zorganizować je prawdopodobnie w czerwcu. Chcemy też zorganizować egzaminy zawodowe" - podkreśla minister Piontkowski. Polityk zapewnił równocześnie o gotowości do przeprowadzenia matur i egzaminu ósmoklasisty. Arkusze maturalne i egzaminacyjne zostały już wydrukowane. "Teraz jest tylko kwestia dystrybucji i dania wyraźnego sygnału, kiedy te egzaminy mają się odbyć" - dodał minister. Kiedy dzieci wrócą do szkoły? Dariusz Piontkowski: Wakacje nie będą skrócone Na nagraniu pojawiła się także informacja dotycząca wakacji. Ta ucieszy zapewne wszystkich uczniów, za wyjątkiem tych, których czeka matura. "Wakacji nie mamy zamiaru skracać, uczniowie, nauczyciele, rodzice potrzebują odpoczynku. Tym razem nie od tradycyjnej nauki, tylko od tej formy kształcenia na odległość" - mówi o wakacjach Piontkowski. Przypomnijmy, że w środę rano minister edukacji narodowej poruszył też kwestię tego, kiedy dzieci wrócą do szkoły. Jak mówił Piontkowski, na ten moment trudno przedstawić dokładną datę. To, kiedy dzieci wrócą do szkoły, zależy od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja epidemiczna w Polsce. Możliwe, że aż do wakacji do szkół nie wrócą ani uczniowie, ani nauczyciele. Pewne jest jedno, niezależnie od tego, kiedy dzieci wrócą do szkoły, w pierwszej fali będą to najmłodsi uczniowie. - Będziemy o tym informowali za kilka dni. Trwają rozmowy z premierem i ministrem zdrowia. Myślimy głównie o klasach początkowych, bo tu opieka ze strony rodziców jest największa - mówił Piontkowski w "Sygnałach Dnia".
pl
1537050788_1536175708
3
Zobaczcie memy na dzien teściowejZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Dzień Teściowej przypada 5 marca. Memy o teściowej wzbudzają śmiech, a życzenia na Dzień Teściowej są specyficzne. Wszystkim teściowym składamy najlepsze życzenia. Żeby były zdrowe, szczęśliwe i miały doskonałe relacje z zięciami i synowymi. Zupełnie przeciwne od tych, które pojawiają się w memach na ich temat. ZOBACZCIE NAJLEPSZE MEMY NA DZIEŃ TEŚCIOWEJ Teściowe, zwykle bardzo niesprawiedliwe, stały się synonimami złośnic wtrącających się i psujących relacje między małżonkami. pamiętając, że to mi, warto zacząć świętowania Dnia Teściowej serdecznymi życzeniami. Na przykład takimi: W Dzień Teściowej idę raźnie, Pozabliźniać wszystkie waśnie. Dla mej żony drogiej mamy, Wielki bukiet kwiatów mamy Albo takimi: W marcu święto ma teściowa, To okazja wyjątkowa Na życzenia, miłe słowa. Niech więc zdrowie dopisuje, Kasy nigdy nie brakuje. Dzień Teściowej 2020. Śmieszne życzenia Dziś dla Mamy kwiaty mamy i uśmiechy z życzeniami: zdrowia konia, siły byka, Kiedy wnuczek z wnuczką bryka, A gdy już się zmęczysz nami, To urlopu pod palmami! Moja teściowa raz do roku, W Dzień Teściowej nabiera uroku. Droga mamo, Ty wiesz przecież, Kocham Cię jak nikt na świecie! Niech teściowa w dniu jej święta Będzie zdrowa, uśmiechnięta, A listonosz z życzeniami Pędzi szybciej niż tsunami. Droga Teściowo, Przyjmij życzenia, Ze swego zięcia (Ze swej synowej) - zadowolenia. Mojej Teściowej dziś kwiaty niosę, Dla Ciebie mamo nawet żonę (męża) zniosę! Dzień Teściowej 2020. Poważne życzenia Droga Teściowo, w dniu Twojego święta życzę Ci dużo zdrowia, pomyślności, uśmiechu na co dzień i optymizmu. Życzę Ci najszybszej kolejki w sklepie, ulubionej piosenki w radio, twoich kluczy dokładnie tam gdzie ich szukasz. Życzę Ci dnia pełnego szczęścia w perfekcyjnych dawkach, które dadzą Ci radosne poczucie, że życie uśmiecha się do Ciebie, obejmuje Cię i przygarnia ponieważ jesteś kimś specjalnym. Każdej synowej życzę takiej teściowej jak Ty. Wszystkiego najlepszego w dniu Twego święta. Z okazji Dnia Teściowej pragnę złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia wielu chwil radości, aby każdy dzień był dla Ciebie przygodą i powodem do dumy. Dzień Teściowej 2020. Wierszyki dla teściowej Życzę Ci Teściowo stu lat życia w uśmiechu i radosnych oddechów milion chwil bez złości i wszelkiej pomyślności! Droga Teściowo w dniu Twojego święta, Twoja Synowa o Tobie pamięta. Serdeczne składam życzenia, szczęścia, zdrowia i zadowolenia! W marcu święto ma Teściowa, to okazja wyjątkowa na życzenia, miłe słowa. Niech więc zdrowie dopisuje, kasy nigdy nie brakuje, by marzenia się spełniały od tej chwili przez rok cały. Ponieważ wierzymy, że teściowe są super i mają dystans do krzywdzących je stereotypów, zamieszczamy memy na ten temat. Memy są oczywiście z definicji złośliwe, szydercze i kąśliwe. Drogie Teściowe, nie bierzcie ich sobie do serca. Bo prawda jest taka, że jesteście ostoją i opoką. Bez Was synowe nie miałyby fantastycznych mężów, a zięciowie cudownych żon. No i przede wszystkim - bez Was wnukowie i wnuczki nie miałyby babć na medal! Pośmiejcie się z poniższych memów i nie przejmujcie się - to nie o Was! Zobaczcie memy: FACEBOOK Dołącz do nas na Facebooku! Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy! Polub nas na Facebooku! KONTAKT Kontakt z redakcją Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo? Napisz do nas! Spora przewaga PiS nad KO - sondaż
Dzień Teściowej obchodzony jest w Polsce od około 30 lat. To święto pochodzi z Francji i jest formą podziękowań za pomoc w wychowywaniu dzieci. Dzień Teściowej to nie jest wprawdzie tak popularne święto jak Dzień Matki, ale bardzo miłym gestem będzie, jeśli teściowa usłyszy w tym dniu życzenia od zięcia lub synowej. Jakie wybrać życzenia dla teściowej? W naszym zestawieniu znajdziecie: wierszyki dla teściowej śmieszne życzenia dla teściowej poważne życzenia dla teściowej życzenia dla teściowej na Facebooka i Messengera Dzień Teściowej 2021. Śmieszne życzenia Dziś dla Mamy kwiaty mamy i uśmiechy z życzeniami: zdrowia konia, siły byka, Kiedy wnuczek z wnuczką bryka, A gdy już się zmęczysz nami, To urlopu pod palmami! Moja teściowa raz do roku, W Dzień Teściowej nabiera uroku. Droga mamo, Ty wiesz przecież, Kocham Cię jak nikt na świecie!
pl
1589388205_1630250473
1
W sprawie zatrzymano dwóch dwudziestolatków. Tłumaczyli, że w ten sposób chcieli wymusić spłatę zaciągniętego wcześniej długu. Policjanci o zdarzeniu zostali poinformowani w ubiegłym tygodniu. Według relacji pokrzywdzonego dzień wcześniej do jego domu w Damasławku wdarło się dwóch dwudziestolatków. Zaatakowali go domagając się oddania kilkuset złotych, jakie wcześniej pożyczył. Pokrzywdzony szesnastolatek miał zostać zastraszony groźbami pobicia, jak nie spłaci wcześniejszej zaciągniętej pożyczki. Dodatkowo jeden z mężczyzn miał uderzyć w twarz zastraszonego chłopaka. Na koniec na poczet długu przywłaszczyli sobie dwa telefony komórkowe. Funkcjonariusze jeszcze w dniu zgłoszenia zatrzymali obydwu podejrzanych. Zaczęto ustalać przebieg i rolę poszczególnych mężczyzn w zdarzeniu. Zatrzymani nie przyznawali się do zarzucanych czynów, a składane przez nich wyjaśnienia były niespójne, niekiedy sprzeczne z dowodami, jakie zostały zgromadzone w dotychczasowej pracy śledczych - relacjonuje sierż. sztab. Dominik Zieliński, oficer prasowy policji w Wągrowcu. Mężczyźni usłyszeli zarzut kradzieży, a także stosowania przemocy i groźby w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności. Policjanci którzy pracowali nad sprawą, przekazali Prokuratorowi Rejonowemu informacje o dotychczasowych ustaleniach. Sąd oceniając zgromadzony materiał dowodowy, na wniosek prokuratora zastosował wobec jednego z zatrzymanych areszt, drugi mężczyzna został poddany dozorowi policji - dodaje. Za popełnione przestępstwo grozi kara nawet do 5 lat więzienia. Autor: j
Mężczyzna został zatrzymany. Do zdarzenia o jakim informuje portal wagrowiec.naszemiasto.pl doszło w poniedziałek w Przysieczynie. Mężczyzna wyrzucił psa przez okno. Zwierzę z połamanymi przednimi łapami trafiło pod opiekę weterynaryjną w schronisku. Podejrzany o znęcanie się nad zwierzęciem mężczyzna został zatrzymany. W takim przypadku osoby które krzywdzą zwierzęta, odpowiadają z przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Ta konkretna sprawa jest przez nas wyjaśniana - informuje w rozmowie z lokalnym portalem sierż. sztab. Dominik Zieliński z policji w Wągrowcu. Mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia. Autor: j
pl
1633768098_1498449090
2
Wystąpienie Andrzeja Dudy w Lęborku (woj. pomorskie) zostało przerwane, ponieważ jedna z uczestniczek zasłabła. Prezydent udał się do kobiety, aby jej pomóc. W sieci pojawiło się nagranie zdarzenia. Prezydent Andrzej Duda odwiedził Lębork w poniedziałek, 8 czerwca. Po kilku dniach od wizyty głowy państwa dowiedzieliśmy się, że podczas wystąpienia doszło do niepokojącego zdarzenia. Jedna z uczestniczek gorzej się poczuła. Uczestniczka spotkania zasłabła. Prezydent przerwał wystąpienie Kiedy Duda zauważył, że kobieta straciła przytomność natychmiast przerwał swoje wystąpienie i udał się na miejsce ocenić sytuację. Z relacji dziennikarzy „Super Expressu” wynika, że prezydent usiadł obok kobiety i rozmawiał z nią, podczas gdy przybyli na miejsce ratownicy sprawdzali stan zdrowia. Następnie Duda odprowadził mieszkankę miasta do karetki. Zachowaniem prezydenta zbudowani byli inni uczestnicy. Na nagraniu słychać, jak tłum skanduje głośno nazwisko prezydenta. Andrzej Duda w Lęborku: Konsekwentnie realizujemy w naszym kraju te zmiany Podczas poniedziałkowego wystąpienia prezydent tłumaczył mieszkańcom, że zadaniem władzy jest sprawiedliwe dzielenie dóbr pomiędzy obywateli. – To jest właśnie sprawiedliwa Polska. Polska, w której dobra są sprawiedliwie dzielone. A nie gdzie tylko jakaś elita przejmuje pieniądze i pozwala je rozkradać złodziejom. 50 mld zł rocznie było kradzionych przez złodziei VAT – stwierdził. – To właśnie z tych pieniędzy wypłacamy dzisiaj program 500 plus, to właśnie z tych pieniędzy wypłacamy dzisiaj 13. emerytury. To te pieniądze wyznaczają, że wreszcie mamy prawdziwie społeczną gospodarkę rynkową – dodał. Prezydent zapowiedział, że będzie nakłaniał władze do przeznaczania większych środków na rzecz marynarki wojennej. Jak przekonuje, Polska potrzebuje jej odbudowy. – Chciałbym, żeby z tej kwoty 2,5% PKB, które mają być wydawane na obronność i modernizację polskiej armii, była dedykowana część zapisana w ustawie na polską Marynarkę Wojenną – mówił. Duda zapowiadał również kontynuowanie reformy wymiaru sprawiedliwości przez władze. – Te zmiany następują. One są bardzo trudne, bo jak państwo widzicie są elity, które swoich przywilejów bronią pazurami – podkreślił. – My spokojnie i konsekwentnie realizujemy w naszym kraju te zmiany, które służą polskiemu społeczeństwu. Przeważającej jego części – dodał. Źródło: TVP Info, Twitter, prezydent.pl
.pl wiadomości z Polski i ze świata
pl
1583851335_1586958605
3
Choć oficjalnie opozycja sprzeciwia się wyborom prezydenckim w maju, to dla PSL lepszego terminu może nie być. Kandydat tej partii Władysław Kosiniak-Kamysz zwiększa przewagę nad rywalami z opozycji. Ludowcy zmienią zdanie? – Taka pokusa może się ze strony PSL-u pojawić. Tę pokusę należy jednak odrzucić, ponieważ dla nas na pierwszym miejscu liczy się zdrowie i bezpieczeństwo Polaków, a nie własny wynik wyborczy. To nie oznacza, że gdyby te wybory miały się odbyć w maju, to my się wycofujemy. Nie – powiedział portalowi tvp.info senator PSL Jan Filip Libicki. CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE Aby głosowanie w maju było możliwe, Sejm musi odrzucić prawdopodobną uniemożliwiającą je poprawkę Senatu. Kluczowe będzie tutaj zachowanie posłów Porozumienia Jarosława Gowina. Jeśli ponownie większość z nich zagłosuje z Prawem i Sprawiedliwością, to głosowanie w maju się odbędzie. Jeśli były wicepremier przekona dodatkowych posłów, aby sprzeciwili się głosowaniu majowemu, to PiS-owi może zabraknąć głosów. Chyba, że za majowym terminem opowie się część ludowców. Mają ku temu powody. Prezes PSL ma duże szanse na wejście do drugiej tury. To byłby dla tej partii historyczny sukces. W 2010 roku ówczesny kandydat PSL Waldemar Pawlak zdobył w wyborach prezydenckich zaledwie 1,75 proc. głosów. Za rok PO może mieć już innego kandydata i PSL straci szansę na sukces. Politycy Prawa i Sprawiedliwości odrzucają alternatywę wobec majowych wyborów, czyli propozycję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Borysa Budki, który chce wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i przeprowadzania wyborów prezydenckich za rok. – Wybory prezydenckie to nie wizyta w restauracji, gdzie z karty, menu wybiera się danie, a w tym wypadku datę. Tam można wybrać zupę czy schabowego. Tutaj o datach decyduje konstytucja, której prawnik Borys Budka zawsze ma pełne usta – powiedział nam eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. – Platforma Obywatelska poszukuje za wszelką cenę możliwości przełożenia tych wyborów. Chociażby poprzez te propozycje Borysa Budki. Wszystko po to, żeby podreperować upadające notowania i wizerunek PO i znaleźć kandydata, który zastąpi Małgorzatę Kidawę-Błońską, która nie potrafi przebić sufitu kilkunastu procent poparcia. Powoduje polityczny ból głowy liderów Platformy Obywatelskiej – mówił poseł PiS Jan Mosiński. #wieszwiecej Polub nas Także Lewica sceptycznie patrzy na pomysł Budki. – Nie wiem, kto doradza panu przewodniczącemu Budce, ale po pierwsze, takiej możliwości formalnej nie ma. Po drugie, żeby taka możliwość była, to musiałby Borys Budka zawrzeć pakt z Jarosławem Kaczyńskim. Dla nas, dla Lewicy, paktowanie z takim politycznym diabłem, jakim jest Jarosław Kaczyński, jest niedopuszczalne. Mówienie o wyborach 16 maja 2021 roku to wróżenie z fusów. A dlaczego nie 21 września 2021 albo 15 października 2021? Przecież to skrajnie nieodpowiedzialne, nieprzemyślane – stwierdził Tomasz Trela, szef sztabu Roberta Biedronia. Koalicja Obywatelska nie chce jednak ustąpić. – Polska nie jest republiką bananową, w której wybory mogą przeprowadzić ministrowie rządu, a zorganizować de facto Poczta Polska. Nie będzie wyborów, więc nie ma co bojkotować. Jeżeli będzie jakieś głosowanie, to na pewno nie będą to wybory, tylko będzie jakiś sondaż. Ja się dziwię, że niektórzy przedstawiciele opozycji chcą brać udział w takim tańcu Jarosława Kaczyńskiego – powiedział poseł KO Mirosław Suchoń. Zjednoczona Prawica ostrzega przed paraliżem i chaosem związanym z brakiem wyborów prezydenckich. – Niewątpliwie jest zagrożenie kontynuacji i ciągłości naczelnych organów państwa polskiego. Zwłaszcza w momencie, kiedy mamy pandemię wirusa i mamy sytuację kryzysową, ważne jest, aby była stabilizacja ośrodków władzy – mówił senator PiS Jan Maria Jackowski.
Przez 50 sekund rzecznik PO Jan Grabiec nie pozwalał nam zadać niewygodnego pytania szefowi tej partii Borysowi Budce. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki mówił w zeszłym tygodniu o „zabójczych kopertach” w kontekście głosowania korespondencyjnego w maju. Czy śmiercionośne są też dania na wynos i korzystanie z paczkomatów? – Myślę, że w kwestii porad kulinarnych lepiej zwrócić się do osób bardziej kompetentnych niż ja – odpowiedział Borys Budka. Szefa PO próbowaliśmy dopytywać także po konferencji. – Do konkurencyjnej stacji do pani Gessler idźcie – odparł. CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE – Generalnie w całej Bawarii po pierwszej turze liczba zakażeń wystrzeliła w górę, więc powiedzenie „zabójcza koperta” czy powiedzenie, że idąc czy próbując głosować, czy pracując w komisjach wyborczych, czy pełniąc zaszczytną rolę listonosza, narażamy swoje zdrowie i życie, nie jest twierdzeniem bezpodstawnym – mówił w zeszłym tygodniu marszałek Senatu na temat wyborów w Bawarii. – Proszę, panie redaktorze, żebyśmy nie monopolizowali tej konferencji. Widzę, że jest kolejna osoba. Może będzie jeszcze czas po kolejnych pytaniach. Proszę nie monopolizować spotkania – tak rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec próbował nie dopuścić do tego, żeby jego szef zabrał głos na temat niebezpiecznego, zdaniem tej partii, głosowania korespondencyjnego. Być może dlatego, że dla wielu innych polityków argumentacja o „zabójczych kopertach” jest niezrozumiała. – Borys Budka straszy Polaków, że wybory drogą korespondencyjną, jakie chcemy przeprowadzić, są zagrożeniem dla zdrowia i życia. To jest nieprawda. To tak samo, jakbyśmy odradzali Polakom korzystania z paczkomatów, robienia zakupów za pośrednictwem kurierów czy też ewentualnie korzystania z posiłków, które oferują restauracje, na wynos – skomentował narrację Koalicji Obywatelskiej poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński. „Kopertami” nie chce też straszyć szef sztabu wyborczego Roberta Biedronia. – Ja tego nie demonizowałbym. Też mi się nie podoba, że te wybory mają być w maju, że te wybory mają być dopychane kolanem za sprawą głosowania korespondencyjnego. Nie mówmy jednak, że jakieś koperty są zabójcze. Ludzie każdego dnia robią zakupy, chodzą do pracy – mówił poseł Lewicy Tomasz Trela. #wieszwiecej Polub nas Pewne obawy ma jednak polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Pan się domaga, aby jednego dnia kilka milionów Polaków dokonało jednej czynności. Nawet, jeśli jest tak, że dzisiaj Polacy odbierają jakieś przesyłki, to robi to promil czy procent społeczeństwa. W momencie, kiedy przeprowadzamy wybory korespondencyjne, to zmuszamy ileś milionów Polaków do wyjścia z domu, wrzucenia tego do skrzynki – stwierdził senator PSL Jan Filip Libicki. – Ludzie odbierają rachunki za opłaty abonamentowe, jak listonosz przynosi, odbierają różne przesyłki i nie ma z tym problemu. Teraz też normalnie odbiorą kopertę ze skrzynki, jak ją listonosz przyniesie. To jest po prostu absurd. To jest szukanie na siłę, nie chce powiedzieć, że na chama, wszelkich okoliczności, żeby te wybory nie poszły. To jest absurd – argumentował eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. Zdaniem senatora Jana Marii Jackowskiego największa partia opozycyjna jest jednak zdeterminowana, aby osiągnąć cel. – Są dramatyczne niskie notowania kandydata Platformy Obywatelskiej i cały aparat polityczny, propagandowy jest nastawiony na to, żeby nie dopuścić do wyborów w maju, tylko doprowadzić do ich przesunięcia, w ten sposób ratując swoją przyszłość – ocenił ł polityk PiS.
pl
1515287851_1513814559
4
.pl wiadomości z Polski i ze świata
Do trzech wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wypadku samolotu pasażerskiego na lotnisku w Stambule - poinformował w nocy ze środy na czwartek turecki minister zdrowia Fahrettin Koca. Boeing 737 po wylądowaniu wypadł z pasa i rozpadł się na trzy części. Minister powiedział, że liczba rannych wzrosła do 179. Na pokładzie maszyny było w sumie 183 pasażerów i członków załogi. Samolot linii Pegasus Airlines leciał z Izmiru do Stambułu. ZOBACZ: Katastrofa samolotu w Kazachstanie. Policjant uratował niemowlę Gubernator Stambułu Ali Yerlikaya poinformował wcześniej, że samolot nie utrzymał się na pasie startowym z powodu złych warunków pogodowych i po opuszczeniu pasa przemieszczał się jeszcze ok. 50-60 metrów, po czym stoczył się 30-40 metrów po zboczu wzgórza, na którym usytuowane jest lotnisko. Turecka prasa podała, że wśród pasażerów było 12 dzieci. WIDEO - Strzelanina w Niemczech. Sześciu zabitych to członkowie jednej rodziny Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... pgo/ PAP
pl
1613777933_1540405113
1
W czasie pandemii dzieci się nudzą – i mają wiele potrzeb, które mogą zaspokoić tylko przez internet. Większe zakupy robią rodzice, ale te mniejsze dzieci mogą robić same. Wystarczy, że mają do dyspozycji własne konto, serwis internetowy, kartę debetową. Niemożliwe? Niebezpieczne? Niepotrzebne? Wręcz przeciwnie. Artykuł powstał we współpracy z PKO Bankiem Polskim. Czas, w którym wszyscy starają się ograniczyć wyjścia z domu, to rozkwit handlu i usług internetowych. Świat dziecka nie jest tu wyjątkiem – jego potrzeby w tym względzie też rosną. I jest to świetny moment, by nauczyć je świadomego zarządzania pieniędzmi. Kiedyś rodzice kupowali dzieciom skarbonki, by wyrobić w nich systematyczność i nawyk oszczędzania. W wielu domach ten zwyczaj ma się dobrze także i dzisiaj – wg badania przeprowadzonego przez SW Research, aż 63 procent rodziców deklaruje, że zachęcają dzieci, by odkładały oszczędności w skarbonce. I chociaż to warte pochwały – dobrze pójść krok dalej. Dzisiaj większość z nas – rodziców – ma konto w banku, płaci kartą i korzysta z bankowości internetowej oraz mobilnej. Dlaczego więc nie nauczyć dziecka korzystać z tych narzędzi? Konto od urodzenia Bezpłatne konta dla dziecka można założyć tuż po narodzinach. Żeby wyjaśnić jak to działa, posłużymy się PKO Kontem Dziecka z oferty PKO Junior, którą największy polski bank wdrożył w 2013 r. Klienci największego polskiego banku mogą założyć rachunek przez stronę internetową PKO Junior – logując się do własnego konta bankowego. Oferta przeznaczona jest dla dzieci do 13. roku życia. Oczywiście nie chodzi o to, by niemowlę robiło przelewy, ale o możliwość oddzielenia jego pieniędzy od pieniędzy rodziców. Dzięki posiadaniu konta dziecko może odkładać np. gotówkę otrzymaną od rodziny przy okazji różnych uroczystości, jak komunia, urodziny czy dzień dziecka. Z czasem będzie gotowe do samodzielnego zarządzania kontem, oczywiście pod kontrolą rodziców, co umożliwia m.in. serwis internetowy PKO Junior i aplikacja mobilna tego banku. Mit pierwszy – dziecko nie poradzi sobie z obsługą bankowości Gdybyśmy dali 10-latkowi dostęp do pełnej, "dorosłej" wersji serwisu, prawdopodobnie miałby problem. Ale dzieci do 13. roku życia mogą korzystać ze specjalnie dla nich przygotowanej strony – www.junior.pkobp.pl - na której sprawdzą stan swojego konta, ustawią swoje cele oszczędzania, przeanalizują historię wydatków i obliczą, ile zyskają na oprocentowaniu w określonym czasie, na przykład do dnia następnych urodzin. Serwis można też dostosować do własnego gustu, zmieniając obrazek tła na jeden z dostępnych w galerii lub wgrywając inny z komputera. Poza tym dostępne są dodatkowe materiały edukacyjne i wiele innych przydatnych narzędzi. Można powiedzieć, że z obsługą serwisu PKO Junior poradzi sobie nawet dziecko… Mit drugi – dziecko od razu wyda wszystkie pieniądze Na PKO Koncie Dziecka można trzymać każdą kwotę, może to być nawet kilka złotych czy kilka tysięcy złotych. W każdym przypadku dzieci mogą mieć pokusę szybkiego wydania ich na jakieś bieżące, nieprzemyślane potrzeby. Takim impulsywnym decyzjom zapobiega funkcjonalność serwisu PKO Junior. Każdy przelew, który dziecko zainicjowało w serwisie, rodzic musi potwierdzić. Dzięki temu zachowujemy pełną kontrolę nad jego poczynaniami, ale jednocześnie uczymy, jak się wykonuje płatności w sieci i dlaczego trzeba je dobrze planować. Oprócz bankowości internetowej dziecko ma do dyspozycji aplikację mobilną, w której może dokonać tych samych operacji. Rodzic je akceptuje – lub nie – w serwisie iPKO. Przy okazji – to dobra chwila, żeby rozmawiać z dzieckiem na temat jego rzeczywistych potrzeb, uczyć trudnej sztuki wyboru i planowania. Jeszcze nie wspomnieliśmy o karcie bankowej. W PKO BP można zamówić kartę debetową PKO Junior. Dzięki niej dziecko może płacić zbliżeniowo do 30 zł bez kodu PIN, płacić w internecie i wypłacać pieniądze z bankomatu. Jest to zatem zupełnie normalna karta, z jednym wyjątkiem – nie jest bezpośrednio podpięta pod PKO Konto Dziecka. Ma specjalny kontrolowany przez rodzica rachunek, który można zasilić wybraną kwotą i dziecko może dokonywać zakupów tylko w ramach tej puli. Karta może mieć też formę naklejki zbliżeniowej zamiast tradycyjnego plastiku. Rodzic ma pełen wgląd w historię płatności i może zarządzać kartą online – zmieniając na przykład dzienne limity i zasilając ją przelewami z dowolnego banku. To zasilenie odbywa się w czasie rzeczywistym, czyli dziecko otrzymuje pieniądze od rodzica natychmiast. Jest to w pełni funkcjonalne narzędzie, które można wykorzystać na przykład do płacenia za aplikacje czy do dokonywania mikropłatności w grach – bez konieczności podpinania karty rodzica do serwisów, które to oferują. Mit trzeci – to niepotrzebne koszty Rozwiać ten mit jest najłatwiej – wystarczy spojrzeć na tabelę opłat i prowizji. Prowadzenie PKO Konta Dziecka, korzystanie z aplikacji i bankowości internetowej są zupełnie bezpłatne. W przypadku karty, która ważna jest 2 lata, klient za jej wydanie ponosi jednorazową opłatę w wysokości 15 złotych. A kiedy dziecko ma więcej niż 13 lat? Możesz mu założyć PKO Konto Pierwsze przeznaczone dla młodzieży między 13. a 17. rokiem życia. Jest ono również bezpłatne i działa jak „dorosłe” konto. Tutaj już rodzic nie ma żadnej kontroli nad wydatkami nastolatka poza tym, że prawdopodobnie będzie musiał je co jakiś czas zasilić. W tym przypadku bardzo przydadzą się wcześniejsze doświadczenia z PKO Junior i nauka planowania wydatków, co jest kolejnym argumentem za tym, żeby bankowanie zacząć jak najwcześniej.
PKO BP ostrzega przed oszustami. Przypomina, by nie klikać w podejrzane linki Uwaga na fałszywe maile, które rzekomo mają służyć potwierdzaniu transakcji. Ktoś podszywa się pod PKO BP, by wykraść dane logowania do serwisu transakcyjnego i numerów kart płatniczych. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie Oszuści podszywają się pod różne firmy i wysyłają klientom smsy i maile. Sprawdzajmy, od kogo tak naprawdę pochodzi wiadomość (Pixabay.com) Przestępcy rozsyłają fałszywe maile udające "Potwierdzenia transakcji". Treść maila nakłania do otwarcia załącznika, a jego uruchomienie instaluje złośliwe oprogramowanie – ostrzega na stronie internetowej największy polski bank. PKO BP przypomina podstawowe zasady bezpieczeństwa, o których powinniśmy pamiętać za każdym razem, gdy przychodzi do nas sms od banku. Zachowaj ostrożność i ograniczone zaufanie w stosunku do wiadomości od nieznanych nadawców, w których znajduje się prośba o podanie poufnych danych lub skorzystanie z linku – nie odpowiadaj na nie i nie ujawniaj swoich danych. Logując się do serwisu internetowego banku, zawsze wprowadzaj adres strony ręcznie – nie korzystaj z linków! Sprawdzaj poprawność adresu strony, widniejącego w przeglądarce internetowej. Zanim potwierdzisz operację w serwisie iPKO kodem SMS przeczytaj uważnie treść otrzymanego SMS-a i upewnij się, że dotyczy on właściwej operacji. Zwróć uwagę na rodzaj dyspozycji, poprawność numeru rachunku odbiorcy, kwotę transakcji. PKO BP pros klientów, którzy dostali sms z podejrzanym linkiem, by pilnie skontaktowali się z infolinią pod numerem 800 302 302 lub +48 81 535 60 60. Obejrzyj: Koronawirus w Polsce. "Wraca temat bezpieczeństwa lekowego"
pl
1545061860_1643460794
2
Reklama W szpitalu w stolicy kraju od wtorku leczone było starsze małżeństwo - 66-letnia kobieta zmarła, a stan jej męża określany jest jako ciężki i lekarze walczą o jego życie. Dyrekcja szpitala poinformowała, że oboje byli w oddzielnym budynku i placówka funkcjonuje normalnie, a zmarła cierpiała na wiele schorzeń. Reklama W rejonie trzech miast – Sofii, Plewena i Gabrowa, w których stwierdzono przypadki zakażeń, zajęcia szkolne są wstrzymane do najbliższego poniedziałku, ale jeżeli w danej szkole pojawi się osoba zakażona, placówka ma być zamknięta na 14 dni. Zakazane są szkolne zabawy i wycieczki. Zawieszono też imprezy sportowe, a te, których nie można odłożyć, odbywają się bez publiczności. Nie będą się też odbywać kongresy i konferencje naukowe. Analogiczne działania zapobiegawcze mają być wprowadzone w regionach, w których nie stwierdzono koronawirusa. Dezynfekcja ma być przeprowadzana trzy razy dziennie w szkołach, budynkach publicznych i w środkach komunikacji miejskiej. Niektóre urzędy publiczne zostały zamknięte dla klientów, o miesiąc odłożono też otwarte posiedzenia sofijskiego sądu miejskiego. Do 250 należy ograniczać liczbę osób, które mogą przebywać jednocześnie w zamkniętym pomieszczeniu, i muszą one zachowywać między sobą odstęp co najmniej metra. W teatrach i kinach między widzami powinno być puste miejsca. Po każdej projekcji i spektaklu sale mają być dezynfekowane. Podczas posiedzenia rządowej Krajowej Rady Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiono prognozę, zgodnie z którą szczyt liczby zachorowań nastąpi we wrześniu. Premier Bojko Borisow przestrzegł przed paniką. Zapewnił, że wystarczy żywności w kraju i nie należy robić zbyt dużych zapasów. Podkreślił też, że „panika i szkody dla gospodarki są najbardziej niebezpieczne". Agencja AlphaResearch opublikowała pierwszy sondaż na temat koronawirusa. 66,8 proc. badanych pozytywnie ocenia działania podjęte przez rząd w walce z wirusem, 75 proc. śledzi wiadomości na ten temat, 55 proc. deklaruje, że odczuwa niepokój, a tylko 11 proc. badanych jest poważnie zaniepokojonych. Jednocześnie tylko 22 proc. respondentów oświadczyło, że ze względów bezpieczeństwa zamierza ograniczyć kontakty z innymi ludźmi. Badanie przeprowadzono w pierwszym tygodniu marca, czyli przed zdiagnozowaniem pierwszego przypadku koronawirusa w Bułgarii.
Reklama Ananiew powiedział, że po 9 czerwca liczba nosicieli koronawirusa zaczęła znacząco rosnąć. Przeciętnie dobowy przyrost liczby infekcji wynosił 84, co oznacza ponad trzykrotny wzrost w porównaniu z poprzednim okresem, liczonym od początku epidemii w marcu. Reklama Według decyzji rządu nie zostaną wprowadzone nowe środki do walki z epidemią, w mocy pozostają restrykcje obowiązujące do tej pory – zakaz wjazdu na terytorium Bułgarii podróżnych z określonych krajów lub objęcie ich wymogiem poddania się kwarantannie po przyjeździe; nakaz noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych; przestrzeganie zasad higieny osobistej i dezynfekcja; konieczność zachowania dystansu co najmniej 1,5 metra od innych osób. Resort zdrowia zaleca też, by w miarę możliwości pracować z domu. Premier Bojko Borisow wyraził oburzenie sytuacją na stadionach w kraju podczas meczów piłkarskich, gdzie masowo nie przestrzega się epidemicznych obostrzeń. Przestrzegł, że jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, stadiony zostaną zamknięte. Jednocześnie resort zdrowia poinformował o 130 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w ciągu ostatniej doby. Łącznie osób zainfekowanych w kraju jest 4114. Stwierdzono też dotąd 208 zgonów wśród osób z koronawirusem, w tym jeden w ciągu ostatnich 24 godzin. Nadal największą liczbę nowych przypadków odnotowano w Sofii i regionie sofijskim - 42, na drugim miejscu jest Warna z 12 zakażonymi. Ewgenia Manołowa (PAP)
pl
1554940442_1537317016
1
Niech lekarze udzielają błogosławieństwa umierającym - taki apel wystosował w sobotę biskup Bergamo na północy Włoch Francesco Beschi. To w tym mieście jest epicentrum epidemii koronawirusa. Zmarło tam ponad 500 zakażonych osób. Na łamach dziennika "Corriere della Sera" biskup Beschi powiedział: "Naszym zadaniem jest to, by uczynić wszystko dla chorych, poszukiwać wszelkiego możliwego rozwiązania, by ich nie porzucać". - Poprosiłem rodziny, by błogosławiły umierających rodziców i dziadków w domu, ochrzczony może błogosławić - wyjaśnił ordynariusz diecezji. ZOBACZ: Trzy tygodnie może nas dzielić od tego obrazu. Zastanów się, czy musisz wyjść z domu - Kiedyś to ojciec udzielał błogosławieństwa dzieciom w chwili pożegnania. Teraz mogą robić to dzieci, a na oddziałach intensywnej terapii także lekarze i personel pielęgniarski. Nic wam nie narzucamy, ale kiedy wyczujecie, że chory ma ten rodzaj wrażliwości, sami możecie być przekazicielami znaku , błogosławieństwa, krótkiej modlitwy - podkreślił biskup Bergamo. Wspólna ceremonia żałobna Dodał też: "Nie możemy uciec od bolesnych doświadczeń tych, którzy widzą, jak ich bliscy znikają. Znam wiele osób, także naszych księży, którzy stracili ojca lub matkę, nie mogąc pożegnać się z nimi". Biskup miasta zaatakowanego przez wirusa poinformował, że chciałby zorganizować jedną wspólną ceremonię żałobną za wszystkich tam zmarłych. Sytuacja w tym mieście w Lombardii jest dramatyczna zarówno na przepełnionych oddziałach szpitalnych, gdzie przebywają setki osób, jak i w kostnicach oraz zakładach pogrzebowych. Tam także brakuje miejsc. Wojskowe ciężarówki wywiozły dotąd około 140 trumien z ciałami zmarłych do innych rejonów kraju, gdzie zostaną poddane kremacji. WIDEO - Brodnicka pocałowała rywalkę. Doszło do starcia Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... bas/ PAP
71-letni zakażony koronawirusem mężczyzna uciekł z izolatki w szpitalu w Como na północy Włoch i wrócił taksówką do domu w rejonie miasta Bergamo - podały we wtorek media z Lombardii. Uciekinierowi postawiono zarzuty. Mężczyzna, u którego stwierdzono obecność koronawirusa, został w ostatnich dniach przewieziony z okolic Bergamo do szpitala w Como, gdzie umieszczono go izolatce na oddziale chorób zakaźnych. Ponieważ czuł się dobrze, po porannym obchodzie spakował swoje rzeczy, wezwał taksówkę i uciekł. Pojechał do domu w miejscowości Casnigo. Usłyszał zarzut Kiedy personel szpitalny zorientował się, że pacjent zniknął, zawiadomił karabinierów. Udali się oni do jego domu, gdzie go znaleźli. Mężczyzna usłyszał zarzut nieprzestrzegania rozporządzenia wydanego przez władze. ZOBACZ: Kwarantanna w internatach w Policach. Uczennice były we Włoszech Taksówkarz, który wiózł pasażera do domu, nie wiedząc o tym, że ma koronawirusa, poddał się kwarantannie i rozważa możliwość wystąpienia na drogę sądową przeciwko 71-latkowi. WIDEO - Polacy dają pracę Amerykanom. W Nevadzie działa kopalnia KGHM Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... dk/ PAP
pl
1628358191_1638491367
2
W niedzielę w Polsce występowały gwałtowne zjawiska atmosferyczne. Na Śląsku przeszła trąba powietrzna, w innych regionach kraju padał obfity grad. Jak mówiła synoptyk Arleta Unton-Pyziołek, rozpoczęliśmy typowy sezon letni z burzami, a do kraju napłynęło zwrotnikowe powietrze. W niedzielę przez Polskę przechodziły gwałtowne burze, miejscami padał obfity grad. Na Śląsku we wsi Kaniów przeszła trąba powietrzna, która uszkodziła dachy na ponad 20 budynkach. Czytaj więcej >. Trąba powietrzna w Polsce Co odpowiada za taką pogodę? - Nad Polską sytuacja jest bardzo ciekawa, ale i trudna, niebezpieczna. Rozpoczęliśmy taki typowy letni sezon z burzami. Napłynęło nad południową i wschodnią część kraju powietrze zwrotnikowe, bardzo gorące. Temperatura w Tarnowie dobiła do 30 stopni Celsjusza. Taki napływ niesie ze sobą gwałtowne zjawiska. One występowały na południu kraju i na Ziemi Łódzkiej - mówiła w niedzielę na antenie TVN24 synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. Arleta Unton-Pyziołek o załamaniu pogody w niedzielę tvn24 Wiedza meteorologiczna i służby na wagę złota Zdaniem geografa i meteorologa Michała Brenneka, musimy być przygotowani na takie zjawiska coraz częściej. Potrzebne są też specjalne narzędzia, aby je monitorować i wcześniej przepowiadać. - Im te zjawiska będą częstsze, a w naszym nowym klimacie takie będą, tym lepiej powinniśmy być przygotowani do reagowania na takie zdarzenia - mówił na antenie TVN24 Brennek. Jego zdaniem powinniśmy być też przygotowani na to, by móc te zjawiska prognozować. - Tutaj wiedza meteorologiczna i służby, które muszą mieć do tego narzędzia, są na wagę złota - dodał. Trąba powietrzna w województwie śląskim Kontakt 24 Autor: dd/aw / Źródło: tvn24
Burz z każdą godziną będzie przybywać. Towarzyszą im intensywne, lokalnie nawet nawalne opady deszczu do około 10-15 mm/10 min na metr kwadratowy. Miejscami także opad gradu i silniejsze porywy wiatru" - ostrzega Instytut Gospodarki i Meteorologii Wodnej, który wydał ostrzeżenia 1 i 2 stopnia, które dotyczą prawie całego kraju i obowiązują do godzin późnowieczornych i nocnych. REKLAMA Zobacz wideo Kamery ISS zarejstrowały kosmiczne burze Burze przechodzą nad Polską. W Zgierzu ulice zamieniły się w rzeki. Podtopione samochody i domy Burze przeszły niemal przez całą Polskę i spowodowały dużo zniszczeń oraz lokalne podtopienia. Po godzinie 15 dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Grzegorz Świszcz poinformował, że z powodu gwałtownych burz prawie 13 tys. odbiorców w Polsce zostało pozbawionych prądu. Najpoważniejsze w skutkach awarie energetyczne dotknęły województwa mazowieckiego - prądu nie ma tam 8386 odbiorców. W województwie łódzkim bez dostępu do energii elektrycznej zostało prawie 3 tysiące odbiorców. Poważna jest sytuacja m.in. w Zgierzu w województwie łódzkim, nad którym po południu skumulowały się aż trzy burze, nadchodzące znad Piotrkowa Trybunalskiego, od strony Skierniewic oraz od strony Poddębic. Ulice dosłownie zamieniły się tam w rzeki - doszło do zalania m.in. piwnic i samochodów, co widać na zdjęciach i nagraniach zamieszczonych np. na Twitterze: Potężna nawałnica przeszła także nad Bytomiem (woj. ślÄ skie), gdzie - jak podaje Polsat News - podtopione zostało m.in. jedno z kluczowych w mieście skrzyżowań oraz fragment przelotowej ulicy. Do podtopień doszło także w Łodzi, w Warszawie oraz w miejscowościach na obrzeżu stolicy, m.in. w Łomiankach: Nie ma informacji o osobach poszkodowanych.
pl
1509946630_1584880806
1
Tomasz Rożek – numer 1 wśród polskich popularyzatorów wiedzy! Kosmos – książka familijna przybliżająca młodym czytelnikom najciekawsze zagadnienia ze świata nauki. Autor skupia się na obiektach, których wielkość jest z perspektywy człowieka często nie do wyobrażenia. Jakie tajemnice kryje przed nami kosmos? Jaki obiekt porusza się najszybciej we wszechświecie? Czy czarna dziura ma dno? Człowiek to nie jest atlas anatomiczny, czy typowe kompendium wiedzy. To raczej próba odpowiedzenia na pytanie, skąd jesteśmy, kim jesteśmy i gdzie zmierzamy? Wywiady o ewolucji człowieka, o tym, kim jesteśmy teraz, oraz o biocybernetyce, a więc o naszej przyszłości. Oprócz wywiadów, jak zawsze w pozycjach Tomasza Rożka, dużo ilustracji, infografik tłumaczących najbardziej skomplikowane zagadnienia oraz przykładów, analogii i ciekawostek.
Wyłącz AdBlocka/uBlocka Aby czytać nasze artykuły wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny. Spokojnie, dodanie wyjątku nie wyłączy blokowania reklam.
pl
1489915128_1620273572
2
Chorwacja, która przejęła właśnie przewodnictwo w UE, chce w najbliższym półroczu spróbować znaleźć równowagę w sprawie budżetu UE na kolejne siedem lat. Premier Andrej Plenković podkreśla, że jego kraj powinien mieć możliwość nadrobienia zaległości w stosunku do innych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Zdjęcie Premier Andrej Plenković /AFP Chorwacja, która przystąpiła do UE w 2013 r., jest najmłodszym krajem członkowskim, debiutującym w roli kierującego pracami Rady UE. Zagrzeb podobnie jak Warszawa należy do grupy przyjaciół polityki spójności, opowiadających się za zwiększeniem unijnych wydatków. "Wieloletnie ramy finansowe są bez wątpienia najważniejszą politycznie sprawą dla przyszłości UE z perspektywy finansowej. Biorąc pod uwagę okoliczności, to, że jeden duży kraj członkowski, którego wkład (do budżetu - PAP) był znaczny, opuszcza UE, prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie równowagi" - powiedział w poniedziałek w Zagrzebiu na spotkaniu z unijnymi korespondentami Plenković. Reklama Poprzednia, fińska prezydencja wprawdzie przygotowała tzw. schemat negocjacyjny, na podstawie którego prace dalej ma prowadzić szef Rady Europejskiej Charles Michel, jednak Chorwacja też chce odgrywać rolę w tym procesie, choćby na poziomie ministrów ds. europejskich. Plenković zaznaczył, że obecnie są cztery podejścia do kształtu unijnej kasy: pierwsze to propozycja KE z 2018 r. przewidująca wydatki na poziomie 1,11 proc. dochodu narodowego brutto (DNB) UE-27, drugie zakłada cięcia w stosunku do tego projektu i forsowane jest głównie przez kraje płatników netto, jak Niemcy czy Holandia. Trzecie podejście reprezentują tzw. kraje przyjaciele polityki spójności, chcące wyższych wydatków, oraz czwarte, najbardziej ambitne, to stanowisko Parlamentu Europejskiego, który chciałby budżetu odpowiadającego 1,3 proc. DNB UE-27. Oddanie koordynacji nad negocjacjami szefowi Rady Europejskiej na ostatniej prostej ma zapewnić większą bezstronność. "On jest bardziej neutralny niż ktokolwiek z nas - przyznał premier Chorwacji. - Nasza rola będzie bardzo widoczna na poziomie Rady ds. Ogólnych, bo projekt będzie omawiany nie tylko na najwyższym poziomie. W tych negocjacjach Chorwacja jako uczciwy pośrednik będzie pracować, żeby znaleźć rozwiązanie". Finowie zaproponowali limit zobowiązań na poziomie 1,07 proc. DNB. "Ta propozycja była niezadowalająca dla wielu państw członkowskich" - mówił Plenković. Jak tłumaczył, jego kraj w przeciwieństwie do państw Europy Środkowo-Wschodniej, które dołączyły do UE wcześniej, nie otrzymywał wsparcia przedakcesyjnego, a przez fakt, że jest w UE zaledwie od siedmiu lat, musi jeszcze sporo nadrobić. "Nasza sytuacja jest unikalna" - tłumaczył, zapewniając, że Chorwacja nie chce poprawiać swojej pozycji kosztem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Obecna perspektywa finansowa kończy się 31 grudnia tego roku, ale UE powinna sporo wcześniej wypracować porozumienie, żeby opóźnienie w realizacji programów finansowanych ze środków unijnych było jak najmniejsze. Do tej pory różnice między państwami członkowskimi były jednak tak duże, że pertraktacje praktycznie nie posunęły się do przodu.
Reklama Chociaż na unijne ramy finansowe składają się składki członkowskie państw, obliczane proporcjonalnie do ich dochodu narodowego brutto, to obecnie pięć krajów płaci mniej, niż wynikałoby z tego mechanizmu, bo wywalczyło sobie rabat. Są to: Holandia, Szwecja, Dania, Niemcy i Austria. Reklama Poprzednia Komisja Europejska pod przewodnictwem Jean-Claude'a Junckera prezentując projekt budżetu zakładała, że rabaty będą stopniowo likwidowane. Zniesienie wszystkich rabatów i innych mechanizmów korygujących w przyszłym budżecie poparł też Parlament Europejski. W tym kierunku szła ostatnia, tegoroczna propozycja szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela, która zakładała, że rabaty będą stopniowo wygaszane w okresie siedmiu lat. Nie udało się jednak znaleźć kompromisu w sprawie budżetu i tego złożenia na lutowym szczycie w Brukseli. Nieoficjalnie źródła dyplomatyczne informowały, że ponad 20 państw członkowskich jest za zniesieniem rabatów. Na to nie chciało się jednak zgodzić pięć krajów z upustem w składce do unijnej kasy. W najnowszej propozycji KE informuje, że zmienia podejście do tej sprawy. W 2018 r. zakładała wycofywanie się z rabatów przez pięć lat. W najnowszej propozycji wskazuje, że zajmie to "znacznie więcej czasu". Z dokumentów Komisji wynika, że nadal uważa ona, że wycofanie wszystkich rabatów przełoży się na bardziej zrównoważony budżet. Jednak w obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę skutki gospodarcze pandemii koronawirusa, wycofanie rabatów pociągałoby za sobą "nieproporcjonalne zwiększenie składek dla niektórych państw członkowskich w następnym budżecie długoterminowym" - informują autorzy projektu. Aby tego uniknąć, obecne rabaty mogłyby zostać stopniowo zniesione "w znacznie dłuższym okresie", niż przewidziano w propozycji z 2018 r. "Komisja mówi o likwidacji rabatów, ale na samym końcu negocjacji budżetowych płatnicy netto będą musieli coś dostać. Będą musieli wrócić do swoich stolic i pokazać, że osiągnęli sukces. Politycznie taki rabat mógłby być takim narzędziem" - powiedział dziennikarzom w Brukseli jeden z unijnych dyplomatów. Najbardziej znanym rabatem był rabat brytyjski. Wielka Brytania otrzymywała zwrot 66 proc. różnicy między jej składką do budżetu UE a kwotą otrzymywaną z budżetu. Pozostałe państwa członkowskie dzieliły między siebie koszty rabatu brytyjskiego proporcjonalnie do swojego udziału w unijnym DNB. Finansowanie rabatu brytyjskiego z czasem jednak się zmieniało. Kraje, które tradycyjnie są największymi płatnikami netto do budżetu UE, otrzymały tzw. rabaty od rabatu. Od 2002 roku Niemcy, Austria, Holandia i Szwecja płaciły jedynie 25 proc. swojej części na finansowanie korekty brytyjskiej. Dania, Holandia, Szwecja i Austria mają też korekty ryczałtowe, czyli obniżone roczne składki oparte na DNB w okresie 2014–2020. Budżet UE na lata 2021-2027 ma wynosić 1,1 biliona euro; dodatkowo państwa członkowskie powinny mieć do dyspozycji 750 mld euro w grantach i pożyczkach w ramach instrumentu ożywienia gospodarczego - wynika z propozycji przedstawionych w środę przez KE. Projekt proponuje kilka nowych źródeł finansowania wydatków UE, w tym zasoby oparte na systemie handlu pozwoleniami na emisję gazów cieplarnianych ETS, podatku cyfrowym, podatku od dużych firm, a także węglowej opłacie granicznej. Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
pl
1506216717_1563341781
1
- Wiosenny deficyt wody jest praktycznie pewny - tak ocenia obecną sytuację hydrologiczną dr Mariusz Głowacki z Katedry Ochrony Powierzchni Ziemi Uniwersytetu Opolskiego. Hydrologiczne obserwacje są prowadzone od listopada do listopada, więc na razie trudno o szczegółowe dane. Faktem jest jednak mała ilość opadów i wysoka, jak na zimę, temperatura - to skutkuje parowaniem wody, zamiast jej wsiąkaniem w ziemię.- Woda nie jest zatrzymywana w postaci śniegu, którego ilość spadła w skali mikro. Ona nie wsiąka, nie przemieszcza się, tylko odparowuje lub sublimuje. Był przecież moment minimalnego opadu śniegu, ale on zniknął w momencie - nie topniał, tylko uciekł do powietrza.Z kolei woda znajdująca się pod ziemią będzie obniżać się i przemieszczać do rzeki, czy strumienia.- Rodzaj gruntu przesądza, z jakiej głębokości roślina da radę sięgnąć po wodę - dodaje dr Głowacki.- Przy lekkich gruntach piaszczystych woda łatwo przechodzi od góry, a podnosi się bardzo słabo - od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów. Na gruntach, gdzie woda wchłania się powoli, ona może być podnoszona przez rośliny z większych głębokości - nawet do 8 metrów.Zdaniem dr. Głowackiego, nadzwyczaj trudno przewidzieć pogodę oraz ilość wody opadowej w lutym.
Piękny gest Quebonafide. Chłopak Natalii Szroeder rozpoczął współpracę z portalem aukcyjnym Allegro. W sieci pojawił się specjalny film z tej okazji. Piękny gest Quebonafide. Raper nawiązał współpracę z Allegro, o czym poinformował na specjalnym filmie opublikowanym w internecie. Czujni fani spostrzegli jednak coś ciekawego. Otóż muzyk miał otrzymać za nagranie honorarium w wysokości miliona złotych. Zdecydował jednak, że przekaże tę sumę na rzecz potrzebujących. – Za udział w tym filmie dostanę od Allegro milion złotych. Całość pieniędzy pójdzie na cele charytatywne – taki przekaz ukryty w nagraniu odczytali fani. To niepierwszy raz, kiedy Quebonafide angażuje się w akcję charytatywną. W lutym dochód ze sprzedaży swoich ubrań przeznaczył bowiem na zagraniczne wakacje dla podopiecznych Placówki Wsparcia Dziennego w Ciechanowie.
pl
1621970744_1619994075
3
Liczba wyświetleń: 1037 W stylu amerykańskich demokratów najczęściej wykorzystanym motywem zamieszek jest brutalność policji wobec kolorowej ludności, czyli Afroamerykanów. W sobotnich serwisach informacyjnych dominowało doniesienie o zamieszkach jakie objęły Stany Zjednoczone po interwencji policji, w wyniku której zmarł człowiek. Zamieszczony w internecie film pokazuje leżącego na ziemi skutego kajdankami człowieka (George Floyd) powtarzającego rozpaczliwie słowa „duszę się, duszę się”. Obezwładniający go policjant kolanem uciska szyję leżącego. W pobliżu są świadkowie, filmujący, inni oficerowie i choć scena trwa kilka minut, nikt nie powstrzymuje policjanta by zapobiec nieszczęściu. Zdaniem emerytowanego policjanta utrwalane latami nadużycia władzy skutkują taką właśnie postawą. Rozmiary kryzysu gospodarczego i wprowadzonych restrykcji sanitarnych dają wystarczająco wybuchową mieszankę, w której pozornie odosobnione zdarzenie podchwycone medialnie może przeistoczyć najlepiej zorganizowane państwo z najbardziej pewnymi siebie obywatelami w pochodnię, jeśli taka jest intencja polityków. Dla nich wojna domowa jest najlepszą redukcją problemów. Media nadały bieg wydarzeniu opisując je jako rasistowskie, co skierowało oburzenie przeciwko policji i białym mieszkańcom państwa tygla. Mieszkańcy największych ośrodków jak Los Angeles, Denver, Phoenix, Minneapolis, Baltimore ogarnięci wściekłością demolują, podpalają i plądrują centra miast od wschodniego po zachodnie wybrzeże. Obserwowane pół roku wcześniej zachowania protestujących w Hong Kongu powielane są dziś w Ameryce. Niszczone jest mienie, atakowani są policjanci, a wszystko pod hasłem wolności i sprawiedliwości. Póki zamieszki ogarniały Hong Kong, rząd amerykański odnosił się do ich uczestników jako wojowników o wolność i demokrację, ale podobne zdarzenia na rodzimym gruncie, to już tylko bandy zbirów i podpalaczy, co zakomunikował tweetem Biały Dom. O ile chińskie władze ograniczyły się do interwencji policji, to Biały Dom zapowiada, że do stłumienia zamieszek mogą okazać się nieodzowne jednostki wojska. Odrobina wyobraźni wystarczy, by świat skomentował uliczne zamieszki w amerykańskich miastach pacyfikowane przez wojsko, albo przyjął jako wzorzec. Podczas akcji policji dodatkowym akcentem skali nadużycia kompetencji władzy jest scenka aresztowania reportera CNN bez jakichkolwiek wyjaśnień mimo, że jedynie rejestrował zdarzenie. Co przesądza, że jeden protest zasługuje na miano patriotycznego, zaś inny jest uliczną burdą? Jaką wagę ma głos obywatelski w porównaniu z gniewem obywatelskim. Politycy, bo to oni podejmują decyzje i wydają rozkazy w przeświadczeniu, że nie ponoszą odpowiedzialności relatywizują oceny podporządkowując je własnym celom. Efekt jest taki, że młody człowiek nie żyje, policjant został aresztowany pod zarzutem morderstwa. Media mają o czym pisać, a wściekłość popycha jednych do odwetu i porachunków, gdy inni wystraszeni czekają końca. Opracowanie: Jola Na podstawie: YouTube.com
W Minneapolis z rąk białego policjanta zginął czarnoskóry George Floyd. Trwają burzliwe zamieszki, szerzące się na cały kraj. Afroamerykanie mówią o linczu. To never-ending story, historia, która zdarza się w USA co jakiś czas. To właśnie stanowi najważniejszy problem: dlaczego coś, co tak bardzo nie przynosi chluby Ameryce, uporczywie powraca? W Minneapolis w stanie Minnesota z rąk białego policjanta zginął podczas aresztowania 45-letni czarnoskóry George Floyd. Od wtorku w mieście trwają burzliwe zamieszki, szerzące się na cały kraj. Afroamerykanie mówią o linczu. Stan wyjątkowy w Minneapolis Policję wezwano w poniedziałek wieczorem, kiedy w miejscowej jadłodajni doszło do kłótni przy płaceniu rachunku. Floyd został aresztowany jako podejrzany o legitymowanie się, według niepotwierdzonych doniesień, fałszywym czekiem lub dowodem tożsamości. Funkcjonariusze powalili go na ziemię, jeden z nich uklęknął na jego szyi. Mężczyzna zaczął się dusić, błagał o litość, ale bez skutku – policjant nadal go przygniatał. Po kilku minutach Floyd nie żył. Policja twierdzi, że stawiał opór, ale przeczy temu nagranie wideo opublikowane przez telewizję CBS News. Funkcjonariusze aresztujący Floyda, w tym Derek Chauvin, który udusił go kolanem, zostali zwolnieni, a władze przeprosiły rodzinę ofiary. W Minneapolis zaczęły się jednak pokojowe protesty. Po paru dniach wybuchły rozruchy – zaatakowano posterunek policji, plądrowane są sklepy, płoną samochody. Podpalono m.in. stawiany właśnie dom z tanimi mieszkaniami. Zginął jeden z czarnych uczestników zamieszek, zastrzelony przez właściciela napadniętego sklepu. Rozruchy przeniosły się do sąsiedniego, bliźniaczego miasta St. Paul. Burmistrz Minneapolis wprowadził stan wyjątkowy i wezwał na pomoc stanową gwardię narodową. Odezwał się Donald Trump, określając demonstrantów „zbirami” i grożąc użyciem broni. „Tam, gdzie jest plądrowanie, tam jest strzelanie” – zatweetował. Czytaj też: Richard Spencer, nowa twarz rasizmu Policjanci brutalni i bezkarni Protesty rozgorzały w innych miastach – Los Angeles, Nowym Jorku, Denver, Columbus w stanie Ohio. Afroamerykanie wszędzie mają podobne tragiczne doświadczenia. Przypomina się zabójstwo Michaela Browna w Ferguson w stanie Missouri w 2014 r., Freddie′go Greya w Baltimore w 2015, Keitha Lamonta Scotta w Charlotte rok później. I wielu innych, nieuzbrojonych albo zupełnie niewinnych Afroamerykanów, zabitych tylko dlatego, że białym funkcjonariuszom wydawali się groźni, podejrzani o rozmaite wyimaginowane przestępstwa. Scenariusz się powtarzał – po zabójstwie pokojowe demonstracje, potem uliczne burdy z atakowaniem lokali publicznych, podpalaniem samochodów i plądrowaniem sklepów. Czarni niszczą mienie we własnych dzielnicach. Ich destrukcyjne działania dają pretekst władzom do tłumienia protestów. Afroamerykanie są zdesperowani, bo w sprawie brutalności policji od lat nic się nie zmienia – mimo oczywistych dowodów, że funkcjonariusze nadużywają siły bez uzasadnienia. Remedium na to miały być m.in. kamery wideo na radiowozach. Była taka również fatalnego dnia w Minneapolis, zamontowana na samochodzie patrolu, który aresztował George′a Floyda. Ale policjanci albo o tym zapominają, albo – co bardziej prawdopodobne – wcale się tym nie przejmują. Czują się bowiem bezkarni. Jak pokazują poprzednie tragiczne incydenty, grozi im najczęściej tylko utrata pracy. Rzadko zdarza się odpowiedzialność karna. Amerykański system sprawiedliwości chroni, niestety, brutalnych policjantów – najpewniej w przekonaniu, że jeśli będzie się ich surowo karać za nadużywanie siły albo używanie broni, staną się zbyt pasywni wobec podejrzanych o naruszanie prawa. A na ulicach zacznie się szerzyć anarchia. Czytaj też: Reżyser Spike Lee o rasizmie w USA Największy problem: rasizm Rzecz w tym, że ogromna część Amerykanów – jaka dokładnie, trudno to ustalić – postrzega swoich czarnoskórych rodaków jako potencjalnych przestępców, bardziej niż biali skłonnych do użycia przemocy. Wygląda na to, że przekonanie to podziela większość policjantów. Uprzedzenia są wciąż żywe. Podsyca je społeczny podział Ameryki, wtórna segregacja terytorialna: większość Afroamerykanów mieszka w osobnych dzielnicach, z reguły biedniejszych i obciążonych bagażem patologii społecznych. Przyczyny tej sytuacji są ekonomiczne, ale dyskryminacja rasowa – ukryta, bo jawna jest zabroniona – przyczynia się do utrwalania tego podziału, dodatkowo hamując awans etniczno-rasowych gett. W 1835 r. Alexis de Tocqueville pisał w „Demokracji w Ameryce”, że Stany Zjednoczone czeka wielka przyszłość, będą najpotężniejszym obok Rosji krajem na świecie. Ale ostrzegł, że jego największym problemem pozostaje rasizm. Po 185 latach – jak powiedział po zabójstwie w Minneapolis wnikliwy komentator społeczny wydarzeń w USA David Brooks – słowa te nie straciły wcale aktualności. Czytaj też: Niespełnione marzenie Martina Luthera Kinga
pl
1521085401_1521114528
1
Trzynasta emerytura dla wielu osób jest zbawienna. Jednak jest jeden szczegół, na który warto uważać, ponieważ może wpłynąć na nieprzyznanie świadczenia. To może dotyczyć tysięcy emerytów. Emerytura to upragniony czas dla wielu osób. Po latach ciężkiej pracy każdemu należy się zasłużony odpoczynek. Nie da się ukryć, że istotny w tym okresie jest również aspekt finansowy. Wielu seniorów ucieszyła się na wieść, że trzynasta emerytura stała się faktem. Jednak jest jedna rzecz, przez którą świadczenie może przejść koło nosa. Trzynasta emerytura pod znakiem zapytania Nie da się ukryć, że dla wielu osób trzynasta emerytura była prawdziwym zbawieniem. Niestety często się zdarza, że podstawa świadczenia emerytalnego nie jest zbyt wysoka, a jakoś trzeba żyć. Niezwykle przydatny jest wtedy każdy dodatek. "Trzynastka" z pewnością przyczyniła się do poprawienia sytuacji seniorów. Niestety istnieje możliwość, w której trzynasta emerytura zostanie znacząco pomniejszona lub całkowicie anulowana. Warto o tym wiedzieć, żeby zaoszczędzić sobie ewentualnego rozczarowania. DALSZA CZEŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ Jak się zabezpieczyć przed utratą świadczenia? Nierzadko się zdarza, że osoby na emeryturach mimo wszystko chcą dorobić, ponieważ sama emerytura jest niewystarczająca. Po latach ciężkiej pracy seniorzy ponoszą dodatkowy trud w celu zapewnienia sobie godnego życia, które przy zbyt małych funduszach może zostać skutecznie zachwiane. W przypadku przejścia na wcześniejszą emeryturę lub rentę "trzynastka" może stanąć pod znakiem zapytania. Powodem może być dodatkowy dochód. ZUS ustanowił limity przychodów poza świadczeniem. Wynika z nich, że przy ich przekroczeniu zakład może zawiesić wypłatę emerytury i nie przyznać "trzynastki". Dzisiaj grzeje: 1. Para w ogóle nie krępowała się w samolocie. "Czy ona nie ma spodni?" 2. 5-latek złapał za rękę 2-letnią siostrę i wyskoczył przez okno. Porażający powód, dramatyczne sceny wstrząsnęły mieszkańcami Zgodnie z informacjami wskazanymi przez ZUS w przypadku osób na wcześniejszych emeryturach, jeśli dodatkowy przychód wyniesie 3639 zł brutto, trzynasta emerytura zostanie pomniejszona. Zawieszenie "trzynastki" nastąpi przy przekroczeniu dodatkowego wpływu w kwocie 6758,20 zł brutto. W przypadku osób, które otrzymują świadczenie przedemerytalne przekroczenie kwoty 3442,80 zł brutto będzie wiązało się z z jego zawieszeniem i brakiem wypłaty "trzynastki". Najlepsze newsy dnia: Źródło: MoneyPL Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News
Rodzice już wiedzą, że dziewczynka nie wróci do domu. Policja zakończyła poszukiwania 6-latki i potwierdziła śmierć dziecka. Dziewczynka zaginęła w poniedziałkowe popołudnie. Do niedawna jeszcze rodzice mieli nadzieję na odnalezienie dziecka. Niestety, policja przekazała im smutne informacje. Cała Południowa Karolina wspierała rodzinę, która w poniedziałek poinformowała o tym, że ich mała dziewczynka zaginęła. Po tym, jak zniknęła Faye Swietlik, policja oraz rodzina zaczęły poszukiwania dziecka. Niestety potwierdził się najczarniejszy scenariusz. Policja potwierdziła, ze 6-latka nie żyje. Dziewczynka znaleziona niedaleko miejsca zamieszkania Dziewczynka jak co dzień bawiła się przed swoim domem po południu. O 17:00 rodzice zawiadomili policję o zaginięciu dziecka. Wcześniej przez godzinę jeździli samochodem po okolicy i szukali 6-latki. Służby zaczęły poszukiwania jeszcze tego samego dnia. Niestety akcja policji skończyła się w przeciągu doby - ciało dziewczynki zostało znalezione niedaleko jej miejsca zamieszkania. Po ogłoszeniu, że dziewczynka nie żyje, policja potwierdziła, że w jej śmierć zaangażowane były osoby trzecie. Informacja ta wywołała duży niepokój wśród lokalnej społeczności. Mieszkańcy byli zaniepokojeni tym, że do zbrodni doszło w biały dzień, w okolicy, która do tej pory uchodziła za bardzo bezpieczną. Przedstawiciele władz nie odpowiedzieli jednak na żadne pytania, ale widać było, że ich również ta sprawa bardzo poruszyła. DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ Tego samego dnia, którego zaginęła dziewczynka, służby znalazły zwłoki dorosłego mężczyzny. Policjanci nie udzielą jednak żadnych informacji, dopóki nie ustalą, czy obie sprawy są ze sobą związane. Wydział bezpieczeństwa Południowej Karoliny zobowiązał się do informowania mieszkańców na bieżąco. Dzisiaj grzeje; 1. Tragiczna wiadomość, nie żyje wspaniały Polak. Uratował dziesiątki istnień, GOPR w żałobie 2. Polacy trzymali kciuki, niestety choroba okazała się silniejsza. Media obiegła właśnie wiadomość o bolesnej śmierci Karoliny 3. Na wakacjach schudła -17kg! Odchudziła ją TA roślina… Sprawdź Ujawniono również, że śmierć, którą poniosła dziewczynka, może mieć związek z kierowcą srebrnego sedana. Mężczyzna był widziany w okolicy, kiedy zniknęła dziewczynka. Najlepsze newsy dnia: źródło: Parenting.pl Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News
pl
1603571488_1522097306
1
O śmierci Ryszarda Stachowicza poinformowała jego rodzina. - Człowiek szlachetny, uczciwy i przestrzegający zasad etycznego prowadzenia biznesu. Odszedł wizjoner, który do końca swych dni projektował i wdrażał nowe produkty, a przez całe życie zapisywał karty historii polskiego kreślarstwa i piśmiennictwa. Ryszard Stachowicz urodził się w 1941 roku. Firmę Rystor założył w 1968 roku w Bydgoszczy. Jako pierwsza i jedyna w Polsce zaczęła produkować pisaki kreślarskie, dzięki czemu osiągnęła znaczącą pozycję na rynku oraz zbudowała swoją markę. Rystor ma siedzibę w Osielsku - to obecnie jeden z największych w Polsce producentów branży piśmiennej. Współpracuje z największymi sieciami hurtowymi, a także z większością hipermarketów.
- To już druga taka wystawa międzynarodowa w Bydgoszczy, ale licząc wszystkie - prawdopodobnie około setna - tłumaczy Małgorzata Lorenc ze Związku Kynologicznego w Polsce (oddział w Bydgoszczy). - Zgromadziła rekordową liczbę psów. Jeśli chodzi o rasy, to jest ich 328 na ogólną liczbę ponad 400, więc bardzo duży odsetek - komentuje. Wystawa jak zwykle cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem zarówno odwiedzających, jak i wystawców. To jedyne tak duże wydarzenie w skali Bydgoszczy. - Na międzynarodowej wystawie mamy prawie 3,2 tys. psów, ale oprócz tego odbywają się wystawy towarzyszące. Na wystawie psów ozdobnych i do towarzystwa jest prawie 450 zwierzaków, jutro odbędzie się pokaz spanieli i psów dowodnych, jak również wschodzącej rasy polskiej - polskiego spaniela myśliwskiego. Jest ich u nas 36, co może nie wydawać się imponującym wynikiem, ale jak na tę rasę to duża liczba - mówi Lorenc.
pl
1576176423_1562931711
3
Reklama Od ogłoszenia poprzedniego raportu dzień wcześniej do szpitali przyjęto 392 pacjentów, a 477 osób mogło zostać wypisanych. W sumie w Belgii hospitalizowanych z powodu Covid-19 jest 5353 osób - o 282 mniej niż w sobotę. Całkowita liczba potwierdzonych przypadków wynosi 29 647. Reklama 1223 pacjentów jest obecnie na oddziale intensywnej terapii - o 39 mniej niż w sobotę. "Le Soir" wskazuje, że liczba hospitalizacji i osób leczonych na intensywnej terapii stabilizuje się i prawdopodobnie szczyt epidemii został osiągnięty. Wskazuje jednak, że liczba zgonów nadal rośnie bardzo szybko. W ciągu ostatnich 24 godzin zgłoszono 268 dodatkowych zgonów, w efekcie czego łączna liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do ponad 3600. Cytowany przez publicznego nadawcę wirusolog Steven Van Gucht uważa, że Belgia mogła przejść już przez szczyt zakażeń. "Możliwe, że minęliśmy szczyt epidemii, ale wskaźniki śmiertelności są nadal wysokie. Trzeba też rozróżniać szpitale i domy opieki. W szpitalach wskaźniki śmiertelności utrzymują się na stałym poziomie od dwóch tygodni. W domach opieki obserwujemy stały wzrost od początku kwietnia" - powiedział w sobotę.
Drogi Użytkowniku! W związku z odwiedzaniem naszych serwisów internetowych możemy przetwarzać Twój adres IP, pliki cookies i podobne dane nt. aktywności lub urządzeń użytkownika. Jeżeli dane te pozwalają zidentyfikować Twoją tożsamość, wówczas będą traktowane dodatkowo jako dane osobowe zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady 2016/679 (RODO). Administratora tych danych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Jeżeli korzystasz także z innych usług dostępnych za pośrednictwem naszych serwisów, przetwarzamy też Twoje dane osobowe podane przy zakładaniu konta, rejestracji na eventy, zamawianiu prenumeraty, newslettera, alertów oraz usług online (w tym Strefy Premium, raportów, rankingów lub licencji na przedruki). Administratorów tych danych osobowych, cele i podstawy przetwarzania oraz inne informacje wymagane przez RODO znajdziesz również w Polityce Prywatności pod tym linkiem. Dane zbierane na potrzeby różnych usług mogą być przetwarzane w różnych celach, na różnych podstawach oraz przez różnych administratorów danych. Pamiętaj, że w związku z przetwarzaniem danych osobowych przysługuje Ci szereg gwarancji i praw, a przede wszystkim prawo do odwołania zgody oraz prawo sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych. Prawa te będą przez nas bezwzględnie przestrzegane. Jeżeli więc nie zgadzasz się z naszą oceną niezbędności przetwarzania Twoich danych lub masz inne zastrzeżenia w tym zakresie, koniecznie zgłoś sprzeciw lub prześlij nam swoje zastrzeżenia pod adres [email protected]. Wycofanie zgody nie wpływa na zgodność z prawem przetwarzania dokonanego przed jej wycofaniem. W dowolnym czasie możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej. Jeśli zgadzasz się na wykorzystanie technologii plików cookies wystarczy kliknąć poniższy przycisk „Przejdź do serwisu”. Zarząd PTWP-ONLINE Sp. z o.o.
pl
1643662612_1643475756
4
Azyl dla zwierząt był marzeniem 16-latka. Kiedy w końcu udało mu się je spełnić, nieznany sprawca włamał się i pozbawił zwierzaki życia w bestialski sposób. Azyl dla zwierząt w Miastku w województwie pomorskim został zaatakowany przez nieznanego sprawcę, który w bestialski sposób pozbawił wszystkie zwierzaki życia. Ośrodek otworzył 16-letni Nikodem. Trudno uwierzyć w to, co spotkało jego małych podopiecznych. Azyl dla zwierząt w Miastku został zniszczony. Ktoś brutalnie zabił zwierzęta Azyl był spełnieniem jego marzeń, Nikodem otworzył go w szopie, którą podarowali mu na ten cel sąsiedzi. Nastolatek uczy się na fryzjera, a wszystkie swoje oszczędności, które odkładał z praktyk, zainwestował w schronisko. Była tam m.in. zagroda dla owieczki, gołębnik oraz klatki dla królików. Niestety, nieznany sprawca włamał się do azylu i pozbawił życia małych podopiecznych 16-latka. - Świnkę morską przebito śrubokrętem, a szpak ze skręconym karkiem powieszony na gwoździu pod sufitem. Szopka, która była dla nich schronieniem, została całkowicie zdemolowana - przekazał portal WP. DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ Azyl był dla nastolatka spełnieniem marzenia. Chłopak jest załamany Zabitych zostało 6 królików, świnka morska oraz szpak. Podopieczni Nikodema pochodzili z miejsc, w których właściciele chcieli się ich pozbyć. Nastolatek bezinteresownie przygarniał niechciane zwierzęta i dawał im bezpieczne schronienie. Jest załamany tym, co go spotkało. Dzisiaj grzeje: 1. Widzieliśmy na własne oczy. Grób Królikowskiego po 4 miesiącach od śmierci jest w porażającym stanie 2. Nie żyje 22-latek. Nie pomógł nawet szybki transport śmigłowcem do szpitala Wstrząsającą sprawą zajmuje się lokalna policja w Miastku. W internecie powstała również inicjatywa zbiórki funduszy na odbudowę azylu. Pieniądze mają zostać przeznaczone na zakup profesjonalnej zagrody dla zwierząt oraz monitoring obiektu, który miałby zapewnić bezpieczeństwo małym podopiecznym 16-letniego Nikodema. Najlepsze newsy dnia: Źródło: WP Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News
Nikodem - jak czytamy na portalu ratujemyzwierzaki.pl - wszystkie swoje pieniądze z praktyk fryzjerskich przeznaczał na budowę małego azylu dla zwierząt w Miastku. Od sąsiadów dostał szopę, zbudował więc w niej zagrodę dla owieczki, gołębnik czy klatki dla królików. Zwierzęta dostał od ludzi, którzy mieć ich już nie chcieli. Niestety, ktoś włamał się do jego azylu i w bestialski sposób zabił wszystkie zwierzęta - świnkę morską przebito śrubokrętem, a szpakowi skręcono głowę. Samą szopkę zaśzdemolowano Reklama Dlatego też postanowiono założyć internetową zbiórkę, by zbudować porządny azyl, z odpowiednimi budkami, zagrodami, oświetleniem i porządnym monitoringiem. Choć cała suma została już zebrana, to ludzie dalej wpłacają pieniądze - obecny stan zbiórki to już ponad 29 tysięcy złotych.
pl
1635220766_1635220986
4
W ubiegłym tygodniu szerokim echem odbiła się w mediach sprawa znieważenia obywatela Ukrainy pracującego jako kelner w zielonogórskiej restauracji Winiarnia Bachus, w centrum Zielonej Góry. W mediach społecznościowych pojawił się również film, na którym widać pistolet, a w tle słychać głos mężczyzny, który grozi zarówno kelnerowi jak i całej obsłudze restauracji. Mężczyznę zatrzymano w Gdańsku - Zielonogórscy policjanci natychmiast po otrzymaniu informacji o incydencie przystąpili do działania. Dzięki szybkiej pracy dochodzeniowej i operacyjnej policjanci ustalili w piątek rano, że mężczyzna przebywa w Gdańsku. Na jego koncie w mediach społecznościowych pojawił się kolejny film z pistoletem nakręcony w jednej z gdańskich kawiarni. Tam mężczyzna został zatrzymany. Spędził noc w policyjnym areszcie i w sobotę policyjny konwój przewiózł go do KMP w Zielonej Górze – informuje podinsp. Małgorzata Barska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Do znieważenia obywatela Ukrainy doszło w ub. tygodniu. Po przyjęciu zgłoszenia, policjanci szybko ustalili miejsce pobytu agresywnego klienta restauracji. Został namierzony w Gdańsku i zatrzymany przez tamtejszych policjantów. Reklama Po przewiezieniu do Zielonej Góry, w sobotę usłyszał w prokuraturze zarzut z art. 257 Kodeksu karnego. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień – powiedziała Barska. Dodała, że po przesłuchaniu został objęty dozorem policji i ma zakaz zbliżania i kontaktowania się z pokrzywdzonym obywatelem Ukrainy. 53-latek jest mieszkańcem Warszawy, który od pewnego czasu przebywa w Zielonej Górze. Zgodnie z przedstawionym zarzutem mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.
pl
1637908127_1620058106
3
Szefowie dyplomacji państw G7 wezwali we wspólnym komunikacie Chiny, by wycofały się z narzucenia kontrowersyjnego prawa o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu. Według nich prawo to zagraża autonomii pozwalającej na rozwój tego terytorium. Strategia salami Dżammu i Kaszmir to ponury górzysty region w Azji, do którego prawa roszczą sobie aż trzy państwa dysponujące bronią jądrową. Regularnie staje się... zobacz więcej Ministrowie spraw zagranicznych grupy skupiającej siedem spośród najlepiej rozwiniętych krajów świata: USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec wyrazili „wielkie zaniepokojenie” tą kwestią. „Prawo to zagraża systemowi, który umożliwił Hongkongowi rozkwit i który był kluczem do jego sukcesu przez tyle lat. Jesteśmy również bardzo zaniepokojeni ewentualnością, że ograniczy ono podstawowe prawa i wolności całej tamtejszej ludności” podkreślili w oświadczeniu. Chiński parlament zatwierdził niedawno decyzję o narzuceniu Hongkongowi przepisów dotyczących zwalczania działalności wywrotowej, separatystycznej, terrorystycznej i zagranicznych ingerencji. Decyzja ta przewiduje również po raz pierwszy możliwość działania w Hongkongu agencji bezpieczeństwa państwowego ChRL. Społeczność międzynarodowa zaangażowała się w naciski na Pekin w sprawie nowego prawa – Waszyngton zaczął stopniowo kwestionować preferencyjny status przyznany dawnej kolonii brytyjskiej, a Londyn ogłosił, że chce ułatwić mieszkańcom Hongkongu otrzymanie obywatelstwa brytyjskiego. #wieszwiecej Polub nas źródło: pap Szef dyplomacji amerykańskiej Mike Pompeo, którego kraj przewodniczy w tym roku G7, spotyka się w środę na Hawajach z wysokim dygnitarzem Komunistycznej Partii Chin (KPCh) ds. polityki zagranicznej Yangiem Jiechi w sprawie napięć między Pekinem a Waszyngtonem.
Chiny zastrzegają sobie prawo do odwetu, jeśli Wielka Brytania zaoferuje posiadaczom brytyjskich paszportów zamorskich w Hongkongu drogę do pełnego obywatelstwa. Oświadczenie rzecznika chińskiego MSZ Zhao Lijian jest reakcją na zapowiedzi płynące z Londynu. Protesty w Hong Kongu / JEROME FAVRE / PAP/EPA Zhao odrzucił krytykę Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii w sprawie planów narzucenia Hongkongowi prawa o bezpieczeństwie narodowym. Prawo to ma zabronić między innymi podważania władzy komunistycznego rządu w Pekinie. Chiny sprzeciwiają się ingerencjom w ich wewnętrzne sprawy i przekazały czterem krajom stanowczy protest - powiedział rzecznik na briefingu prasowym w odpowiedzi na wspólne oświadczenie szefów brytyjskiej, amerykańskiej, kanadyjskiej i australijskiej dyplomacji. W oświadczeniu ministrowie wyrazili "głębokie zaniepokojenie decyzją Pekinu" i ocenili, że nowe przepisy "ograniczą wolności mieszkańców Hongkongu, a tym samym dramatycznie podważą autonomię Hongkongu i system, dzięki któremu jest on tak zamożny". Narzucenie Hongkongowi tego prawa naruszy międzynarodowe zobowiązania Chin wynikające z chińsko-brytyjskiej deklaracji w sprawie zarządzania tym terytorium po jego przekazaniu ChRL - napisali, podkreślając, że zawarta w 1984 roku umowa jest prawnie wiążąca i zarejestrowana w ONZ. Szef brytyjskiego MSZ Dominic Raab ogłosił, że jeśli Pekin nie wycofa się z tego planu, to Londyn zmieni status około 300 tys. posiadaczy brytyjskich paszportów zamorskich (BNO) w Hongkongu. Uzyskaliby oni prawo do dłuższych pobytów w Wielkiej Brytanii, co "otwiera drogę do obywatelstwa w przyszłości" - powiedział minister, cytowany przez BBC. Chiński parlament zatwierdził w czwartek decyzję, zgodnie z którą prawo o bezpieczeństwie narodowym ma zostać opracowane w Pekinie i nadane Hongkongowi z pominięciem lokalnych organów ustawodawczych. Według hongkońskiej opozycji i wielu zagranicznych komentatorów jest to wyraźne naruszenie zasady "jednego kraju, dwóch systemów", która przewiduje szeroką autonomię tego regionu.
pl
1517148707_1520972314
1
Czy wiesz, że korzystasz z adblocka? Reklamy nie są takie złe To dzięki nim możemy udostępniać Ci nasze treści.
W nawiązaniu do raportu bieżącego ESPI nr 9/2020 z dnia 11 lutego 2020 roku, Zarząd No Gravity Games S.A. z siedzibą w Warszawie („Emitent”) informuje, że w dniu 13 lutego 2020 roku zakończona została kampania crowdfundingowa spółki zależnej Emitenta, tj. No Gravity Development sp. z o.o., prowadzona na portalu FindFunds.pl. W wyniku kampanii No Gravity Development pozyskała 300.000 zł, co oznacza dwukrotne przekroczenie minimalnego celu kampanii i jednocześnie osiągniecie maksymalnego celu kampanii. Powyższa kwota została pozyskana w zamian za udziały reprezentujące 5,69 proc. kapitału zakładowego No Gravity Development. No Gravity Development jest studiem deweloperskim i porting housem. Działalność spółki polega na tworzeniu i portowaniu gier na konsole Nintendo Switch, Xbox One i PS4. Środki pozyskane w wyniku kampanii crowdfundingowej zostaną przeznaczone na produkcję kolejnych gier oraz pokrycie kosztów wprowadzenia No Gravity Development na rynek NewConnect. Emitent zwraca uwagę, że wycena pre-money No Gravity Development, ustalona na potrzeby kampanii crowdfundingowej, wynosiła 4.975.200 zł. Sukces kampanii oznacza jednocześnie potwierdzenie prawidłowości tej wyceny, co oznacza że w najbliższej przyszłości może powstać podstawa do dokonania istotnego przeszacowania (podwyższenia) wartości udziałów No Gravity Development w księgach Emitenta. Wynika to z faktu, że w chwili obecnej w księgach Emitenta wartość udziałów No Gravity Development, posiadanych przez Emitenta, reprezentujących - już po uwzględnieniu nowych udziałów, wyemitowanych dla uczestników kampanii crowdfundingowej - 67,50 proc. kapitału zakładowego No Gravity Development, wynosi jedynie ok. 80 tys. zł. Szczegółowe informacje o kampanii i spółce No Gravity Development można znaleźć pod adresem https://findfunds.pl/kampania/?id=91 i http://www.nogravitydevs.com/. Emitent informuje, że przystąpił już do działań mających na celu wprowadzenie No Gravity Development do obrotu na rynku NewConnect.
pl
1548275840_1555147462
2
Wyłącz AdBlocka/uBlocka Aby czytać nasze artykuły wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny. Spokojnie, dodanie wyjątku nie wyłączy blokowania reklam.
Wyłącz AdBlocka/uBlocka Aby czytać nasze artykuły wyłącz AdBlocka/uBlocka lub dodaj wyjątek dla naszej domeny. Spokojnie, dodanie wyjątku nie wyłączy blokowania reklam.
pl
1567440654_1525602847
3
Marsz CD Projektu na fotel lidera Giełdy Papierów Wartościowych zakończony. W czasach pandemii koronawirusa i związanych z tym konsekwencji dla światowych rynków producent gier traci mniej, niż inne czołowe spółki. Coś, co wydawało się nieuniknione, w końcu stało się faktem. Warszawskie studio wyprzedziło PKO BP i PZU. Jeszcze niedawno, tuż przed rozpoczęciem wielkich spadków po dotarciu koronawirusa do Europy, informowaliśmy o tym, że CD Projekt stał się trzecią siłą warszawskiej giełdy. Wczorajsze zamknięcie będzie jednak dla firmy historyczne. Po raz pierwszy szefowie CD Projektu kładli się spać w nowej rzeczywistości. Kapitalizacja firmy wyniosła 27,6 mld złotych, czyli o 400 mln więcej niż drugie PKO BP, które obecnie wyceniane jest na 27,2 mld. Na trzecim miejscu jest PZU, które warte jest 25,9 mld. Dalej plasuje się PKN Orlen (25,7 mld zł) i PGNiG, które traci do pierwszej czwórki. Firma kierowana przez Jerzego Kwiecińskiego warta jest obecnie 18,9 mld zł. Warto pamiętać, że gdyby nie kryzys to CD Projekt dalej znajdowałby się na fali wzrostowej. Inwestorzy wiedzą, że przed firmą ważna premiera gry Cyberpunk 2077, które jest mocno wyczekiwana nie tylko przez graczy, ale także przez inwestorów. Czytaj też: Giełda Papierów Wartościowych włącza się do walki z koronawirusem. 1 mln zł dla stacji sanitarnych
Akcje CD Projekt znów podrożały. Za jedną w momencie zamknięcia dzisiejszych notowań, trzeba było zapłacić 330,8 zł (wzrost o 0,55 proc.). Tym samym spółka produkująca gry zrobiła to, na co od dłuższego czasu czekano - weszła na podium Giełdy Papierów Wartościowych. Lepiej niż Orlen, o krok od PZU Kapitalizacja CD Projektu wyniosła w momencie zamknięcia notowań 31,8 mld zł. W tym momencie firma ustępuje wartością wyłącznie państwowym gigantom, takim jak PKO BP i PZU. Ubezpieczyciel czuje już jednak oddech warszawskiego studia na plecach. Zajmujące drugie miejsce PZU było dziś wyceniane na 34,14 mld zł. Jeśli więc CD Projekt pozostanie na fali wzrostowej, a nic nie zapowiada zmiany, już niedługo może wskoczyć na drugie miejsce. O dogonieniu PKO BP nie ma na razie co marzyć. Kapitalizacja banku to 43,59 mld złotych. PKN Orlen zamknął dzisiejszy dzień z wartością 31,4 mld zł. Spółka może jednak zyskiwać ze względu na swoje zaangażowanie sponsoring tytularny zespołu Formuły 1 Alfa Romeo Racing Orlen. Wszystko zależy od wyników zespołu w rozpoczynającym się niebawem sezonie 2020. Czytaj także: Skarbówka zgodziła się na preferencyjny podatek dla CD Projektu
pl
1641351995_1641420616
4
Policja zatrzymała mężczyznę, który w środę zaatakował kierowcę rejsowego busa w Krośnie. 34-latek usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Mężczyzna został zatrzymany w sobotę ok. godz. 22 na terenie jednej z prywatnych posesji w Krośnie. Był kompletnie zaskoczony. Nie spodziewał się, że funkcjonariusze wpadną na jego trop - poinformował aspirant sztabowy Paweł Buczyński - rzecznik krośnieńskiej policji. Mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Wystąpiła już z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie 34-latka. Do ataku doszło na dworcu autobusowym w Krośnie. W środę wieczorem kierowca busa relacji Kraków - Krosno podszedł do mężczyzny, żeby go obudzić na końcowym przystanku. Wtedy otrzymał kilka ciosów nożem. Napastnik uciekł. Czekałyśmy na busa, gdy to się stało. Ludzie wysiedli i nagle usłyszałyśmy krzyki. Z pojazdu wybiegł wysoki, napakowany mężczyzna w jasnozielonej kurtce, spodniach moro z czarną czapką kaszkietówką i czarnym plecakiem. Miał krótkie, ciemne włosy. Wydał dziwny okrzyk i uciekł - mówił jeden ze świadków cytowany przez portal krosno24.pl Kierowca busa trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Wciąż jest pod opieką lekarzy, ale na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policjanci zatrzymali 34-latka, który podejrzany jest o atak na kierowcę kursowego busa w Krośnie. Został już przesłuchany i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie. W środę, około godz. 19.40, policjanci zostali zaalarmowani o ataku agresywnego mężczyzny na kierowcę kursowego busa. Do zdarzenia doszło na krośnieńskim dworcu autobusowym. Chwilę po zakończeniu kursu relacji Kraków – Krosno, kierowca zauważył, że we wnętrzu pojazdu znajduje się śpiący pasażer. Podczas próby obudzenia go podróżny nagle zaatakował kierowcę, zadając mu kilka ciosów ostrym narzędziem, po czym uciekł. Poszkodowany doznał poważnych obrażeń i został przetransportowany do szpitala. Obława w mieście Na terenie miasta zaczęła się policyjna obława za napastnikiem. Policjanci określili kierunek, w którym sprawca się oddalił i szczegółowo przeczesywali okolicę w jego poszukiwaniu. Mundurowi oraz funkcjonariusze w nieoznakowanych radiowozach sprawdzali osiedlowe zakamarki, mogące stanowić alternatywę ucieczki dla przestępcy. W tym czasie funkcjonariusze operacyjni rozpoczęli przeglądanie zapisu monitoringu miejskiego i typowanie sprawcy. W akcję zaangażowano policjantów prewencji, wydziału ruchu drogowego, kryminalnego, dochodzeniowo-śledczego oraz z komisariatów. W stan gotowości postawiono również funkcjonariuszy z sąsiednich powiatów. Prowadzone przez całą noc działania nie przyczyniły się jednak do zatrzymania sprawcy. W czasie gdy na terenie miasta trwała policyjna obława, policjanci służby kryminalnej i dochodzeniowo-śledczej prowadzili intensywne działania ukierunkowane na jak najszybsze ustalenie personaliów przestępcy. Wytypowali kilka osób, które mogą mieć związek z tym zdarzeniem. Zatrzymanie i zarzut usiłowania zabójstwa W wyniku intensywnych działań operacyjnych policjanci ustalili, że sprawcą może być 34-letni krośnianin. Mężczyzna został zatrzymany w sobotę około godz. 22, na terenie jednej z prywatnych posesji w Krośnie. Był kompletnie zaskoczony, nie spodziewał się, że funkcjonariusze wpadną na jego trop. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Wczoraj został przesłuchany przez prokuratora i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Pasażer zaatakował kierowcę na dworcu w Krośnie Google Maps, tvn24.pl Autor:wini/gp Źródło: TVN24/podkarpacka policja
pl
1488420571_1574397843
1
Ratownicy medyczni z Kalisza (woj. wielkopolskie) nie zdążyli dojechać na czas do szpitala z rodzącą kobietą. Dziecko przyszło na świat w karetce. Zarówno mama jak i dziewczynka czują się dobrze. Doświadczeni ratownicy podkreślają, że był to dla nich "wyjątkowy dyżur". W poniedziałek 6 stycznia ratownicy medyczni ze szpitala w Kaliszu zostali wezwani do ciężarnej kobiety, która zaczęła rodzić. Akcja porodowa postępowała tak dynamicznie, że karetka nie zdążyła dojechać do szpitala przed narodzinami dziecka. Poród odbył się w karetce, na parkingu przed remizą Ochotniczej Straży Pożarnej w Borku. Dziewczynkę na świecie powitał ratownik medyczny w asyście kierowcy ambulansu. Poród przebiegł sprawnie i bez komplikacji. Po wszystkim mama i córka trafiły pod opiekę położnych i lekarzy położników w szpitalu w Kaliszu. Załoga karetki podkreśla, że był to wyjątkowy dyżur, bo choć obaj ratownicy pracują w zawodzie kilkanaście lat, to poród w ambulansie odbierali po raz pierwszy. Świeżo upieczona mama nie zdecydowała jeszcze, jak będzie miało na imię dziecko. Ponieważ poród odbył się w święto Trzech Króli, pracownicy szpitala w Kaliszu "ochrzcili" dziewczynkę "małą królewną". WIDEO - Czaputowicz o spotkaniu Grodzkiego z ambasadorem Rosji: to było przed wystąpieniem Putina Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... dk/hlk/ polsatnews.pl
Urodziny podczas kwarantanny też można świętować hucznie - przekonało się o tym dwóch mieszkańców Kalisza (woj. wielkopolskie) przebywających w przymusowej izolacji. Policjantki przygotowały dla nich transparent z życzeniami i odśpiewały "sto lat", chcąc choć trochę umilić im ten wyjątkowy dla nich dzień. Nagranie z akcji "urodziny" zostało opublikowane w mediach społecznościowych. Policjantki włączyły podkład muzyczny i rozwinęły pod oknami jubilatów transparent z życzeniami "dużo zdrowia". Po odśpiewanym "sto lat" na ulicy rozległy się brawa zaskoczonej widowni. - To byłam ja z koleżanką z zespołu profilaktyki społecznej, podkom. Moniką Rataj - przyznała w rozmowie z polsatnews.pl asp. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa Komndy Powiatowej Policji w Kaliszu. - To była nasza spontaniczna inicjatywa. Dowiedziałyśmy się, że dwóch panów objętych kwarantanną na terenie Kalisza ma w tym dniu urodziny. Przygotowałyśmy transparent i muzykę, pojechałyśmy złożyć życzenia. To wyszło zupełnie spontanicznie - wyjawiła funkcjonariuszka. Oficer prasowa przyznała też, że jeden z jubilatów podziękował policjantkom za ich gest za pośrednictwem lokalnego radia. Nagranie z "akcji" spotkało się z entuzjastycznymi reakcjami internautów. WIDEO - Kiedy skończy się epidemia koronawirusa? Ważne słowa ministra zdrowia Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo... bia/hlk/ polsatnews.pl
pl
1622447498_1556955240
1
Łącznie od początku epidemii zakaziło się w Szwecji ponad 37 tys. osób. Zmarło 4403 pacjentów, a w ciągu ostatniej doby odnotowano siedem kolejnych zgonów. Reklama W Szwecji z reguły zgłaszano w poniedziałki mniej zgonów i zakażeń, ponieważ przez weekend później docierały raporty, jednak dzisiejsze liczby wskazują, że nastąpił w kraju spadek infekcji. Władze Szwecji nie zdecydowały się na wprowadzenie rygorystycznych obostrzeń. Takie przepisy obowiązywały w pozostałych państwach Europy. Podejście to opiera się głównie na dobrowolnym zachowaniu dystansu społecznego i podstawowej higieny. Było to przez niektórych krytykowane jako niebezpieczny eksperyment, ale także traktowane przez Światową Organizację Zdrowia jako rodzaj reagowania na wybuch epidemii. Szwecja w ostatnich dniach znalazła się na pierwszym miejscu na świecie, jeśli chodzi o liczbę zgonów w ciągu ostatnich siedmiu dni, spowodowanych koronawirusem w przeliczeniu na milion mieszkańców. Wczoraj w przypadku Szwecji współczynnik ten wynosi 6,25, w drugim kraju, Wielkiej Brytanii - 5,75. Reklama W ubiegłym tygodniu dwie największe szwedzkie partie opozycyjne wezwały do powołania w ciągu kilku najbliższych tygodni niezależnej komisji, która zbadałaby reakcję kraju na epidemię.
W tym trudnym okresie nie tylko dzieci mają problem ze znalezieniem sobie zajęcia – również pracownicy urzędów skarbowych. Bo jak inaczej wyjaśnić wezwania, jakie mimo epidemii wciąż wysyłają do podatników? Rodzice, którzy pracują zdalnie, mając w domu swoje dzieci, wiedzą, że zapewnienie im ciekawych zajęć jest wyzwaniem. Zwłaszcza takich, które pozwoliłyby opiekunom w spokoju pracować. Bo dzieci się nudzą. Nudzą się też, zdaje się, urzędnicy. Wymyślają więc, jakby tu podatnikom życie uprzykrzyć. Czytelnicy informują „Rzeczpospolitą", że otrzymują wezwania z urzędów skarbowych do złożenia dokumentów lub wyjaśnień. Z wezwań tych wynika, że można to zrobić osobiście w konkretne dni w określonych godzinach. Jakby urzędnicy nie zauważali tego, co wokół nas się dzieje. Nie tylko w kraju, ale i za granicą. Poniżej dalsza część artykułu Pomijam już, że takie wezwanie z urzędu, przesłane listem poleconym, trzeba odebrać. Czyli pójść na pocztę. Często stać w kolejce. Wśród ludzi. Pół biedy, gdy jesteśmy zdrowi i nie objęto nas kwarantanną. Gorzej, gdy po list pójść nie możemy. A przesyłka awizowana i nieodebrana uważana jest za doręczoną ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Fiskus uzna więc, że list przeczytaliśmy, ale... zignorowaliśmy. I nie będzie dociekał dlaczego. Wyda decyzję. Odebranie listu nie stawia nas jednak w dużo lepszej pozycji. Jak bowiem spełnić żądanie fiskusa, który wzywa nas przed swe oblicze? Przecież urzędy są dla podatników zamknięte – na razie do 27 marca. A jeśli żądania nie spełnimy, ryzykujemy karę. I to niemałą. Rozumiem, że urzędy skarbowe nie mają przygotowanych procedur na tak wyjątkowe sytuacje. Ale jest przecież rozsądek. I zdolność logicznego myślenia. Warto po nie sięgnąć. Do wielu podatników można się przecież dodzwonić. Wysłać e-maila. Albo przesunąć w czasie te rzekomo niecierpiące zwłoki czynności.
pl
1548149047_1530756657
3
Kultura Pożytki z klasyki w czasach pandemii Dlaczego warto wracać teraz do dzieł Alberta Camusa, Daniela Defoe czy Giovanniego Boccaccia? Dlatego, że przywracają poczucie wspólnoty i dają oparcie, gdy uświadomimy sobie, że z zarazą ludzkość żyje od wieków.
Zdaniem TVP mieszkaniec Milanówka Krzysztof Umiastowski, pogryziony do krwi przez szefową kampanii Andrzeja Dudy, został skazany prawomocnym wyrokiem sądu. To nieprawda. „Szybko okazało się, że mężczyzna, który zaatakował Turczynowicz-Kieryłło, to jej hejter skazany prawomocnym wyrokiem sądu” – oświadczył reporter w sobotnich „Wiadomościach”. Tyle że Umiastowski nie ma na koncie żadnego wyroku. W poniedziałek 24 lutego uzyskał na to zaświadczenie: „Nie figuruje w kartotece karnej krajowego rejestru karnego”. Na dokumencie widać pieczątkę resortu sprawiedliwości. Reporter „Wiadomości” twierdził, że rewelacje „GW” na temat szefowej sztabu Dudy wyglądają na klasyczny fake news. A chwilę później sam mówił nieprawdę, dyskredytując Umiastowskiego. W sobotę 22 lutego „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, adwokatka i szefowa kampanii Andrzeja Dudy, ugryzła w rękę Krzysztofa Umiastowskiego z Milanówka. Do zdarzenia doszło w nocy z 2 na 3 listopada 2018 r., tuż przed drugą turą wyborów samorządowych. Jak zwykle gdy wybucha afera w PiS, TVP spieszy na ratunek . „Wiadomości” i PiS próbują wykreować rzeczywistość, w której Turczynowicz-Kieryłło stała się ofiarą damskiego boksera, ugryzionego w obronie jej dziecka. Pogryzienie człowieka samo w sobie szokuje, ale istotne w tej sprawie jest i to, że dzisiejsza szefowa sztabu prezydenta w ciszę wyborczą roznosiła ulotki szkalujące kandydata na burmistrza Milanówka. Jako adwokatka powinna wiedzieć, że to zakazana agitacja. Agitacja Turczynowicz-Kieryłło Fakty stoją za Krzysztofem Umiastowskim. W noc przedwyborczą zauważył kobietę z dwoma mężczyznami, którzy wkładali broszury do skrzynek pocztowych. Trwała cisza wyborcza, więc zawiadomił straż miejską. Potwierdzeniem jego wersji zdarzeń jest nagranie rozmowy z funkcjonariuszami (tłumaczy im, że widzi osoby, które „roznoszą, agitują propagandę wyborczą, są od burmistrz Kwiatkowskiej”), a także zabezpieczony dysk prywatnego monitoringu ulicy. Kiedy na horyzoncie pojawił się patrol straży miejskiej, Turczynowicz-Kieryłło zaczęła krzyczeć, że została napadnięta, i ugryzła Umiastowskiego do krwi. Szefowa sztabu Dudy wezwana przed sąd PiS i Jacek Kurski chyba zdają sobie sprawę, że Turczynowicz-Kieryłło 20 minut przed drugą w nocy nie spacerowała po mieście ot tak. Dlatego próbują zdeprecjonować mieszkańca Milanówka. Prawniczka tłumaczy się niejasno: raz mówi, że nie miała ze sobą ulotek, innym razem – że jedną znalazł na ulicy jej 15-letni syn. Politycy władzy twierdzą, że sprawa jest wyjaśniona i szybko o niej zapomnimy. Ale szefowa sztabu Dudy na ostatni dzień marca została wezwana przed Sąd Rejonowy w Grodzisku Mazowieckim. Będzie musiała wyjaśnić sprawę ulotek. Zdaniem Umiastowskiego są na nich jej odciski palców. Ciekawe, czy mecenas Turczynowicz-Kieryłło odważy się w szczycie kampanii stanąć przed sądem i wytłumaczyć z ewentualnego łamania ciszy wyborczej, a także opowiedzieć, jaką rolę miała do odegrania w kampanii urzędującej wówczas burmistrz Milanówka. Daniel Passent: Prezydent marzeń? Miała podgryzać Kidawę-Błońską Turczynowicz-Kieryłło jest przewodniczącą Konwent Collegium Humanum Szkoły Głównej Menedżerskiej w Warszawie, czyli organu doradczego rektora Pawła Czarneckiego. O tej uczelni pisaliśmy w „Polityce”, bo wielu ludzi z otoczenia Jacka Sasina zaliczyło w uczelniach, w których rektorem był właśnie Czarnecki, studia MBA (trwają 200 godzin i kosztują 10 tys. zł, 40 tys. zł mniej niż nauka w innych polskich uczelniach). Otworzyło im to drogę do rad nadzorczych w państwowych spółkach. Turczynowicz doradza rektorowi. Jak pisał „Wprost” w 2015 r.: „Czarnecki udowodnił, że w ciągu dziesięciu lat można bez przeszkód zrobić karierę od doktora do profesora”, zdobywając tytuły głównie na słowackich uczelniach, zanim w Polsce uszczelniono tę drogę. Osoba dobrze zorientowana kulisach kampanijnych PiS mówi, że Turczynowicz-Kieryłło została szefową sztabu, by być przeciwwagą dla dystyngowanej Kidawy-Błońskiej: – Opanowana adwokatka w czerwonym żakiecie, profesjonalna, z dobrą prezencją. Potrzebowaliśmy kobiety w sztabie, która może podgryzać kandydatkę Koalicji Obywatelskiej, kiedy mężczyznom nie bardzo wypada. Nikt nie wiedział, że potrafiła dosłownie ugryźć mężczyznę. Sondaż „Polityki”: Co działa na wyborcę?
pl
1591704937_1641550599
1
Aktualny szef tworu syjonistycznego Netanjahu powiedział w niedzielę, że jest „pewny”, iż, przy wsparciu USA będzie w stanie zaanektować dużą część okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu już za kilka miesięcy W trakcie rozmowy internetowej z grupą protestanckich heretyków, Netanjahu powiedział, że tzw. plan pokojowy Trumpa przewiduje inkorporację przez twór syjonistyczny żydowskich osiedli i Doliny Jordanu. „Jestem przekonany, że za kilka miesięcy te zapowiedzi zostaną spełnione i będziemy mogli świętować kolejny historyczny moment w historii syjonizmu”, powiedział Netanjahu. Od 1967 r. trwa syjonistyczna okupacja Zachodniego Brzegu rzeki Jordan i nielegalna żydowska kolonizacja tych terenów. Syjoniści dążą do zrealizowania swoich agresywnych planów przed wyborami prezydenckimi w USA, dopóki prezydentem Stanów Zjednoczonych pozostaje Donald Trump. Tydzień temu Netanjahu osiągnął porozumienie koalicyjne ze swoim głównym rywalem Bennym Gantzem. Pozwala ono Netanjahu przedstawić plan aneksji rządowi i parlamentowi w celu szybkiego zatwierdzenia. (na podst. AP/opr. Eugeniusz Onufryjuk)
"Miliony kart do głosowania będzie drukowanych przez zagraniczne kraje i innych. To będzie skandal wszech czasów" - pisze na Twitterze prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Przypomnijmy, że ostatni wiec wyborczy Trumpa w Tulsie spowodował falę krytyki, ponieważ w ostatnich dniach w tym mieście stwierdzono wzrost liczby zakażeń koronawirusem do najwyższego poziomu od początku epidemii. Okazało się też, że zakażonych jest kilka osób, które przygotowywały spotkanie. Pandemia koronawirusa nie ustępuje, a wielu ekspertów spodziewa się jesienią drugiej fali. To stawia pod znakiem zapytania możliwość tradycyjnego wyboru prezydenta, bowiem tegoroczne wybory w Stanach Zjednoczonych zaplanowano na 3 listopada. ZOBACZ: Prezydent o tematach spotkania z Donaldem Trumpem Donald Trump już wcześniej krytykował pomysł, by głosowanie odbyło się korespondencyjnie. Zdaniem prezydenta Stanów Zjednoczonych to pole do nadużyć i oszustw, co wydaje się potwierdzać jego ostatni wpis na Twitterze.
pl
1596183069_1596856480
1
Strażacy są nieocenieni w ratowaniu ludzkiego życia. Ratują ofiary wypadków , gaszą pożary, usuwają skutki anomalii pogodowych - są wszędzie tam, gdzie potrzebna jest pomoc. "Bogu na chwałę, ludziom na ratunek!" brzmi ich hasło. Patronem strażaków jest św. Florian, męczennik, któremu mu obok funkcji wojskowych przypisywano dowodzenie oddziałem gaśniczym. Według legendy, ocalił płonącą wioskę jednym wiadrem wody. Wspomnienie świętego Floriana przypada 4 maja, dlatego właśnie w tym dniu obchodzony jest Dzień Strażaka. Jaki wizerunek strażaka dominuje w internecie? Zobaczcie memy i obrazki w sieci dotyczące strażaków!
Jechała o 53 km/h za szybko – straciła prawo jazdy Data publikacji 04.05.2020 Suwalscy policjanci zatrzymali prawo jazdy kierującemu oplem, który w obszarze zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość o 53 km/h. 42-latek stracił prawo jazdy. Mundurowi apelują o ostrożną i rozważną jazdę. W miniony piątek, w miejscowości Bakaniuk gmina Raczki, policjanci z suwalskiej „drogówki” zatrzymali do kontroli drogowej kierującego oplem. 42-latek jechał w obszarze zabudowanym z prędkością 103 km/h, przekraczając tym samym dozwoloną prędkość o 53 km/h. Policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy. Miejsce, w którym przeprowadzono kontrolę drogową zostało wskazane przez internautów na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. Mundurowi apelują o ostrożną i rozważną jazdę. Przypominają, że nadmierna prędkość jest jedną z głównych przyczyn tragicznych w skutkach wypadków drogowych. Źródło: Policja Podlaska
pl
1571351611_1579754009
2
.pl wiadomości z Polski i ze świata
Zakrywanie twarzy obowiązkowe jest wtedy, kiedy ktoś przebywa w środkach publicznego transportu zbiorowego, w samochodach; we wszystkich miejscach ogólnodostępnych, czyli na drogach i placach, kościołach, w galeriach handlowych i na targowiskach; na terenach zieleni; na plaży, a także na terenach leśnych.
pl
1596106217_1597013708
4
Prawo i Sprawiedliwość rozważa dymisję prezydenta Andrzeja Dudy, co miałoby umożliwić rozpisanie wyborów prezydenckich w dowolnym terminie do połowy lipca. Taki scenariusz jest możliwy według źródeł, na które powołuje się Onet. Jak informuje Onet, powołując się na trzy niezależne źródła, w obozie władzy rozważana jest dymisja prezydenta Andrzeja Dudy, która miałaby umożliwić rozpisanie wyborów w późniejszym terminie w zgodzie z obowiązującą konstytucją. Według rozmówców portalu, podanie się do dymisji przez głowę państwa to wariant ostateczny, ale w świetle problemów z głosowaniem korespondencyjnym i nieubłagalnie zbliżającego się terminu 10 maja, takie rozwiązanie jest obecnie poważnie brane pod uwagę. Partia rządząca analizowała już taki scenariusz z prawnikami. Jak wyjaśnia Onet, jeśli prezydent Andrzej Duda dobrowolnie podałby się do dymisji, to głową państwa automatycznie zostanie marszałek Sejmu i to on zarządzi przeprowadzenie nowych wyborów „nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów”. Oznacza to, że wybory prezydenckie mogłyby się wówczas odbyć nawet w ciągu 2,5 miesiąca od ogłoszenia dymisji. Przygotowany przez PiS projekt ustawy o głosowaniu korespondencyjnym w tegorocznych wyborach prezydenckich nadal znajduje się w Senacie, ale nawet jeśli na czas trafi ponownie do Sejmu, to jest duża szansa, że Sejm go odrzuci. Przyjęciu projektu przeszkodzą posłowie Porozumienia Jarosława Gowina, który sprzeciwia się przeprowadzeniu wyborów w formie korespondencyjnej 10 maja. Jak zapewnia Onet, powołując się na swoje źródła, jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński nie będzie pewien, że projekt zostanie przyjęty przez sejmową większość, to w ogóle nie dopuści do poddania go pod głosowanie. Sasin dementuje: Dymisja nie jest brana pod uwagę Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oświadczył na antenie Radia Zet, że dymisja prezydenta Dudy nie jest w PiS brana pod uwagę, a jedynym rozpatrywanym wariantem w kwestii wyborów prezydenckich jest forma korespondencyjna. „(Dymisja prezydenta - red.) Nie jest brana pod uwagę. Dzisiaj jedynym scenariuszem, który bierzemy od uwagę, jest ustawa o głosowaniu korespondencyjnym i wybory w trybie korespondencyjnym na podstawie tej ustawy” - powiedział Jacek Sasin. Do doniesień Onetu odniósł się także na Twitterze sam Andrzej Duda. „Onet.pl podobno rozważa moją dymisję. W redakcji już głosowali i zdecydowali. Inne redakcje podchodzą do tego z pełną powagą. Klamka zapadła” - napisał prezydent na swoim koncie w Twitterze.
Zależy, co dla kogo jest wiadomością dnia. Dla mnie to jest fejk dnia – takimi słowami prezydent Andrzej Duda odniósł się do plotki o swojej rzekomej dymisji. O tym, że Prawo i Sprawiedliwość rozważa dymisję prezydenta Andrzeja Dudy, która miałaby umożliwić rozpisanie wyborów prezydenckich w dowolnym terminie do połowy lipca, informował wczoraj Onet, powołując się na trzy niezależne źródła w obozie władzy. Według rozmówców portalu, podanie się do dymisji przez głowę państwa to wariant ostateczny, ale w świetle problemów z głosowaniem korespondencyjnym i nieubłagalnie zbliżającego się terminu 10 maja, takie rozwiązanie miało być brane pod uwagę. Jak podał Onet, partia rządząca taki scenariusz analizowała już z prawnikami. – Dla mnie wiadomością dnia jest to, że został zawarty kontrakt na budowę Baltic Pipe, tej części, która biegnie po dnie Morza Bałtyckiego i dzisiaj to zostało ogłoszone, bo czekaliśmy na to od wielu lat. Mam nadzieję, że będziemy hubem dostarczającym energię do naszej części Europy – wyjaśniał Duda. Podkreślił, że dla niego informacja o rzekomej dymisji jest fejkiem dnia. Jak dodał prezydent, organizacja wyborów prezydenckich należy do kompetencji marszałka Sejmu. – Zarządzanie wyborów, to nie jest kompetencja prezydenta. To jest kompetencja marszałka Sejmu. Jeżeli chodzi o termin, są określone pewne widełki konstytucyjne, pomiędzy 100. a 75. dniem przed zakończeniem kadencji prezydenta. Konstytucja jest tu jednoznaczna. Natomiast decyzja należy do marszałka Sejmu i ewentualnie do Sejmu. Oni muszą tę sprawę jakoś rozwiązać i to jest ich zadanie – ocenił Andrzej Duda. Prezydent przypomniał również, że „od samego początku mówi, że wybory trzeba zrobić tak, żeby one były bezpieczne”. Do rewelacji Onetu prezydent odniósł się także w mediach społecznościowych. „Onet.pl podobno rozważa moją dymisję. W redakcji już głosowali i zdecydowali. Inne redakcje podchodzą do tego z pełną powagą. Klamka zapadła” – napisał prezydent na Twitterze. https://t.co/fHhhnRiFmf podobno rozważa moją dymisję. W redakcji już głosowali i zdecydowali. Inne redakcje podchodzą do tego z pełną powagą. Klamka zapadła. 😂😂😂 — Andrzej Duda (@AndrzejDuda) May 4, 2020 Dymisja nie jest brana pod uwagę Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oświadczył na antenie Radia Zet, że dymisja prezydenta Dudy nie jest w PiS brana pod uwagę, a jedynym rozpatrywanym wariantem w kwestii wyborów prezydenckich jest forma korespondencyjna. „(Dymisja prezydenta – red.) Nie jest brana pod uwagę. Dzisiaj jedynym scenariuszem, który bierzemy pod uwagę, jest ustawa o głosowaniu korespondencyjnym i wybory w trybie korespondencyjnym na podstawie tej ustawy” – powiedział Jacek Sasin.
pl
1531982641_1522736282
2
.pl wiadomości z Polski i ze świata
Jeżeli zostanę prezydentem, będę walczył o reformę sądownictwa – to pana słowa. Pan też chce reformować sądy? Chaos w sądownictwie się pogłębia. Decyzja prezydenta Dudy w sprawie ustawy kagańcowej powoduje, że upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości jest już takie jak w PRL. Na dodatek entuzjazm pana prezydenta do podpisania tej ustawy był ogromny. Wydaje mi się, że Andrzej Duda uwierzył, iż minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro próbuje zreformować wymiar sprawiedliwości, a tak naprawdę chodzi mu tylko i wyłącznie o wprowadzenie samych swoich. A pilnie potrzebna jest prawdziwa reforma, to też nie może być jedynie powrót do przeszłości. Punkt pierwszy to zatrzymanie chaosu, potem wprowadzenie sędziów pokoju – to pozwoli przyspieszyć postępowania, obniżenie kosztów sądowych, a także uspołecznienie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa. Chciałbym także, aby kolejne wybory prezydenckie były połączone z powszechnym wyborem prokuratora generalnego. Nie mamy w Polsce urzędu wiceprezydenta, ale prokurator generalny pochodzący z wyborów powszechnych miałby niezwykle silny mandat, choć też oczywiście ogromną odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne Polek i Polaków. Prezydent wierzy w reformę ministra Ziobry, a opozycji wypomina, że gdy sama rządziła, to do żadnej reformy sądownictwa nie doprowadziła. Nie byłem ministrem sprawiedliwości, zatem te pretensje nie są do mnie. To pan prezydent był wiceministrem sprawiedliwości i jaką reformę w tym czasie przeprowadził? Żadnej. Kto pełni najdłużej funkcję ministra sprawiedliwości? Zbigniew Ziobro. Zarzucanie mi, że jako minister pracy, niebędący nawet szefem partii, miałem reformować wymiar sprawiedliwości, jest obłudne ze strony pana prezydenta. Gdy pan był ministrem pracy, pana kolega z rządu Jarosław Gowin, wówczas minister sprawiedliwości, próbował zrealizować małą reformę dotyczącą sądów rejonowych. PSL wespół z sędziami ją zablokowało. Bo to nie była żadna reforma. Likwidacja sądów rejonowych to było zwijanie Polski. Pomysł upokarzający dla społeczności z mniejszych miejscowości, próba zaorania Polski lokalnej. Pamięta pan, jak Donald Tusk mówił w Sejmie, że jeżeli tej małej reformy nie podejmiecie, to nigdy już nie przeprowadzicie żadnej zmiany w sądownictwie? Jeżeli to była taka cudowna zmiana, to dlaczego PiS do tego nie powróciło, kiedy rządzi samodzielnie? Dlaczego pan prezydent Duda o tym nie mówi? Mają swoje pomysły. Ani w tamtym pomyśle, ani w obecnych nie ma obywatela na pierwszym miejscu. Jest tylko intencja związana z większym upolitycznianiem sądów. Jeżeli dzisiaj grzechy PiS i zaniedbania poprzednich rządów złożymy na karb tego, że PSL zablokowało jeden pomysł, to moim zdaniem jest to mało wiarygodna opowieść. Powtarzam: tamta zmiana nie była dobra dla obywateli. Nie widziałem w propozycji ministra Gowina nic, co by było dobre dla społeczności lokalnej. Była to próba pseudoreformy, którą zablokowaliśmy, bo „pseudo” niczego naprawdę na dobre nie zmienia. Kto wejdzie do II tury wyborów prezydenckich: Małgorzata Kidawa-Błońska czy pan? Głęboko wierzę w to, że będę to ja. Jako jedyny z kandydatów opozycji jestem w stanie pokonać Andrzeja Dudę w II rundzie. Jeśli ktoś naprawdę chce zmiany w Pałacu Prezydenckim, powinien poprzeć mnie. Jako pierwszy rozpocząłem kampanię i mam w sobie dość determinacji, żeby wygrać. Poza tym, w odróżnieniu do Andrzeja Dudy i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jestem politykiem samodzielnym. Nie wyznaczył mnie żaden prezes czy przewodniczący.
pl
1518809274_1494608911
2
Zysk niemieckiego koncernu motoryzacyjnego Daimler AG w 2019 roku wyniósł 2,7 mld euro. To 64 proc. mniej niż rok wcześniej, kiedy przedsiębiorstwo osiągnęło 7,6 mld euro zysku. Nowa strategia kierownictwa nie wyklucza redukcji zatrudnienia. W minionym roku koncern sprzedał 3,34 miliona pojazdów (samochodów osobowych, autobusów i ciężarówek) – tyle samo co w 2018 roku. Odnotowano też wzrost obrotów o trzy procent z 167,4 do 172,7 mld euro. – Mimo że wyniki za 2019 są wciąż odbiciem dużego zapotrzebowania na nasze atrakcyjne produkty, nie jesteśmy zadowoleni z zysków – oświadczył szef zarządu Daimlera Ola Källnius. Jak podkreślił, „wpływ na takie wyniki finansowe miały znaczące obciążenia w ubiegłym roku”. Media wskazują, że do tych obciążeń należy między innymi afera spalinowa. Aby podołać zmianom w przemyśle motoryzacyjnym, Daimler zamierza wprowadzić „strategię zrównoważonego biznesu”. Telewizja Deutsche Welle informuje, że aby osiągnąć cele dotyczące emisji CO2 oraz finansowania ważnych dziedzin elektromobilności, konieczne są ogromne nakłady techniczne i finansowe, w tym podniesienie wydajności, przy jednoczesnym odchudzeniu przedsiębiorstwa. Już w listopadzie ubiegłego roku koncern zapowiedział likwidację około 10-15 tysięcy miejsc pracy. Po koniec roku dla Daimlera pracowało niemal 300 tys. osób na całym świecie. #wieszwiecej Polub nas
Afera spalinowa tylko nieznacznie wpłynęła na wizerunek koncernu Volkswagen. Niemiecki gigant motoryzacyjny w 2019 roku ponownie osiągnął rekordowe obroty. Volkswagen Poznań z rekordem liczby wyprodukowanych samochodów Spółka Volkswagen Poznań (VWP) poinformowała, że w minionym roku z jej fabryk wyjechała rekordowa liczba blisko 267 tys. pojazdów. VWP podkreślił,... zobacz więcej Członek zarządu Volkswagena Jürgen Stackmann powiedział w rozmowie z niemieckim dziennikiem ekonomicznym „Handelsblatt”, że w 2019 roku koncern sprzedał o 10 tys. pojazdów więcej niż rok wcześniej, i to mimo słabszego globalnego popytu na samochody. Telewizja Deutsche Welle przypomniała, że w 2018 roku na całym świecie sprzedano 6,2 mln volkswagenów, najwięcej w Chinach – 3,16 mln. Wzrost sprzedaży zanotowały również spółki-córki Audi i Seat. Porsche sprzedał aż o 10 proc. więcej samochodów tej marki niż rok wcześniej. Według Stackmann udział VW w światowym rynku motoryzacyjnym wynosi około 8 proc. #wieszwiecej Polub nas
pl
1602927447_1571504008
2
Wierzę, że nie tylko Porozumienie, lecz także wszyscy w obozie Zjednoczonej Prawicy zrobimy, co w naszej mocy, aby rząd Mateusza Morawieckiego przetrwał do końca kadencji - podkreślił lider Porozumienia Jarosław Gowin w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie". Zdjęcie Jarosław Gowin /fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER /Reporter Gowin w rozmowie z dziennikiem był pytany z czym mieliśmy do czynienia w Zjednoczonej Prawicy na linii Porozumienie-PiS, czy była to mała różnica zdań, czy otwarty konflikt. "Nazwałbym to poważną różnicą zdań w jednej z kluczowych dzisiaj spraw, jaką jest znalezienie wyjścia z impasu konstytucyjnego co do terminu wyborów". Reklama "Jednak obie strony przez cały czas miały wolę kontynuowania współpracy. Rządy Zjednoczonej Prawicy dobrze przysłużyły się Polsce. Warto je kontynuować" - podkreślił lider Porozumienia. Na pytanie czy w tym momencie jedność Zjednoczonej Prawicy nie jest w żaden sposób zagrożona i jak widzi jej przyszłość, odpowiedział: "Wierzę, że nie tylko Porozumienie, lecz także wszyscy w naszym obozie zrobimy, co w naszej mocy, aby rząd Mateusza Morawieckiego przetrwał do końca kadencji. Oczywiście, epidemia na całym świecie głęboko zmienia politykę. My też powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Być może warto przygotować nową umowę koalicyjną, w której zawrzemy program działania na następne trzy lata".
diki 7.4.20 21:21 to nie w tym problem , kogo obchodzi jego honor wobec możliwości kolejnego "ciamajdanu" gdzie faktycznie szybkie i skuteczne zarządzanie jest nadzwyczaj potrzebne.. propozycja był głupia z dwóch powodów ... po pierwsze : dlaczego obecnemu prezydentowi drugą kadencje skrócić o 3 lata ? jeżeli już coś "majstrować" to powinna być zasada : o tyle Prezydentowi (Dudzie co wygra druga kadencje) skrócić drugą kadencje o tyle o ile wydłuży się mu pierwszą aby łącznie dwie kadencje nie przekraczały 10 lat... aby nie naruszać powszechnego statusu.. konsensusu... po drugie : opozycja na nic się nie zgodzi ...i dlatego pragmatyczny Prezes ma racje ..a nagrzany wiec-premier szedł na zderzenie ze ściana.. i po co ? to nie wiem ... co mnie obchodzi jego honor ? ja chce mieć zgraną PiS-drużynę co sprawnie zarządza a nie świrów z ciamajdanu ... bo problem jest taki ze ty Panie Gowin sam nie wiesz o co ci chodzi ...? o ile dla kobiet często jest to stan permanentny o tyle facetom nie przystoi... proponuje kubeł zimnej wody na głowę i bieg przez 3 km, ewentualnie klub morsów ... na otrzeźwienie
pl
1588624670_1591096560
3
Dodatkowy zasiłek opiekuńczy został przedłużony o kolejny tydzień – przynajmniej do 4 maja. Co dalej? Zapytaliśmy premiera Mateusza Morawieckiego. Zdjęcie Premier Mateusz Morawiecki: Podjąłem decyzję o przedłużeniu zasiłku opiekuńczego / Radek Pietruszka /PAP W piątek rząd podjął decyzję o przedłużeniu zamknięcia szkół do 24 maja. Na konferencji prasowej nie pojawił się jednak temat dodatkowych zasiłków opiekuńczych, które od czasu pandemii koronawirusa bywają dla rodziców jedyną możliwością, by sprawować opiekę nad dzieckiem. Dopiero w piątek wieczorem Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapewniło, że taki zasiłek będzie przedłużony na najbliższy tydzień, czyli od poniedziałku do 4 maja. Reklama Co jednak dalej, wciąż nie wiadomo. Na sobotniej konferencji prasowej zadaliśmy pytanie premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, czy zasiłek zostanie utrzymany również po 4 maja, aż do czasu otwarcia szkół. - Wraz z podjęciem decyzji o przedłużeniu zamknięcia szkół do 24 maja, będziemy dwutorowo starali się ulżyć i pomóc tym rodzicom, którzy są w najtrudniejszej sytuacji. Nie ma co ukrywać, że jest to duży problem społeczny i dylemat, który ciężko rozwiązać. Zostałby on rozwiązany wtedy, kiedy dopuścilibyśmy uczęszczanie dzieci do szkół i przedszkoli. Ze względu na decyzję epidemiologów i Ministerstwa Zdrowia ten etap został przesunięty - przyznał Morawiecki. - Dlatego już na początku przyszłego tygodnia przedstawimy to, co już sugerowaliśmy, czyli sposób przygotowania i sposób umożliwienia sprawowania opieki nad dziećmi w wieku przedszkolnym oraz klas I-III. Z drugiej strony, dla tych rodziców, którzy nie będą mogli skorzystać z tej opieki lub z różnych względów ta opieka nie będzie mogła być sprawowana, podjąłem decyzję o przedłużeniu zasiłku opiekuńczego - powiedział premier. Przywrócenie częściowej opieki nad dziećmi znalazło się w III etapie powrotu do "nowej normalności", jak nazwał to rząd. Od 20 kwietnia zaczął obowiązywać I etap. Wciąż nie wiadomo, kiedy nastąpi przejście do II etapu. Łukasz Szpyrka
Rządowy zespół zarządzania kryzysowego zakończył posiedzenie, na którym zajmował się ewentualnym rozpoczęciem II etapu poluzowania obostrzeń i regulacji wprowadzonych w wyniku epidemii koronawirusa. Co po nim wiemy? Rzecznik rządu Piotr Mueller poinformował, że ustalono już zasady związane ze znoszeniem restrykcji w II etapie. Do dopracowania pozostają jeszcze drobne szczegóły. Informacje do wiadomości publicznej zostaną podane przez premiera Mateusza Morawieckiego w środę. Wcześniej spekulowano, że być może wydarzy się to już we wtorek. Najprawdopodobniej poluzowanie restrykcji nastąpi od poniedziałku, 4 maja. Modyfikowanie czterech etapów? Pierwsze – symboliczne – znoszenie obostrzeń nastąpiło 20 kwietnia. Od tego dnia można m.in. przemieszczać się w celach rekreacyjnych, umożliwiony został wstęp do lasów i parków, zwiększono dopuszczalną liczbę klientów w sklepach oraz wiernych w miejscach kultu religijnego. W drugim etapie mają być otwarte hotele i inne miejsca noclegowe (z ograniczeniami), sklepy budowlane w weekendy i niektóre instytucje kultury, w tym muzea, biblioteki i galerie sztuki. Zgodnie z przedstawionym harmonogramem, trzeci etap dotyczyć ma gastronomii – część zakładów mogłaby zostać otwarta stacjonarnie z ograniczeniami. Mają wówczas zostać otwarte zakłady fryzjerskie, salony kosmetyczne, a także sklepy w galeriach handlowych. W trzecim etapie możliwa będzie organizacja wydarzeń sportowych do 50 osób (w otwartej przestrzeni, bez udziału publiczności). Ruszyć ma też organizacja opieki nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach i w klasach szkolnych 1-3, ustalona ma być maksymalna liczba dzieci w salach. Czwarty etap przewiduje otwarcie salonów masażu i solariów, a także umożliwienie działalności siłowni i klubów fitness. Otwarte zostaną też teatry i kina, ale w nowym reżimie sanitarnym. Nieoficjalnie mówi się, że cztery etapy odmrażania gospodarki będą modyfikowane. Niektóre z rygorów przewidziane do zniesienia w trzecim etapie, mają zostać przesunięte do drugiego etapu. Podobnie może być w drugą stronę. Wiadomo też, że szkoły, niezależnie od terminu uruchamiania III etapu, będą zamknięte co najmniej do 24 maja.
pl
1621093449_1621821201
3
Około 2 tysięcy osób wzięło udział w demonstracji przed gmachem ambasady USA w Berlinie. Demonstranci protestowali przeciwko rasizmowi i brutalności policji, której symbolem stała się śmierć Afroamerykanina George'a Floyda w Minneapolis. Uczestnicy protestu / Michele Tantussi / PAP/EPA Jak przyznała rzeczniczka niemieckiej policji, liczebność zgromadzenia zorganizowanego poprzez media społecznościowe zaskoczyła służby. Manifestacja przebiegła jednak spokojnie, a demonstranci w maskach ochronnych z powodu pandemii koronawirusa wznosili hasła z żądaniem ukarania winnych śmierci Floyda. Wiele osób przyniosło też transparenty z napisem "Nie mogę oddychać". To nawiązanie do ostatnich słów Floyda, który zmarł w poniedziałek w Minneapolis po brutalnej interwencji policji. Nagranie ukazujące policjanta klęczącego na szyi mężczyzny, który błagał o pomoc stało się zarzewiem gwałtownych protestów i zamieszek w Minneapolis, a potem też w innych amerykańskich miastach. Zgromadzenie przed ambasadą USA było najliczniejszą spośród kilku demonstracji organizowanych w sobotę w niemieckiej stolicy w sprawie śmierci Floyda.
Obecnie brak informacji na temat osób poszkodowanych w tym wydarzeniu. Całe zdarzenie wyłapały telewizyjne kamery. Na nagraniu widać, jak tłum protestujących blokujący autostradę w Minneapolis nagle zaczyna uciekać. Po chwili na nagraniu pojawia się cysterna: Na Twitterze znajduje się również nagranie, na którym widać jak protestujący ruszają w pościg za kierowcą samochodu. Według oficjalnych informacji kierowca ciężarówki został ranny i przewieziony do szpitala z obrażeniami niezagrażającymi życiu. Jest aresztowany. Wygląda na to, że ciężarówka nie uderzyła w protestujących. Zabójstwo w Minneapolis W poniedziałek do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów brutalnie przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na jego krzyki, że nie może oddychać. Wkrótce mężczyzna zmarł. Słowa przyciskanego do ziemi Floyda o tym, że nie może oddychać, stały się głównym hasłem protestów. Śmierć Floyda wywołała gwałtowne protesty i zamieszki nie tylko w Minneapolis, a także w wielu innych amerykańskich miastach.
pl
1586097551_1583890602
4
Trybunał Konstytucyjny jest sądem ostatniego słowa. I to powiedział sam TK ustami sędziego Rzeplińskiego w 2010 r., gdy zastanawiał się nad ewentualnym konfliktem prawa unijnego z prawem krajowym. I tutaj mamy właśnie do czynienia z realizacją tamtego orzeczenia – powiedział w programie „Twój Wybór” w TVP3 Warszawa wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął we wtorek spór kompetencyjny. Orzekł m.in., że powołania sędziów są wyłączną kompetencją Prezydenta RP, a Sąd Najwyższy nie ma prawa nadzoru nad tymi powołaniami. Komentujący to orzeczenie Marcin Warchoł podkreślił, że jest ono istotne dla obywateli. – Dużo miejsca w swojej argumentacji Trybunał poświęcił właśnie temu; wskazał, że człowiek, który idzie do sądu, idzie po sprawiedliwy i szybki wyrok – powiedział. Gość programu przypomniał także, że sędziowie powołani przez prezydenta mają pozycję niewzruszalną. Polityk podkreślił, że takie stanowisko przedstawił również sam Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 19 listopada ub. r. #wieszwiecej Polub nas
Orzeczenie TK stanowiące, że styczniowa uchwała trzech izb SN narusza konstytucję, traktat o UE oraz europejską Konwencję Praw Człowieka, jest zgodne ze stanowiskiem, jakie od początku przedstawiało w tej sprawie ministerstwo sprawiedliwości - przekazał w poniedziałek resort. Reklama Styczniowa uchwała trzech Izb Sądu Najwyższego jest niezgodna z konstytucją, traktatem o Unii Europejskiej i europejską Konwencją Praw Człowieka - orzekł w poniedziałek Trybunał Konstytucyjny. Wniosek w tej sprawie złożył do TK w lutym premier Mateusz Morawiecki. Trybunał rozpoznał sprawę w pełnym składzie. Wyrok TK jest ostateczny. Reklama Jak poinformowało w komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości, od momentu podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały z 23 stycznia br., kwestionującej status sędziów, MS nie miało wątpliwości, że uchwała ta z mocy prawa jest nieważna. "Została bowiem wydana z rażącym naruszeniem obowiązujących przepisów, w tym art. 179, art. 180 ust. 1 oraz art. 10 Konstytucji RP" - przekazał resort. MS przypomniało przy tym, że przepisy te wyraźnie stanowią, że sędziowie są powoływani przez prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa na czas nieoznaczony. "Sędziowie są nieusuwalni, a ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej" - wskazano. W ocenie ministerstwa, żaden sąd nie może więc badać, a tym bardziej kwestionować nominacji sędziowskich, ani ustaw regulujących status sędziów i sposób wyboru kandydatów. "Sąd Najwyższy nie może zatem wkraczać w kompetencje Krajowej Rady Sądownictwa, Prezydenta RP ani Sejmu" - podkreśliło MS. Trybunał Konstytucyjny stanął po stronie prawa do sądu każdego obywatela, po stronie państwa prawa, a przeciwko uzurpacji władzy – powiedział PAP wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. W ten sposób skomentował orzeczenie TK ws. uchwały trzech Izb Sądu Najwyższego. "Tym orzeczeniem Trybunał Konstytucyjny stanął po stronie prawa do sądu każdego obywatela, po stronie państwa prawa, a przeciwko uzurpacji władzy" – podkreślił Marcin Warchoł. Ocenił, że styczniową uchwałą "grupka sędziów (trzech Izb SN - PAP) z powodów czysto politycznych dokonała uzurpacji władzy, przyznała sobie kompetencje, których nie przyznaje Sądowi Najwyższemu ani konstytucja, ani ustawy".
pl
1513883738_1615632036
1
Wraz z początkiem roku dodatek stażowy nie jest uwzględniany w ustalaniu wynagrodzenia minimalnego. Dzięki temu nisko opłacani pracownicy, głównie strefy publicznej, mogli liczyć na podwyżkę w związku z podniesieniem najniższej pensji do 2,6 tys. zł - przypomina "Dziennik Gazeta Prawna". Europejska płaca minimalna. KE określa jej minimalną wysokość Okazuje się jednak, że wzrost płacy minimalnej o 350 zł nie przełożył się na wyższe pensje dla wielu pracujących. Nie przewidziano bowiem wpływu innych dodatków do pensji, które jednak wliczane są do wynagrodzenia. Pensja minimalna. "Dużo trudnych decyzji przed przedsiębiorcami" "Do minimalnej pensji wciąż bowiem wliczane są inne dodatki, które są często stosowane w sektorze publicznym, np. funkcyjny lub za pracę w szczególnych warunkach" - pisze "GDP". Wyższa płaca minimalna, czyli fikcja. Pracodawcy wliczają dodatki do ustawowej podwyżki Związkowcy z OPZZ już zapowiadają, że będą domagać się wyłączenia z płacy minimalnej wszystkich dodatków. W obecnej sytuacji, jak pisze dziennik, "np. sprzątaczka lub dozorca z odpowiednim stażem zarobią więcej niż niejeden urzędnik lub nauczyciel". Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl komentarze +1 +1 ważne smutne ciekawe irytujące
Jeśli czwarta tarcza antykryzysowa zostanie przyjęta w postaci, o jakiej dowiedziały się media, to mamy do czynienia z kolejnym przerzuceniem ciężaru kryzysu na pracowników. Rząd nie kryje się nawet specjalnie z tym, że jego celem jest ratowanie firm, a tylko przy okazji – ludzi. Równocześnie organizacje pracodawców nieustannie sugerują mu dalsze „uelastycznianie” (czytaj: demontaż) kodeksu pracy. Do tego w czwartej „tarczy” na razie nie dochodzi, ale zapisów znacząco zabezpieczających pracowników czy bezrobotnych również nie widać. Związki zawodowe oburza zwłaszcza rozważane odebranie pracownikom możliwości samodzielnego decydowania o terminie wykorzystania zaległego urlopu. To pracodawca miałby zdecydować, kiedy zatrudniane przez niego osoby skorzystają z urlopu. Nowe prerogatywy pracodawców Jeśli projekt zostanie przyjęty, pracodawcy będą mogli pomijać postanowienia układów zbiorowych lub regulaminów wynagrodzeń, jeśli te przewidują wyższą wysokość odpisu na zakładowy fundusz socjalny niż wymagane ustawowo minimum. Inne obowiązki związane z prowadzeniem zakładowego funduszu socjalnego również będą mogły zostać anulowane, ale tutaj pracodawca będzie już musiał uzyskać akceptację ze strony związków zawodowych. Dodatkowo tarcza nr 4 narzuca maksymalną wysokość odprawy: dziesięciokrotność pensji minimalnej. Z tym, że większość pracowników i tak nie może liczyć na taką kwotę. Mamy dość! OPZZ komentuje projektowane zapisy tarczy bardzo krótko. – Mamy dość antypracowniczych rozwiązań – czytamy na stronie centrali związkowej. OPZZ negatywnie odnosił się również do poprzednich zapisów tarcz, w których deklarowano wsparcie dla pracodawców, a od pracowników żądano zaciskania pasa. Rząd puścił jednak te zastrzeżenia mimo uszu.
pl
1636270984_1637277809
1
Jak informują łódzka "Gazeta Wyborcza" i lokalny portal EBR24, w poniedziałek w Opocznie policjant zauważył pojazd, który poruszał się tzw. wężykiem. Funkcjonariusz pojechał za nim, a gdy osobowy hyundai zjechał na pobocze, policjant podszedł do auta. REKLAMA Okazało się, że samochodem kierowała 31-letnia mieszkanka powiatu piotrkowskiego. Kobieta twierdziła, że się źle poczuła, jednak policjant wyczuł od niej alkohol. W alkomacie zabrakło skali Kiedy policjanci chcieli sprawdzić alkomatem, czy kobieta jest pijana, w urządzeniu zabrakło skali. Alkomat wskazał maksymalne cztery promile. 31-latka straciła prawo jazdy. Grozi jej także kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
We wtorek (16.06.2020) w powiecie działdowskim nieznany sprawca dzwoniąc z zastrzeżonego numeru telefonu na numer stacjonarny, należący do mieszkańca powiatu działdowskiego, oszukał go podając się za policjanta, a następnie namówił mężczyznę do udziału w „akcji policyjnej” polegającej na prowokacji wymierzonej w przestępców ujawniających dane bankowe. Aby osiągnąć swój cel, namówił seniora do założenia konta internetowego w banku, gdzie wymieniony posiadał już rachunek bankowy, a następnie po uzyskaniu loginu dostał się na konto mężczyzny, z którego dokonał przelewu pieniędzy. Pokrzywdzony stracił ponad 160 tys. zł. Do kolejna modyfikacja działań przestępców posługujących się tzw. „metodą na policjanta”. W tym przypadku sprawca podając się za policjanta, wmówił swojej ofierze, że prowadzi prowokację policyjną wymierzoną przeciwko oszustom kradnącym bankowe dane dostępowe, uzyskując w ten sposób dane do konta osoby pokrzywdzonej. /policja.pl/ Wspieraj Fundację Magna Polonia! 🇵🇱 Niestety, nasza potrzeba finansowa wciąż się pogłębia!. W mahu potrzebujemy 21 996, 60 zł, Udało nam się zebrać jedynie: 7118,08 zł Pomóż przetrwać Fundacji Magna Polonia. Czas ucieka... Nie bądź bierny, wspieraj polskie media. 30 zł 50 zł 100 zł Inna kwota Dziękujemy za pomoc prawną Kancelarii Prawnej Litwin: https://kancelaria-litwin.pl
pl
1577243950_1502081357
1
W najnowszym numerze tygodnika SIECI możemy przeczytać o groźnym w skutkach planie opozycji. Chodzi oczywiście o wywołanie chaosu społecznego, czego celem miałoby być oczywiście doprowadzenie do tego, żeby wybory prezydenckie w maju jednak się nie odbyły. Michał Karnowski w artykule „Cel: spalić wybory” pisze między innymi: - wybory w maju, choć trudne i wymagające, są ceną wartą zapłacenia za kontynuowanie rozwoju Polski, za niezmarnowanie tego, co osiągnęliśmy w ostatnich latach. Pozornie atrakcyjne i proste ich przesunięcie oznaczałoby zaś piekło anarchii, a w konsekwencji trwałe zejście na znacząco niższy szczebel rozwoju. Narody i państwa, które sprawnie z tego zamrożenia wyjdą, mogą na tym nawet w rywalizacji zyskać. Te, które zatracą się w wojnie politycznej, mogą bardzo dużo stracić. […] Odsuwanie wyborów prezydenckich jest nie tylko niemożliwe, ale oznacza także wielopiętrowe konsekwencje, które odebrałyby Polsce kluczowy atut: stabilność polityczną. To był i jest wybór zero-jedynkowy: głosowanie w maju, a potem stabilność i skupienie na walce z kryzysem albo histeryczna, piekielna, pewnie trwająca rok, kampania. Z kolei inny publicysta Marek Pyza w tekście „Korespondencyjnie, czyli bezpiecznie” wyjaśnia, co będzie znajdowało się w kopercie do głosowania korespondencyjnego : - znajdować się będzie następujący zestaw: instrukcja, karta do głosowania, oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu z danymi osobowymi, m.in. numerem PESEL (ma zastąpić legitymowanie się przed komisją) oraz dwie koperty – jedna tylko na kartę do głosowania (nazwijmy ją „wewnętrzną”) oraz druga („zewnętrzna”), do której włożymy oświadczenie oraz kopertę z głosem. Na temat rzekomych zarzutów ryzyka zakażenia podczas wyborów korespondencyjnych pisze: = Czym różni się rzekome niebezpieczeństwo związane z wyciągnięciem ze skrzynki pakietu wyborczego od towarzyszącego wyjmowaniu zwykłego listu, reklamy czy awiza? Dlaczego ewentualne stanie w kolejce do skrzyni wyborczej ma być ryzykowne, a identyczne stanie w kolejce do sklepu (przy zachowaniu odpowiednich odstępów) już nie? Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności, jakie stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności, głosowanie korespondencyjne jest najbezpieczniejszym, jakie dziś można przeprowadzić. Z kolei Marek Budzisz pisze na temat sposobów przekazywania informacji podczas pandemii koronawirusa. Pisze: - Jeremiady obrońców wolności wypowiedzi nie są jednak w stanie przysłonić dwóch kwestii. A mianowicie pytania o to, w jaki sposób władze powinny reagować na falę zapełniających internet fake newsów oraz jak traktować wpisy osób cieszących się z racji sprawowanych funkcji lub profesji społecznym zaufaniem, które bez żadnych argumentów, a nieraz z pobudek politycznych tworzą, nagłaśniają i dystrybuują informacje, które często okazują się nieprawdą albo w najlepszym wypadku półprawdą. Dylemat ten w czasach pandemii jest o tyle bolesny, że tego rodzaju dezinformacja może kosztować w rezultacie życie wielu ludzi. mp/tygodnik sieci
Wypoczynek w spa. Atrakcyjne oferty w górach i nad morzem Wymarzony urlop to nie tylko okazja do zwiedzania, ale również odpoczynku. Trudno wyobrazić sobie lepszy sposób na naładowanie baterii na cały rok niż ucieczka z zatłoczonego miasta i wypoczynek w hotelu spa. Głosuj Głosuj Podziel się Opinie Postaw na pełną regenerację w nowym roku (123RF) W Polsce znajdziesz wiele miejsc o bardzo wysokim standardzie, które zaskoczą cię niską ceną. Zima to idealny czas na to, by je odwiedzić. Nadmorski wypoczynek Weekendowe wypady czy dłuższe wyjazdy – nawet krótki czas spędzony w centrum spa może znacznie poprawić samopoczucie. Jeśli zimą brakuje ci morskiej atmosfery, możesz postawić na gabinety odnowy biologicznej wykorzystujące w swoich zabiegach sól morską i algi. Stworzenie morskiego mikroklimatu nie tylko wzmocni odporność, ale również przyniesie ukojenie i da ci poczucie pełnego rozluźnienia. Hotel spa z krytym basenem to również doskonała alternatywa dla tych, którzy tęsknią za pływaniem i wylegiwaniem się na plaży. Baseny, sauny i jacuzzi, a nawet łaźnie i groty aromatyczne przyciągają wielu odwiedzających, a zimą możesz liczyć na to, że wokół nie będzie tłoku. Dodatkowo możesz liczyć na szereg różnych atrakcji, nie tylko tych dla najmłodszych. Już teraz warto pomyśleć o letnim wypoczynku. Planując urlop odpowiednio wcześnie, będziesz mieć większe pole do manewru. Możesz wybrać obiekt, który będzie położony pięć minut spacerem od plaży lub luksusowe apartamenty dla większej liczby osób w sąsiednich pokojach. Spa z widokiem na góry Zima to doskonały czas na to, by udać się na wypoczynek spa w górach. Entuzjaści zimowych sportów i śniegu znajdą na południu Polski wszystko, czego potrzebują, a po całym dniu na stoku nie ma nic lepszego, niż regeneracja sił w strefie spa i wellness. Przykładowo Hotel Czarny Potok oddaje gościom do dyspozycji centrum wodno-termalne, które pozwoli zregenerować siły. W centrum spa można natomiast skorzystać z szeregu zabiegów oczyszczających w oparciu o najlepsze kosmetyki. Shutterstock.com Podziel się Postaw na specjalne zabiegi Przy wyborze miejsca do spędzenia wypoczynku zwróć uwagę na to, jakie zabiegi oferuje wybrany przez ciebie ośrodek. Wiele z nich, takie jak choćby okłady borowinowe czy masaże znajdziesz w prawie wszystkich ośrodkach. Bardziej specjalistyczne i wymagające odpowiedniego podejścia zabiegi oferowane są jedynie przez nielicznych.
pl
1513649255_1519669783
4
Premier Mateusz Morawiecki został uhonorowany nagrodą „Człowieka Wolności”. To nagroda przyznawana przyznawana przez tygodnik „Sieci”. Podczas gali premier powiedział, że „gwarantem ciągłości walki o wolność jest prezydent Andrzej Duda”. Szef rządu odebrał symboliczną statuetkę podczas gali w Warszawie. Dziękował organizatorom za wyróżnienie i podkreślał, że wolność jest nie tylko darem, ale i zobowiązaniem. Mówił o znaczeniu wolności w polskiej historii. Podsumował, że jest ona wartością, o którą trzeba zabiegać i ją pielęgnować Premier podkreślał, że wolność to dla niego pewne wspólne doświadczenie, „wspólnota idei, ideałów, ludzi, którzy dążą do lepszego świata, lepszej Polski”. Zwrócił uwagę, że w XX wieku wolność była „naznaczona bardzo charakterystycznym polskim losem”. – Odzyskana z trudem w 1918 roku, później tak szybko utracona w momencie, kiedy stawiliśmy czoła niemieckiej nawałnicy, a potem sowieckiej nawale. Później przez lata odzyskiwana właściwie w czasie beznadziei, aż w końcu erupcja Solidarności, która dała nam tą wielką nadzieję republikańskiej solidarnościowej wolności – przypomniał Morawiecki. Szef rządu wskazał, że siłę naszej wolności musimy czerpać nie tylko z tradycji i przeszłości, ale też z woli budowy silnej, nowej przyszłości, „z łapania tego byka nowoczesności za rogi”. – Nie możemy z sentymentem patrzeć tylko na przeszłość, musimy z odwagą popatrzeć w przyszłość – przekonywał Morawiecki. #wieszwiecej Polub nas Podkreślił, że podczas niedawnego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos miał okazję rozmawiać na temat sztucznej inteligencji.– Ona rodzi oczywiście wielkie wyzwania – regulacyjne, nie tylko, wielkie wątpliwości, ale jednocześnie nie możemy się ich bać, musimy je okiełznać. Gdyż jeśli tego nie zrobimy, inni podejmą to wyzwanie i wygrają z nami wyścig o lepszą przyszłość, wygrają z nami tak, jak muszkiet i karabin wygrał z szablą – wskazał premier. Morawiecki mówił, że ostatnie 30 lata to dla Polski maraton w kilku obszarach, m.in. w gospodarce. – Ten wyścig znaczony jest rewolucją cyfrową, klimatyczną, rewolucją w tych obszarach, w których konkurują najlepsi – w najnowszych technologiach, sztucznej inteligencji, zarządzania wielkimi zbiorami danych, uczącymi się maszynami czy technologiami kwantowymi, które jawią się jako najbardziej obiecujące technologie najbliższych dekad. I my musimy i od strony regulacyjnej, finansowej, intelektualnej i kulturowej zmierzyć się z ta przyszłością – przekonywał premier. – Musimy czerpiąc z naszej siły historii i wspaniałej tradycji polskiej kultury zmierzyć się z tą przyszłością, wejść w tą przyszłość w sposób odważny, bo naród to nie tylko historia, język, kultura, to również wola trwania w przyszłości, wola prezentowania naszych osiągnięć, naszych sukcesów, naszej wspaniałej pamięci i historii i prezentowania jej innym narodom i wygrywania wśród nich – dodał. – Gwarantem ciągłości walki o wolność jest prezydent Andrzej Duda – mówił premier Morawiecki. – Już w maju odpowiemy na bardzo ważne pytania wyborcze i takim gwarantem ciągłości walki o wolność w coraz to bardziej nowoczesnym wydaniu, ale jednocześnie jak najbardziej arcypolskim, gwarantem jest prezydent Andrzej Duda – powiedział premier. Laudację na cześć Morawieckiego wygłosił publicysta Bronisław Wildstein. Wcześniej odczytany został list od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
„Nie możemy dać się uśpić, wcisnąć w koleiny bezczynności. Wrogowie wolności kochają bezczynność, chcą marazmu. Nie możemy na nią pozwolić. Tu i teraz odbywa się walka o wolność” – podkreślił premier Mateusz Morawiecki, który podczas ubiegłotygodniowej uroczystej gali odebrał statuetkę Człowiek Wolności 2019 tygodnika „Sieci”. W relacji z uroczystej gali Adam Kacprzak zauważa, że Człowieka Wolności redakcja tygodnika „Sieci” wybrała już po raz siódmy. Nagrodę otrzymują co roku ludzie, dla których wolność jest wartością najważniejszą, a jej obrona i szerzenie – codzienną powinnością. List do uczestników uroczystości przekazał Jarosław Kaczyński, również laureat nagrody Człowiek Wolności. Podkreślił w nim, że Mateusz Morawiecki jest osobą „o ogromnych zasługach dla krzewienia rzeczywistej polskiej wolności”. Adam Kacprzak cytuje słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który… dziękując za przyznaną nagrodę, mówił jednocześnie, że jest ona wielkim zobowiązaniem „do refleksji nad wolnością”. W swoim przemówieniu podkreślał, że wolność to dla niego „wspólne doświadczenie”, a także „wspólnota idei, ideałów i ludzi, którzy dążą do lepszego świata, lepszej Polski”. Przypomniał też o różnych formach wolności w polskiej historii – pracy pozytywistycznej, wysiłkach powstańczych, ale także destrukcyjnej wolności anarchicznej. „Wielkie akty wolnościowe Polaków pokazywały, że rozumiemy wolność w sposób bardzo specyficzny. Jako pewnego rodzaju więź, która jest składnikiem budującym naród, czerpiącym soki żywotne z przeszłości, ale jednocześnie sięgając w przyszłość” – wskazywał. Jak zauważył, „nie możemy tylko z sentymentem patrzeć w przeszłość, musimy z odwagą spojrzeć w przyszłość”. […] Szef rządu pytał również, czy będziemy w stanie zmierzyć się z wyzwaniami przyszłości. „Już w maju odpowiemy na bardzo ważne pytanie wyborcze. Takim gwarantem ciągłości walki o wolność w coraz to bardziej nowoczesnym wydaniu, ale jednocześnie jak najbardziej polskim, jest prezydent Andrzej Duda. I to jest pytanie, na które Polacy muszą już wkrótce odpowiedzieć, czy chcą takiej gwarancji, kontynuacji takiej wolności, które realizuje hasło republikańskie i hasło Solidarności, że nie ma wolności bez solidarności”. Podczas uroczystej gali laudację na cześć laureata nagrody, zatytułowaną „Strażnik etosu republikańskiego” wygłosił publicysta tygodnika Bronisław Wildstein, który o premierze Morawieckim powiedział: To przede wszystkim autor kompetentnej i odpowiedzialnej polityki ekonomicznej, która przynosi konkretne efekty […]. To także przywódca prowadzący do wzrostu znaczenia Polski w relacjach międzynarodowych, zwłaszcza w Unii Europejskiej […]. Premier wie, że dobrobyt swój musimy wypracować sami i nie zastąpią go sztuczki z budżetem państwowym oraz programy społeczne. Ma jednak świadomość, że zdrowa gospodarka wyrosnąć może wyłącznie w państwie sprawiedliwym, w którym prawo nie jest instrumentem w rękach silniejszych i nie stanowi własności prawników; we wspólnocie, która ma poczucie swojej współzależności i jest wobec siebie lojalna […]. Premier Morawiecki rozumie, że nie jesteśmy samotną wyspą, funkcjonujemy w europejskim i globalnym kontekście, co nie oznacza, że mamy podporządkować się mocy silniejszych, ale układ ten otwiera dla nas przestrzeń gry na międzynarodowej szachownicy. Mateusz Morawiecki często odwołuje się do republikańskiego fundamentu naszej wolności, wskazuje, że nawet osobnicza swoboda wyrasta ze wspólnotowego środowiska. Rozumie, co to znaczy prawdziwa wolność. Premier Morawiecki – człowiek wolności. Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 10 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
pl